Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

88.5K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 22

1K 24 40
By _Aguga_

Tamtego dnia, kiedy nawialiśmy, by nie zapłacić jakiemuś facetowi dwóch stówek, chciałam, by Casper odwiózł mnie do domu. Z jednej strony podczas tej chwili adrenaliny zapomniałam o swoich wszystkich zmartwieniach i czułam się wspaniałe gdy adrenalina krążyła w moich żyłach, choć jej powód był raczej mały. Ale była też druga strona monety, ta gorsza, bo nieważne jakbym tłumaczyła zachowanie Caspera, to nie zmieniało to faktu, że oszukał tamtego faceta i uciekł kiedy zaczął przegrywać. Najzwyczajniej podkulił ogon. Nie byłam za takim zachowaniem. Gdy zakładał się, to na pewno wziął pod uwagę też to, że może przegrać, o to chodziło w rywalizacji. Powinien tak zrobić.

Kiedy wróciłam do domu, długo jeszcze myślałam o tym wszystkim. Stwierdziłam, że ja i Casper zbyt bardzo się różniliśmy. Nie było sensu udawać, że coś więcej z tego wyjdzie. Miał on swój styl życia, który diametralnie różnił się od mojego. On lubił się bawić, a ja wolałam spokojne spędzenie czasu we dwoje niż łażenie po klubach. Co nie oznaczało, że wyjście do jednego z nich było dla mnie złe. Po prostu wolałam mieć nad wszystkim kontrolę niż zdać się na los i swoje szczęście. Casper podchodził do wszystkiego z dziecinną beztroską, a mnie takie zachowanie zaczynało męczyć.

Wszystkie moje odmowy i wymówki zostały jednak zignorowane przez bruneta i już następnego dnia zaprosił mnie na kolejne spotkanie. Był tak zafascynowany, że moje słowa były jak grochem o ścianę. Na nic się nie zdawały. Tak więc następnego dnia wsiadłam do jego samochodu, by na spokojnie wytłumaczyć mu, że nie czułam nic do niego, co mogło przerodzić się w większe uczucie.

— Zobaczysz, to gdzie jedziemy, na pewno ci się spodoba — zapewnił mnie chłopak, ale tylko on był tym który czuł to całe podekscytowanie.

Kiedy tak mu się przypatrywałam, to naprawdę wyglądał jak dziecko, które jechało do wesołego miasteczka. Nie czułam tego co on i już nawet zaczynałam się zastanawiać czy to ja byłam zbyt poważna, czy on beztroski. Może jedno i drugie, co tylko bardziej potwierdzało, że do siebie nie pasowaliśmy. Przeciwieństwa się przyciągały, ale nie w tym przypadku.

Minęliśmy, kolejne kilka ulic, aby następnie wjechać na teren za starym magazynem. Nie powiem, że w pierwszej chwili trochę się zaniepokoiłam. W końcu wciąż nie wiedziałam, co chciał zrobić. Ale wystarczyło tylko na niego spojrzeć, by zrozumieć, że raczej zamordowanie mnie nie było jego celem. Wciąż na ustach miał swój zadziorny uśmiech.

— Mówiłaś, że nie umiesz prowadzić — zaczął brunet z nutką tajemniczości, choć ja zaczynałam chyba rozumieć, co miał na myśli. — Możesz uznać to za swoją pierwszą lekcję. — Jego uśmiech poszerzył się, widząc moją niepewność.

— Wiesz... — Chciałam wyznać mu, że spotkałam się z nim, by zakończyć naszą znajomość, ale chłopak nie dał mi dojść do słowa.

— Powiesz mi później i zobaczymy czy wciąż będziesz uważała, że to zły pomysł. — Wysiadł z samochodu i okrążył go, by otworzyć mi drzwi. — No już, zmieniamy się — rzucił, a ja, choć nie byłam pewna czy dobrze robiłam, wysiadłam z samochodu.

Wsiadłam za kierownice. Niepewnie położyłam ręce na kółko. Nigdy nie przywiązywałam wagi do tego jak to się działo, że samochód jechał. Wiedziałam, że są biegi, ale nie wiedziałam, jak to działało. Dawniej myślałam czy zapisać się na kurs prawa jazdy, ale prędko odeszło to w zapomnienie, bo nie widziałam siebie jako kierowcy.

