Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

88.4K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 3

2.6K 54 67
By _Aguga_

Droga do mieszkania bruneta jeszcze nigdy nie była dla mnie tak ciężka jak tego dnia. Myśli, które kotłowały się w mojej głowie, sprawiały, że czas służył mi się w nieskończoność. Minęło niespełna dziesięć minut, lecz przez bałagan w mojej głowie miałam wrażenie, jakby była to co najmniej godzina.

Kiedy nareszcie stanęłam przed drzwiami chłopaka, ze stresu zaczęły pocić mi się dłonie. Bałam się co zastanę gdy wejdę do środka. Obawiałam się, że po raz kolejny ujrzę Aarona w stanie, w którym nie będzie umieć nawet odpowiedzieć mi sensownie na jedno pytanie.

Drżącą od nadmiaru emocji dłonią zapukałam w drewnianą powłokę. Nadsłuchiwałam kroków bruneta, jednak z wnętrza domu nie wydobywały się żadne odgłosy. Stres jeszcze bardziej zaczął podsyłać mi do głowy czarne scenariusze, więc ponowiłam pospiesznie poprzednią czynność, chcąc odgonić czarne myśli.

Wszystko będzie dobrze — powtarzałam sobie w myślach.

Aaron na pewno potrafił mi to logicznie wytłumaczyć. I wcale nie musiało chodzić o narkotyki. Jego auto ostatnio ciągle stało w warsztacie u mechanika. Może pożyczył od tamtego faceta kasę na jego naprawę? Jeszcze niedawno żalił mi się, jak części do jego pojazdu były drogie.

Kiedy z wnętrza domu usłyszałam trzask zamykanych drzwi, uspokoiłam się odrobinę, wiedząc, że przynajmniej był w domu.

Słyszałam jak zbliżył się do drzwi, a zamek w nich wydał z siebie charakterystyczne kliknięcie. Aaron wyjrzał przez szparę w drzwiach lekko zamglonym spojrzeniem. Kiedy mnie zobaczył, otworzył szerzej drzwi, co uznałam za zaproszenie mnie do środka. Stanęłam za nim kiedy przekręcał zamek w drzwiach. Jego włosy były roztrzepane we wszystkie strony, a na sobie miał założone jedynie bokserki.

Odwrócił się w moim kierunku, a jego oczy wciąż były na wpół przymknięte.

— Cześć myszko — przechodząc obok mnie, skradł mi małego całusa w usta. — Coś się stało?

Zatrzymał się przy blacie kuchennym, by sięgnąć po czajnik. Wlał do niego wody i z głośnym ziewnięciem odstawił go na miejsce, klikając przełącznik.

Z całego tego zamieszania, zapomniałam, że chłopak mógł odsypiać po nocnej zmianie w pracy. Tak bardzo skupiłam się na tym, że mógł ponownie wpaść w nałóg, że na ten moment wyłączyłam swoje myślenie. Strach o jego zdrowie przysłonił mi cały świat.

— Nie, przepraszam, zapomniałam, że w tym tygodniu masz nocki — przyznałam ze skruchą. Naprawdę głupio mi było, że go obudziłam.

— Najwyżej pójdziemy później spać razem — zaproponował z uśmiechem.

— Jeszcze czego? Nie będą później umiała zasnąć w nocy — zaprotestowałam od razu z lekkim uśmiechem. — Co ja miałabym wtedy robić?

Czułam, że strach przed tym, w jakim stanie go zastanę, zaczął powoli opadać.

— Mogłabyś przyjść do mnie.

Jak widać, dobrego humoru nie popsułam mu nagłą pobudką.

— Ciekawe czy twój szef byłby z tego zadowolony. — Zaśmiałam się, widząc skrzywiony wyraz twarzy chłopaka.

Jego pracodawca potrafił być naprawdę cięty na każdy moment, w którym jego pracownicy odeszli od pracy. Nawet jeśli było to odebranie drugiego śniadania spod drzwi warsztatu samochodowego.

