addictive desire || neymar jr

By aaanonymkaaa

23.5K 1.2K 483

Skyler jest młodą i piękną kobietą. Drzemie w niej ogromny potencjał, który zamierza wykorzystać po tym jak d... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Informacja
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26

Rozdział 12

982 51 12
By aaanonymkaaa

rozdział bardzo znaczący i przełomowy. powodzenia ;))

Ludzie często podejmowali głupie decyzję. Było to spowodowane wieloma czynnikami. Ktoś mógł być do tego zmuszony, przez presję jaką wywierał na nim drugi człowiek. Ktoś inny mógł wybierać te opcje, ponieważ po prostu był bezmyślny. Inni byli do tego zmuszeni dla dobra swoich bliskich. A jeszcze inni robili to, ponieważ łudzili się, że wybrana przez nich droga nie okaże się tak głupia jak sądzili. Dzisiejszego wieczoru byłam chyba ostatnim przypadkiem lub może nawet każdym po trochu? Sama nie wiem. Nie myślałam trzeźwo.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że skutki dzisiejszej bezmyślnej decyzji i kilku następnych doprowadzą do zagłady. Do zagłady resztki spokoju i porządku jaki pozostał w moim życiu.

Założyłam kosmyk włosów za ucho, a następnie skrzyzowlam ręce na piersi. Zmierzyłam brazylijczyka uważnym wzrokiem.

— Zbieraj się. Jedziemy — mruknęłam, zaczynając zbierać jego rzeczy. Gdy zauważyłam, że zaczyna otwierać usta, natychmiast mu przerwałam — Nie dyskutuj. Nie po to tu przyjechałam, żeby się kłócić. Nie obchodzi mnie czego chcesz, a czego nie. Leo może był dla ciebie za delikatny, ale ja nie będę, Neymar. Zachowujesz się jak dziecko. Inni się o ciebie troszczą i martwią, stają na głowie, żeby ci pomóc, rozumiesz? A ty w zamian odwdzięczasz się czymś takim — powiedziałam poważnym tonem, pakując rzeczy do torby — Zachowujesz się jak dziecko, więc będę cię traktować jak dziecko. Wychodzimy w tym momencie — wyprostowałam się i posłałam mu spojrzenie. Chłopak spojrzał na mnie spod byka. Nie był zadowolony. To oczywiste, że nie był zadowolony. Ja jednak dalej nie dałam za wygraną. Uniosłam hardo głowę i mam wrażenie, że przez kilkadziesiąt sekund byliśmy się na spojrzenia. Po chwili w końcu się coś stało. Stało się coś najmniej oczekiwanego. Chłopak podniósł się ze swojego miejsca. Z głośnym hukiem odłożył szklankę na stół. Ponownie na mnie spojrzał i ruszył w moją stronę, a ja dalej stałam jak wcześniej. Poczułam jak traca moje ramię, żeby przejść obok mnie. Był jednak pijany i stracił równowagę, a tuż za mną były schody. Zareagowałam instynktownie. Przecież nie chce żeby sobie coś zrobił. Chwyciłam go pod ramię.

— Uważaj — mruknęłam, wzdychając. Pokręciłam głową, "nie, aż tak pijany"? No rzeczywiście. 
Wraz z chłopakiem opuściłam klub. Było trochę problemów, ale w końcu wyszliśmy na dwór. Odworciłam się w jego stronę.

— Taksówka zaraz.. — zaczęłam, jednak słowa stanęły mi w gardle, gdy ujrzałam twarz chłopaka, oświetloną przez światło lampy. Poczułam niemiły ścisk w brzuchu. — Mój boże... — mruknęłam pod nosem, czując jak do moich oczu, zachodzą łzy. Pomrugałam kilkakrotnie powiekami i podeszłam do niego powolnym krokiem. Niepewnie uniosłam dłoń i przejechałam opuszkiem palca po jego brwi. Chłopak lekko się skrzywił — Kto ci to zrobił.. — mruknęłam sama do siebie, dalej śledząc wzrokiem jego twarz. Nie miałam, jednak długo czasu. Po chwili pod klub podjechała taksówka. Westchnąłem, a następnie wpakowałam chłopaka do środka i sama wsiadłam.

