You love me?

By AlexiStark

393 14 0

„-Ty mnie kochasz? -Tak" Opowieść o nastolatce, która przypadkowo wpada w relacje z szkolnym przystojniakiem... More

2.
3.
4.
5.
6.
Postacie poglądowe!
7.
8.
9.
10.
11.

1.

114 2 0
By AlexiStark

     Zamknęłam właśnie swoją szafkę kiedy już była zamknięta za jej drzwiczkami zauważyłam niską blondynkę.

-Plany na dziś?- zapytała Lena opierając się o swoją szafkę patrząc mi w oczy. Przyjaźniliśmy się od dziecka a nasi rodzice bardzo się lubili, właściwie to przez nich się poznaliśmy. Na jej pytanie pokręciłam głową przecząco. Ona tylko lekko się uśmiechnęła i podeszła o krok w moją stronę. Była niższa ode aż o głowę, czasami się zastanawiam jak to się stało, że teraz ja jestem wyższa a jeszcze trzy lata temu sięgałam jej zaledwie do czubka nosa.

-Świetnie się składa, bo Ian powiedział, że z chęcią by się z tobą spotkał- odparła podchodząc do mnie i razem zaczęłyśmy iść w stronę klasy, w której po dzwonku miały się zacząć zajęcia.

-Skoro on tak powiedział- odrzekłam wzruszając ramionami pomimo, że czarnowłosy nie był mi obojętny. Bardzo lubiłam jego towarzystwo chociaż wiedziałam, że nigdy nic by z nas nie wynikło. Mieszkał za miastem ale nie uczył się w naszej szkole więc nie spotykaliśmy go codziennie. Przyjaźnił się z Leną jak i ze mną. Pomimo, że przeczuwałam i pare razy przyłapałam go jak się na mnie gapił. Nie chce dawać mu złudnych nadziei. Ja się nie zakochuje, nigdy więcej.

-Pójdę z wami mojej mamy dziś nie będzie więc zapewne przyjdziemy do mnie- uśmiechnęła się szeroko dziewczyna. Po chwili doszłyśmy już pod klasę ustaliśmy pod oknem. Blondynka wskoczyła na parapet a ja ustalam tuż obok niej. Nagle na korytarzu zrobiło się trochę ciszej wiadomo dlaczego. Do szkoły wszedł właśnie Carter, te wszystkie laski na niego leciały, ciagle zastanawiało mnie dlaczego. Może nie był jakiś brzydki ale no najładniejszy też nie. Pewnie dlatego, że był kapitanem drużyny footballowej wszystko zmieniało. Był w szkolnej elicie razem z całą drużyną i cheerliderkami. Pomimo, że nic do nich wszystkich nie miałam nie utrzymywałam z nikim z tamtąd wielkich kontaktów. Z niektórymi nawet nie witałam sie głupim „cześć" czy „hej". Właśnie taką osobą był Tyler Carter. Nie wiem skąd się urwał ani dlaczego wszyscy go lubią ale jakoś mnie to zbytnio nie obchodziło. Właściwie to rzadko kiedy mnie coś obchodziło. Zerknęłam tylko na chwile w ich stronę a później wróciłam wzrokiem na swoją przyjaciółkę, która wpatrzona była w jednego z członów drużyny, nie wiem do którego sie tak śliniła ale nie do Cartera, bo on stał na przodzie a ona zerkała na tył. Czyli mógłby to być Carl lub Mason.

Odchrząknęłam aby wybudzić dziewczynę z transu a ona jak zahipnotyzowana wpatrywala sie w jednego z chłopaków. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że patrzyła ma Mason'a a on wpatrywał sie w nią. Zmarszczyłam na to brwi i otrząsnęłam sie jakbym miała drgawki.

-Widziałaś?! Patrzy sie na mnie!- pisnęła zadowolona dziewczyna kiedy drużyna przeszła już przez szkolny korytarz.