Razem z odgłosem gotującej się wody w czajniku, brunet wysyczał pod nosem odpowiedź, której nie zdołałam usłyszeć, ale byłam pewna, że była to obelga w kierunku jego szefa.

Zamyśliłam się na moment, zastanawiając się jak radziła sobie Debby z Damonem. Czy uciekła już od niego, a może chłopak zdołał ją przy sobie zatrzymać? Wyglądał na takiego, który potrafiłby to zrobić. Mieli wspólne tematy i jeśli by chciał, bez problemu znalazłby taki, przy którym blondynka zapomniałaby o swojej nieśmiałości i rozgadała przy nim jak trzyletnie dziecko. Powinna wreszcie zrozumieć, że ona również zasługiwała na przystojnego faceta.

Ocknęłam się dopiero wtedy, kiedy na stoliku przy sofie Aaron postawił dwa parujące kubki kawy. Przyjemna woń dotarła do moich nozdrzy, a ja przyciągnięta jej zapachem opadłam na miękką sofę.

— O czym tak myślałaś? — zapytał brunet, siadając obok mnie.

Spojrzałam na niego zaciekawiona. Nie zamierzał się ubrać? No nieważne. Nie przeszkadzało mi to.

— Debby została dzisiaj sama z Damonem — wytłumaczyłam mu pokrótce.

— Tym który jej się podoba?

Przytaknęłam głową na potwierdzenie.

— To chyba dobrze co nie? Mają okazję pogadać. — Upił pierwszy łyk kawy, lecz skrzywił się od razu.

Tego właśnie nie rozumiałam. Tyle razy powtarzał, że nie lubił gorącej kawy, a i tak za każdym razem ją próbował od razu po zalaniu. Z biegiem czasu świeżo zagotowana woda nie stawała się mniej zagotowana.

— Niby tak, ale wiesz, jaka jest nieśmiała.

Przytuliłam się do jego boku. On objął mnie ramieniem, układając się wygodniej na sofie. Trwaliśmy tak przez kilka sekund, dopóki brunet ponownie się nie odezwał.

— Skoro jemu też się ona podoba to na pewno prędzej czy później skończą razem. Najlepsze związki wychodzą z przypadku. — Pocałował mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się na ten mały, ale uroczy gest. — Idę wziąć prysznic, zanim kawa mi nie wystygnie.

Podniósł się z siedzenia i ruszył w kierunku łazienki. Podążyłam za jego apetycznym tyłeczkiem wzrokiem.

Zaśmiałam się sama z własnych myśli.

Nie wyobrażałam sobie, bym mogła trafić na kogoś lepszego. Miał swoje wady i problemy, ale przez to mogłam pokazać mu swoją miłość. Chciałam, by wiedział, że mógł zawsze na mnie liczyć. Nie ważne, w co by się nie wpakował, ja poszłabym za nim, by go z tego wyciągnąć.

To przypomniało mi, jaki był mój powód pojawienia się tego południa w jego mieszkaniu. Martwiło mnie to, co powiedział tamten mężczyzna. Możliwe, że wmawiałam sobie zbyt wiele, ale wolałam to, niż gdybym później miała pluć sobie w brodę, że nic nie zrobiłam.

Wiedziałam, że było mu ciężko. Nawet gdyby okazało się, że znowu wrócił do narkotyków, nie byłabym na niego zła. Bardziej rozczarowana i smutna, że nie byłam dla niego wsparciem na tyle dużym, żeby przyznał mi się, że znowu ciągnęło  go do tego gówna.

— Gwen, widzę, że coś cię gryzie.

Drgnęłam na nagły głos za swoimi plecami. Nawet nie zauważyłam, jak pojawił się w pobliżu. Musiałam aż tak odpłynąć.

Odwróciłam głowę. Spojrzałam ze zmartwieniem w jego szare tęczówki.

— Kiedy wychodziłam z Debby z kawiarni, zaczepił mnie jakiś mężczyzna. — Aaron podszedł do mnie, siadając obok i obejmując mnie ponownie ramieniem. — Mówił, że miałeś mu oddać jakieś pieniądze już tydzień temu — powiedziałam z wyraźnie słyszalną obawą w głosie.

