Tajemnice Duskwood

By Melodyshka

6.1K 413 86

Hannah się odnalazła i wydaje się, że wszystko wraca do normy. Przyjaciele i rodzina są razem. Ale czy na pew... More

Rozdział 1. Lilly
Rozdział 2. Richy
Rozdział 3. Lilly
Rozdział 4. Richy
Rozdział 6. Richy
Rozdział 7. Lilly
Rozdział 8. Richy
Rozdział 9. Lilly
Rozdział 10. Richy
Rozdział 11. Lilly
Rozdział 12. Richy
Rozdział 13. Lilly
Rozdział 14. Richy
Rozdział 15. Lilly
Rozdział 16. Richy
Rozdział 17. Lilly
Rozdział 18. Richy
Rozdział 19. Lilly
Rozdział 20. Richy
Rozdział 21. Lilly
Rozdział 22. Richy
Rozdział 23. Lilly
Epilog. Lilly

Rozdział 5. Lilly

262 17 4
By Melodyshka

My love, my love
My fearless love
I will not say goodbye
Sea may rise
Sky may fall
My love will never die ₁

Rozprawa miała się zacząć za 5 minut. Nerwowo kręciłam się po korytarzu, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Spoglądałam cały czas na Hannah i pozostałych. Moja siostra stała na końcu korytarza z obcym wyrazem twarzy. Pierwszy raz od dawna nie mogłam odgadnąć jej myśli. Była zupełnie nieobecna, wyglądała jak lalka. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłam głowę i zauważyłam Dana. Jako jedyny był przy mnie. Jessy chodziła w kółko po korytarzu, Cleo i Thomas rozmawiali po cichu. To wszystko było takie pokręcone. Nie byliśmy już paczką przyjaciół, stawaliśmy się wrogimi sobie osobami.

Z sali wyszedł ochroniarz i zapowiedział rozprawę. W ślad za mężczyzną podążyli ludzie. Czekałam dłuższą chwilę, czułam się jak sparaliżowana i w żaden sposób nie mogłam się ruszyć z miejsca. Bałam się zobaczyć Richy'ego w kajdankach. Bałam się swojej reakcji i łez. Bałam się wzroku najbliższych. Dan jednak dodał mi odwagi, złapał za rękę i ruszył przed siebie. Było dokładnie tak, jak się spodziewałam. Pełna sala gapiów. Mimo moich próśb, mimo sprzeciwu rodziców Richy'ego, Alan nie utajnił procesu. 

- Proszę zająć miejsca.

Usiedliśmy na środku, skąd miałam idealny widok na adwokata... i skazanego. Jego miejsce chwilowo było puste, ale już niedługo. Zdążyłam wziąć głęboki wdech, kiedy wszyscy wstali, na salę wszedł sędzia wraz z ławą przysięgłych, a zaraz za nimi Richy w asyście 2 strażników. Głowę miał opuszczoną, patrzył się w podłogę. Ledwo powłóczył nogami. Z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy.

...

W zasadzie nie do końca pamiętam bieg wydarzeń. Moja głowa z każdą chwilą pulsowała coraz bardziej, dłonie były mokre od potu. Widziałam prokuratora, który odczytał zarzuty. Łzy, które spływały po policzkach Richy'ego. Zeznania świadków, w tym Hannah. Z relacji Dana wiem, że nikt nie pozostawił na Nim suchej nitki. Nawet moja własna siostra go nie broniła. Co prawda nie powiedziała, że był porywaczem, ale nie zrobiła zupełnie nic, żeby temu zaprzeczyć. Moja świadomość i logiczne myślenie zupełnie się wyłączyły. Jedyne, co próbowałam zrobić, to ściągnąć na siebie Jego uwagę, ale bez rezultatu. Wszystko tak potwornie się dłużyło, był taki moment, kiedy chciałam wyjść. Dan mnie jednak zatrzymał, za co później miałam mu być jednak niezwykle wdzięczna.

- Proszę o odtworzenie dowodu numer 9, film z kamery monitorującej z kopalni.

Słysząc te słowa, poczułam się, jakbym dostała policzek. Momentalnie mnie to otrzeźwiło, zaczęłam się wiercić na krześle, co nie umknęło uwadze innych. Richy... On też się rozejrzał i spojrzał prosto w moje oczy. Oczy pełne bólu, grymasu i cierpienia. Tak szybko jednak jak to zrobił, tak samo szybko spuścił głowę spowrotem. I chyba to właśnie zabolało mnie najbardziej.

Na ekranie pojawił się film. Na sali zapanowała całkowita cisza. Każdy z zaskoczeniem i pewną dozą zaintrygowania oglądał wideo. Nieprzytomny Richy i prawdziwy sprawca. Spojrzałam na swoich przyjaciół. Hannah była zmieszana, Jessy uśmiechała się od ucha do ucha, a Thomas i Cleo wyglądali na całkowicie zaskoczonych. Mój wzrok wędrował z telewizora na Richy'ego, na Jego mamę, Hannah i spowrotem na film. Było mi się naprawdę ciężko skupić się na czymkolwiek. Z jednej strony bardzo czekałam na koniec procesu, a z drugiej strony bałam się, że to mogą być ostatnie chwile z Nim.

