Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

88.5K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 24

910 21 42
By _Aguga_

Zawsze to ja byłam przy drobnej blondynce, gdy przeżywała śmierć jej ulubionych bohaterów, czy rozkwitający związek postaci. Widziałam ją w różnych stanach tak samo jak ona mnie. Byłyśmy dla siebie oparciem i zawsze jedna mogła liczyć na drugą. Lecz w tym momencie całkiem mnie wiedziałam, co powiedzieć. Żadne słowa pocieszenia nie były dla mnie odpowiednie. Może to przez to, że ostatniego czego się spodziewałam to usłyszeć od dziewczyny, że zerwała z Damonem. To prawda, nie rozmawiałam na ich temat ostatnimi czasy, ale gdyby zaczęło się coś dziać, to byłam pewna, że Debby by mi o tym powiedziała.

— Spokojnie kochanie, weź głęboki oddech i powiedz, co się stało — poleciłam jej, gdy pomimo kolejnych minut w telefonie słyszałam jednie jej spanikowany płacz.

Dziewczyna tak jak jej kazałam, nabrała powietrza, ale wtedy tylko jeszcze bardziej się rozpłakała.

To chyba nie był dobry pomysł.

— On... on... — starała się coś powiedzieć, ale chyba nie wiedziała, jak to zrobić.

— Spokojnie, przyjdę do ciebie i wszytko mi wytłumaczysz — uspokoiłam ją, jednocześnie idąc ubrać buty.

— Nie — zaprzeczyła prędko. — Jest ciemno i... i nie będziesz teraz szła.

Uśmiechnęłam się pod nosem przez jej troskę. Nawet w takiej chwili bała się o mnie i pamiętałam, że bałam się chodzić sama po nocy. Tylko że pomimo ciemnego nieba, była jeszcze wczesna godzina, a ulice pełne ludzi.

— Daj spokój, nie ma jeszcze nawet szóstej.

— Nie chce, żebyś później wracała sama do domu — podała kolejny argument.

Zmarszczyłam brwi. Zawsze wtedy proponowała mi, bym została u niej na noc. Zaczynałam podejrzewać, że wcale nie chodziło o to, czym usprawiedliwiała się Debby, ale nie chciałam na nią naciskać. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że i ona nie chciała się tym teraz zajmować.

— No dobrze — zgodziłam się zostać w domu. — Więc co się stało? — zapytałam przejęta.

— To... skomplikowane. — Pociągnęła nosem, robiąc krótką przerwę. — On mnie okłamał.

Podeszłam do sofy i opadłam na nią, próbując odczytać ze słów blondynki więcej, niż mi mówiła, bo coś czułam, że ciężko będzie mi się czegoś więcej dowiedzieć, gdy ona była w tak rozhisteryzowanym stanie.

— Kocham go. — Zapłakała mi po raz kolejny do telefonu. — Ale on...

— Debby słońce, przyjdę do ciebie — zdecydowałam stanowczo, zaczynając bać się co tak naprawdę zrobił jej Damon.

Nie mogłam siedzieć u siebie w domu kiedy ona ledwie potrafiła wydusić z siebie kilka słów. Nie musiałam jej widzieć, by wiedzieć w jak okropnym stanie była. Nie chciałam, by skończyła tak jak ja, siedząc i użalając się nad sobą. Doskonale rozumiałam co czuła, tylko zastanawiało mnie, dlaczego powiedziała, że go kocha, skoro z nim zerwała. I w czym oszukał ją chłopak? Musiałam się tego dowiedzieć, by móc cokolwiek zrobić. Rzuciłam się bezmyślnie na Chrisa za to, co zrobił Aaronowi, to byłam w stanie zrobić to samo z Damonem. Tym razem nie będzie hamował mnie żaden strach przed nim. Nie był kimś tak niebezpiecznym jak Chris, co tylko dodawało mi odwagi i sprawiało, że jeszcze bardziej chciałam się na nim odegrać.

— Będę za chwilę — oświadczyłam i chciałam już wyjść z domu kiedy usłyszałam spanikowany głos Debby.

