addictive desire || neymar jr

By aaanonymkaaa

23.5K 1.2K 483

Skyler jest młodą i piękną kobietą. Drzemie w niej ogromny potencjał, który zamierza wykorzystać po tym jak d... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Informacja
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26

Rozdział 21

508 44 17
By aaanonymkaaa

Hej, hej! Rozpoczynamy maraton. Planowane są trzy rozdziały "Addictive Desire" oraz dwa rozdziały "Your Destiny". Każdego dnia będzie pojawiał się jeden rozdział, maraton więc będzie trwał do środy.

Ulga. Nagła ulga po kilku dniach ciągłego stresu to coś cudownego. Uczucia jakie towarzyszyły mi podczas tych kilku dni, były nie do zniesienia. Bezsilność i bezradność sprawiały, że trudno mi było normalnie funkcjonować. Byłam osobą, która bardzo szanowała sprawiedliwość, której w aktualnym świecie było mało, dlatego gdy byłam oskarżana, czułam się okropnie.

Po rozmowie z Lindy, odrazu opuściłam recepcję. Udałam się schodami na górne piętro, a konkretniej to do swojego gabinetu. Chciałam zabrać do domu wszystkie te rzeczy, które zostawiłam tam w poprzednim tygodniu. Weszłam do środka, używając identyfikatora. Do moich nozdrzy dotarła charakterystyczna woń jednych z moich pierfum. Rozejrzałam się po pomieszczeniu z lekkim uśmiechem i odrazu zaczęłam pakować rzeczy.

Gdy już kończyłam usłyszałam otwieranie drzwi, no tak, zostawiłam je otwarte. Odworciłam się w stronę osoby, która właśnie przekroczyła próg gabinetu.

— Skyler? — brunet spojrzał na mnie niepewnie — Udało się?

Rozchyliłam lekko usta. Nagle go to interesowało? Po tym jak mnie potraktował? Kiedy go potrzebowałam to go nie było. W najgorszym okresie ostatnich miesięcy zostawił mnie samą. Nie zapytał jak się czuje, nie przyszedł do mnie, by sprawdzić czy wszystko gra. Olał mnie po całości.

— Interesuje cię to? — prychnęłam, zakładając torebkę na ramię — Sory, ale nie mam czasu — mruknęłam, przechodząc obok bruneta.

— Skyler, posłuchaj. To nie tak.

— "To nie tak" — przedrzeźniłam go, idąc przed siebie.

Jakiż on miał tupet. Fakt, cholernie mi go brakowało, jednak szale emocji przeważyło to, że gdy go potrzebowałam wybrał Nathalie. Mógł robić co chciał. Był wolnym człowiekiem i nie był niczym zobowiązany.
Kiedy próbował chwycić mnie za ramie, skutecznie się odsunęłam. Wyszłam na zewnątrz i odrazu ruszyłam w kierunku taksówki.

— Skyler! Błagam Cię no — krzyknął, cały czas za mną idąc.

Naprawdę nie rozumiałam o co mu chodziło. Jeszcze kilka dni temu role były odwrotne i jakoś nie wykazywał chęci, by mnie wysłuchać. Dlaczego więc teraz ja miałabym mu na to pozwolić? Słyszałam za sobą jego kroki, czułam się jak w transie, bo każdy powiew wiatru sprawiał, że do moich nozdrzy docierały jego perfumy. Znałam je już na pamięć i cholera. Naprawdę mało brakowało, bym nie odworciła się w jego stronę. Chciałam poczuć jego dłonie na mojej tali, jego usta na moich wargach i jego włosy między swoimi palcami. Czułam, że to wszystko idzie w złym kierunku. Przy tym chłopaku nie mogłam racjonalnie myśleć. I coraz bardziej dochodził do mnie fakt, że to przez coś innego niż przez jego głupotę. Nie potrafiłam do końca rozszyfrować tego co do niego czuje. Bo tak. Coś czułam i musiałam się do tego przyznać przed samą sobą.

