Zanim Cię Poznałam

Por _Aguga_

88.5K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... Más

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 17

1.1K 25 12
Por _Aguga_

Od zawsze z niecierpliwością wyczekiwałam tego jednego dnia, gdzie spotykaliśmy się całą rodziną przy stole. W tle leciała świąteczna melodia, a w rogu pokoju stała pięknie przystrojona choinka. W powietrzu unosił się zapach różnych potraw, a każdy stawał się jakoś tak milszy dla drugiej osoby.

Uwielbiłam święta jako dziecko ze względu na prezenty, ale i gdy podrosłam, nie przestały mieć dla mnie tak dużej wagi, nawet jeśli dowiedziałam się, że to nie święty Mikołaj przynosił te wszystkie podarki.

Ten rok z pozoru nie różnił się zbyt wiele od innych, a jednak wiedziałam, że przy stole zabraknie jednej osoby i choć starałam się o tym nie myśleć, to zawsze gdy spoglądałam na zastawiony stół, to wiedziałam, że go nie będzie.

Przez ostatnie dni zdążyłam się już trochę uspokoić. A raczej po prostu wypełniło mnie uczucie pustki. Nie przeżywałam już tak naszego rozstania z Aaronem i nawet gdy zadzwonił dzień przed świętami, oznajmiając mi, że to definitywnie koniec, to nawet udało mi się nie rozpłakać do słuchawki. Bolało mnie jedynie, z jaką pewnością to powiedział. Nawet się nie zawahał, by zerwać naszą znajomość. Może planował to od dawna?

— Uważaj na siebie.

Odwróciłam się, a na drodze napotkałam swoją rodzicielkę z niepokojem wypisanym na twarzy, który nie opuszczał jej od kilku dni. Przyglądała się temu, jak starannie owijałam się szalikiem.

— Są święta, na drogach jest pełno ludzi. — Starałam się ją trochę uspokoić, ale i siebie.

— Wiem — odparła z westchnięciem i podeszła do mnie poprawiając mi okrycie, z którym się szarpałam. — Po prostu się martwię. — Uśmiechnęła się delikatnie.

Poczułam ukłucie w sercu, ale żadna łza nawet nie zebrała się w moich oczach.

Tyle razy na nią narzekałam, a ona się po prostu o mnie martwiła. To samo robiłam ja z Aaronem. Czy to tak właśnie się czuł? Czy mnie też wyklinał jak ja czasami swoją matkę? Chyba jednak aż tak bardzo się od niej nie różniłam.

Wyszłam na zimny dwór, a biały dymek momentalnie pojawił się przed moją twarzą. Śnieżyca, która nawiedziła miasto jeszcze tego ranka, zdołała odpuścić, zanim wyszłam i nie musiałam się martwić płatkami śniegu obijającymi się o moją twarz.

Ruszyłam przed siebie, a moim celem był dom Debby. Blondynka miała później jechać z Damonem do jego rodziny, a ja chciałam spędzić choć trochę świątecznego czasu w jej obecności.

Spojrzałam na trzymane prezenty w moich dłoniach. Jeden z nich miał dostać tego wieczora Aaron. Długo się zastanawiałam, ale ostatecznie wiedziałam, że nie mogłam go wciąż trzymać w domu, dlatego postanowiłam podarować go Damonowi. Może jemu się na coś przyda, a mi nie będzie głupio, gdy wszystkim wręczę jakiś upominek, a jego pominę. A chodzenie po sklepach w ostatnie dni nie było na moją głowę.

Wszystkie drogi, którymi szłam były w pełni oświetlone, a śnieg leżący na chodnikach sprawiał wrażenie, że było jeszcze jaśniej. Co chwilę mijałam pojedyńcze osoby. Cieszyłam się z tego, bo wiedziałam, że nie byłam sama pośrodku ciemnej nocy. Lecz nawet to nie zdołało pozbyć się wszystkich moich wątpliwości. Sytuacja sprzed sklepu wciąż siedziała w mojej głowie i przypominała o niebezpieczeństwie, na jakie się naraziłam. Do tej pory nic się nie działo, ale ataku mogłam spodziewać się w najmniej oczekiwanym momencie i doskonale o tym wiedziałam.

Z początku nawet najmniejszy hałas przed domem wywoływały moje zdenerwowanie. Nawet bałam się zasnąć. Wyobrażałam sobie wszystko co najgorsze, jakby tamten mężczyzna miał jakieś nadprzyrodzone zdolności i w zaledwie sekundzie mógł dostać się do mojego pokoju, a przecież był zwykłym człowiekiem. Poza tym, że z tego co zdążyłam zauważyć, był dosyć rozpoznawalny przez ludzi z miasta, tylko że raczej nie w ten pozytywny sposób.

Myślałam, że te świata będą momentem, gdzie będę mogła zapomnieć o swoich zmartwieniach, lecz tych wciąż przybywało, a ja powoli miałam już tego wszystkiego dosyć.

