Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

88.4K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 6

2K 36 32
By _Aguga_

Tego dnia nie potrafiłam sobie wybaczyć, że nie zauważyłam zmian, które zaszły w zachowaniu chłopaka. Chodził przybity przez cały czas kiedy zostawał sam. Tylko wtedy gdy starałam się odciągnąć jego myśli od tego co się stało, powracał do tego radosnego chłopaka, który skradł moje serce. Lecz kiedy myślał, że go nie widziałam, zadręczał się tym co zrobił, sprawiając, że moje serce rozpadało się na drobne kawałki. Nie wiedziałam, jak mogłabym mu pomóc. Starałam się dać mu do zrozumienia, że ja wciąż w niego wierzyłam. Że ta jedna chwila słabości nic nie znaczyła. Jednak kiedy widziałam, że nie przynosiło to żadnego skutku, zaproponowałam mu, żeby umówił się na spotkanie ze swoim lekarzem. Poprzednim razem był bardzo zadowolony z jego leczenia i z każdą kolejną wizytą widziałam, jak nabierał nadziei.

Na moją propozycję Aaron ożywił się trochę i przestał bujać w obłokach. A przynajmniej już nie w takim stopniu. Wciąż widziałam, jak zamierał z pilotem do telewizora tylko po to, by wpatrywać się w zatrzymaną scenę filmiku na popularnej stronie internetowej. Starał się zamaskować to, przewijając nagranie o kilka sekund do tyłu, lecz miałam wrażenie, jakby robił to tylko po to, bym się o niego nie martwiła.

Zostałam z nim do końca dnia, a kiedy zbliżał się czas mojego powrotu do domu, tak bardzo nie chciałam wracać. Nie dlatego bo obawiałam się, że chłopak zrobi coś głupiego, lecz dlatego, iż wiedziałam, że jak tylko wyjdę, jego obawy i natrętne myśli powrócą.

— Przyjdę jutro. — Pocałowałam go krótko w ustach na pożegnanie.

Chciałam już wyjść z jego mieszkania kiedy zatrzymał mnie, odzywają się niespodziewanie.

— Pójdziesz ze mną do... lekarza? — zapytał z obawą, jakbym kiedykolwiek mu odmówiła.

— Oczywiście. — Uśmiechnęłam się do niego pobłażliwie.

Gdy zadzwoniliśmy do psychiatry, który go wcześniej leczył, mężczyzna zgodził się przyjąć nas już kolejnego dnia. Nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko, jednak chyba on również polubił Aarona i naprawdę zależało mu na jego wygranej z chorobą. Nie tylko ze względów zawodowych.

Brunet często unikał słowa psychiatra. Wielu ludziom kojarzyło się ono z obłąkanymi, a przecież wiele z nich było normalnymi ludźmi z problemami, które przerosły ich siły i po prostu potrzebowali osoby, która miała należyte kompetencje by im pomóc. To, że ktoś chodził do psychiatry, nie oznaczało, że musiał być zapinany w kaftan bezpieczeństwa. Patrząc na stan ludzi w nowoczesnym świecie, takie podejście powinno zacząć zanikać. Coraz więcej ludzi potrzebowało ich pomocy.

Następnego dnia, wczesnym porankiem pojawiłam się u bruneta w mieszkaniu. Otworzył mi drzwi, a widok, który zastałam, rozrywał mi serce. Aaron wyglądał jak siedem nieszczęść. Byłam pewna, że nie przespał połowy nocy, a jego zarost na twarzy świadczył, że i poranek spędził inaczej niż zwykle. Zawsze dbał, by jego broda nie była w żadnym stopniu widoczna. Twierdził, że na nią przyjdzie jeszcze czas, a na razie chciał nacieszyć się swoim młodym wyglądem. Włosy również nie widziały grzebienia, a sine cienie pod oczami sprawiały, że wyglądał, jakby był chory. Tak samo czerwone ze zmęczenia oczy.

Pocałowałam go w usta, tak jak to miałam w zwyczaju robić. Nie chciałam obchodzić się z nim jak z jajkiem, bo doskonale wiedziałam, że tego nie lubił i wcale by mu to nie pomogło. Zamiast tego udałam się do kuchni i standardowo zaczęłam szykować dla nas dwie kawy. Czułam, jak chłopak podążył za mną.