Kiedy wsiadłam do taksówki, która już na mnie czekała, zapięłam pasy. Kątem oka widziałam chłopaka, stojące kilka metrów dalej z opuszczonymi ramionami. Nie obdarzyłam go żadnym spojrzeniem. Czułam, że to się może źle skończyć. Mimo iż widziałam, że zachowywałam się dobrze i moje decyzję były uzasadnione, to miałam do niego okropną słabość.

***

Przez resztę tamtego dnia czułam niesamowitą ulgę. Nie byłam już o nic oskarżona. Wszystko czym stresowałam się przez ostatnie dni wyszło na światło dzienne i w końcu byłam nie winna. Zastanawiałam się jakie konsekwencje poniesie Nathalie. W końcu nie tylko wrobiła kogoś w przestępstwo, ale także, okłamała policję. Nie było mi jej szkoda. Miałam głęboką nadzieję, że dostanie to na co zasłużyła. Przechodząc obok kuchennej lady, mój wzrok trafił na drzwi wyjściowe. Westchnęłam cicho, przecierając twarz dłonią. Do tej pory nie wiedziałam, jak nagranie znalazło się pod moimi drzwiami. Gdyby nie osoba, która je zdobyła to prawdopodobnie mogłabym już się pakować. Niestety przez to, że płytę z nagraniem oddałam służbom, to nie mogłam obejrzeć go ponownie, by wypatrzeć szczegóły.

Dzisiaj była sobota. Na samym początku nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić, chciałam po prostu skorzystać z tego wolnego i pooglądać jakiś dobry serial. Ostatecznie, jednak zdecydowałam się wyjść z domu. Pogoda była naprawdę cudowna, więc grzechem było z niej nie skorzystać. Popołudniem byłam już gotowa do opuszczenia mieszkania.

Rankiem umówiłam się z Nathanem w kawiarni. Postanowiłam skorzystać z tego, że chłopak zostawił mi swój numer. Już przez ogromne szyby budynku, widziałam jego blond włosy. Lekko się uśmiechnęłam, a następnie przeszłam przez drzwi kafejki.

— Skyler — chłopak odrazu wstał, posyłając mi promienny uśmiech.

— Nathan — zaśmiałam się, podchodząc do niego.

Blondyn obiął mnie ramieniem, składając pocałunek na moim policzku. Odsunął krzesło, a następnie rucham głowy wskazał bym zajęła miejsce. Uniósłam lekko kącik ust, to było miłe. On cały był miły.

— Jak się trzymasz? — zapytał, podając mi kartę menu.

— Już jest lepiej — powiedziałam, przeglądając dostępne opcje kaw — Udało się wszystko wyjaśnić.

— W takim razie cieszy mnie to — mruknął, kładąc swoją dłoń na mojej.

Posłałam mu nieśmiały uśmiech. Już miałam coś powiedzieć, gdy nagle podszedł kelner i wybawił mnie z opresji. Chłopak zdecydował się na zwykłą czarną kawę, natomiast ja zamówiłam kawę latte z bitą śmietaną.

— Ja cię zaprosiłem, więc ja płacę — zatrzymał mnie tymi słowami, gdy wyjmowałam portfel.

Podczas całego dzisiejszego spotkania mogłam się przekonać jakim Nathan był cudownym chłopakiem. Zachowywał odpowiednie maniery i się z tym nie krył. Miał przyjemny dla ucha śmiech i delikatny głos. Woń jego perfum nie była przytłaczająca, a odpowiednia. Nie miał sobie nic do zarzucenia, co sprawiało, że byłam nim.. zachwycona. Ponadto mieliśmy setki tematów do rozmowy. Przez całe spotkanie ani razu nie zapadła cisza, co było zadziwiające. Wręcz przeciwnie. Zdarzało się, że przerywaliśmy sobie, by móc się do końca wypowiedzieć.
Z kawiarni wyszliśmy po dwóch godzinach. Słońce zaczęło zachodzić za horyzontem, a mimo to nadal było ciepło. Chłopak uparł się, by odprowadzić mnie pod same drzwi, mimo iż kawiarnia nie była daleko. Usprawiedliwił się tym, że po prostu chce spędzić ze mną więcej czasu.