Gdy wreszcie stanęłam pod domem blondynki, nie mogłam doczekać się, aż znajdę się w ciepłym wnętrzu jej domu. Był dla mnie na tamten moment jedynym miejscem, gdzie mogłam naprawdę odpocząć od swoich problemów.

Drzwi otworzyła mi jak zwykle ciepło uśmiechnięta mama blondynki. Przywitałam się z nią, gdy ta od razu przytuliła mnie do siebie. Uśmiech sam rozciągną moje usta.

W salonie siedział już Damon, obok którego miejsce zajmowała Debby. Dziewczyna opowiadała coś chłopakowi, a ten przypatrywał się jej ze spokojem, wsłuchując się w słowa wypowiedziane z ust blondynki. Lecz, tylko gdy zrobiłam krok do przodu, a panele wydały z siebie ciche trzeszczenie, które nawet dla mnie było ledwie zauważalne, on odwrócił się w moim kierunku. Debby po chwili również to zrobiła. Pomachałam im, a Debra od razu wstała ze swojego miejsca.

Dziewczyna podeszła i zamknęła mnie w swoim szczelnym uścisku.

— Wesołych świąt — szepnęłam.

Odsunęłam się, by wręczyć jej prezent. Choć doskonale wiedziała, że miałam dla niej podarunek to i tak widziałam, jak oczy zaświeciły się jej z radości.

— Dziękuję — podziękowała szczerze. — Poczekaj chwilę — poprosiła i podeszła do choinki stojącej w rogu pokoju. Sięgnęła po jeden z prezentów i podeszła do mnie. — Mówiłaś, że ci się podobają, więc postanowiłam je kupić — wymruczałam zawstydzona, wręczając mi prezent.

Spojrzałam na nią zaskoczona, całkiem nie wiedząc czego się spodziewać, ale odebrałam od niej prezent. Odpakowałam przy niej starannie zawinięte w ozdobny papier pudełko, a po chwili w moich rękach znalazły się piękne kolczyki, które wpadły mi w oko kilka tygodni temu. Odpuściłam im tylko dlatego, że były zbyt drogie, a ja miałam i tak już zbyt wiele wydatków na tamten miesiąc, by pozwolić sobie na coś takiego.

— Przecież one były takie drogie. — Uniosłam zaskoczona spojrzenie na blondynkę, która tylko uśmiechnęła się niewinnie. — Dziękuję — wydusiłam z siebie i jeszcze raz zamknęłam ją w uścisku.

Od razu gdy tylko wypuściłam ją z objęć, ściągnęłam swoje kolczyki i założyłam te podarowane przez blondynkę. Gdy to robiłam, przypomniałam sobie o jeszcze jednej paczce trzymanej w moich dłoniach.

Razem z Debby podeszłam do Damona, przyjaciółka usiadła obok niego, a ja zajęłam miejsce z drugiej strony. Chłopak spojrzał na mnie zainteresowany, gdy wyciągnęłam przed siebie prezent dla niego.

— Miałam to dać Aaronowi — zaczęłam trochę przygnębiona, ale po chwili uderzyłam się w myślach po twarzy. Nie w ten dzień. — Może tobie się przyda. Nie wiem, czy chodzisz w czapkach, ale Aaron ciągle narzekał, że zimno mu w głowę. — Uśmiechnęłam się zachęcająco, opuszczając wzrok na prezent, który trzymał.

— Dziękuję, na pewno ją wykorzystam.

Ucieszyłam się odrobinę po jego słowach. Przed wyjściem obawiałam się, że ten prezent okaże się całkowitą klapą. Może brunet powiedział to z grzeczności, ale i tak mi to wystarczało.

Może nie byłam prawdziwą rodziną blondynki, ale nigdy nie odczułam tego w taki sposób. Nawet podczas świątecznego czasu, a może w szczególności wtedy, zasiadałam z nimi do stołu jakbym była siostrą Debby. Choć pewnie gdyby tak było, to byśmy się częściej kłóciły. Ja nigdy nie poznałam jak to jest mieć rodzeństwo, ale z opowiadań szkolnych koleżanek, to raczej chcieli pozbyć się swojego swojego przy najbliższej okazji. Ja nigdy nie odczułam, by brakowało mi kogoś takiego, bo miałam Debby, ale może w takich chwilach jak ta, czułabym się mniej samotna we własnym domu.

Jak za każdym razem, po kolacji wszyscy zasiadaliśmy na sofie, by babcie blondynki opowiadały swoje historie z dzieciństwa. Tym razem było trochę inaczej, bo pierwszy temat dotyczył Damona. Wypytywali się go co studiuje i jakie ma plany na przyszłość. Oczywiście chcieli poznać kogoś, kto skradł serce ich wnuczki. Widziałam jak Debby rumieni się przy pytaniach związanych z nią, co za każdym razem przywoływało ciepły uśmiech na moją twarz. Damon nie był wyjątkiem. On również wiedział, jak reaguje jego dziewczyna i doskonale wiedząc, jaki będzie skutek tego gdy przyciągnie ją do siebie, robił to z ogromnym zadowoleniem.