— Najpierw przekręć kluczyk. — Wskazał dłonią miejsce, gdzie się znajdował.

Zrobiłam co kazał, a gdy pojazd wydał z siebie dziwny dźwięk, pościłam go trochę zaskoczona. Choć nie wiedziałam, czego innego się spodziewałam. Przecież doskonale wiedziałam, że tak będzie.

— Świetnie. Teraz naciśnij lewą nogą na sprzęgło, to całkiem po lewej stronie — tłumaczył mi dalej i choć był to dopiero początek, to już zaczęłam się stresować, a nawet jeszcze nie ruszyliśmy. — Trzymaj je i wrzuć jedynkę. Zobacz, tak jak jest narysowane. — Wskazał na drążek zmiany biegów.

Zagryzłam wargę, skupiając się na tej czynności, co musiało wyglądać komicznie, ale mało mnie to obchodziło.

— Super, a teraz...

Nie mógł dokończyć, bo samochód nagle szarpnął się do przodu. Wystraszona nie wiedziałam co miałam zrobić, dlatego nie zrobiłam kompletnie nic. Puściłam nawet kierownice. Cieszyłam się tylko, że samochód nie zaczął jechać do przodu, bo już całkiem bym spanikowała. A był to dopiero początek.

— Ale nie puszczaj sprzęgła. — Zaśmiał się z mojego przejęcia. — Odpal jeszcze raz, bo zgasł. Ale najpierw wciśnij sprzęgło, bo masz jedynkę wrzuconą — dodał prędko gdy moja drżąca ręką sięgała do kluczyków.

Robiłam wszystko dokładnie tak, jak mi tłumaczył. Byłam jednocześnie zestresowana, że miałam ruszyć samochodem, nawet jeśli było to na parkingu opuszczonego magazynu. Najbardziej bałam się, że nagle stracę kontrolę i maszyna będzie robić ze mną, co tylko będzie chciała, a ja nie będę umieć się zatrzymać. Casper chyba nie zdawał sobie sprawę, że gdy zacznę panikować, to jego tłumaczenia co miałam robić, mogą na niewiele się zdać.

Pomimo całego mojego spięcia, w końcu udało mi się ruszyć. Jechaliśmy z naprawdę niewielką prędkością. Myślę, że nawet żółw by nas wyprzedził, skubane szybkie były. Dla mnie jednak ta prędkość była jedyną, którą na początek mogłam opanować. Casper jednak nie mógł powstrzymać rozbawiania na to jak skupiałam się, by nie wjechać do rowu gdy jechaliśmy po zakręcie.

— Możesz trochę przyspieszyć. — Zaśmiał się gdy zerknął na licznik, który był blisko zera.

— Mi wystarczy — zaprotestowałam od razu, na co uzyskałam kolejny jego śmiech. Zaraz po tym czułam, jak samochód zaczyna po raz kolejny szarpać, a w mojej głowie już pojawiła się myśl, że coś zepsułam. — Co się dzieje? — zapytałam spanikowana i puściłam kierownice.

Spojrzałam na bruneta, szukając w nim ratunku, lecz on zanosił się śmiechem, jednocześnie będąc rzucany przez pojazd. Dopiero gdy auto uspokoiło się, chłopak spojrzał na mnie. Nie wiedziałam, co było powodem jego rozbawienia, kiedy ja prawie dostawałam zawału.

— Za wolno jechałaś i po prostu zgasł — wytłumaczył z pobłażaniem, które w tamtej chwili wcale mi się nie podobało. — Nic się nie stanie jak pojedziesz trochę szybciej. Jesteśmy na otwartej przestrzeni.

Zacisnęłam usta, ale tak jak chciał, odpaliłam ponownie silnik i ruszyłam po raz kolejny tego dnia samochodem. Zagryzłam wargę skupiając się na tym co robię i dodałam więcej gazu.

— Świetnie, teraz sprzęgło i dwójka — zawołał uradowany chłopak.

Z małą jego pomocą udało mi się zmienić bieg. Spojrzałam na wskaźnik prędkości, wskazówka zbliżała się do czterdziestki, więc uznałam, że to moja maksymalna prędkość i na więcej nie dam się namówić. Podczas gdy mi szybko biło serce z adrenaliny, chłopak z szerokim uśmiechem siedział obok mnie.

— Jedz tam i powiem ci kiedy masz skręcić. — Wyciągnął rękę, wskazując mi kierunek.

