Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

88.2K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 32

941 22 9
By _Aguga_

Patrzałam na twarz Aarona, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, kiedy na jego twarzy pojawił się taki sam, a może nawet jego usta rozciągnęły się jeszcze szerzej niż moje. Widziałam radosne iskierki, które czaiły się gdzieś w jego oczach. Odwróciłam głowę, by spojrzeć na Debby. Ona również śmiała się pod nosem. Na moich kolanach leżał zwinięty koc, kiedy siedzieliśmy na molo, patrząc się w wodę. Te wakacje były dokładnie takie, jak sobie je wyobrażałam. Jednym słowem, cudowne. Miałam przy sobie dwie najważniejsze osoby i nic nie mogło zepsuć mi tej chwili.

Oparłam głowę o ramię bruneta. Poczułam jak łapie mnie za dłoń i splata nasze palce razem. Mogłabym zostać tak już do końca życia. Ciszę przerywał jedynie szum fal i skrzeki ptaków. Było tak spokojnie, ale nie nudziło to nas. Takie chwile jak te były odskocznią od codziennej gonitwy.

Odwróciłam głowę w kierunku gdzie stała Debby, skąd dobiegł mnie odgłos kroków, o wiele głośniejszych niż te, które mogły należeć do blondynki. Zmarszczyłam brwi, zauważając Damona, który podszedł do dziewczynki i z zadziornym uśmiechem objął jej talię rękami.

Sam jego widok wywołał na mojej skórze ciarki. Jego wygląd w ogóle nie pasował do tego chłopaka, którego miałam okazję spotkać na opuszczonych działkach. Był jak dwie różne osoby. Dokładnie jakby miał brata bliźniaka, ale nigdy o nikim takim nie wspominał, a raczej by to zrobił, by nie mieć późniejszych problemów, gdyby ktoś go pomylił. Tym bardziej, gdyby jego brat był zamieszany w takie ciemne interesy.

— Coś nie tak? — Usłyszałam pytanie Aarona, które skierował do mnie po tym, jak zauważył moją nagłą zmianę. Jego głos był ciepły i troskliwy. Dokładnie tak jak zapamiętałam.

Ale przecież nie byliśmy już razem. A Debby? Ona także zerwała z Damonem?

Spojrzałam po raz kolejny na szarookiego, ale w miejscu, gdzie powinien być, zastałam jedynie puste miejsce.

— Aaron? — zawołałam, ale on wciąż się nie pojawiał, a gdy zaczęłam się rozglądać, zauważyłam, że i Debby nigdzie nie było w pobliżu.

Odwróciłam głowę w kierunku oceanu. Szum fal stał się głośniejszy, a niebo nagle pochłonęła ciemność. Przerażona zaczęłam rozglądać się w popłochu. Nie wiedziałam, co się dzieje, ale kiedy mój wzrok próbował doszukać się kogokolwiek w ciemnościach, zauważyłam parę lśniących, niebieskich tęczówek, które mieniły się w falach. Zlękniona Odwróciłam się, chcąc przed nimi uciec, ale zatrzymałam się, widząc, że posiadacz tych wywołujących dreszcze tęczówek, stał tuż za mną.

W momencie, kiedy chciałam krzyknąć z przerażenia, poczułam, jakby ktoś rzucił mną o ziemię, a ja sama obudziłam z koszmaru. Czułam odrętwienie całego ciała i bałam się ruszyć, jakby potwór z mojego snu miał zjawić się obok i mnie zaatakować. Tylko że kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam, że ten potwór naprawdę był tuż obok mnie. Ale chyba nie chciał mnie teraz pożreć. Zamiast tego odpiął moje kajdanki, dzięki czemu mogłam zabrać rękę.

Mogłam z teoretycznego punktu widzenia, bo tak naprawdę cała moją kończyną zdrętwiała do tego stopnia, iż czułam, jakbym dotykała obcej części ciała. Nie potrafiłam ruszyć nawet palcem. W ogóle całe moje ciało było odrętwiałe przez spanie na niewygodnej podłodze. Było mi też cholernie zimno. Na łóżku znajdowała się jedna kołdra i oczywiście Chris ją wziął. Ja mogłam liczyć tylko na to, iż moje ubrania zapewnia mi wystarczające ciepło, ale widocznie wcale tak nie było. Chyba w tym hotelu nie szastali pieniędzmi na ogrzewanie.