-To sie z nim umów- warknęłam na podejście dziewczyny. Niech ma trochę odwagi a nie jak te wszystkie dziewczyny tylko się patrzy i wzdycha. Trochę irytujące trzeba przyznać.

-No jasne a on się napewno zgodzi- zironizowała blondynka na co ja tylko przewróciłam oczyma.

Zadzwonił dzwonek a my powolnym ruchem ruszyliśmy do klasy. Nauczyciel już w niej czekał aż wszyscy wejdą i usiądą na swoich miejscach. Ja jak zwykle usiadłam na swoim miejscu po prawej stronie przy oknie. Na parapet położyłam swoją torbę powolnie wyciągając z niej długopis i zeszyt oraz podręcznik od biologii. Nie, że nie lubiłam tego przedmiotu dla mnie był on po prostu nudny. Nauczyciel jeszcze chwile milczał aż po chwili do klasy wszedł spóźniony Carter z resztą jak zwykle, nauczyciele już mieli tego dosyć i nie zwracali na to uwagi. Blondyn rozejrzał się po klasie aby znaleźć miejsce, na które mógłby usiąść. Wtem spojrzał na moją ławkę i na mnie. Utrzymaliśmy krótki kontakt wzrokowy a po tym on się uśmiechnął i zaczął się kierować w moim kierunku. Ja pokiwałam głową na nie ale chłopak i tak nie zmienił kierunku. Usiadł na krześle  obok i spojrzał w moją stronę. Ja miałam wzrok zwrócony ku tablicy i czytałam ze spokojem co nauczyciel na niej wyświetlał coś tam przy tym mówiąc ale ja nie słuchałam tylko skupiłam swoją uwagę na tablicy, na której wyświetlany był podręcznik. Po chwili pan Johnson powiedział aby coś przepisać więc niechętnie otworzyłam zeszyt i zaczęłam pisać co kazał.

Jeszcze tylko 10 minut tej udręki i uwolnię się od Cartera oraz innych osób w tej klasie. Czułam jak blondyn uważnie mi się przyglądał co mnie lekko zirytowało.

-Jeśli chcesz coś powiedzieć to mów- powiedziałam nie odwracając się w jego stronę nawet na chwile.

-Ładne kolczyki- odpowiedział tylko i także spojrzał na tablice. Ja złapał za jeden kolczyk i ze zdziwieniem odrzekłam do chłopaka.

-Dzięki- krótko nawet na niego nie zerkając. Mój wzrok wciąż utkwiony był w tablice. Nie wiedząc czemu czułam, że mały uśmiech wkradł się na moje usta, szybko jednak go zdjęłam nakładając na twarz maskę obojętności.

Nareszcie można było wyjść z tego więzienia. Spakowałam swoje rzeczy i czym prędzej ruszyłam do wyjścia z klasy. Nie odwracając się za siebie opuściłam pomieszczenie kierując się w stronę kafeterii, ponieważ teraz był czas długiej przerwy. Podeszłam do kucharek aby kupić sobie lunch. Sałatka i mały sok pomarańczowy wystarczyły, bo i tak zostały tylko dwie lekcje a potem mogłam być wolna od tamtego miejsca. Westchnęłam cicho dosiadając się do przyjaciółki, która już siedziała przy stole. Spojrzałam na nią a na jej twarzy widniał niemały uśmiech, lekko skarciłam ją wzrokiem aby mówiła o co chodzi. Ona zaśmiała się i zaczęła mówić.

-Na tej lekcji Mason dał mi karteczkę, na której było napisane czy chce przyjść na jego imprezę, która odbywa się w jego domu w ten piątek o 20- powiedziała zafascynowana na co ja się uśmiechnęłam po czym się zaśmiałam, bo i tak będzie kazała mi iść na tę imprezę z nią.

-Pójść z tobą?- zapytałam dla pewności, poszłabym nawet jakby powiedziała, że poradzi sobie sama, ja chciałam się lekko zabawić.