Nagle wszyscy wstali. Sąd zarządził obrady, skazanego wyprowadzili, aby nie miał kontaktu z najbliższymi (co doszczętnie mnie załamało), niemal każdy wyszedł z sali odetchnąć świeżym powietrzem. Pomyślałam wtedy o tym blondwłosym chłopaku, Jego szczerym uśmiechu, radosnych oczach. Miałby już nigdy nie ujrzeć promieni słońca przedzierających się przez drzewa w pobliżu rynku? Miał już nigdy nie poczuć zapachu prawdziwej kawy, którą Jessy parzyła mu każdego poranka? Poczułam, jak zalewają mnie łzy, ból, jaki wtedy czułam był nie do opisania. Czekałam tylko na wyrok, jakby odczytywany był dla mnie.

30 minut później...

Wrócili. Wszyscy spowrotem zebrali się na sali, zajęli swoje miejsca i w jednej chwili zapanowała kompletna cisza. Wprowadzili Go. Po raz pierwszy ujrzałam, jak szedł z głową do góry, jakby był zupełnie pewny tego, co zaraz się wydarzy. Zajął miejsce obok prawnika, sędzia nakazał wszystkim wstać i odczytał wyrok. 

- ... uznaje Pana Richy'ego Rogera niewinnym zarzucanych mu czynów i nakazuje zwolnienie podejrzanego z aresztu w trybie natychmiastowym.

Ktoś z tyłu sali zaczął krzyczeć. Byłam więcej niż pewna, że to Jego mama. Nagle zapanował harmider, ochroniarz podbiegł i razem z Thomasem wynieśli kobietę. To była Pani Roger, nie wytrzymała emocji. Spojrzałam w stronę sądu... Oczy moje i Richy'ego spotkały się i dłuższą chwilę przyglądaliśmy się sobie nawzajem. Chwilę później, jakbym była tylko powietrzem, Jego głowa obróciła się w poszukiwaniu kogoś zupełnie innego. Widziałam, jak na Jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy w zasięgu wzroku pojawiła się rudowłosa dziewczyna. Dan widząc moje cierpienie pomógł mi wstać, zabrał moje rzeczy i wyprowadził z sali. Nie potrzebował wyjaśnień, dobrze wiedział, jak się w tamtym momencie poczułam... Nie potrafiłam się cieszyć, że Richy pozostaje na wolności. Bałam się, że będę skazana na oglądanie mojego ukochanego z zupełnie inną osobą. 

Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Na ekranie zobaczyłam dobrze znany numer, więc bez chwili zawahania odebrałam.

- Uniewinnili go. - Głos mi się łamał i nie byłam pewna, czy osoba po drugiej stronie cokolwiek usłyszała.

- Cieszę się, że mogłem pomóc.

- Będę w mieszkaniu za 30 minut. Wszystko opowiem.

- Nie spiesz się, wiem, że jesteś teraz z innymi. Daj sobie czas.

- Dziękuję za wyrozumiałość. Do zobaczenia.

Robiłam co mogłam, żeby chronić najbliższych. Nie mogłam przecież nikomu powiedzieć, że dzwonił do mnie brat, którego ukrywałam we własnym mieszkaniu. Nawet mój najdroższy Dan nie powinien był o niczym wiedzieć. Naraziłabym go na okropne niebezpieczeństwo, więc pozostało mi tylko milczeć, chociaż kosztowało mnie to sporo wyrzutów. Poprosiłam przyjaciela, żeby odwiózł mnie jak najszybciej do domu.

- Nie chcesz z Nim porozmawiać? Czekałaś na to tak długo.

- Nie tym razem. Teraz potrzebuje rodziny i najbliższych... - Spojrzałam kątem oka na Jessy, która aż promieniała ze szczęścia rozmawiając z Hannah. Na szczęście mama Richy'ego się ocknęła i przytulała właśnie syna.

- W takim razie kareta czeka, mała. Nie ma co tracić czasu i nerwów.

Wychodząc z sądu myślałam tylko o stracie, jakiej właśnie doznałam. Przede mną też była kolejna, trudna i wyczerpująca rozmowa. Musiałam wyciągnąć od brata informacje, skąd miał ten film i dlaczego to zrobił. Dan tradycyjnie zachował się jak gentelman: otworzył mi drzwi, podał pas, dopilnował mojego bezpieczeństwa zanim sam wsiadł do auta i ruszył. Jechał dziś powoli, jakby chciał mi dać do zrozumienia, że jest tutaj i mogę się wypłakać na Jego ramieniu. A ja za wszelką cenę chciałam tego uniknąć. Na całe szczęście droga minęła spokojnie i szybko. Byliśmy już pod blokiem, Dan zaczął wysiadać, ale go powstrzymałam. Uwierzył mi, że sobie z tym wszystkim poradzę i potrzebuję pobyć sama. Odprowadził mnie tylko wzrokiem do drzwi i odjechał, a kiedy zniknął za rogiem, skierowałam się do windy.

