Hybryda

Por Your-BlackQueen

371K 26.1K 1.4K

Alison to pełna niespodzianek nastolatka. Wraz z matką przeprowadza się do zupełnie nowego miejsca, gdzie szy... Más

1. Czasami warto się dopasować
2. Spać jak suseł
4. Dziwny Typ - Dziwne zjawisko
5. I co teraz?
6. Koszmar
7. Tajemniczy chłopak
8. Ten zapach
9. Przeszłość Matt'a
10. Na luzie?
11. CZYM TY JESTEŚ!?
12. Sekrety, bajeczki i bzdety
13. Prawda
14. Kaleka. Męskie porachunki
15. Cierpienie
16. Matt! Co za emocje...
17. Jestem Carlos
18. Co za Niefart!
19. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni!
20. Derek
21. Krwawa jatka!
22. Miłość nie wybiera
23. Co się ze mną dzieje?!
24. Jako duch światła
25. Poznanie i odkupienie straconych lat
26. Kontrola ciała, umysłu i krwi
27. Sprawy niedokończone
28. W pogoni za szczęściem!
29. Dzień tylko z Tobą
30. Max Tower - Coś nowego
31. Historia zamknięta w składziku
32. Skrwawione Serce
33. Co dusza skrywa - Zapomniana przeszłość
Liebster Awards!
34. Krwawy Księżyc
35. Początek Nowego Życia
Liebster Awards! ~2
36. Niespodziewany powrót
Dwanaście Faktów O Mnie!
37. Piątka nowych Wampirów
38. Zdemaskowanie piątki
39. Weekend !!!
40. Cel osiągnięty!
41. Ugryzienie
42. Czas bez Ciebie, to czas stracony!
43. Promień Nadziei
44. Niepamięć
45. Cicha prawda
46. Alison, jesteś moja!
47. Zazdrość?
48. Wyznanie
49. Powrót do początku
50. Nowe problemy
51. Kolejna próba
52. Czas się pożegnać!

3. Feralny pierwszy dzień w szkole

13.8K 881 35
Por Your-BlackQueen

     Leniwie wstałam z łóżka, po czym udałam się do toalety aby przemyć twarz, potem umyłam zęby i szukałam ubrań na dziś. Otworzyłam szafę, którą zdążyłam poprzedniego dnia uzupełnić i wyciągnęłam czarne, dopasowane dżinsy, a do tego szeroki, biały sweter. Włożyłam białe trampki i ruszyłam spokojnym krokiem na dół. Nadal nie mogłam uwierzyć, że tak pięknie wygląda nasz nowy dom po zwykłym odmalowaniu ścian.

— Co to dziś mamy? - mruknęłam do siebie pod nosem. Po chwili zastanowienia uświadomiłam sobie, że poniedziałek. Chwilę patrzyłam na kalendarz w kuchni. — O mój Boże! Poniedziałek! Na dzisiaj byłam umówiona z dyrektorką szkoły na rozmowę! - spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie w przedpokoju. Wskazywał siódmą trzydzieści dziewięć. — O matuluuuu! Mam parę minut! - wbiegłam na górę, wzięłam torbę, którą już wcześniej spakowałam i pobiegłam do sypialni mamy. Wbiegłam do niej, jak poparzona.

— Alison, co ty wyprawiasz?! - zapytała przecierając zaspane oczy zbudzona, a raczej bezczelnie wyrwana ze snu.

— Mamo, szkoła. Zaraz się spóźnię na rozmowę! - spanikowana nerwowo wymachiwałam rękami. Wszystko przez to, że chciałam się uporać ze wszystkimi kartonami na już i do późna wszystko wypakowywałam. Skarciłam się za to w myślach.

— To dziś? - kobieta spojrzała na zegarek przy łóżku. — Idź do auta. Założę coś i cię odwiozę. - z pewnym spokojem zadeklarowała.

  W ekspresowym tempie byłam już na dole. Fantastycznie zaczęłam dzień. To szkoła z pewnymi wymaganiami. Jak tak zacznę, to długo się w niej nie pouczę. Mama odpaliła auto i ruszyłyśmy w drogę. Dokładne położenie szkoły jest na obrzeżach centrum. Już wcześniej musiałyśmy się zorientować, gdzie co mniej więcej się znajdowało.
Punkt ósma byłam pod budynkiem ogromnej placówki. Wzięłam torbę z siedzenia i wbiegłam do środka.

— Gdzie ten przeklęty gabinet? - zaczęłam szukać po salach na parterze. Szeroki korytarz był oblepiony plakatami, które rzucały się w oczy przez rażące kolory. Wyglądał jakby "utalentowany" artysta wywiesił swoje świeżo namalowane dzieła. A w skrócie, przypominało to w zupełności niezrozumiałe bazgroły.
Po znalezieniu gabinetu dyrektorki placówki, wparowałam do niego, jakbym była ścigana. Czas to pieniądz...

O jej...