Usiadłam na ziemi, powoli dochodząc do siebie. Byłam zaskoczona, że w ogóle udało mi się zasnąć, choć z tego co widziałam, spałam niecałe półtorej godziny. Zasnęłam dopiero nad ranem. W obecności Chrisa to i tak był wyczyn.

Rozejrzałam się po pokoju, w poszukiwaniu wspomnianego mężczyzny. Chciałam wiedzieć, gdzie był, by w razie czego widzieć, skąd spodziewać się ataku. Nawiedził mnie nawet w moich snach, co tylko utwierdziło mnie, że miałam czego się obawiać, skoro nawet moja podświadomość czuła, że był kimś niebezpiecznym. Jakby to, co widziałam, było a mnie zbyt małym dowodem.

Zauważyłam mężczyznę stojącego przy komodzie, gdzie odłożył zegarek poprzedniego wieczora. Z tą różnicą, że teraz był jedynie w samych bokserkach. Nie pamiętałam, by kładł się tak spać. A może rozebrał się po zgaszeniu światła? Tak czy inaczej, nie myślałam o jego wyćwiczonym ciele. Nie rozpływałam się na jego widok, no chociaż miał czym się pochwalić, ja wciąż pamiętałam, dlaczego byłam tu razem z nim.

— Zaraz wychodzimy — poinformował mnie, będąc wciąż zwrócony w kierunku szafki.

Z początku wcale się nie poruszyłam. Dopiero czując na sobie jego nieodgadniony wzrok, Opuściłam głowę i podniosłam się z ziemi. Udałam się do łazienki. Miałam w niej wrażenie, iż byłam bezpieczna. Jakby ta warstwa cienkiego drewna mogłaby uchronić mnie przed tym niebezpiecznym mężczyzną, który czekał na mnie na zewnątrz. Taka przeszkoda zapewne nie stanowiłaby dla niego problemu, ale chciałam wierzyć, że było inaczej by całkiem nie zwariować.

Nie miałam ze sobą nic na przebranie, dlatego czułam, jak cała śmierdziałam i wychodzenie tak do ludzi było dla mnie okropnie niekomfortowe, ale nic nie mogłam na to poradzić. Wypłukanie ust i umycie twarzy musiało mi wystarczyć.

Wychodząc z łazienki, byłam cała poddenerwowana tym, co miało mnie dalej czekać. Wciąż nie wiedziałam, dlaczego Chris postanowił zabrać mnie ze sobą, zamiast pozbyć się od razu, ale działało to na moją korzyść. Lecz wcale nie pocieszało. Niewiedza była chyba straszniejsza od jakiejkolwiek groźby.

Rozejrzałam się po pokoju, ale w pierwszej chwili nie mogłam nigdzie go znaleźć. Odetchnęłam z ulgą, ale słysząc ruch za sobą, ponownie spięłam swoje mięśnie. Obejrzałam się natychmiast. Chris stał przy drzwiach prowadzących na korytarz. Przynajmniej miał już na sobie ubrania. Podniósł swoją torbę, a jego pospieszający wzrok nakazywał mi ruszyć z nim. Spojrzałam ostatni raz na hotelowy pokój. Cieszyłam się, że go opuszczałam, ale jednocześnie bałam się tego co miało się ze mną dalej stać.

Kiedy Chris oddawał kartę pokoju, nawiązałam krótkie spojrzenie z recepcjonistką. Kobieta uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, co starałam się odwzajemnić, ale po chwili w mojej głowie pojawiła się pewna myśl. Głupia i nierozważna, bo przecież jeszcze poprzedniego dnia uważałam to za zły pomysł, ale chyba próbowałam złapać się czegokolwiek by ratować własne życie.

Kobieta zamrugałam dwukrotnie oczami, chyba coś jej nie pasowało. Tak miało właśnie być, ale kiedy poczułam, jak Chris łapie mnie za rękę, poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w twarz.

Jak mogłam próbować uciec, kiedy on był zaraz obok? Od razu było to zdane na porażkę.