Brunet westchnął ciężko i przetarł twarz wolną dłonią.

— Pożyczyłem od niego pieniądze na czynsz. Rodzice mieli w tym miesiącu wiele wydatków i pytali się, czy mógłbym sam opłacić mieszkanie. — Położył brodę na czubku mojej głowy. — Nie mogłem im powiedzieć, że całą kasę wpakowałem w samochód. Ojciec powtarzał mi już setki razy, żebym sprzedał tego grata.

— Mogłeś mi powiedzieć. Pożyczyłabym ci — mruknęłam niezadowolona.

Byłam na niego zła, że mi o tym nie powiedział. Przecież doskonale wiedział, że bym mu dała te pieniądze.

Ale przynajmniej mogłam odetchnąć z ulgą, że wszystko było w porządku. Naprawdę bałam się gdy ten podejrzany typ do mnie podszedł. Kojarzył mi się jedynie z mafią narkotykową.

— Dobrze wiesz, że nie chcę pożyczać od ciebie pieniędzy — przyznał z westchnięciem. — Czuje się wtedy jakby cię wykorzystywał.

Zaśmiałam się z jego słów, bo mówił głupoty.

— Ja wcale się tak nie czuje — położyłam głowę na jego piersi.

Brunet westchnął przeciągle, pozostając przy swoim.

Zaśmiałam się cicho z jego upartości. Uwielbiałam chwilę gdy po prostu leżeliśmy obok siebie. Wiedziałam, że nigdy mi się to nie znudzi. On również nie wyglądał, jakby mu to przeszkadzało.

Chciałam powiedzieć mu o swoich objawach względem tamtego mężczyzny, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. Głupio by wyszło jeśli przyznałabym mu, że bałam się jego kumpla. Chociaż po zachowaniu tamtego faceta miałam wątpliwości czy na pewno się przyjaźnili. Nie wyglądał, jakby miał zbić piątkę z Aaronem przy pierwszym spotkaniu. Ale postanowiłam zaufać brunetowi.

Zostałam u chłopaka w domu przez kolejną godzinę. Później zdecydowałam się wracać, bo obiecałam mamie, że wstąpie do sklepu po zakupy. I raczej nie chodziło jej o wieczorną dostawę.

Razem ze mną wyszedł Aaron. Powiedział, że chce wziąć wcześniejszą wypłatę i oddać pieniądze swojemu koledze by sytuacja z tego dnia się nie powtórzyła. Odetchnęłam cicho z ulgą. Naprawdę facet nie wyglądał na przyjemnego gościa. Spotykając go po zmroku, mogłabym zawrócić, byleby nie przejść obok niego.

Przechodząc obok wystawy sklepu odzieżowego, zatrzymałam się przy szybie i spojrzałam na swoje odbicie. Poprawiłam czapkę z pomponem, która przekrzywiła mi się na jeden bok i zamiast dwóch uszek z pomponów prawie miałam róg i guza.

Przeczesałam jeszcze swoje ogniście rude włosy palcami. Była to moja jedyna metoda na ich ogarniecie. Szczotka czy grzebień odpadały na starcie. Nie chciałam mieć przecież siana na głowie.

Spojrzałam w głąb sklepu. Pani za ladą patrzała w moim kierunku i uśmiechała się rozbawiona, tym jak poprawiałam się przy szybie sklepu. Odwzajemniam uśmiech, machając do niej przyjaźnie, na co kobieta parsknęła śmiechem.

Czułam się o wiele lepiej po rozmowie z Aaronem. Obawy opuściły mój umysł i pozwoliły mi trzeźwo myśleć. Rozmowa naprawdę potrafiła zdziałać cuda. Nawet taka krótka.

Weszłam do marketu, od razu kierując się na dział z nabiałem.

Kochałam wszystko, co było związane ze smakowymi jogurtami. Mogłam pic je przez cały dzień. Mogłyby nawet zastąpić mi zwykłe posiłki.