-Emm oczywiście, widziałam jak przez całą lekcje Carter patrzy się na ciebie, on też napewno na niej będzie więc mam nadzieje, że się w końcu uwolnisz i zdejmiesz te swoje majtki ze stali, których nikt nie może dotknąć- powiedziała jedząc przy tym jedną frytkę, ja na jej słowa zwęziłam oczy i oblizałam zęby ze złości, zawsze tak robiłam.

-Żebyś tylko ty nie skończyła w sypialni z Wood'em- powiedziałam wrednie na co ta się zaśmiała.

-Marze tylko o tym- odparła rozmażona blondynka denerwując mnie przy tym jeszcze bardziej. Ja westchnęłam i przewróciłam oczyma, bo ta dziewczyna doprowadzała mnie do szału pomimo, że była moją najlepszą przyjaciółką.

Dokończyliśmy swój lunch i skierowałyśmy się do sali, w której mieliśmy następną lekcje. Niespodziewanie, przynajmniej dla mnie, podbiegł do nas Mason, a bardziej do Leny.
-Z okazji, że dostałaś zaproszenie na imprezę, chce się upewnić, że na nią przyjdziesz- powiedział nie patrząc nawet w moją stronę. Dziewczyna zaśmiała się uroczo i zaczęła nakręcać kosmyk swoich długich blond włosów na palcu.

-Oczywiście, że będę, Claire także przyjdzie- odparła Lena pokazując dłonią w moją stronę.

-No jasne, super- uśmiechnął się brunet i odszedł mówiąc przy tym krótkie cześć. Blondynka lekko się rozmarzyła więc uświadomiłam ją w jakim świecie żyjemy na co ta tylko westchnęła.

-Nie mogę się doczekać tej imprezy- stwierdziła dziewczyna nie spuszczając ze mną wzroku.

***

-Opanujcie się to tylko zwykła impreza- powiedziałam niewzruszona na co skarciły mnie dwa złe spojrzenia.

-Na którą zaprosił mnie Mason- odparła Lena dalej ciesząc się z tego ale już nie sama, lecz z Ian'em. Nie wiedziałam tak naprawdę czemu mnie to denerwowało. Już jakoś od dwóch godzin byliśmy w domu Jacobs, która już szukała ubrań, które założy na siebie na piątkową imprezę. Ja rzuciłam się na jej łóżko, które jak na jej wzrost wcale nie było takie małe.  Przymknęłam na chwile oczy a gdy je otworzyłam nad moją twarzą wisiał Ian.

-Czemu ty się nie cieszysz?- zapytał lekko zdezorientowany. Sama nie wiem dlaczego. Zastanawiałam się jeszcze chwile aż w końcu odpowiedziałam chłopakowi, pomimo, że sama nie wiedziałam czy mogła by być to szczera odpowiedź na jego pytanie.

-Jakoś dziś po prostu nie mam humoru na takie rzeczy, nie wyspałam się, bo moi bracia nie dali mi takiej możliwości- odrzekłam łapiąc się przy tym za skronie. Prawdą było to, że naprawdę cieszyłam się ze szczęścia swojej przyjaciółki to po części jej też zazdrościłam, bo mnie nikt nie zaprosił a jedynie jakiś półgłówek pochwalił moje kolczyki. Powiedział, że są ładne a nie, że dobrze na mnie wyglądają czy coś w tym stylu. A może ja wcale nie jestem jakaś ładna i to dlatego.

-Wiem co sobie właśnie myślisz i nawet nie jest to prawdą. Jesteś śliczna nie wiem dlaczego nikt tego nie zauważa- odparł czarnowłosy. Miał taką szczególną urodę. Niebieskie oczy i czarne jak smoła włosy, bladą karnację i był wysoki jak diabli. Pomimo, że nasz kolor oczu był taki sam, jego był jakoś bardziej intensywny i ładniejszy czego mu szczerze zazdrościłam.