— Przepraszam, wie pani, gdzie znajduje się najbliższa stacja benzynowa? Mamy jeszcze długą podróż przed sobą, a trochę się wczoraj zgubiliśmy.

Nie odwróciłam głowy, by spojrzeć ponownie na kobietę, ale byłam pewna, że Chris skutecznie odwrócił jej uwagę ode mnie. Jego radosny ton, jakim przyznał się do pomyłki, wzbudzał sympatię samym swoim brzmieniem. Było to całkowite przeciwieństwo tego co mogłam u niego zobaczyć wcześniej, dlatego nie mogłam mieć za złe, kiedy kobieta z takim samym rozbawieniem pokierowała go na wspomnianą wcześniej stację. Tylko ja wiedziałam, kim był tak naprawdę brunet i to, że jego słowa ociekały sztucznością. Tak jak to, że prawdopodobnie nigdy na wspomnianej przez nią stacji się nie pojawimy.

Zaraz po tym, jak Chris podziękował recepcjonistce, poczułam, jak pociągnął mnie za sobą do wyjścia. Jego uścisk stał się silniejszy kiedy nieśmiało uniosłam na niego wzrok. Pomimo że patrzał przed siebie, to i tak potrafił dać mi nieme ostrzeżenie i dopiero kiedy staliśmy przed jego samochodem, wypuścił moją dłoń z uścisku. Rozmasowałam sobie palce, które zaczynały mi drętwieć. Z obawą wsiadłam do czarnego pojazdu, czując nad sobą przytłaczającą obecność bruneta.

Nie mogłam nawet uciec, kiedy on okrążył samochód, bo moje drzwi wciąż pozostawały zablokowane. Nie próbowałam ich nawet otworzyć. I tak wiedziałam już, że przez tę chwilę zapomnienia pogorszyłam swoją sytuację.

Chris usiadł za kierownicą. Siedziałam na fotelu napięta, bojąc się nawet ruszyć, by nie przypomnieć mu o sobie, jakby naprawdę miał o mnie zapomnieć. Tak byłoby dla mnie lepiej. Obserwowałam go z nieukrywanym strachem, a on był bardzo dobrze tego świadomy. Uśmiechnął się delikatnie, tak samo jak do recepcjonistki jeszcze chwilę temu. Spojrzał na mnie, nie zmieniając swojej mimiki. Gdybym nie wiedziała, co zrobił poprzedniego dnia, może uwierzyłabym, że naprawdę nie był taki zły. Pewnie nawet zaczęłabym wątpić we wszystkie ostrzeżenia wysyłane przez moją podświadomość dotyczące jego osoby.

Nie wiedziałam, jak miałam zareagować, dlatego również uśmiechnęłam się do niego wymuszenie.

— Naprawdę myślałaś, że coś takiego zadziała? — odparł pobłażliwym tonem.

Choć nic nie wskazywało, że był zły, to ja i tak czułam jakby właśnie w ten sposób chciał przekazać mi jak bardzo sobie przewaliłam.

— Ja... — słowa nie chciały przejść mi przez gardło.

— Myślałem, że rozumiemy się, kiedy mówiłem, żebyś nic nie kombinowała. — To ciepło jakie starał się mi przekazać swoją mimiką twarzy, psuł ostry głos, który zaczynał przedzierać się przez sztucznych spokój. — Jak nie potrafisz martwić się o sobie, pomysł co musiałbym zrobić, żeby obsługa hotelu nie powiadomiła policji. Naprawdę nie byłoby mi to na rękę, ale nie mogę pozwolić, by coś poszło nie po mojej myśli. — Sposób, w jaki to powiedział, nie dał mi żadnych wątpliwości, że mógłby zrobić inaczej.

Uśmiechnął się jeszcze szerzej i uniósł rękę. Nie potrafiłam się ruszyć. Całą mnie sparaliżowało, bo choć z zewnątrz mogło wyglądać to na miłą rozmowę, ja czułam, że za chwilę zacznę trząść się jak osika. Chris założył kosmyk moich włosów za ucho, a ja zadrżałam, kiedy jego dłoń dotknęła mojego policzka.

— A teraz uśmiechnij się, w końcu ta recepcjonistką wciąż nas obserwuje.

