Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

88.5K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 29

939 20 14
By _Aguga_

Laptop leżący na moich kolanach odtwarzał już po raz kolejny dziesiątą minute jednego z odcinków serialu, a ja i tak nie potrafiłam powiedzieć co się w niej działo. Pomimo że wzrok miałam skupiony właśnie na pikselach, to myślami byłam daleko stąd. Myślałam tylko o jednym i tym samym. Odtwarzałam wszystkie wydarzenia w kółko i w kółko. Zaczynałam już wariować i nie potrafiłam tego powstrzymać. Jak i łez, które spływały po moich policzkach, kiedy myślałam o swoim ukochanym, ale już byłym chłopaku.

Na ekranie widniały uśmiechnięte postacie, ale ja wciąż płakałam i użalałam się nad sobą. Nawet nad tym, że nawet pomimo starań i tak nie potrafiłam wyrzucić go z głowy.

Zamknęłam klapę. I przewróciłam się na bok, tuląc się do kołdry, którą byłam przykryta. To, że mój pokoju przez ostatnie kilka dni wyglądał jak śmietnik, nie zmusiło mnie, bym w nim posprzątała. Nawet po upomnieniu od matki.

Podniosłam się na nogi i podeszłam do okna. O tej godzinie przeważnie widziałam czarny samochód stojący pod moim domem. Za każdym razem tam był i mnie obserwował, chcąc dać mi znać, że mieli mnie pod kontrolą. Podchodziłam do szyby, by pokazać im, jak kolejny dzień gniłam w swoich czterech ścianach.

Tym razem jednak na drodze zastałam całkowitą pustkę. Odpuścili? Nie, to raczej nie to. Może zmienili godziny obserwacji? Albo robili to bardziej dyskretnie. Tak czy inaczej, wróciłam do swojego łóżka, ale zanim się na nim położyłam, otarłam policzki i zacisnęłam szczękę. Spojrzałam na cały bałagan, myśląc, jak bardzo się zaniedbałam. Byłam już dorosłą kobietą, teoretycznie, bo wciąż czułam się jak głupia nastolatka.

Wzięłam pierwsze rzeczy, które leżały najbliżej i zaczęłam ogarniać cały ten syf. Przynajmniej wtedy nie myślałam o tym wszystkim.

Nigdzie się nie spieszyłam, ale i tak uwinęłam się w niecałą godzinę. Opadłam na łóżko, myśląc, czym mogłabym się zająć, by nie popaść w depresję. Nic nie przychodziło mi do głowy. Jedyne, na co wpadłam, to by wyjść z domu, bo będąc sama, nie opanowałabym smutków.

Nie miałam najmniejszej ochoty nigdzie wychodzić, ale i tak chwilę później na moich nogach wylądowały ciepłe kozaki, a w ręce spoczęły klucze.

Nogi same pokierowały mnie przed siebie. Nie miałam żadnego celu, po prostu iść do przodu. Sprawiło to, że nieświadomie znowu wracałam myślami do Debby i Caspera. Na moje szczęście bądź nie, rozpraszało mnie tylko to, iż czułam na sobie czyjś wzrok, a nawet słyszałam podążające za mną kroki, lecz kiedy się odwracałam, nikogo za sobą nie widziałam. Może faktycznie zdecydowali się obserwować mnie bardziej z ukrycia. Myślałam jednak, iż mieli większą wprawę w śledzenie swoich ofiar i nawet nie będę wiedziała, kiedy byli obok. Najwyraźniej kolejny raz się myliłam.

Uniosłam wzrok na niebo. Może złym pomysłem było wychodzić, kiedy za niedługo miał nastać mrok. W końcu w każdej chwili mogli zmienić zdanie. Nic nikomu o nich nie powiedziałam, ale może nie chcieli dłużej ryzykować? Tylko że komu miałam o nich powiedzieć? Policji? Mogli tam kogoś mieć. Debby? Nie rozmawiałam z nią odkąd wróciłam do domu. To samo z Casperem. Moja matka prędzej padłabym na zawał i w strachu poleciałaby na policję widzącą w nich ratunek, a to mogło skończyć się źle, skoro tak jak mówili obserwowali mnie. Jej panikę każdy by zauważył.

Nawet gdybym chciała, to nie miałam co zrobić. Mogłam się tylko cieszyć, że ich szef z jakiegoś powodu chciał mnie wypuścić.