— Też uwielbiam ten film, jest genialny — zaśmiał się, zatrzymując pod drzwiami do mojego mieszkania.

— Widzę, że mamy podobne gusta filmowe — zaśmiałam się, poprawiając torebkę na ramię.

Między nami zapadła kilkusekundowa cisza. Nie była ona, jednak nieprzyjemna. Była naturalna i.. komfortowa. Koniec końców chłopak się odezwał, więc uniosłam wzrok i na niego spojrzałam.

— No więc.. mam nadzieję, że ci się podobało Sky — uśmiechnął się, zdrabniając moje imię.

— Zdecydowanie, było świetnie — odwzajemniłam uśmiech, a następnie obięłam go ramionami na pożegnanie.

Kiedy już się odsuwałam, jego dłonie wylądowały na mojej tali. Spojrzał na mnie, lekko nade mną górując. Jego wzrok prześledził moją twarz, a następnie zatrzymał się na moich ustach. Nie mówiąc nic więcej, delikatnie przycisnął swoje wargi do moich. Zdziwiona jego nagłym ruchem, ułożyłam swoje dłonie na jego ramionach. Przez moją głowę przemknęła masa myśli, zanim cokolwiek zrobiłam. Koniec końców postanowiłam poruszyć ustami, oddając tym samym jego pocałunek. Nie wiedziałam czy robię dobrze. Domyślałam się, że Nathan jest raczej osobą, dla której zwykły pocałunek sporo znaczy. Dzisiejszego wieczoru, jednak działam pod wpływem emocji i przez to właśnie wymieniłam z nim kilka delikatnych pocałunków.

***

Cała niedzielę spędziłam w domu, wymieniając się jedynie wiadomości z Noah, Nathanem czy Antonellą, a nawet Lindy. Tego dnia naprawdę nie miałam ochoty na wychodzenie z domu. W dodatku pogoda zmieniała się diametralnie. Mimo iż nie było mrozu, to padał desz, a nawet kilka razy w ciągu dnia była burza.
Dzięki wiadomości od Lindy dowiedziałam się, że z racji tego iż wszystkie treningi rozpoczynają się w środę to mogę zostać w domu i tam wykonywać papierkową robotę. Co prawda sezon zakończył się tuż przed naszym wyjazdem, ale mimo wszystko jako fizjoterapeutka, musiałam być w miejscu pracy, by ewentualnie pomóc innym. Taki tryb miał utrzymywać się do końca czerwca, natomiast później nadciągały upragnione wakacje i w pracy miałam się pojawiać tylko w razie konieczności. Bycie głównym fizjoterapeutą było ogromną odpowiedzialnością, ale też miało sporo plusów.

Korzystając z tego iż połowę następnego tygodnia przesiedze w domu, zaprosiłam do siebie Noah. Chłopak odrazu się zgodził, nawet nie musiałam go przekonywać. W poniedziałkowe popołudnie był już pod moimi drzwiami.

— Napijesz się czegoś? — zapytałam, wchodząc do kuchni.

— Daj mi wodę, mam suchość w gardle — westchnął, siadając przy wyspie, a następnie opierając policzek o blat.

Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem, zerkając na niego kątem oka. Wyjęłam butelkę wody z lodówki, a następnie postawiłam ją przed jego oczami.

— Co u ci.. — zaczęłam, ale dosyć szybko i agresywnie moja wypowiedź została przerwana.

— Dobra. Koniec tego pierdolenia — gwałtownie podniósł głowę, prostując się — Gadaj co z Neymarem i z tym.. lalusiem — mruknął, mając na myśli oczywiście Nathana.