Poczułam, jak zakręciło mi się w głowie, ale wymusiłam nieśmiały uśmiech. Wciąż czułam jego dłoń przy swojej twarzy. Dopiero po tym, jak wykonałam jego rozkaz, on zabrał ją i położył na kierownicy.

Umknęło mojej uwadze, kiedy odpalił silnik i wyjechaliśmy spod hoteli, bo wciąż nie potrafiłam się pozbierać, po tym, co widziałam. Mógł z taką łatwością manipulować wszystkimi wokół. Czy miałam jakiekolwiek szanse w starciu z samym diabłem?

Z każdym przebytym kilometrem czułam, jak oddalałam się od swojego bezpiecznego domu. Od szansy na spokojne życie. Wiele bym dała, by móc zawrócić, ale nie byłam pewna czy postąpiłabym inaczej gdybym dostała drugą szansę. Nie żałowałam ani jednej chwili spędzonej z Aaronem, bardziej tego, że wciąż było to dla mnie za mało. Debby również była mi najbliższą osobą i bez niej nie byłabym tym, kim się stałam. To, że siedziałam w samochodzie Chrisa, było spowodowane między innymi moją znajomością z Aaronem, ale chyba nie byłabym zdolna tego poświęcić, by uniknąć tego, gdzie teraz byłam. Po prostu nie potrafiłam, za bardzo go kochałam.

Kiedy wjechaliśmy do dosyć ruchliwego miasta, zastanawiałam się, gdzie my tak właściwe byliśmy, bo tabliczka z nazwą musiała mi gdzie umknąć po drodze. Całkowicie zagubiona wysiadłam z samochodu na osiedlowym parkingu. Budynek stojący przed moimi oczami wyglądał jak jeden z biurowców. Wcale nie zapowiadało się, jakby w środku miało znaleźć się miejsce na mieszkania, ale właśnie to zastałam po przekroczeniu progu drzwi głównych, najzwyklejszą klatę schodową i rząd mieszkań. Wyróżniał się tylko wygląd, który nie pasował mi do wyobrażenia bloków mieszkalnych. Było tu zbyt nowocześnie. Ale co ja mogłam wiedzieć, skoro większość budynków w moim mieście to były stare kamienice.

Spojrzałam niepewnie na bruneta, który prowadził mnie do jednych z drzwi. Odwróciłam się, zerkając ostatni raz na wyjście, ale bałam się po raz kolejny mu sprzeciwić. Nie wiedziałam, co było lepsze, próba ucieczki, która z pewnością zakończyłaby się niepowodzeniem, czy dobrowolne wkroczenie do bram piekła. Oba wyjścia były tak samo tragiczne, ale to ostry wzrok Chrisa który mi posłał, sprawił, iż moje wszelkie próby nieposłuszeństwa zostały zaledwie pustymi myślami.

Ruszyłam w kierunku bruneta, który czekał już na mnie z otwartymi drzwiami. Zastanawiałam się tylko, co tak naprawdę miał w planach zrobić ze mną Chris.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

No właśnie. Już długu czekamy na odpowiedź po co Chris wziął Gwen ze sobą. Czy nareszcie poznamy odpowiedź? 🤔
Czego od niej oczekuje? Jaki ma plan? 🤐

Continue Reading

You'll Also Like

155K 1K 8
Zawsze mu powtarzałam, że musimy być lepsi. Jeśli chcemy wygrać, musimy być szybsi i sprytniejsi. On to wiedział. Zapomniał tylko o tym, że potrzebuj...
23.2K 2.9K 40
Jedna kobieta. Czterech mężczyzn. I ktoś, kto niszczy jej życie. Każdy dzień Chloe Mills jest szczegółowo zaplanowany, a każde odstępstwo wyprowadza...
15.6K 629 23
Millie jako nastolatka uciekła z domu by nie wyjść za wrednego kutasa. Parę lat później kiedy ułożyła sobie nowe życie, w jej życiu znowu pojawiają s...
2.2M 71K 44
Po stracie pracy Melanie szukała nowej posady, a jedyną przystępną ofertą okazała "opiekunka". Daniell jest dwudziesto ośmio letnim samotnym ojcem...