Wyciągnęłam dwa kubki i nasypałam do nich kawy. Oparłam się o blat, czekając aż woda się zagotuje kiedy nagle poczułam na swojej taki czyjeś dłonie. Aaron przytulił się do mnie, obejmując moje ciało od tylu. Schował głowę w moich gęstych włosach, a ja czułam jego drżącym oddech na swoim karku.

Zagryzłam wargę, by dogonić łzy cisnące się do moich oczu. Złapałam za dłonie chłopaka i odsunęłam je od siebie, ale tylko po to, by odwrócić się do niego i sama objąć jego ciało. Głaskałam go uspokajająco po plecach kiedy jego mięśnie drżały w strachu.

Poprzedni wieczór kiedy dowiedziałam się, że ponownie kupił narkotyki, rozbił jego barierę, dzięki której udawał, że wszystko było w porządku. Tak naprawdę bał się, że ponownie skończy tak jak kiedyś. Miał nadzieję, że udało mu się z tym zerwać, a to, że ponownie sięgnął po narkotyki, złamało go. Nie chciałam, by obwiniał się za takie coś. To wcale nie znaczyło, że się poddał.

Pozwoliłam mu się odsunąć, dopiero kiedy przestał się trząść. Uniósł na mnie swoje zmęczone spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się do niego ciepło. Położyłam mu dłoń na policzku, w którą od razu się wtulił. Stanęłam na palcach.

— No i znowu muszę zagotować wodę  — wyszeptałam przy jego ustach, zanim złożyłam na nich swój pocałunek.

Aaron uśmiechnął się pod nosem i oparł dłonie o blat po moich bokach, uniemożliwiając mi wyjście.

— Nie wiem, czy ma to sens — wymruczał, odsuwając się ode mnie i spoglądając na mnie szarym tęczówki, w których z ulgą zauważyłam iskierki rozbawienia.

Cieszyłam się, że zobaczyłam radość w jego oczach. O wiele bardziej wolałam widzieć go w takim stanie. Nie mogłam znieść jego smutku.

— O nie nie mój drogi — zaprzeczyłam i uniosłam jedną z jego rąk, uwalniając się z potrzasku. — Najpierw kawa, bo jeszcze mi zaśniesz. — Zaśmiałam się, widząc, jak przewraca oczami.

— Mogę cię zapewnić, że mam jeszcze sporo energii. — Zadziorny uśmiech uniósł kąciki jego ust.

— A ja wielką ochotę na tę kawę. — Uśmiechnęłam się pod nosem, zalewając kubki wodą.

— Jesteś bezduszna — wyjęczał ze zbolałą miną, ale posłusznie zabrał oba naczynia z blatu i zniósł na stolik w salonie.

— Wiedziałeś, na co się piszesz — rzuciłam w odpowiedzi, podążając za nim.

— Wtedy jeszcze nie wiedziałem — mruknął pod nosem. — Ej! — Zaśmiał się kiedy klepnęłam go w tym głowy.

Nie odpowiedziałam mu już nic więcej, tylko wzięłam parujący kubek i upiłam z niego pierwszy łyk kawy. Kiedy jej lekko gorzki smak rozlał się po moim podniebieniu, wiedziałam, że tego było mi trzeba.

Jeszcze przez chwilę czułam na sobie wzrok szarych tęczówek, które z rozbawieniem i miłością patrzały w moim kierunku. Odłożyłam kubek na stół i oparłam się o ramie bruneta. Ten objął mnie automatycznie, poprawiając się na kanapie.
Cieszyłam się, że udało mi się sprawić by na chwile zapomniał o tym co stało się poprzedniego dnia i o tym co go jeszcze czekało.

Nie wiedziałam jeszcze, że mój spokój miał niedługo przemienić się w całkowity chaos.

*~>•◇•<~*

Kiedy wychodząc z gabinetu lekarza, widziałam spokój na twarzy bruneta, poczułam, jak całe napięcie, o którym nawet nie miałam pojęcia, opuszcza moje ciało. Za każdym razem widziałam, że z kolejną wizytą Aaron odzyskuje kawałek swojej radości. Nie zawsze byłam na spotkaniach razem z chłopakiem, jednak kiedy udało mi się być tam z nim, widziałam, jak zaufał lekarzowi, że ten pomoże mu wydostać się z nałogu. Mężczyzna był wspaniałym specjalistą, który z sercem podchodził do każdego pacjenta. Nie traktował ich jak kolejnego człowieka, któremu zamierzał przepisać leki otumaniające. To właśnie przez takich ludzi wizyta u psychiatry kojarzyła się większości z szaleństwem.

