Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

88.6K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 21

1K 26 49
By _Aguga_

Kolejny dzień miałam spędzić w spokoju, zamknięta we własnych czterech ścianach. Dawniej myślałam, że nie wytrzymałabym w zamknięciu taki długi czas, ale ostatnio wszystko temu przeczyło. Za każdym razem, gdy odblokowywałam ekran telefonu, przyłapywałam się na tym, że nie miałam do kogo napisać. Pozostała mi jedynie Debra, ale przecież i ona nie mogła ciągle wisieć ze mną na telefonie. Dawniej pisałam do Aarona, lecz teraz nie mogłam już tego zrobić.

Wzięłam swojego laptopa na kolana. Pozostało mi tylko spędzić resztę dnia przed ekranem, ciesząc się, że chociaż bohaterowie filmu mieli jakieś życie towarzyskie.

Moje plany zmieniły się dosyć szybko, gdy telefon zawibrował, a na ekranie pokazała się nowa wiadomość. Ze szczerym zaciekawieniem chwyciłam telefon w dłoń. Moje zaskoczenie było duże, aczkolwiek nieuzasadnione, gdy zobaczyłam nową wiadomość od Caspera. Przecież nie chciał mojego numeru tylko po to, by dodać go do kolekcji.

Chłopak proponował spotkanie. I jak wczoraj miło mi się z nim rozmawiało, to naprawdę liczyłam, że ten dzień spędzę przed monitorem. Musiałam naprawdę nie lubić samej siebie, że pomimo mojego lenistwa zgodziłam się na propozycje.

Przynajmniej dotrzymał obietnicy i nie przyszedł pod mój dom. Może naprawdę nie był taki zły?

Gdy wyjrzałam za okno, pogoda wydawała się sprzyjać tego dnia. Nie padał śnieg ani deszcz. Nie świeciło też słońce, więc zaspy wciąż pozostawały na ziemi. Przynajmniej wykluczyło to błoto.

Nie musiałam poświęcać dużo czasu, by doprowadzić się do porządku, w którym mogłabym wyjść na miasto. Wystarczyło ubrać grubsze spodnie, by nogi mi nie zamarzły. Zarzuciłam na siebie jeszcze kurtkę i opatuliłam się szalikiem. Poprawiłam swoje rude włosy i do pełnej gotowości wystarczyło jedynie przetrzeć popalcowane okulary.

Wyszłam z domu i wyciągnęłam telefon, by sprawdzić nową wiadomość, ale powstrzymał mnie od tego widok zaparkowanego przed moim domem samochód. O jego maskę opierał się nie kto inny jak sam Casper. A więc jednak się pomyliłam. Naprawdę przyszedł pod mój dom.

Podeszłym do niego, a ten gdy tylko mnie zauważył, uśmiechnął się niewinnie.

— Przynajmniej uprzedziłem — odpowiedziałam, jakby doskonale wiedział, co chodziło mi po głowie.

No i się nie mylił.

— Mogłeś przynajmniej uprzedzić, że przyjedziesz — odparłam niezbyt zadowolona z tego, co zrobił. Naprawdę ceniłam sobie swoją prywatność i bezpieczniej się czułam, gdy miałam pod kontrolą to, co ktoś o mnie wiedział. Tym bardziej taki nowo poznany chłopak.

— Lubię zaskakiwać. — Wyszczerzył swoje zęby i machnął ręką, zapraszając mnie do samochodu.

Spojrzałam do jego wnętrza niepewnie, ale nie chciałam robić scen. Wsiadłam na miejsce pasażera i zapięłam pasy.

Nagle do moich uszu dotarł dźwięk zamykania się drzwi. Czułam, jak moje serce zabiło dwa razy szybciej, a ja momentalnie odwróciłam głowę w kierunku bruneta.

— Sorki, niechcący nacisnąłem guzik na pilocie. — Zaśmiał się beztrosko, jakby wcale nie zauważył tego, jak wielkie przerażenie u mnie tym wywołał.

Po jego słowach czułam, jak całe napięcie opuściło moje ciało. Bo faktycznie chwilę później otworzył drzwi i włożył wcześniej wspomniany kluczyk do stacyjki.