Zbliżyłam się do miejsca, które pokazał mi chłopak. Na drodze wciąż leżał śnieg i nie było widać, jakby ktoś miał go odśnieżyć, lecz to i tak nie powstrzymało kierowców, by po nim jeździli. Wydawałoby się, że specjalnie go ubijali.

— Teraz! — krzyknął nagle chłopak, na co wzdrygnęłam się, a on widząc moją chwilę zawahania, nachylił się i szarpnął mi kierownicą, jednocześnie pociągając dźwignie przy zmianie biegów.

Spięłam wszystkie mięśnie, gdy zobaczyłam, że zamiast jechać do przodu, my nagle zaczęliśmy przesuwać się w bok. Złapałam się bocznych drzwi, by poczuć się bezpieczniej, ale to nic nie dało. Całe zajście trwało dosłownie chwilę, ale dla mnie nawet sekunda, w której traciłam kontrolę nad tą maszyną, było czymś zwiastującym moją śmierć. Nie bałam się samej jazdy samochodem, ale gdy ktoś tracił nad nim panowanie, to przed oczami pojawiały mi się te wszystkie wypadki, które pokazywali w wiadomościach.

Osunęłam się na fotelu, a moje ramiona opadły gdy miałam pewność, że staliśmy i już nic złego nie mogło się stać. Obok siebie usłyszałam podekscytowany śmiech Caspera. Ja jednak nie podzielałam jego radości. Zamiast tego byłam na niego wściekła za to, że nic mi nie powiedział, co chciał zrobić. Na pewno bym się na to nie zgodziła i to nie bez powodu. To ja, nie on siedziałam za kierownicą i nawet jeśli jechaliśmy z małą prędkością, to kompletnie nie wiedziałam co robić, a śliska nawierzchnia nie poprawiała naszej sytuacji.

— Wysiadam — oznajmiłam zła.

— Co? — Dobry humor wciąż go nie opuszczał. — Daj spokój, przecież fajnie było.

— Mogliśmy w coś uderzyć!

— Przecież do budynku jest jeszcze daleko, a nic poza nim tutaj nie ma. — Jego beztroski śmiech wciąż się utrzymywał. Nic sobie nie robił z tego, że jego zachowanie wcale mi się nie podobało.

— Mogłeś mnie chociaż uprzedzić — kontynuowałam wściekła.

— Wtedy byś się nie zgodziła.

— Tym bardziej mogłeś tego nie robić.— Złapałam za klamkę w drzwiach, chcąc jak najszybciej znaleźć się na miejscu pasażera. Nie bez powodu ludzie niemający prawa jazdy nie powinni siadać za kółkiem.

— No już wyluzuj się — odparł brunet kiedy i on wysiadł z samochodu.

Minęłam go bez słowa i zajęłam miejsce pasażera. Wciąż byłam zła na to, że nie uprzedził mnie, co zamierzał. Naprawdę wystraszyłam się tego, że mogliśmy w coś uderzyć. Może naprawdę do jakichkolwiek przeszkód mieliśmy jeszcze spory zapas, to przecież zawsze mogło stać się coś nieprzewidywalnego.

— Uśmiechnij się — rzucił do mnie Casper gdy usiadł za kółkiem.

— Po prostu jedź — westchnęłam.

Naprawdę nie pasowaliśmy do siebie. Nie potrafiłam bawić się tak jak on. Ja miałam trochę inne znaczenie tego słowa. Owszem lubiłam wyjść do klubu, ale wszystko było dobrze, póki miałam kontrolę nad tym co robię i nie szkodziło to mi ani innym. Nie chciałam zyskiwać radości czyimś kosztem.

Ruszyliśmy powoli z miejsca. Poprawiłam się na fotelu, myśląc, że spokojnie wyjedziemy z terenu opuszczonego magazynu. Moja nadzieja zniknęła w mgnieniu oka w momencie kiedy chłopak nagle przycisnął na gaz i zrobił podobny ruch kierownicą co wtedy gdy jak siedziałam za kółkiem. Tylko że tym razem zrobił to o wiele sprawniej, obracając nasz samochód bokiem. W jednej chwili czułam, jak wszystko przewraca mi się w żołądku.