— Dziękuję, że ze mną tu przyszłaś. — Aaron objął mnie ramieniem, byśmy razem ruszyli do wyjścia z kliniki. — Przez moment miałem ochotę uciec — przyznał zawstydzony.

— Mówiłam ci, że nie musisz mi za coś takiego dziękować. — Uniosłam głowę i uśmiechnęłam się do niego ciepło.

— Wiem — westchnął, przyznając mi rację. — Ale i tak będę to robił, bo wiele to dla mnie znaczy.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Kochałam go całym sercem i nawet nie przyszło mi do głowy, by zostawić go z tym samego. Nawet gdyby kazał mi zostać w domu to i tak przyszłabym pod klinikę, by być przy nim kiedy będzie wracał. Nie wepchałabym się z nim do gabinetu, bo rozumiałam, że wstydził się mówić przy mnie o swoich chwilach słabości, w których sięgnął po narkotyki. Nie chciałam dokładać mu więcej stresu. Bolało mnie trochę, że nie chciał przy mnie o tym rozmawiać, jednak nie zamierzałam tego zmieniać na siłę. Wytłumaczył mi kiedyś, dlaczego nie chciał, bym to słyszała. Pragnął być dla mnie kimś idealnym. Przyznanie się do kolejnego błędu było dla niego większą karą niż sama świadomość, że źle zrobił. Nie chciał mnie zawieść.

Ale przecież nikt nie był idealny, a on zbyt bardzo wziął sobie to za punk honoru.

— Wiem, że mieliśmy iść tam wczoraj, ale może dasz się zaprosić na kawę do Misia? — zapytał kiedy szliśmy chodnikiem właśnie w kierunku wspomnianej kawiarni.

— Jak mogłabym odmówić — odparłam ze śmiechem. — Teraz dodają do kaw ciastka korzenne — rozmarzyłam się, przypominając sobie, jak ich smak idealnie współgrał z wczorajszą kawą.

— No wiesz — zawołał brunet. — A myślałem, że chodziło ci o mnie — mlasnął niezadowolony, jednak jego kącik ust zadrżał ku górze.

— Między innymi — uniosłam na niego zaczepny wzrok.

Brunet pokręcił głową z niedowierzaniem i przyciągnął mnie bliżej siebie. Oparłam głowę na jego pierś kiedy stanęliśmy przy przejściu dla pieszych.

Obserwowałam przejeżdżające samochody, oczekując, aż światło zmieni się dla nas na zielony kolor. Poprawiłam swój szalik, kiedy zimny wiatr zawitał nagle i rozwiał moje włosy, sprawiając, że opadły na moją twarz. Ogarnęłam je jednym ruchem ręki. Wtedy mój wzrok spoczął na osobie stojącej po drugiej stronie ulicy. Był to jeden z mężczyzn, których poprzedniego dnia spotkałam w ciemnej uliczce. Stał po drugiej stronie ulicy. Wydawało się, że jeszcze nas nie zauważył i wolałam, żeby tak zostało. Nie był kimś, z kim chciałam wdawać się w jakąkolwiek rozmowę. Tym bardziej po tym co widziałam.

Z niepokoju wyrwał mnie cichy pisk sygnalizacji, oznajmiający zmianę światła na zielone. Wraz z brunetem ruszyłam przed siebie, obserwując cały czas postać nieznajomego. Odetchnęłam z ulgą kiedy zauważyłam, że zwyczajnie przeszedł obok nas.

Dopiero kiedy znalazłam się w ciepłym wnętrzu kawiarni, poczułam się bezpiecznie. Tak jak poprzedniego dnia powietrze wypełniał zapach przyprawy korzennej i świeżo zmielonych ziaren kawy.

Pomachałam do stojącego za ladą Kevina, który ożywił się na nasz widok. Miejsca takie jak to w okresie świątecznym czesto było przepełnione przez ludzi wracających ze świątecznych zakupów. Większość decydowała się wstąpić do kawiarni, by odpocząć po męczących zakupach.