-Oprócz ciebie, nikt nie zauważa jej urody, a i jeszcze ja- powiedziała Lena siedząc przy swojej toaletce z telefonem w dłoni. Ian miał racje nikt nie zwracał na mnie większej uwagi, pomimo co wcześniej myślałam, że jestem naprawdę w porządku i niczego mi nie brakuje a dopiero teraz do mnie dotarło, że mam jakieś wady i to dużo skoro nikt nie potrafił nawet odezwać się w moją stronę.

***

Leżę już w swoim pokoju i rozmyślam nad swoimi myślami jeszcze, które pojawiły się w domu Jacobs. Nie widziałam czego mi brakuje ale skoro w szkole gadała ze mną tylko Lena i paru innych uczniów jak coś chciało to serio zaczynam się zastanawiać nad operacją plastyczną. Wstałam z wielkiego łóżka i podeszłam do lustra stojącego w garderobie. Podwinęłam lekko koszulkę zerkając w lustrze na mój szczupły brzuch. To napewno nie chodzi o moją sylwetkę. Przybliżałam twarz do lustra aby bliżej spojrzeć w swoje odbicie i przypatrzeć się swojej twarzy. Moja cera była bardzo zadbana i bardzo rzadko pojawiały się na niej niechciane wypryski, zaczerwienienia, krosty lub pryszcze. Westchnęłam przymykając swoje oczy załamując przy tym ręce. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju, zignorowała to aż poczułam dłonie na swoich ramionach. Otworzyłam oczy a w lustrze zobaczyłam odbijającego się mojego starszego brata Daniela.

-Co się stało?- zapytał lekko zmartwiony moim zachowaniem.

-Co jest ze mną nie tak?- zapytałam odwracając się w jego stronę.

-Nic, jesteś idealna. Ktoś ci coś nagadał?- zapytał po raz kolejny wysoki brunet.

-Nie tylko... Lenę zaprosił na imprezę chłopak, który jej się podoba, a ja nic. Nikt nawet ze mną nie gada oprócz niej oczywiście- odparłam załamana. Mogłam brzmieć jak jakaś desperatka, która pragnie uwagi ale to nie chodzi o to, że ja tego chciałam. Chociaż było by miło. Chciałam by chociaż jeden chłopak spojrzał na mnie i pomyślał Jaka piękna, może ją gdzieś zaproszę? A nie ciągle pytania o mojego brata. Dlaczego właśnie o niego? Był troszkę sławny gdyż zagrał w jakimś serialu postać drugo planową, która skradła całe show. Z resztą mój brat już tak miał przyćmiewał innych sobą. Był przebojowy, był moim pierwszym idolem.

-Nie przejmuj się, pewnie się boją, że ich wyśmiejesz. Zobacz na jakiej ty stoisz pozycji- odrzekł Daniel przypominając gdzie mieszkam. Dokładnie, nie byliśmy biedni, wręcz przeciwnie obrzydliwie bogaci. Mieszkaliśmy w rezydencji na uboczu miasta. Wieki ogród i brama z pierwszą literą nazwiska, która była napisana ładnym drukiem. Nie wiem jak moi rodzice to zrobili ale dziękuje im trochę za to. Łatwiej było mi żyć, chociaż nie zawsze.

-Ja nie śmieje się z takich rzeczy, to się robi chore, bo ja mam tylko dwójkę przyjaciół i was- westchnęłam zdejmując dłonie brata ze swoich ramion. Na co on tylko pomachał głową mówiąc przy tym ciche kiedyś zrozumiesz o co mi chodziło. Dodał jeszcze, żebym zeszła na kolacje, bo mieliśmy gości.