Pierwszym razem widziałam jak Debby spięłam się na jego gest i z nerwowy uśmiechem starała się wyswobodzić, a gdy jej wzrok spotkał się z moim posłałam jej tylko pobłażliwe spojrzenie. Nawet w takiej chwili pomyślała, że ja mogłam się źle poczuć, widząc ich miłość. Nawet jeśli, to przecież nie miałabym serca jej czegokolwiek zabraniać. Marzyła o tym odkąd zobaczyła go na tym kółku filmowym. Kim bym była, jeśli kazałabym jej się teraz opanować.

Spędzając czas w domu blondynki, gdzie co chwilę coś się działo, zapomniałam na moment o Aaronie. Moje myśli pochłaniały przeróżne opowiadania członków rodziny Debby. W moim domu rzadko gościliśmy kogoś więcej na święta, więc zawsze o wiele bardziej magię świąt czułam właśnie u przyjaciółki. To jednak nie znaczyło, że nie lubiłam przebywać we własnym domu w ten czas. Po prostu tutaj było bardziej rodzinnie.

Po jakimś czasie większość gości rozeszła się do swoich domów, a u Debby zostałam tylko ja i Damon. Jej rodzice wyszli do innego pokoju, dając czas młodym, jak to określili.

— Twoja babcia naprawdę lubi opowiadać historię z czasów młodości. — Zaśmiał się Damon.

To prawda. Co roku to ona zabierała najwięcej czasu na swoje opowiastki. Ale jej historię były na tyle ciekawe, że nikomu to nie przeszkadzało. Wszyscy ze szczery zaciekawieniem słuchali tego co miała do powiedzenia.

— Jej mąż wcale nie był gorszy — dodałam z uśmiechem.

— Oj tak, często przekrzykiwali się nawzajem, chcąc powiedzieć jak najwięcej — przyznała Debby wracając wspomnieniami do czasów, gdy jako dzieci jak zaczarowane słuchałyśmy ich historii.

Jej dziadek zmarł cztery lata temu. Wszystko było w porządku, aż pewnego dnia nagle dostał zawału. Nikt się tego nie spodziewał, bo był okazem zdrowia. Blondynka ciężko to zniosła, była niesamowicie zżyta ze staruszkiem, ale dała radę się z tym pogodzić. Może na to nie wyglądało, ale była niesamowicie silna.

— Bardzo... — zaczął chłopak, lecz przerwał w środku zdania, gdy nagle jego telefon zadzwonił. Spojrzał na wyświetlacz i zmarszczył niezadowolony brwi. — Przepraszam, muszę odebrać. — Zaraz po kiwnięciu blondynki wyszedł do innego pokoju.

Debby powiodła za nim wzrokiem, a na jej twarzy pojawiło się zmartwienie. Uśmiechnęłam się ciepło. Cała ona.

Była niesamowicie troskliwa i czasami przeżywała tragedię bardziej od osoby, której ona dotyczyła. Nawet gdy Damon wrócił, ona nie odwracała od niego spojrzenia.

— Coś się stało? — W końcu nie wytrzymała.

Brunet spojrzał na nią zaskoczony, lecz po chwili uspokajająco złapał ją za dłoń.

— Nic takiego. Mój przyjaciel zadzwonił, pytając się czy nie załatwiłbym za niego jednej sprawy — odpowiedział, głaszcząc nadgarstek dziewczyny swoim kciukiem.

Patrzałam jak Debby przytaknęła głową, uspokajając się odrobinę. Może to za sprawą słów chłopaka, a może przez dotyk, który działał na nią wyjątkowo kojąco. Wpadła po uszy. On wydawał się nie być lepszy.

Ja również puściłabym jego słowa koło uszu, w końcu nie była to moja sprawa, przynajmniej dopóki nie zaczęłam czuć na sobie wzroku chłopaka, który zbyt często się na mnie zatrzymywał odkąd brunet wrócił do pokoju.

Nie wiedziałam tylko, o co mogło mu chodzić.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Jak myślicie, kto dzwonił do Damona i czego chciał? 🤔
I czy ma to coś wspólnego z Gwen, a jak tak, to co takiego? 😶

Seguir leyendo

También te gustarán

486K 35.7K 50
Powiązania z mafią nigdy nie wychodzą na dobre, nawet jeśli jest twoją rodziną. Jocelyn prowadzi sklep z płytami. Nie jest to najbardziej dochodowy...
66.3K 3.5K 59
Kiedy zostaje porwana młoda dziewczyna, każdy jej dzień wypełniony jest bezsilnością, bólem, tęsknotą za normalnym życiem i obezwładniającym strachem...
23.2K 894 24
Nessa Wilson 17 letnia dziewczyna, która uwielbia korzystać z życia. Robi wszystko na co ma ochotę, nie interesują ją problem, i szkoła, lecz jej ro...
34.9K 1K 23
Haillie Monet płatna zabujczyni i szefowa organizacji. Kiedy ma niecałe 16 lat jej matka i babcia giną w wypadku samochodowym. Przeprowadza się do br...