— Młoda damo! Gdzie masz maniery?! Nie wiesz, że puka się do drzwi zanim przekroczy się ich próg?! - zwróciła mi uwagę starsza kobieta w okularach. Najwidoczniej to ona pełniła funkcję dyrektora. Stałam jak wryta w ziemię, patrząc na dyrektorkę w wieku, tak gdzieś około pięćdziesiątki. Może ciut starsza. Zapytałam się w myślach, czy istniej coś takiego jak emerytura? Może czegoś takiego tutaj nie znają...
Starsza pani miała farbowane na ciemny blond, krótkie włosy, lekko podkręcone na końcach. Na sobie miała miętowy żakiet z broszką ważki. Stała podpierając się rękoma o biurko. Zza okularów wysunęła mocno brązowe oczy i dokładnie zgromiła mnie wzrokiem głodnego wilka.

— Najmocniej przepraszam za to wtargnięcie. - nie byłam zadowolona z siebie. Pierwszy dzień i już podpadłam dyrektorce. Byłam pewna, że zapamięta mnie do końca szkoły.

— Może będziesz tak łaskawa i się przedstawisz? - nie ukrywała niechęci do mnie. Byłam spalona. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Spuściłam przygnębiony wzrok i czekałam na dalsze uwagi.  

— Alison MaCall.

— Od razu lepiej. Ach, to ty jesteś nową uczennicą? - łagodniejszym tonem przyznała. Podniosłam wzrok i ujrzałam łagodną twarz z serdecznym uśmiechem.

— Tak, proszę pani. - już gorzej być nie mogło. Mówiłam, jakbym była w jakimś ośrodku wychowawczym.

— Weź plan i idź na zajęcia. Mam nadzieję, że nasza szkoła ci się spodoba. - powiedziała. Nie mogłam uwierzyć, że to było wszystko. To po to tak się spieszyłam na złamanie karku? Żeby kobieta dała mi jakiś papierek i wysłała na pierwsze lekcje? Trochę byłam rozczarowana. Miałam nadzieję, że zostanę odprowadzona po szkole przez samą dyrektorkę, że zapozna mnie z klasą. A nawet na krótki wywiad. Tak, przeliczyłam się. 

Na korytarzu przechodziła jakaś dziewczyna o rudych, bujnych włosach i niesamowicie piegowatej buzi. Była urocza. Dyrektorka dostrzegła ją i zawołała po imieniu.

— Angelina Wells. - dziewczyna odruchowo stanęła w miejscu. Spojrzała na mnie ukradkiem.

— Słucham? - niezwykle cienkim głosem zapytała. Niewysoka dziewczyna sięgała mi do czoła. Była ubrana w czarną spódnice i czerwoną koszulę, do tego miała czarne trzewiki ze złotymi zameczkami po bokach.

— Oprowadź Alison po szkole. - powiedziała, po czym wyprosiła nas ze swojego gabinetu.

— A więc nazywasz się Alison? - zaczęła niepewnie rozmowę.

— Tak, Alison McCall. A ty... - zająknęłam się szukając w głowie jej imienia wypowiedzianego przez dyrektorkę. Do twarzy miałam wspaniałą pamięć, ale imiona niestety szybko ulatywały mi z głowy.

— Angelina Wells. - dodała ze szczerym uśmiechem na twarzy. Jej oczy iskrzyły przy uśmiechu.

— Skąd jesteś?

— Z Seattle. - ruszyłyśmy w kierunku schodów. — Mama dostała tu pracę w agencji reklamowej. - powiedziałam uprzedzając jej kolejne pytanie. Prowadziła mnie na górę pokazując gdzie, co się znajdowało.

— To do której klasy będziesz chodziła? - rudowłosa posłała mi kolejny uśmiech. Sięgnęłam po wręczony mi plan i sprawdziłam oznaczenie mojej grupy.

— Do trzeciej B.

— To ze mną! - uciszyła się.

— Oh, całe szczęście. - z racji trwającej lekcji postanowiliśmy pójść na dół, gdzie znajdowały się czerwone kanapy i mogłyśmy wygodnie przysiąść, a przy okazji lepiej się poznać. Nie miałam nic przeciwko zakumulowaniu się z nowo poznaną dziewczyną. Wydawała mi się samotną, dobrą duszyczką pośród wielu zagubionych.
Po paru minutach zadzwonił głośny dzwonek. A my zmierzałyśmy na lekcję. Na moje pierwsze w tej szkole zajęcia.
Zanim zabrzmiał po raz drugi dzwonek stałyśmy już pod chemiczną salą. Drzwi otworzyła wysoka, dość dobrze zbudowana kobieta z niemiłym wyrazem twarzy. Każdy zajął swoje miejsce i tylko my musiałyśmy zasiąść w pierwszej ławce. Nauczycielka zauważyła mnie od razu, jak tylko usiadłam na wolnym miejscu, dlatego kazała mi się przedstawić i opowiedzieć o sobie.

— Nazywam się Alison McCall, przyjechałam z Seattle. - strasznie się wtedy stresowałam. Zresztą, jak zawsze przy tego typu występach publicznych. Nigdy nienawidziłam ukazywać się publicznie. Zdecydowanie należałam do tych szarych myszek, które trzymają się w cieniu.

— Dobrze Alison, usiądź. Zaczynamy lekcje. Otwórzcie zeszyty i zanotujcie temat.