— Nie! — prawie krzyknęła do mnie. Zatrzymałam się, nie spodziewając się po niej tego. — Porozmawiamy jutro, proszę. Muszę sama sobie wszystko przemyśleć.

Zagryzłam policzek. Nie byłam pewna czy na pewno powinnam przystać na prośbę dziewczyny. Sporo sama do mnie zadzwoniła, to chciała mi się zwierzyć, ale ostatecznie spanikowała. Dlaczego? Owszem była nieśmiała, ale zawsze sobie wszystko mówiłyśmy, jakikolwiek wstydliwe by to nie było. Byłam pewna, że chodziło tu o coś więcej. Nie wiedziałam tylko czy dobrym pomysłem było pozwolić jej poukładać sobie wszystko samej w głowie. Wtedy mogła nie powiedzieć mi całej prawdy kolejnego dnia.

— Proszę. — Usłyszałam jej błaganie i tylko ton, jakim to powiedziała, przekonał mnie, bym pozwoliła jej zostać samej.

Oczywiście zapewniłam ją, że następnego dnia nie pozwolę jej uciec. Zgodziła się, choć doskonale wiedziałam, że zrobiła to niechętnie. Chwilę później rozłączyła się, ale ja i tak pozostałam myślami przy niej. Nie mogłam pozbyć się złego przeczucia, które zrodziło się w moim sercu.

Wydawało mi się, że oboje darzyli siebie jakimś większym uczuciem. Co do blondynki mogłam być pewna, choć o Damonie wiedziałam tylko tyle ile Debby mi powiedziała, ale nawet wtedy miałam wrażenie, że jemu również zależało na niej. Niepokoiło mnie wciąż, co miała na myśli dziewczyna, mówiąc, że ją okłamał.

Wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko, nie mogąc pozbyć się z głowy słów blondynki. W myślach rozważałam przeróżne teorie i wydarzenie, jakie mogły pójść nie tak, a każde kolejne było czarniejsze od poprzedniego, co tylko napawało mnie coraz to większym strachem. Chciałam móc jej jakoś poradzić, ale dopóki nie znałam prawdy, którą tak uparcie przede mną chowała, to byłam po prostu bezradna. Mogłoby się wydawać, że najlepszym pomysłem będzie zwyczajnie zaczekać, aż blondynka zdecyduje się mi zwierzyć, tylko że nie chciałam czekać. Wiele razy przekonałam się, że odpuszczanie w takich momentach zazwyczaj nie kończyło się dobrze, a złe przeczucie, które czułam pod skórą, tylko bardziej nakłonił mnie do działania.

Aczkolwiek na ten dzień miałam dosyć wrażeń. Chciałam położyć się do łóżka i na spokojnie przemyśleć moją znajomość z Casperem, lecz zamiast tego nogi same zaprowadziły mnie do drzwi. Nawet nie wiedziałam, jak tam dotarłam, ale moje zamyślenie się musiało maczać w tym palce.

Spojrzałam z cichym westchnięciem na parę kozaków.

— Chyba nie mam wyboru — mruknęłam sama do siebie.

Tak samo jak dla Aarona, tak i dla Debby byłam w stanie wiele poświęcić. Byli moimi najbliższymi przyjaciółmi, a brunet kimś o wiele więcej. A przynajmniej tak... było. Chociaż gdyby nagle jego numer wyświetlił się na ekranie mojego telefonu, to wciąż byłabym w gotowości zrobić wszystko, byleby tylko mu pomóc. Może nawet na to liczyłam, że będzie potrzebował mojej pomocy, ale z każdym dniem czułam jedynie tylko większą tęsknotę, kiedy go nie było.

Okryłam się szalikiem i wyszłam po raz kolejny tego dnia na zimne powietrze. Od razu poczułam, jak zaczęły szczypać mnie policzki od mrozu, ale nic na to nie mogłam poradzić. Ruszyłam szybkim krokiem, a moim celem był klub, do którego zabrała mnie ostatnio Debra. Skoro mówiła, że Damon lubił tam przychodzić, to miałam małą nadzieję, że tego wieczora również tam zawitał.