Złapałam się odruchowo uchwytu na drzwiach gdy czułam, jak moje ciało wbija się w fotel. Zacisnęłam oczy, bojąc się zobaczyć tego, co miało za chwilę nadejść. Oczami wyobraźni widziałam, jak rozbijamy się o płot, czy ściany magazynu. Zrobiło mi się niedobrze i nie wiedziałam, czy to przez strach, czy to, że kręciliśmy się w kółko raz w jedną raz w drugą stronę i straciłam już całkiem poczucie kierunków świata.

Do moich uszu przez szum dotarł zadowolony śmiech bruneta. On doskonale się bawił, w momencie kiedy ja błagałam, by przestał. Zmusiłam się, by otworzyć na chwile oczy. Zerknęłam na bruneta, który widząc, że na niego patrzę, uśmiechnął się szeroko, jednocześnie dodając gazu, choć pojazd wcale nie przyspieszał, tylko jeszcze bardziej zaczął się ślizgać. Zmrużyłam oczy, ale nie zamknęłam ich całkiem. Trochę przyzwyczaiłam się już do tego co działo się wokół. Choć nadal chciałam się zatrzymać, to widząc, że Caspera cieszy to co robi i chyba ma nad tym jakąś kontrolę, nie siedziałam już tak sztywno. Pocieszyło mnie to odrobinę, choć moje serce wciąż biło z szaleńczą prędkością i nie zapowiadało się, by miało się uspokoić.

Dopiero gdy miałam pewność, że stoimy, pozwoliłam sobie wypuścić z dłoni uchwyt na drzwiach. Podekscytowany śmiech bruneta rozniósł się wewnątrz pojazdu. Przyglądałam się temu jak zadowolony był z siebie.

— To, co chciałaś mi powiedzieć? — Zapytał, będąc wręcz pewien, że zmieniłam zdanie. Wypisane było to na jego twarzy.

Czy miał rację? Nie. Wciąż uważała, że nie pasowaliśmy do siebie, a nawet bardziej się w tym utwierdziłam. Różniliśmy się od siebie. On kochał wszystko, co dawało mu adrenalinę. Nie zastanawiał się nad tym co robi na dłużej niż kilka sekund, a może nawet nie tyle. Ja wolałam spokój i spontaniczne akcje. Wolałam mieć wszystko pod kontrolą, by wiedzieć, czego się spodziewać. Nie lubiłam nieznanego, a on właśnie tym żył. Różniliśmy się i byłam pewna, że nie moglibyśmy przerodzić naszą znajomość w coś większego, ale może właśnie potrzebowałam czegoś innego. Odrobina adrenaliny nikomu nie zaszkodziła.

Czułam się podle, wiedząc, jak będzie to wyglądać. Wiedziałam, że nic z tego nie będzie, a wodziłam go tylko za nos. Ale chciałam ruszyć do przodu i zapomnieć o Aaronie, a właśnie to zrobiłam przez tę chwilę gdy siedziałam w samochodzie bruneta.

— Zrobiłam się głodna — odpowiedziałam na jego pytanie.

Chłopak, słysząc moje słowa, przez chwilę chyba nie dowierzał, że o to mi wcześniej chodziło, ale po chwili ponownie zaśmiał się w głos, kręcąc przy tym głową.

Ja jedynie uśmiechnęłam się delikatnie, bo co innego mi zostało?

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Hm? Jestem ciekawa co sądzicie o brunecie 😁
Czy Gwen ma rację i na pewno nic nie będzie z ich znajomości? 🤔
Może to, że go spotkała, przyniesie jej upragnione szczęście 😌

Continue Reading

You'll Also Like

295K 6.1K 35
21-letnia Veronica Smith rozpoczyna praktykę jako psycholog w więzieniu, w którym przebywa jeden z najniebezpieczniejszych przestępców w całym USA, L...
17.7K 626 22
18 letnia Aria Miller zaczyna nowe życie z dwójką swoich braci Paulem i Lucasem. Niestety nowe idealne życie nie jest idealne jak by się wydawało. P...
258K 849 10
Margot po pięciu długich latach wraca do miejsca, z którego uciekła pod wpływem impulsu, chcąc zostawić za sobą wspomnienia i odbudować swoje życie...
200K 11.9K 46
- Czy moglibyśmy zacząć... Dzisiaj? - Jasne, czemu nie. Mam się rozebrać? - Tak, zdejmij koszulkę. Jeśli będziesz czuł jakikolwiek dyskomfort, to o w...