Może byłam zbyt przewrażliwiona, ale po prostu chciałam wrócić jeszcze w jednym kawałku do domu. Nie wiedziałam, dlaczego tak bardzo obawiałam się bruneta. Jeszcze dzień wcześniej naprawdę miło mi się z nim rozmawiało. Tego dnia nie było inaczej, ale nie mogłam pozbyć się cichego głosu mówiącego mi, że wciąż był dla mnie prawie całkiem obcy.

Ruszyliśmy spod mojego domu. Obserwowałam mijane ulice, zauważając, że wciąż znajdowaliśmy się blisko centrum. Ta wiedza uspokoiła moje nerwy i na powrót mogłam rozluźnić się na fotelu.

— Zapomniałem zapytać wczoraj — odezwała się nagle brunet. — Często przychodzisz do tamtego klubu? Nigdy wcześniej cię nie widziałem.

— To był mój pierwszy raz. — Zaraz po mojej odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech chłopaka. Spojrzałam na niego niezrozumiale, lecz ten wciąż obserwował drogę, a jego oczy były w pełni rozbawione. Zignorowałam to i postanowiłam kontynuować. — Gdyby nie moja przyjaciółka to nadal bym nie znała tego miejsca.

— W takim razie muszę jej podziękować. — Odwrócił głowę, zerkając przez chwilę na mnie.

Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle. Chłopak ściągnął ręce z kierownicy i oparł je na swoich nogach.

— Debby raczej nie przepada za takimi miejscami, więc zdziwiłam się, że to właśnie tam mnie zabrała — przyznałam.

Miałam wrażenie, że ostatnio zbyt mało rozmawiałam z blondynką. Dopiero w dniu, gdy sama zabrała mnie do tamtego klubu, zauważyłam, jak bardzo się zmieniła, odkąd rozmawiałam z nią na jakieś małe i błahe tematy. To właśnie podczas nich Debby odsłaniała swoje emocje. Skupiłam się tak bardzo na samej sobie w ostatnich dniach, że prawie całkiem zapomniałam, by dowiedzieć się, jak ona się czuła. Przecież Damon był dla niej tak ważny. Odkąd go poznała, znałam tylko początek ich znajomości. Po moim zerwaniu z Aaronem ona unikała tematu związku i mogłam jedynie zobaczyć, jak im szło na świętach.

Poczułam się źle z tym, jak skupiłam się tylko na sobie. Wiedziałam, że nawet jeśli byłoby jej przykro, to nie wróciłaby mi uwagi i zapewniałaby, że to ja byłam w tym momencie ważniejsza, ale i tak wiedziałam, że gdybyśmy były w innych okolicznościach, to nie zamykałyby się jej usta. Kilka godzin by nie starczyło, zanim opowiedziałaby mi, jaki Damon jest wspaniały. Już to przerabiałyśmy, ale na o wiele mniejszą skalę, bo wtedy jeszcze nie byli razem.

Powinnam zadzwonić do dziewczyny, gdy tylko wrócę do domu.

— No jedz debilu! — Drgnęłam wystraszona na nagły krzyk Caspera. — No zielone masz — warknął sfrustrowany i zaczął zdenerwowany uderzać w kierownice, by ta wydała z siebie sygnał dźwiękowy.

Spojrzałam na niego, będąc trochę skołowana, bo jeszcze chwilę temu pochłonęły mnie moje własne myśli, a teraz nie wiedziałam, dlaczego chłopak zdenerwował się tak bardzo. Na pewno musiał odczytać wszystko z mojego spojrzenia, bo nie starałam się niczego ukryć.

— Nienawidzę, gdy ktoś nie skupia się za kierownicą — wytłumaczył, wciąż będąc nerwowy. — Widzisz, gdyby ruszył od razu, to ten za nami jeszcze by przejechał — powiedział, zerkając w lusterko.

— To tylko kilka minut różnicy — odpowiedziałam spokojnie, mając nadzieję, że i on ochłonie, ale nic to nie dało, dlatego zakończyłam już ten temat. — Więc gdzie jedziemy?