Tak jak wspominałam, pomimo ciemności jaka panowała na zewnątrz, to ulicami wciąż kręciło się pełno ludzi. Dodatkowo wcale nie było tak mrocznie, ponieważ latarnie oświetlały drogę, którą szłam. Ozdoby świąteczne zniknęły jakiś czas temu, ale w centrum wciąż pozostała ogromna choinka. Widocznie na jej rozebranie miasto miało jeszcze czas. Może za niedługo zawieszą na niej jajka i zostanie tak do kolejnego roku. To zawsze powtarzała moja matka, kiedy odwlekałam rozebranie drzewka u nas w domu. W sumie to nie był wcale taki zły pomysł.

Na miejsce dotarłam chwilę później. W środku zaczęła już grać pierwsza skoczna muzyka, choć na parkiecie wcale nie było jeszcze ludzi. Większość dopiero co przyszła i pochłonięci byli spożywaniem kolorowych napoi. Z pewnością za kilkanaście minut będą mieć o wiele więcej odwagi, by jednak wyjść na środek i dać ponieść się muzyce.

Omiotłam swoim wzrokiem całe pomieszczenie, mając nadzieję wypatrzeć tą jedną męską posturę, ale zamiast tego mój wzrok zatrzymał się na chłopaku, którego na pewno nie spodziewałam się tutaj spotkać. Casper siedział w jednej z loży, a obok niego znalazło się jeszcze dwóch innych facetów. Cóż, najwidoczniej resztę dnia postanowił spędzić z kolegami. Nic mi do tego. Zaciekawiło mnie jednak to, komu poświęcał swoją uwagę w tym momencie, bo na pewno nie był to żaden z jego kumpli. Odwróciłam się za jego wzrokiem, a przy drzwiach na zaplecze stała nieśmiała blondynka, która jeszcze chwilę temu zanosiła się płaczem do telefonu. Stała do mnie tyłem, ale byłam pewna, że to ona.

Przyglądałam się jej, jak rozmawiała z barmanem, a jej postawa wcale nie wyglądała na tak samo rozluźnioną jak poprzednim razem. Teraz na pewno stresowała się tym, co chciała zrobić. Wolałaby zamknąć się sama w domu. Obawiała się czegoś. Wiedziałam to po nerwowo zaciskanych palcach. Ale skoro tak bardzo nie chciała tu być, to dlaczego przyszła? Coraz bardziej nie podobało mi się to wszystko. Zawsze mówiłyśmy sobie prawdę, a teraz coraz bardziej miałam wrażenie, że Debby coś przede mną ukrywa. Moje przeczucie jeszcze bardziej dawało się we znaki, kiedy z zaplecza wyszedł Chris. Zeskanował on swoim lodowatym spojrzeniem blondynkę i powiedział coś do niej. Debby przytaknęła, a chwilę później zniknęli na zapleczu.

Zagryzłam policzek. Nie znałam powodu, dla którego wciąż w to brnęła, ale wiedziałam jedno, nie mogłam jej zostawić. Chris nie mógł odebrać mi kolejnej osoby.

Ruszyłam w kierunku zaplecza, ale nie zdążyłam przejść do połowy drogi, a przede mną pojawił się Casper.

— Myślałem, że chciałaś wrócić do domu — zagadnął zaczepnie.

Zignorowałam jego zaczepkę i wyjrzałam za nim, odnajdując momentalnie drzwi, które były moim celem.

— Zapomnij o tym, nie wpuszczą cię tam — odezwał się ponownie chłopak, musząc zauważyć, na co się patrzę. Niezrażony wcale tym, że jeszcze tego dnia rozstaliśmy się w niezbyt przyjaznych warunkach, objął mnie ramieniem, odwracając tyłem do miejsca, gdzie zniknęła blondynka. — Możesz poczekać na nią z nami — zaoferował, ale nawet nie czekał na moją odpowiedź. Po prostu zaczął popychać mnie w kierunku loży.