Wpakował od razu siedem opakowań do koszyka. Po jednym z każdego smaku.

Mój wzrok zatrzymał się przy nowej, limitowanej edycji. Karmel również był czymś, co uwielbiałam, a tutaj miałam dwie swoje ulubione rzeczy w jednym.

Oczy zaświeciły mi się z ekscytacji kiedy moja ręka wystrzeliła, by od razy wziąć trzy butelki. Jednak zamiast chłodnego opakowania, natknęłam się na męską dłoń.

— Przepraszam — odpowiedziałam, zerkając na nieznajomego.

Mężczyzna spojrzał na mnie lodowatym spojrzeniem niebieskich tęczówek, od których przeszły mnie ciarki strachu. Nigdy nie wiedziałam, że jedno spojrzenie wystarczyło, by przerazić kogoś do szpiku kości. Jemu się to udało. Nawet jego uroda nie przyciągnęłaby nikogo, kogo obdarzyłby takim wzrokiem.

Cofnęłam rękę, a nawet odsunęłam się kawałek.

Mężczyzna zabrał jedno opakowanie karmelowego jogurtu i odszedł spokojnym krokiem.

Nawet kiedy zniknął za zakrętem, obawiałam się, że zaraz wrócić. W końcu wziął tylko jeden jogurt. Ja zamierzałam wziąć trzy.

Zabrałam szybko to, po co tu przyszłam, jak i zrobiłam resztę zakupów, o które prosiła mnie moja mama. Nie błądziłam po alejach, tak jak to zazwyczaj robiłam. Myśl, że mogłam natknąć się jeszcze raz na tamtego mężczyznę, przerażała mnie i skutecznie odtrącała od spacerów.

Wychodząc ze sklepu, nareszcie mogłam odetchnęłam z ulgą i rozluźnić spięte mięśnie.

Poprawiłam reklamówki, które zaczęły nieprzyjemnie wrzynać mi się w skórę i ruszyłam przed siebie. Jednak nie przeszłam za daleko, przypominając sobie o kostce masła, która miałam jeszcze kupić.

Cholera.

Odwróciłam się z powrotem w kierunku sklepu. Lecz mój wzrok zamiast na drzwiach budynku, zatrzymał się na mężczyźnie opierającym się o maskę swojego czarnego samochodu. Jego wzrok mozolnie śledził jedno z odjeżdżających aut, jednak nawet wtedy wyglądał, jakby w każdej chwili mógł zatrzymać właściciela pojazdu magiczną siłą. Na przykład zamrażając go spojrzeniem. Nie przeszkodziłby mu w tym nawet odkręcony, karmelowy jogurt trzymany w jego dłoni.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Pochwaliłam swoją szybkość pisania i tradycyjnie w tym samym momencie wszystko przestało mi iść 😅
Ale wróciłam ze świeżą energią 💪

A więc jednak wszystko było w porządku i Gwen niepotrzebnie się martwiła o Aarona 😯
Ale pojawił się ktoś kto może jej tych zmartwień przynieść o wiele więcej 😶
I nie mówię tu o uciekającej z randki Debby 😂

Continue Reading

You'll Also Like

34.8K 1K 23
Haillie Monet płatna zabujczyni i szefowa organizacji. Kiedy ma niecałe 16 lat jej matka i babcia giną w wypadku samochodowym. Przeprowadza się do br...
17.4K 614 22
18 letnia Aria Miller zaczyna nowe życie z dwójką swoich braci Paulem i Lucasem. Niestety nowe idealne życie nie jest idealne jak by się wydawało. P...
23K 891 24
Nessa Wilson 17 letnia dziewczyna, która uwielbia korzystać z życia. Robi wszystko na co ma ochotę, nie interesują ją problem, i szkoła, lecz jej ro...
485K 35.7K 50
Powiązania z mafią nigdy nie wychodzą na dobre, nawet jeśli jest twoją rodziną. Jocelyn prowadzi sklep z płytami. Nie jest to najbardziej dochodowy...