Na szczęście kierowca nie był zbyt skory do rozmów. Może po prostu był zmęczony pracą? W każdym razie im mniej pytań, tym lepiej dla nas. Adres Neymara miałam od Antonelli. Na początku przeszła przez moją głowę myśl, żeby zabrać go do mnie, tam jednak był Noah. Koniec końców znaleźliśmy się przed jego domem. Chłopak grzebał dłonią w kurtce. Opierał się plecami o ścianę i przymykał oczy. Westchnęłam cicho, a następnie chwyciłam jego nadgarstek. Poczułam ciepło bijące od chłopaka, nie zareagowałam jednak na to. Nie było czasu. Wsadziłam dłoń do jego kieszeni, a następnie chwyciłam pęk kluczy. Jakim cudem ich nie znalazł? Otworzyłam dom i przepuściłam go przodem. Do moich nozdrzy odrazu dotarł zapach jego perfum. O mój boże. Tutaj jest bardziej Neymarowo niż jest sam Neymar. Rozglądnęłam się po domu. Było ciemno, a na oglądanie nie było czasu, więc odrazu wypatrzyłam schody. Obydwoje ruszyliśmy na górę. Chłopak odziwo się mnie słuchał co było miłą odmianą. Gdy zapytałam się gdzie jest łazienka, odrazu na nią wskazał.

— Usiądź na wannie — poleciłam, a następnie otworzyłam szafkę. Jest.
Chwyciłam dłońmi apteczkę, a następnie ją otworzyłam. Była całkiem spora, ale to dobrze. Chwyciłam waciki oraz gazy. Plaster i wodę utlenioną. Odwróciłam się w stronę chłopaka, który już nie przymykał oczu. Wręcz przeciwnie. Patrzył wprost na mnie. Odchrzaknęłam, a następnie ruszyłam w jego stronę. Brazylijczyk odrazu wyczuł co chce zrobić, bo rozsunął nogi tak, że mogłam miedzy nimi stając. Jego bliskość mnie.. przytłaczała? Onieśmielała? Sama nie wiem. Po prostu odczuwałam ją bardziej niż tą innych osób. Nalałam na wacik wodę, zerkając na chłopaka.

— Może szczypać — odchrzaknęłam i przyłożyłam biały materiał do skóry chłopaka. Ten lekko się skrzywił, ale nic nie powiedział. Zaczęłam wycierać jego krew, co jakiś czas przestawiając się z nogi na nogę. Przyznam szczerze, że cholernie bolały mnie uda i łydki. Była pierwsza w nocy, a ja zamiast spać w łóżku to oparywałam Neymara.

— Nie wygodnie ci? — zapytał, widząc co robię. Machnęłam dłonią, aby się tym nie przejmował i kontynuowałam.
Oczywiście chłopak zawsze robi wszystko na przekór. Poczułam jego opuszki sunące po moich łydkach, a następnie udach. Zaprzestałam ruchów i zerknęłam w jego oczy. Boże, co ty ze mną robisz do cholery. Brunet zacisnął dłonie na tyle moich ud, rozchylił moje nogi i pociągnął w swoją stronę. Takim o to sposobem siedziałam na jego kolanach. On natomiast zachowywał się jakby to było nic. Znowu przymknął oczy, dając mi znak, że mam kontynuować. Przełknęłam ślinę i powróciłam do poprzedniego zajęcia, z lekką nieufnością. Czułam go całego. Jego zapach cały czas drażnił mój nos. Jego dłonie co jakiś czas zaciskały się na moich udach lub biodrach. Jego wzrok, chodź nie nieprzerwany, tasakował moją twarz. Cały on sprawiał, że traciłam głowę. To nie miało tak wyglądać.