Odnalazłam wzrokiem stolik, przy którym wcześniej siedział. Oprócz dwóch jego kumpli miejsca zajęła jeszcze para brunetek. Może były ich dziewczynami albo przypadkowymi laskami. Bardziej stawiałam na to drugie po pierwszym spojrzeniu na nich, ale nie chciałam niczego oceniać pochopnie.

Usiadłam z Casperem na wolnych miejscach i choć brunet zaczął przedstawiać mi swoich znajomych, ja wciąż większość swojej uwagi poświęcałam temu, gdzie zniknęła Debby. Naprawdę nie byłam w nastroju na spotkania towarzyskie, ale ogólne zmęczenie spowodowało, że nie potrafiłam tak łatwo i stanowczo odmówić. Na poważnie potrzebowałam chwili, bym odetchnęła. Na początku przeżywałam to, co działo się z Aaronem, później nasze rozstanie, a teraz kolejna ważna dla mnie osobą cierpiała i mogłam się temu tylko przyglądać, czując się bezradnie. Starałam się coś zrobić. W końcu po to tu przyszłam, ale wszystko wydawało mi się tylko małym, nieznaczącym szczegółem.

Widząc wychodzącego Chrisa z zaplecza, czułam się jeszcze bardziej bezradnie. Już nawet z tak daleka czułam strach, kiedy pokazywał się w tym samym pomieszczeniu co ja, więc jak mogłam cokolwiek zdziałać? Jak miałam ochronić Debby, kiedy sama drżałam na jego widok? Tym bardziej, że on za rozrywkę wziął sobie wywoływanie u mnie tego strachu. Za każdym razem wiedział, kiedy byłam w pobliżu i zawsze obserwował każdy mój ruch. Nie miałam pojęcia, czego ode mnie chciał. Nic nie miałam i wątpiłam, by wciąż chodziło o to, że go uderzyłam. Jeśli by chciał się za to odegrać, zrobiłby to już dawno temu. Dawałam mu już niejedną okazję do tego.

Nawet nie wiedziałam kiedy Casper postawił przede mną szklankę z kolorowym płynem. W ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego, że gdzieś poszedł.

— Może to pomoże ci się rozluźnić. — Chłopak uśmiechnął się zachęcająco, wskazując na napój.

Spojrzałam na kolorowy płyn. Nie byłam do końca pewna czy to dobry pomysł, ale może faktycznie tego potrzebowałam. Nie zamierzsiam się upić, ale jeden drink wystarczył, bym łatwiej zniosła wszystkie zmartwienia.

Sięgnęłam po szklankę i upiłam z niej od razu kilka łyków.

— O to chodziło. — Zaśmiał się brunet i przyciągnął mnie do swojego boku.

Nie odsunęłam się, bo moje myśli ponownie pochłonęła blondynka. A dodatkowo mojej sytuacji nie poprawiał ostry wzrok niebieskich tęczówek wlepionych w moją osobę.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Co takiego ukrywa Debby? 🧐
Dlaczego zerwała z Damonem? 🤔
I dlaczego Chris nie spuszcza z Gwen swojego wzroku? Co on kombinuje? 😌

Continue Reading

You'll Also Like

180K 6.8K 50
Niby znowu ta sama historia. Ona poznaje jego zakochuje się w nim i żyją długo i szczęśliwie. Jest tu pewien haczyk. To nie jest życie, a jedynie baj...
258K 849 10
Margot po pięciu długich latach wraca do miejsca, z którego uciekła pod wpływem impulsu, chcąc zostawić za sobą wspomnienia i odbudować swoje życie...
1.2M 8K 12
Ellie Morgan to dziewczyna sponiewierana przez ojca alkoholika, niemalże przyzwyczajona do tego rodzaju życia. W pewnych okolicznościach spotyka pięc...
23.5K 917 25
Nessa Wilson 17 letnia dziewczyna, która uwielbia korzystać z życia. Robi wszystko na co ma ochotę, nie interesują ją problem, i szkoła, lecz jej ro...