Pani Fritz mówiła całą godzinę o kwasach. Temat co prawda był ciekawy, jednakże byłam nową osobą i równie intrygujące wydawały mi się nowe twarze w grupie. Dyskretnie rozglądałam się na boki, aby choć trochę poznać moich rówieśników. Lubiałam komuś dobrze się przyjrzeć ukradkiem, nim poznam osobiście. Sprawiało mi to frajdę, gdyż często moja wewnętrzna ocena trafiała w charakter danej osoby. Rzadko kiedy się myliłam w takiej kwestii.
Po wyjściu z klasy na moment zostałam zatrzymana.

— Alison, chciałam cię zapytać jak w poprzedniej szkole byłaś z materiałem. Tą samą książkę przerabialiście? - zapytała szatynka.

— Hym, książka jest troszkę inna, ale wydaje mi się, że z materiałem byliśmy odrobinę do przodu. Tak więc, nie będę miała zaległości. Proszę się nie martwić, nawet jeśli, poradzę sobie z tematami. - dumnie odparłam. Po krótkiej wymianie zdań wyszłam z klasy, gdzie czekała na mnie Ange.

— Matematyka. Zapewne znowu pójdę do tablicy. - powiedziała rudowłosa.

— Dlaczego znowu?

— Bo na mnie postanowiła się uwziąć. - miałam tak w mojej starej szkole, dzięki czemu umiałam, a z czasem polubiłam ten przedmiot. No może nie na najwyższą ocenę, ale nie szło mi najgorzej. Starałam się uczyć dobrze. Nie zawsze mi to wychodziło, bo materiału tylko przybywało i każdy nauczyciel zadawał w nieskończoność, myśląc głupio, że mamy tylko jego przedmiot. Multum sprawdzianów, kartkówek, przygotowań do odpowiedzi. Jakoś trzeba przeżyć etap nastolatka. Mimo, że byłam już bliska opuszczeniu szkoły, cały czas zastanawiałam się nad dorosłością. Czy to będzie lepszy etap, czy może gorszy w moim życiu. To się dopiero miało okazać. Czas nieubłaganie szybko leciał. Zauważyłam to niestety na moim przykładzie. Jednym słowem: przerażające.

I znowu zajęłyśmy pierwszą ławkę. Nauczycielka wyczytywała obecność.

— Alison McCall? - wyczytała głośno i wyraźnie.

— Jestem! - równie głośno odpowiedziałam podnosząc się delikatnie z miejsca przez co, wśród klasy rozbrzmiał szmer. Speszona zajęłam swoje siedzenie. Purpura wtargnęła na moje poliki.

— Dobrze, zaczniemy od zadania trzeciego na stronie dwadzieścia jeden. Do tablicy poproszę... - nauczycielka przeleciała wzrokiem po sali. — Alison. Chodź, sprawdzimy czy masz jakieś zaległości.

Mijały nudne godziny, aż w końcu przyszła pora opuścić szkolne mury na resztę dnia. Pożegnałam się z nowo poznaną znajomą i ruszyłam do auta, którym właśnie mama wjechała na plac szkolny.

— Jak było w szkole? - zapytała posyłając mi uśmiech.

— Spoko.

— Czy ty nie znasz innych słów? - spojrzała na mnie. — Ach, ta młodzież... - zrezygnowana ruszyła.

Włócząc się po schodach posłałam spojrzenie w okno. Rozpościerający się las był ogołocony z liści, a ziemię przykrywały jedynie kępki suchych, niezwykle wysokich, polnych traw.
Moją uwagę przykuło czarne, aksamitne futro, połyskujące pod różnymi kątami i kryjące się za jedną z kępek gęstej trawy. Zaciekawiona wytężyłam wzrok. Czy to był pies? Jego ślepia wbite były w budynek. Zbliżyłam się do szyby i energicznie odskoczyłam, jakby ktoś wymierzał kamieniem w szybę. Kundel spojrzał wprost w okno.
W tamtym momencie parsknąłem śmiechem. Kryłam się, jak przed jakimś bandziorem. Zerknęłam jeszcze raz przez szybę, ale świecących oczu już nie było. Półmrok przyćmił las niczym peleryna zarzucona na całą jego powierzchnię.

Seguir leyendo

También te gustarán

16.5K 1.8K 23
Gotowi na legendę o smoku wawelskim w nieco innym wydaniu? Jako książę, Shirumi ma na głowie mnóstwo obowiązków - nauka szermierki, jazdy konnej, prz...
141K 7.7K 27
Rose Black drobna nieśmiała dziewczyna która , ma niedługo skończyć osiemnaście lat , jest kompletnie nieświadoma , że w jej żyłach płynie , krew wil...
84.3K 2.9K 34
Lucas to następca i jedyny syn potężnego Alfy. Nigdy nie chciał przejąć watachy ojca, nigdy też nie wierzył w przeznaczenie. Aby uniknąć odpowiedzial...
217K 12K 48
Porywająca historia o miłości, która nie ma prawa przetrwać. Spokojne życie siedemnastoletniej Souline zmienia się, kiedy zostaje porwana i trafia do...