Obróciłam się w jego stronę. Odchrząknęłam, zakładając ręce na piersi i opierając się plecami o blat za sobą. Nie wiem czego on oczekiwał. Brunet ze wszystkim był na bieżąco i naprawdę nie było nic więcej do powiedzenia. Z Brazylijczykiem nie widziałam się od piątku. Nie zabiegałam o kontakt i on chyba również. Nawet jeśli by to robił, to jego numer już dawno był zablokowany w moim telefonie. Byliśmy ze sobą blisko, a on okropnie mnie zranił. Wtedy, kiedy potrzebowałam największego wsparcia, jego nie było. Wolał siedzieć sobie z Nathalie niż napisać, chociaż jedną jebaną wiadomość czy wszystko gra.

— Nie wiem czego oczekujesz, Noah — wzruszyłam lekko ramionami — Między mną a Neymarem nic nie ma. Wszystko co było, nieodwracalnie skończyło się tydzień temu — mruknęłam, przełykając ślinę — A z Nathanem jesteś na bieżąco, więc nie ma o czym gadać — uniosłam lekko kącik ust.

Już po sekundzie poczułam lekkie pieczenie pod powiekami. Chłopak chwilę się zastanowił, a następnie podszedł do mnie i obiął mnie ramionami.

— Zachował się jak chuj. Nie warto przez niego płakać — mruknął, przyciskając mnie do swojego ciała — Pierdol Neymara, masz szansę na coś fajnego z tym lalusiem to skorzystaj. Jakoś przeżyje — teatralnie westchnął na co się uśmiechnęłam.

Noah był dla mnie ogromnym wsparciem, mimo iż mieliśmy kontakt tylko na odległość. Wiedziałam, że zawsze mogę mu się wypłakać, a on nic nie powie i po prostu mnie przytuli.

***

Cały wieczór spędziliśmy na oglądaniu komedii i rzucaniu się popcornem oraz poduszkami. Aktualnie mój salon przypominał pobojowisko. Wszędzie walały się ziarenka kukurydzy oraz papierki po cukierkach. Aktualnie zajmowałam miejsce na kanapie, opierając głowę o kolana Noah. Koniec końców komedie nam się znudziły, więc włączyliśmy Pamiętniki Wampirów.

Jeknęłam pod nosem, gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Z głośnym westchnieniem wstałam z kanapy, a następnie podeszłam do stolika. Chwyciłam telefon i odebrałam połączenie od Antonelli.

— Tak, Anto? — zapytałam, obracając się w kierunku Noah, który zapatrzony był w Damona, tańczącego na ekranie.

— Boże, jak się cieszę, że odebrałaś — odetchnęła z ulgą.

Zmarszyłam lekko brwi, odrazu przybierając pytający wyraz twarzy.

— Coś się stało? — zapytałam niepewnie, zastanawiając się co takiego mogło się stać.

— Skyler, posłuchaj mnie teraz uważnie.. — zaczęła, biorąc głęboki oddech — To nagranie co przyniosłaś do biura.. wiem kto ci je podrzucił.

Zastygłam w miejscu, posyłając Noah spojrzenie, który oderwał wzrok od telewizora.

— Jak to wiesz kto? — zapytałam, rozchylając usta — Skąd?

— Podsłuchałam rozmowę w gabinecie trenera. To Neymar nagrał Nathalie. To wszystko jego sprawka, jego pomysł — powiedziała szybko.

— Co ty w ogóle wygadujesz? — zapytałam, rozchylając wargi.

— Zaufaj mi proszę. Też nie wiedziałam o co chodzi i dalej nie wiem. Zapytałam się go czemu ci tego nie wyjaśnił. Powiedział, że wysłał ci mnóstwo wiadomości, przyjechał nawet pod twoje mieszkanie, ale zrezygnował, widząc cię z jakimś chłopakiem. Ostatecznie stwierdził, że lepiej jak nie będzie go w twoim życiu i po prostu odpuści — westchnęła ciężko.