Chłopak podszedł do nas kiedy zajęliśmy stolik, znajdujący się zaraz przy ogromnym oknie z widokiem na świąteczne ozdoby stojące po drugiej stronie ulicy.

Kevin obejrzał się za siebie, a kiedy nie zauważył swojej szefowej, przywitał się ze mną i Aaronem o wiele bardziej swobodnie niż gdyby zrobił to w obecności kobiety. Pozbył się formalnych zwrotów, a tym samym jego zapisywanie zamówień przeciągnęło się o kilka minut, podczas których żartował wraz z moim chłopakiem.

Uciekł dopiero kiedy usłyszał otwieranie się drzwi prowadzących na zaplecze. Zaśmiałam się wraz z Aaronem z jego zachowania. Przecież właścicielką była kobieta, która nie skarciłaby go za rozmowę z przyjaciółmi w pracy, jeśli nie zaniedbywałby swoich obowiązków. A jednak on z jakiegoś powodu się jej obawiał.

— Wracasz dzisiaj do domu? — zapytał Aaron kiedy czekaliśmy na nasze zamówienia.

— Niestety — mruknęłam niezadowolona. — Matka już ostatnio suszyła mi głowę, że nie wracam na noc do domu. — Oparłam głowę na dłoni.

— Po prostu nie może pogodzić się z faktem, że tak szybko dorosłaś i się wyprowadziłaś — sprostował z troską.

— Wcale się nie wprowadziłam — dodałam cicho, jednak widząc pobłażliwy wzrok bruneta, zaprzestałam dalszych tłumaczeń.

To prawda, przez oststnie kilka miesiecy w domu spałam zaledwie kilka razy. Poza tym chłopak wiedział jakie miałam stosunki z matką. On swoją miał daleko w innym mieście i czasami widziałam, jak tęsknił za nią. Dlatego tak bardzo starał się zmniejszyć moje negatywne podejście do nadopiekuńczego zachowania mojej rodzicielki. Tylko że to wcale nie było takie proste. Stałam się dorosła, a zamiast posmakować wolności, czułam się przez nią bardziej ograniczona niż zanim osiągnęłam pełnoletności. Jakby dopiero teraz obudziła się i zwróciła uwagę na to, co jej córka robiła. A wcale nie było to nic niegrzecznego.

— Może masz rację — odpowiedziałam, zamyślając się nad jego słowami chwilę dłużej.

Pomagała mi w tym cicho grająca muzyka z radia. Świąteczne piosenki wprawiały mnie w melancholijny nastrój i pomagały poukładać myśli w głowie. Zawsze kojarzyły mi się ze spokojem i dziecięcą beztroską. Miło wspominałam tamten okres swojego życia, dlatego święta były dla mnie czymś bardzo wyczekiwanym. Bo podczas nich mogłam cofnąć się do swojej dziecinnej wersji.

Poczułam dotyk na swojej dłoni, a po chwili chłopak splótł nasze palce ze sobą. Uśmiechnęłam się do niego ciepło.

Uwielbiałam takie spokojne chwile...

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Powracam do was z nowym rozdziałem po prawie miesiącu przerwy 😅
Ten tak samo jak poprzedni jest bardzo spokojny.
Czyżby była to cisza przed burzą? Jeśli mnie znacie to dobrze wiecie że tak jest 😂❤
Tylko co może pójść nie tak? 🤔
Aaron zapłacił tamtym facetom i zaczął chodzić do lekarza, więc co może zburzyć ich spokój? 😎

Continue Reading

You'll Also Like

85.3K 5.8K 189
Jestem tylko tłumaczem :3 Bycie elitarną nianią jest proste: chronić podopiecznego, przestrzegać zasad i nie przywiązywać się emocjonalnie. Łatwiej p...
258K 849 10
Margot po pięciu długich latach wraca do miejsca, z którego uciekła pod wpływem impulsu, chcąc zostawić za sobą wspomnienia i odbudować swoje życie...
442K 25.5K 30
To jest moja debiutancka powieść, dlatego proszę o wyrozumiałość :) Ciekawe rozdziały zaczynają sie po 8 rozdziale, dlatego proszę o niezniechęcenie...
66.3K 3.5K 59
Kiedy zostaje porwana młoda dziewczyna, każdy jej dzień wypełniony jest bezsilnością, bólem, tęsknotą za normalnym życiem i obezwładniającym strachem...