Spojrzałam na stary, wyblakły szyld z nazwą kina. Nawet nie wiedziałam, dlaczego tu przyszłam. Tak jak mówiłam, nie znałam swojego celu. Po prostu szłam przed siebie, a to było na drodze. Tak to sobie tłumaczyłam.

Zagryzłam wargę, gryząc się z własnymi myślami. W ostatnim czasie podjęłam mnóstwo bezmyślnych decyzji i ta na pewno należała do jednej z nich. Bo kto normalny wchodził do opuszczonego kina samemu, kiedy zbliżał się mrok. Ale chciałam wejść do niego po raz kolejny, tak jak to zrobiłam z Aaronem.

Wspięłam się po starych pudłach, które ktoś postawił na pewno po to, by móc dostać się do środka, jak to ja teraz chciałam zrobić. Z pewnością miał więcej siły ode mnie, bo zanim udało mi się wciągnąć przez okno, to zdążyłam już cała się ubrudzić, ale nie przejęłam się tym.

Stanęłam pośrodku jednego z pokoi, a cisza, jaka tam nastała, zjeżyła mi odrobinę włosy na ciele. Wyglądało tu jak z horroru, ale ja i tak kontynuowałam swoją wędrówkę. Wiele z pomieszczeń zostało zdewastowanych i choć poprzednim razem kiedy tu byłam, na ścianach znajdowało się już pełno napisów, to teraz przybyło wiele kolejnych, a atmosfera stała się jeszcze mroczniejsza. Może to przez to, iż byłam tu sama, powoli robiło się ciemno, a wspomnienia z horrorów podrzucały mi myśl o przebiegających laleczkach między korytarzami, lecz nawet pomimo tego, ja dalej szłam przed siebie.

Wszystko wyglądało całkiem inaczej, niż to zapamiętałam. Sporo okien było wybitych, tak samo jak meble które wtedy jeszcze były w nie najgorszym stanie, tak teraz leżały w kawałkach. Okropne było to, jak ludzie potrafili niszczyć takie obiekty.

Wyszłam ze starego kina, kiedy niebo prawie całkiem ogarnął granat, a ja zaczynałam mieć gęsią skórkę na widok ciemnych korytarzy. Na dworze wcale nie było lepiej. Widok opuszczonej budowli przyprawiał mnie o zimne dreszcze, ale i tak wpatrywałam się w niego, jakby coś miało za chwilę wyskoczyć z jednego z okien. Tłumaczyłoby to, dlaczego wciąż czułam na sobie czyjeś spojrzenie.

Miałam już wracać, ale moją uwagę przyciągnął hałas dobiegający z głębi lasu, który znajdował się za kinem. Nigdy tak dokładnie go nie zbadałam, chociaż z Aaronem byliśmy ty kilka razy.

Z początku niezbyt się tym przejęłam, ale kiedy huk ponowił się, wtedy już z większym zaciekawieniem ruszyłam w jego kierunku. Nie zastanawiałam się, jak głupie było to, co robiłam. Tego dnia ewidentnie coś nie tak miałam z głową.

Gdy znalazłam się pomiędzy drzewami, nastała już prawie całkowita ciemność. Jedyne co wyróżniało się na tle pni drzew, był budynek stojący w oddali. Bezmyślnie ruszyłam w jego kierunku.

Potarłam dłonie o siebie, czując, jak zaczynają mi zamarzać. Uniosłam głowę do góry, zauważając księżyc, który zaczął ukazywać się na niebie. Była pełnia. Czy tak jak w tych wszystkich opowiadaniach miałam napotkać na swojej drodze potwora?

Lubiłam, gdy księżyc pokazywał się w swojej pełnej odsłonie. Noc wydawała mi się o wiele jaśniejsza i spokojniejsza. Wyciszał mnie widok srebrnej tarczy, dlatego z większym spokojem jak zahipnotyzowana szłam uparcie w kierunku budynku wyglądającego na hotel.

Na wejściu do budowli znajdował się szyld podobny do tego, który widniał na kinie. Możliwe, że to wszystko należało kiedyś do jednego właściciela. Dlaczego upadł? Nie wiedziałam tego, bo nigdy nawet nie starałam się zagłębiać w szczegóły.