— Uznałem, że powinniśmy się lepiej poznać, dlatego jedziemy w miejsce, gdzie spędzam dużo czasu. — Uśmiechnął się pod nosem. — Mam nadzieję, że lubisz kręgle? Ja jestem mistrzem — pochwalił się i wcale nie krył swojej dumu.

— Nie grałam już z kilka dobrych lat — przyznałam, próbując przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz byłam w kręgielni. Na pewno było to jeszcze przed poznaniem Aarona.

— Szkoda, myślałem, że będziemy mogli się o coś założyć. — Zerknąłem na mnie z zaczepnym uśmiechem, lecz szybko powrócił wzrokiem do drogi.

Odwzajemniłam niepewnie jego uśmiech, ale nie mógł już go zobaczyć.

*~>•◇•<~*

Siedziałam oparta o miękka obicie kanapy i było mi naprawdę wygodnie, ale przypomniałam sobie również, dlaczego nie chodziłam na kręgle. Nie chciałam urazić Caspera, ale niesamowicie się nudziłam. Z początku próbowałam coś zdziałać, ale wyjątkowo mi nie szło i skończyło się na tym, że brunet zaczął rywalizować z jakimś gostkiem, a ja miałam mu tylko kibicować.

Wzięłam do ust słomkę i upiłam ze szklanki swój sok. Obserwowałam znudzonym wzrokiem, jak kolejne pionki przewracały się, a Casper mruczał pod nosem wiązanki obelg kierowane do swojego przeciwnika. Przegrywał, a podobno był mistrzem. Nie polepszało sytuacji to, że założył się o dwieście dolców.

— Przerwa, muszę iść do kibla — zawołał nagle Casper.

— Jasne idź — wyśmiał go jego przeciwnik, po czym podszedł do stolika, przy którym siedziałam razem z jego dziewczyną.

Spojrzałam na nich gdy, zajął miejsce obok szatynki i objął ja ramieniem. Przypominali mi trochę Debby i Damona. Dziewczyna za spokojnem zerknęła na chłopaka i oparła głowę o jego bok, na co ten uśmiechnął się ciepło.

— Przepraszam, myślałem, że inaczej to wyjdzie — zwrócił się do niej ze skruchą i nie wyczułam w tym kłamstwa. Naprawdę tego nie planował.

— Zagram następnym razem — uspokoiła go dziewczyna. — Widzę, jak dobrze się bawisz, nie mogę ci tego zabronić. — Złapała go za dłoń, ściskając pocieszająco na potwierdzenie swoich słów.

Odwróciłam wzrok, czując ukłucie w sercu. Nie potrafiłam dłużej na nich patrzeć.

— Chyba twój chłopak nie nawiał co? Coś długo go nie ma — zwrócił się do mnie po chwili rywal Caspera, jednocześnie oglądając się w miejsce, gdzie zniknął brunet.

— To nie jest mój chłopak — zaznaczyłam.

Nie odpowiedziałam w żaden sposób na jego pierwsze pytanie, bo sama do końca nie wiedziałam, co miałam o tym myśleć. Casper był mi prawie całkiem obcy i nie wiedziałam, jak mógł zachować się w takiej sytuacji. Aaron na pewno by nie uciekł, ale co do lokowanego nie mogłam mieć pewności.

— Pójdę po niego — mruknęłam, po czym wstałam ze swojego miejsca.

Z jednej strony chciałam się stamtąd zmyć, ale szukanie po męskich toaletach Caspera nie było czymś, o czym marzyłam.

Na szczęście wcale nie musiałam tego robić. Brunet złapał mnie za ramię, gdy tylko wyszłam z głównej sali i przyciągnął do siebie.

— No ile miałem jeszcze na ciebie czekać? — odezwał się tak, jakbym miała wiedzieć, że powinnam wyjść zaraz po nim. Najwidoczniej zapomniał mnie o tym poinformować.

— Nie mówiłeś, że mam iść za tobą.

— Myślałem, że to oczywiste. — Sapnął z frustracji. — Zmywamy się stąd — wytłumaczył mi, gdy zauważył, że wciąż nie miałam pojęcia, o co mu chodziło.