Gdy przykleiłam mu plaster, to chwyciłam kolejny wacik. Tym razem przyszedł czas na jego dolną wargę. Zerknęłam na nią. Chłopak od zawsze mi się z nią kojarzył. Nawet media wyłapały, że często ją przygryza. Sam kiedyś przyznał, że po prostu ma tak od zawsze.
Starałam się unikać jego wzroku, ale to było prawie, że niemożliwe. Kiedy przyłożyłam gaze do jego ust, udało mu się. W końcu mu się udało, bo pieprzona Skyler nie mogła się powstrzymać i zerknęłam w jego oczy. Ten kontakt wzrokowy był inny. Nie taki jak zawsze. Nie przeszyty rywalizacją czy kpiną. Był po prostu szczery.

Neymar miał piękne oczy.

Spuściłam wzrok, kiedy poczułam ciepło na swoich policzkach. To wszystko trwało zdecydowanie za długo. Modliłam się, żeby pijany Neymar, nawet nie zwrócił na to uwagi, ale ja byłam naiwna. Byłam tak cholernie naiwna. Poczułam jego dłoń na swojej szczence. Chłopak pociągnął ją w górę, tak abym mogła na niego spojrzeć. Nie dawałam za wygraną i odwróciłam wzrok. Cholera Neymar, ty pieprzony..

— Spójrz na mnie — szepnął, cały czas na mnie patrząc. I co ja miałam teraz niby zrobić? Westchnęłam cicho i przeniosłam na niego wzrok. Chłopak uniósł lekko kącik ust — Byłaś zazdrosna — mruknął, zakładając mi kosmyk włosów za ucho. Słysząc jego słowa, o mało się nie zakrzutsiłam. Pieprzony Noah.

— Co? — zapytałam słabym głosem. Boże.. czułam się taka bezradna.

— Absolutnie nic — powiedział, a następnie cofnął swoją dłoń od mojej twarzy — Skończone? — zapytał jak gdyby nigdy nic. Nieśmiało kiwnęłam głową i zeszłam z jego kolan.
Brazylijczyk podniósł się i przeciągnął. Nie wyglądał na schlanego. To było w chuj dziwne.
Chwyciłam wszystkie śmieci, a następnie wyrzuciłam do kosza. Westchnęłam cicho i wyszłam z łazienki gasząc światło. Ruszyłam za Neymarem, który prawdopodobnie poszedł do sypialni. Weszłam do środka. Była szczerze mówiąc bardzo ładna i w moim guście. Nie podejrzewała bym tego, ale cały jego dom był zaprojektowany tak, jak ja sama bym chciała by był mój w przyszłości.

— Dobrze, więc.. nic cię nie boli? Chcesz jakieś tabletki przeciwbólowe czy coś takiego? Oberwałeś w brzuch? Chcesz termofor? — zasypałam go pytaniami, podczas gdy on siedział na łóżku i po prostu na mnie patrzył — Cokolwiek? Jeśli nie to będę się zbierać — powiedziałam, a następnie chwyciłam swoją torebkę. Musiałam wyjąć telefon i zadzownić po taksówkę.

— Właściwie to.. jest jedna rzecz.

— Tak? — uniosłam głowę, zerkając na niego.
Brazylijczyk przejechał językiem po dolnej wardze, po czym wstał z miejsca i ruszył w stronę ogromnej szafy. Wyjął z niej koszulkę oraz szorty. Ruszył w moją stronę powolnym krokiem.

— Zostań ze mną. Tylko dzisiaj, ta jedna noc. Podaruj ją mi. Nie chcę, żebyś wracała w nocy sama — usłyszałam jego cichy szept.

Zerknęłam na jego wyciągniętą dłoń z ubraniami. Przysięgam, że jego słowa sprawiły, że moje kolana zmiękły. Nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Martwił się? Nie chciał żebym wracała sama, czyli co to oznaczało? Przełknęłam ślinę i podniosłam na niego wzrok.