Weszłam do budynku, czując bijące z niego ciepło, choć był on opuszczony, to chronił przynajmniej przed wiatrem. Rozejrzałam się po korytarzach. Wszędzie było ciemno, więc ledwo co widziałam ściany, nawet kiedy mój wzrok przyzwyczaił się do mroku. Słysząc krzyk niosący się echem po budynku, powinnam zawrócić i uciekać stąd jak najszybciej, ale to tylko zachęciło mnie do tego, by sprawdzić jego źródło. W ostatnim czasie działo się tyle rzeczy, że coś takiego nie zapaliło czerwonego światła w mojej głowie. Wzbudziło jedynie ciekawość.

Z mocno bijącym sercem stawiałam kolejne kroki w kierunku, skąd dochodziły mnie czyjeś głosy. Zatrzymałam się dopiero przed drzwiami, które musiały prowadzić do większego pomieszczenia. Były one uchylone, dzięki czemu mogłam zajrzeć do środka. Na środku stała latarka, która oświetlała pomieszczenie, dzięki czemu mogłam zobaczyć, co znajduje się w środku.

W pokoju był jakiś mężczyzna. Siedział on na ziemi, jego twarzy wykrzywiona była z bólu, a swoim błagalnym spojrzeniem obserwował pozostałe osoby. Obok nieznajomego leżał kolejny człowiek. Kałuża krwi dała mi jasno do zrozumienia, że raczej nie należał on już do żywych. Poczułam nieprzyjemny uścisk żołądka, gdy zdałam sobie sprawę, czego byłam świadkiem i jak głupim pomysłem było tu przyjść. W końcu teraz mogłam skończyć jak tamten.

Podążyłam wzrokiem za nieznajomą ofiarą. Niedaleko od niego stało dwóch mężczyzn, jeden z nich wyjątkowo wyróżniał się od drugiego. Był o wiele pewniejszy siebie, kiedy celował do przerażonego gościa. Mogłabym powiedzieć, że robił to bez żadnego współczucia czy litości.

— Błagam, ja nie wiedziałem. Mówili, że się z wami dogadali, naprawdę nic nie wiedziałem. Odpracuję to, mogę...

Nie dokończył, bo w tym samym momencie rozbrzmiał kolejny strzał. Drgnęłam wystraszona, a drzwi, o które się opierałam, poruszyły się, wydając przy tym nieszczęsne dla mnie skrzypienie. Zamarłam na moment, nie wiedząc, czy zrywać się od razu do ucieczki, czy mieć nadzieję, że huk zagłuszył ten dźwięk.

— Mogłeś mu dać przynajmniej dokończyć. Chciałem usłyszeć, co oferował. — Cmoknął niezadowolony towarzysz kata. — Chris?

Dopiero kiedy usłyszałam to imię, ocknęłam się z szoku, a widok wlepionych we mnie, niebieskich tęczówek, dał mi jasno do zrozumienia, że musiałam zwiewać. Choć powinnam zrobić to już dawno temu. Albo w ogóle nie przychodzić do tego miejsca.

— Mamy towarzystwo — mruknął do swojego znajomego.

Te słowa usłyszane z ust bruneta wystarczyły mi, by nie zastanawiając się dłużej, od razu zacząć biec, nie przejmując się już tym, jak dużo hałasu wywołałam.

Zatrzymałam się dopiero przy głównych drzwiach wyjściowych, kiedy wpadłam na nieznajomą mi osobę. Odbiłam się od jego klatki piersiowej, ale zanim zdążyłam odsunąć się na większą odległość, mężczyzna złapał mnie za ramię jedną ręką, a drugą zasłonił mi usta. Zaczęłam od razu się szarpać, a nawet próbowała go ugryźć, ale kiedy bez problemu popchnął mnie w kierunku ściany, a jego uścisk zniknął tylko po to, by chwilę później przyłożyć mi do brzucha broń, przestałam się szarpać, bojąc się, iż w ten sposób wypali ona szybciej.

— Puszcze cię, ale masz być cicho — wyszeptał do mnie ochrypły głos. — Rozumiesz? — spytał, gdy nie dostał żadnej odpowiedzi.

Pokiwałam głową prędko, a do moich oczu zaczęły napływać łzy, lecz starałam się powstrzymać je ze wszystkich sił. Skoro chciał, bym była cicho, to może i on ukrywał się przed Chrisem.