Stałam pośrodku kuchni, nie wiedząc co powiedzieć. Przez ten cały czas Neymar był po mojej stronie? Jeśli tak to dlaczego przez ten cały czas zachowywał się w ten sposób? Czemu ani razu nie zapytał się jak się czuje? Jednak uświadomiłam sobie też to, że nie chciałam go wysłuchać. Na pewno pragnął mi wszystko opowiedzieć i wyjaśnić, że to on nagrał dziewczynę, ale ja byłam cholernie uparta. I dlaczego nagle wpadł na tak idiotyczny pomysł, że lepiej będzie mi bez niego. Boże, był takim idiotą.

— Gdzie on teraz jest? — zapytałam szybko, ruszając w stronę drzwi.

— I właśnie tu się sprawa komplikuje. Miałam opowiedzieć ci wszystko jak się spotkamy, ale właśnie dowiedziałam się, że Neymar za pół godziny ma lot do Brazylii, więc zadzowniłam — mruknęła niepewnie.

Wyszczerzyłam oczy, a następnie odrazu ruszyłam w stronę drzwi. Nie ma opcji, że pozwolę mu wyjechać tak o. Muszę wyjaśnić to z nim twarzą w twarz. Muszę go zobaczyć, zanim zniknie na kilka tygodni.

— Myślisz, że jeszcze zdążę?

— Liczę na to. Gdyby nie było szans to bym się z tobą nie kontaktowała.

— Postaram się. Musze już kończyć, dziękuję, że zadzowniłaś — mruknęłam, a następnie odrazu się rozłączyłam i zaczęłam zakładać buty.

Chwyciłam pierwszą lepszą bluzę do ręki, a następnie ją na siebie ubrałam. Nie minęła chwila, a Noah pojawił się na horyzoncie mojego wzroku. Nie miałam już czasu, by z nim o tym rozmawiać. Wyjaśnię mu wszystko jak wrócę.

— Noah zamów mi taksówkę. Teraz — powiedziałam nerwowo, chwytając swój portfel — Obiecuję, że wyjaśnię ci wszystko jak wrócę — złożyłam szybkiego całusa na jego policzku.

Zostawiłam zszokowanego chłopaka w mieszkaniu i zbiegłam ze schodów. Czekając na taksówkę, cały czas sprawdzałam zegarek. Zostało dwadzieścia siedem minut do odprawy, a później już było ma odwrotu. Na moje szczęście taksówka przyjechała dosyć szybko. Odrazu wsiadłam do środka i podałam miejsce kierowcy, wciskając w jego dłoń banknot. Zagryzłam dolną wargę, nerwowo stukając paznokciami w swoje udo. Dzień był pochmurny, a na niebie nie było ani promyka słońca. Mimo iż miałam na sobie tylko bluzę to nie czułam chłodu, byłam zbyt bardzo zestresowana, by o tym myśleć. W międzyczasie zaczął również padać deszcz. Na początku była to lekka mżawka, ale szybko przerodziła się w ulewę.

Na moją prośbę, kierowca pojechał mniej zakorkowanymi drogami, dzięki czemu mogliśmy dotrzeć na miejsce znacznie szybciej. Opuściłam pojazd, wychodząc na środek prawie, że pustego parkingu. Była godzina dwudziesta trzecia, a i tak było aut. Nie musiałam długo czekać, by moje włosy stały się wilgotne. Bluza nie dała zbyt dużo, ponieważ już po chwili zaczęła przemakać. Taksówka odjechała, a ja zostałam sama na parkingu. Rozejrzałam się dookoła. Niewidząc żadnej żywej duszy, ruszyłam szybkim krokiem w stronę budynku.

Proszę, poczekaj jeszcze chwilę.

Te amo, A.

Continue Reading

You'll Also Like

30.2K 2.1K 20
Spin-off dylogii układ ARES HERMAN Trzydziestosześcioletni Ares Herman poszedł w ślady ojca, Victora Hermana i założył własną firmę graficzną. Jego ż...
76.1K 5.5K 24
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...
460K 24.2K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
23.2K 3.2K 38
III tom serii. Opis później.