Stałam pod drzwiami z trzęsącymi się rękami. Ostrożnie wyjęłam klucze z torebki, chociaż na nic się to zdało, bo wypadły na podłogę i narobiły hałasu. Jasne, w końcu każdy musiał wiedzieć, że niezdara, Panna Donfort, wróciła do domu. Podniosłam je i najdelikatniej jak potrafiłam, otworzyłam drzwi. Czułam się jak złodziej, wkradający się do obcego mieszkania. Drzwi zamknęłam jeszcze szybciej, żeby dać upust swoim emocjom. Zaczęłam krzyczeć i szlochać, zapominając, że nie jestem w mieszkaniu sama. Kiedy upadłam na kolana zalewając się kolejną falą łez, ktoś złapał mnie za rękę i oparł moją głowę na swoim ramieniu. Ella była taka dobra, taka wyrozumiała. Mimo upływu czasu, nadal nie mogłam sobie wybaczyć, że tak źle ją potraktowałam. Siedziałyśmy w milczeniu przez dłuższy czas.

...

- Zrobiłam zupę, nałożę Ci porcję, bo z pewnością nic dzisiaj nie jadłaś, prawda?

- Ja... nic nie przełknę. Dziękuję, ale może później.

- NIE. Zjesz teraz, bo musisz wziąć leki.

Podniosłam głowę i zobaczyłam stanowczą twarz brata. Wpatrywał się we mnie upartym, ale ciepłym wzrokiem, wyciągnął dłoń i pomógł mi wstać. Razem z Ellą zaprowadzili mnie do kuchni, podali jedzenie i obserwowali każdy mój ruch. Gdyby tego nie zrobili, zupa wylądowałaby w zlewie.

- Dasz radę opowiedzieć, jak to było? - Ella była ciekawa, bo jako jedna z niewielu naprawdę przejmowała się losem Richy'ego. Miała wątpliwości, czy był sprawcą, ale wierzyła, że nawet jeśli to on zakładał maskę, był tylko czyjąś marionetką.

- Po prostu... Ktoś dostarczył Alanowi nagranie, na którym widać, że Richy leży nieprzytomny, a prawdziwy sprawca kręci się po kopalni. To chyba ostatecznie wpłynęło na decyzję ławy przysięgłych.

Bardzo dobrze wiedziałam, że to Jake za tym stał. Musiałam jednak jakoś wydobyć z Niego prawdę, za wszelką cenę. Odsunęłam gwałtownie krzesło, wstałam i z bólem wykrzyczałam bratu prosto w twarz:

- Co Ty zrobiłeś?!

- Lilly... uspokój się. Proszę. Porozmawiamy o tym innym razem.

- Porozmawiamy tu i teraz! Nie jestem już małym dzieckiem, które można ignorować i odsyłać z kąta w kąt! Powiedz mi prawdę!

- Ja chciałem tylko pomóc.

- Kto jest na filmie?!

Jake westchnął, przez dłuższą chwilę wpatrywał się w ścianę i nic nie mówił. Wziął jednak głęboki wdech i spokojnie odpowiedział:

- To ja.

Jego twarz była... pogodna. Zrobił coś, co naraziło Jego życie, żeby ratować przyjaciela. Zrobił to dla mnie, dla siostry, która go zdradziła. Spojrzałam na Ellę. Patrzyła przez okno nieobecnym wzrokiem. Podeszłam do Niej i ją przytuliłam. Każdy z Nas potrzebował teraz czasu, żeby  zaakceptować prawdę i smutną rzeczywistość. Poczułam chłód, więc podeszłam do okna, aby je zamknąć. Na dole jednak stał ON i spojrzał na mnie. Pokazał ręką na swój telefon i odszedł. A ja poczułam wibrację i sygnał przychodzącej wiadomości.


₁ - frag. utworu Claire Wyndham "My love will never die"

Continue Reading

You'll Also Like

289K 10K 84
Od dawna zastanawiałam się, dlaczego wciąż na wattpadzie nie można przeczytać tak cudownego opowiadania jakim jest lineb. Historia Chanel i Justina j...
695K 34.1K 49
Gdy rozsądek przeg­ry­wa z prag­nieniem, śmier­telnie trujący owoc sta­je się jadalny. ~*~ Ogień i woda. Ziemia i powietrze. Ciepło i zimno. Noc i dz...
5.9K 238 31
Praca inspirowana serią Assasin's Creed, głównie historią Altaira Ibn-L'Ahada i Ezia Auditore da Firenze. Niektóre imiona, które były przeze mnie wyk...
19K 637 33
Huncwoci... Kto ich nie zna? Myślicie pewnie,że to kolejna historia o nich,ale nie-mylicie się! Rzeczywiście nie obędzie się bez: -żartów, dowcipów...