Mój brat wyszedł a ja zaraz po nim, przeczesałam włosy ręką i zeszłam po wielkich schodach na dół. Pokierowałam się w stronę jadalni, wchodząc przez próg od razu powiedziałam dzień dobry i zasiadłam do stołu nawet nie podnosząc głowy z podłogi. Usłyszałam zaskoczone westchnięcia gości przez co podniosłam wzrok w górę ujrzałam dwójkę dorosłych ludzi i... O. Mój. Boże.
Tam stał Tyler Carter z jego rodzicami. Siedział przy stole z chytrym uśmieszkiem wypalając dziurę w moim ciele. Chciałam zapaść się pod ziemie, że to akurat oni byli dziś naszymi gośćmi. Mógł być nimi każdy. Ale no tak wyszło oczywiście. Często miewaliśmy gości przez to, iż mój tata był burmistrzem Orono, które znajduje się w Maine. Nawet dobrze mi się tu mieszka, przez wysoko umieszczoną naszą rodzine w tym mieście. Chociaż Carterowie także byli bardzo szanowaną rodziną bardzo rzadko ich widywałam przez to, że często mieli te swoje wyjazdy z miasta a Tyler zostawał sam jak palec na kilka dni. Przykra sprawa.

-Witaj Claire, miło nam cię znowu widzieć- powiedziała kobieta wstając od stołu i podając mi dłoń którą uścisnęłam na powitanie.

***

Od paru minut byliśmy już w trakcie kolacji. Nie odzywałam się, bo zbytnio nie miałam nic do gadania. Zazwyczaj właśnie w takich sytuacjach gdy odwiedzają nas znajomi rodziców nic nie mówię, bo oni są dorośli i nie mam o czym z nimi gadać. Jadłam w spokoju kolacje do czasu kiedy koja mama nie powiedziała słów, które bardzo bardzo mocno mnie zszokowały, albo inaczej bardzo mnie zdenerwowały.

-Claire może zaprowadzisz Tyler'a do swojego pokoju i tam sobie pogadacie a my pogadamy o swoich sprawach z państwem Carter- powiedziała moja matka patrząc na mnie ze szczerym uśmiechem, ja tylko westchnęłam i pokiwałam twierdząco głową.

Wstaliśmy od stołu i kiwnęłam do chłopaka, żeby poszedł za mną. Wędrowaliśmy po schodach w ciszy. Chciałam aby tak zostało, bo nie miałam o czym z nim gadać i było to lekko niezręczne, że akurat z nim miałam iść i to do swojego pokoju, w którym na szczęście wczoraj posprzątałam. Weszliśmy do sypialni a ja przepuściłam go w drzwiach jak na dobrą gospodynie przystało. Rzuciłam do niego szybkie rozgość się co on wziął poważnie i położył się jak gdyby nigdy nic na moje łóżko zamykając przy tym oczy. Odważny widzę. Patrzyłam na niego jeszcze przez chwile a później zasiadłam na krzesełko, które stało przy toaletce.  Kątem oka widziałam jak chłopak leżący na łóżku przygląda się mojej osobie.

-Może chcesz zdjęcie na pamiątkę?- zapytałam z przekąsem lekko zirytowana jego zachowaniem. Ten tylko parsknął śmiechem i poprawił się na łóżku.

-Mam już dużo ale następne nie zaszkodzi- odparł blondyn uśmiechając się chytrze. Nie rozumiem go, z dnia na dzień nagle zaczyna ze mną rozmawiać? Czy on się ze mnie nabija? Już wiem dlaczego żaden chłopak ze mną nie gada...

-Po co ci moje zdjęcia?- zapytałam nie odwracając od niego wzroku na co on jeszcze bardziej poszerzył swój uśmiech.

-Są mi potrzebne, kiedyś się dowiesz po co- ja na jego słowa skrzywiłam się lekko, zwęziłam brwi i wstałam z krzesełka.