Tak jak zapowiedział, z moich ust zniknęła jego ręka, lecz on sam nie odsunął się dalej. Sięgnął do kieszeni, a ja z ulgą stwierdziłam, iż schował pistolet. Chciałam już nabrać powietrza, by uspokoić odrobinę swoje własne nerwy, bo zyskałam nadzieję, iż uda mi się uciec, ale kiedy zauważyłam błysk metalu w jego dłoni, momentalnie cała znowu zamarłam.

— Trochę nam przeszkodzili, ale efekt będzie wciąż ten sam. — Na ustach mężczyzny zawitał przerażający uśmiech, a moje gardło zacisnęło się, uniemożliwiając mi wydobyć z siebie choćby najmniejszego dźwięku. — Może to przekona Caspera by dotrzymywał swoich obietnic i zadań.

Czułam, jak zaczynają szumieć mi w uszach. Jak broń palna wywoływała u mnie głęboki strach, tak wszelkie ostrza wręcz paraliżowały moje ciało. Na samą myśl przechodziły mnie ciarki. Może to przez sam ból, który w przypadku ostrzy wydawał mi się o wiele większy, niż postarzał, bo był on nagły i mógł zabić bez cierpienia. Tak to sobie tłumaczyłam, bo inaczej nie potrafiłam.

Mój oddech przyspieszył, kiedy poczułam, jak mężczyzna przyłożył nóż do mojej szyi. Odchyliłam głowę, chcąc się odsunąć, ale za sobą miałam jedynie ścianę. Błagałam w myślach, by ktoś mi pomógł, bo nie byłam zdolna wydusić ani słowa. A nawet gdyby, to w pobliżu był jedynie kolejny mężczyzna, który chciał mnie najprawdopodobniej zabić. Nie wypuściłby mnie drugi raz po tym, co zobaczyłam.

Nagle nożownik cmoknął niezadowolony, a jego wzrok skierował się w stronę korytarza, skąd dochodziły nas odgłosy ciężkich kroków. Pierwszy raz cieszyłam się, że po mnie idą. Było to absurdalne, ale mogli mi pomóc uciec z jednych sideł. Później było już tylko zależne ode mnie czy staną się moimi kolejnymi katami.

— Nie będzie potrzebna. Możecie strzelać.

Usłyszałam skrawek rozmowy, który tylko uświadomił mi, w jak wielkie bagno wpadłam. Ale, korzystając, iż mój obecny oprawca się rozkojarzył. Uniosłam nogę, kopiąc go w krocze. Zgiął się jak złamana zapałka, a ja nie czekając na nic więcej. Wybiegłam z budynku. Wszędzie było ciemno, ale nawet mimo tego widziałam jak z drogi, która tu przyszłam wychodziło kolejnych dwóch mężczyzn.

Na pewno już o wszystkim wiedzieli. Otoczyli teren, bym nie uciekła. W końcu znali każdy mój ruch i wciąż mnie śledzili. Musieli zacząć reagować, kiedy tylko weszłam do tego hotelu.

Rzuciłam się w kierunku, gdzie wydawało mi się być bezpiecznie, ale kiedy miało się mafie za wroga, nie istniało takie miejsce, by pozostać nietkniętym. Byłam pewna, że znaleźliby mnie, nawet gdybym wyjechała z kraju.

Nie mogłam już przed nimi uciec.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Czy coś wam to przypomina? 😏
Księżyc, opuszczony teren no i Chris chcący zabić Gwen 😌
Mamy 29 rozdział, czy to koniec jej historii? Czy skończyłabym tak szybko opowiadanie? 🤭

Continue Reading

You'll Also Like

66.4K 3.5K 59
Kiedy zostaje porwana młoda dziewczyna, każdy jej dzień wypełniony jest bezsilnością, bólem, tęsknotą za normalnym życiem i obezwładniającym strachem...
180K 6.8K 50
Niby znowu ta sama historia. Ona poznaje jego zakochuje się w nim i żyją długo i szczęśliwie. Jest tu pewien haczyk. To nie jest życie, a jedynie baj...
3.1K 251 22
Część 4 serii Przyjaciele. Zawiera sceny seksu i przemocy. Pełen tajemnic mężczyzna i kobieta, która nikomu nie ufa spotykają się przypadkiem, żeby s...
258K 849 10
Margot po pięciu długich latach wraca do miejsca, z którego uciekła pod wpływem impulsu, chcąc zostawić za sobą wspomnienia i odbudować swoje życie...