— W porządku — zgodziłam się.

Głupia decyzja.

Zabrałam od niego materiał, a następnie ruszałam w stronę łazienki. Weszłam tam na wiotkich nogach i odrazu oparłam się o drzwi. Cholera. Co tu się działo? Spojrzałam w swoje odbicie. Wypieki na mojej twarzy mówiły wszystko. Czułam szybkie bicie swojego serca.
Przemyłam twarz zimną wodą i odetchnęłam. Przebrałam się w jego ubrania, jego zapach otulił mnie kolejny raz tego wieczoru. Wyszłam z łazienki, gasząc za sobą światło. Ujrzałam Neymara, który ścielił łóżko.

— Jesteś już.. — mruknął, jakby sam do siebie. Zmierzył mnie uważnym wzrokiem i widziałam, że powstrzymywał się, by się nie uśmiechnąć. Zagryzł wargę na szczęście, powstrzymując wszelkie komentarze. — Połóż się tutaj. Ja będę na dole, jakby coś to mnie obudź — kiwnął lekko głową, a następnie ruszył w stronę wyjścia. Zatrzymał go mój głos.

— Zostań. Możesz spać tutaj.

Głupia decyzja. Drugi most runął.

Brazylijczyk nie krył zdziwienia. Upewnił się, czy aby na pewno tego chce. Widziałam, że nie chce się narzucać co było z jednej strony głupie, bo przecież to jego dom. A z drugiej tak cholernie.. miłe i urocze. Czy ja przyznałam, że on jest uroczy? Nie. Neymar nie jest. Jego zachowanie. Jedno razowe jest. On nie.

Położyłam się na lewej stronie łóżka, a chłopak zajął miejsce po prawej. Nie odzywaliśmy się. Wiedziałam, jednak że jeszcze nie śpi. Między nami panowała cisza, ale nie ta niezręczna. Wręcz przeciwnie. To ta potrzebna.

— Właściwie to.. o co poszło? — zapytałam, będąc naprawdę ciekawa. Musiało to być coś poważnego skoro tak zareagował. Usłyszałam jak pociągnął nosem, a następnie westchnął.

— Tylko nie mów nikomu. Nie powiedziałem nawet Leo — szepnął, a mój brzuch się zacisnął — Ten gość.. nie wiem jak, ale mnie poznał. Był nachlany i zaczął obrażać mojego... bliską osobę dla mnie, której już dzisiaj tu nie ma. Odeszła trzy miesiące temu — wyjaśnił, a ja wyłapałam, że pod koniec załamał mu się się głos.
W tym momencie poczułam niesamowity ból. Nie był on spowodowany zmęczeniem. Nie był on spowodowany tym, że właśnie się dowiedziałam, że ktoś umarł, bo przecież nawet tej osoby nie znałam. Był on spowodowany tym, że doskonale wiedziałam jak Neymar może się teraz czuć. Poczułam łzy kącikach oczu. Nie myśląc dłużej, wyciągnęłam swoją rękę w jego stronę. Pod taflą kołdry wyłapałam jego dłoń. Splotłam nasze place.

Trzeci most.

Chłopak ewidentnie niespodziewał się tego ruchu. Ja jednak nie chciałam się już cofać. Zacisnęłam swoje palce, na jego dłoni. Minęło kilkanaście sekund, a ja poczułam jak robi to samo. Uniosłam lekko kącik ust i przymknęłam powieki.

— Przepraszam i.. dziękuję, Sky — usłyszałam jeszcze jego szept. Mój uśmiech znów się powiększył, a ja w odpowiedzi pogładziłam kciukiem jego dłoń.

— Dobranoc, Neymar.

— Dobranoc, Skyler.

***

No siemaneczko. Rozdział myślę, że dowalony.

Piszcie co myślicie plzzz

Ps. Na mojej tablicy będzie info o następnych rozdziałach

Kocham i do następnego<33

Continue Reading