-Nie wiem w co grasz ale proszę nie rób sobie ani mnie tym nadziei, bo to źle się skończy dla nas obu- powiedziałam pewna siebie podchodząc do łóżka, na którym leżał aby lepiej mu się przyjrzeć. Wyglądał nienagannie. Czarne dopasowane dżinsy, biały t-shirt lekko opinający jego brzuch przez co było widać prześwity jego mięśni brzucha, na nogach białe air forcy. Już powoli zaczynałam widzieć dlaczego dziewczyny na niego leciały. Chociaż to sam wygląd, nie znam go z charakteru i nie mi oceniać.

Chłopakowi zrzędła mina i chciał już coś powiedzieć ale nagle zaczął dzwonić mój telefon, który robił to naprawdę bardzo rzadko co aż mnie zdziwiło. Podeszłam do niego i odebrałam połączenie mówiąc od razu halo. Okazało się, że to Ian. Mówił coś o tym, że także będzie na tej imprezie u Mason'a, bo zapomniał nam wspomnieć, że to jakiś jego stary znajomy. Jak zawsze z resztą coś mu wyleciało z głowy. Zaśmiałam się i powiedziałam, iż muszę kończyć, ponieważ mam gości po czym się rozliczyłam.

-Kto to?- zapytał z zaciekawieniem Tyler powoli podnosząc się z łóżka.

-I tak nie znasz- odpadłam odkładając komórkę na biurko stojące tuż obok łóżka. Po odłożeniu go blondyn stał już tuż obok mojej osoby. Musiałam unieść głowę aby spojrzeć mu w twarz, gdyż był ode mnie wyższy o pare naście centymetrów. Spojrzałam mu krótko oczy a jego kąciki ust uniosły się ku górze. Nie znam go na tyle aby stwierdzić czy ten uśmiech jest szczery, ironiczny czy po prostu sztuczny.

-Ale jednak chce wiedzieć- odrzekł blondyn zaczesując swoje blond włosy do tylu.

-Przyjaciel- odpowiedziałam krótko ukrywając kontakt wzrokowy i cofając się na kilka kroków do tylu aby nie stać tak blisko niego. Nie wiem czemu ale dziwnie się czułam gdy stał tak blisko.

-A właśnie prawie bym zapomiał. Chciałem cię zapytać czy nie zechciałabyś może pójść ze mną na imprezę do Mason'a?- zapytał podchodząc krok bliżej w moją stronę. Wow w końcu ktoś mnie zaprosił ale, że on to nie byłam super zadowolona pomimo, że byłam bo chociaż ktoś się znalazł. Jak się zgodzę to nie muszę biegać za nim lub siedzieć przy jego dupie całą imprezę prawda? Prawda. Lena napewno też będzie bawiła się z innymi a nie tylko z Wood'em. Mam przynajmniej taką nadzieje. Nie wiedziałam co mam powiedzieć blondynowi. Mam się zgodzić i unikać go na imprezie, na którą sam mnie zaprosił? Czy się nie zgodzić i iść z Leną. Kurde. Jak tak to marudzę, że nikt mnie nie zaprasza a jak już ktoś mnie zaprosi to nie wiem co mam odpowiedzieć i waham się czy się zgodzić czy nie. Byłam lekko zdenerwowana, że miałam mu dać odpowiedź tak szybko. Musiałam coś w końcu powiedzieć, bo stał cicho i czekał na moją odpowiedź. Chociaż ehh...

-Zgadzam się

Continue Reading

You'll Also Like

54.6K 3.6K 29
Ona jest znudzona własnym życiem, a on swojego nienawidzi. Harvey Reynolds od dawna nie potrafi oderwać od niej wzroku. Larissa Calloway jest błyskot...
253K 12K 35
Aria jest recepcjonistką w ogromnym koncernie. Nic nieznaczącym trybikiem w korporacyjnej machinie. Na firmowej imprezie wpada w oko jednemu z pijany...
147K 6.6K 16
2 część dylogii „Lost" OSTRZEŻENIE Książka zawiera wrażliwe tematy takie jak; próba samobójcza oraz zaburzenia odżywania. Czytasz na własną odpowiedz...
224K 11.8K 37
Ona. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w pr...