— A twój zakład? — Zatrzymałam się zaraz po tym, jak brunet zaczął ciągnąć mnie w kierunku wyjścia.

— Trochę szkoda mi dwóch stówek — wymruczał zniecierpliwiony.

Zagryzłam wargę, będąc niezadowolona z jego zachowania. Strasznie dziecinne było jego rozwiązanie. Kiedy zaczął przegrywać, chciał po prostu nawiać, by nie płacić. Nie podobało mi się to, ale ruszyłam za chłopakiem, kiedy usłyszałam zbliżające się kroki. Świadomość, że mógł to być jego rywal, stanowczo zniechęciła mnie do zostania i samej rozwiązywania jego spraw. Mężczyzna mógł jeszcze zarządach zapłaty ode mnie.

Wybiegłam z klubu razem z Casperem. Ledwie zdążyłam zabrać swoją kurtkę, nie mówiąc już o założeniu jej.

Nie oglądałam się za siebie, więc nie wiedziałam, czy mężczyzna nas gonił, ale i tak adrenalina zaczęła krążyć w moich żyłach. Sam fakt, że uciekaliśmy, pobudził mój organizm do ucieczki.

— Trzymaj! — krzyknął nagle Casper, a gdy odwróciłam głowę w jego stronę, zauważyłam lecące w moim kierunku kluczyki od samochodu.

— Nie umiem prowadzić — odpowiedziałam w przypływie strachu, jakby ta chwila zawahania mogła sprawić, że zostaniemy złapani.

— Kto teraz nie ma prawka w tym wieku. — Zdziwił się chłopak, ale zabrał ode mnie klucze.

Wsiedliśmy do jego samochodu, a chłopak ruszył z parkingu zaraz gdy zamknęłam drzwi. Odwróciłam się w kierunku budynku. Tak jak myślałam, nikt nas nie gonił. Nawet gdyby mężczyzna się zorientował, że chcemy uciec, to pewnie i tak by nam odpuścił, gdybyśmy zaczęli uciekać.

Choć w najmniejszym stopniu nie pochwalałam tego, co zrobił Casper to po chwili pojazd wypełnił mój głośny śmiech. Jak absurdalne było to, co zrobiliśmy. Nigdy bym nie pomyślała, że będę uciekać, by nie zapłacić komuś dwóch stów z zakładu. Będąc z Aaronem, nawet mi się coś takiego nie śniło. Niebieskooki dotrzymałby umowy, nawet jeśli miałby oddać swoje ostatnie pieniądze z tego miesiąca. Tylko że gdyby wiedział, że to jedyne co ma, to raczej nie pchałby się w zakład.

Spojrzałam na Caspera. Miał on na twarzy zadowolony z siebie uśmiech.

— Chyba przez jakiś czas nie będę się tam pokazywał — roześmiał się, a jego oczy na moment zwróciły się w moim kierunku.

Co ja takiego wyprawiałam?

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

No właśnie, co ona takiego wyprawiała? 😉

Zachęcam do zostawienia 💬 oraz ⭐️
Naprawdę motywuje to do dlaczego pisania 😘

Continue Reading

You'll Also Like

486K 35.7K 50
Powiązania z mafią nigdy nie wychodzą na dobre, nawet jeśli jest twoją rodziną. Jocelyn prowadzi sklep z płytami. Nie jest to najbardziej dochodowy...
155K 1K 8
Zawsze mu powtarzałam, że musimy być lepsi. Jeśli chcemy wygrać, musimy być szybsi i sprytniejsi. On to wiedział. Zapomniał tylko o tym, że potrzebuj...
26.9K 1.7K 113
➜ TYTUŁ: Undercover chaebol high school (Tajna szkoła średnia w Chaebol) ➜ AUTOR: ? ➜ TŁUMACZENIE NA POLSKI PRZRZ: @Kircia666 - Wattpad+Discord ➜ GAT...
25.1K 976 26
Nessa Wilson 17 letnia dziewczyna, która uwielbia korzystać z życia. Robi wszystko na co ma ochotę, nie interesują ją problem, i szkoła, lecz jej ro...