10. Na luzie?

8.9K 658 4
                                    

    Mama jeszcze nie wstała. Zazwyczaj, gdy się zbudzi parzy sobie mocną kawę, która roznosi się swoim aromatem po całym domu. Niekiedy nie mogąc się powstrzymać biorę sporego łyżka z jej kubka i zachwycam się przez moment iście wspaniałym, wyrazistym smakiem. Nie chcąc jej zbudzić udałam się cichutko do siebie, po czym przyszykowałam świeże ubrania i udałam się do łazienki w celu wzięcia szybkiego prysznica i ogarnięcia się na przyjazd gościa. Myśli mi krążyły wokół towarzysza, który miał nas odwiedzić. Byłam strasznie ciekawa, jak wyglądał Sam. Matula zawsze mi powtarzała , że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. A ta zdecydowanie była moją słabą stroną! Niejednokrotnie sprawiała, że pakowałam, się w niezłe kłopoty. Rodzicielka nadal ma nadzieję, że z wiekiem mi to przejdzie. Oh, jakżebym chciała, żeby miała rację.

Matt
Po obchodzie wróciłem do domu. Moje rodzeństwo siedziało na kanapie w salonie i wlepiało zaspane ślepia w telewizor. Oglądali nasz ulubionych serial „Gra o tron". Przystanąłem na chwilę, żeby ujrzeć, który dokładnie odcinek.

— Gdzie byłeś? - zapytał Joseph zmieniając swoją pozycję, tak aby mnie widzieć.

— Na obchodzie. Informatory sprawdzone. - poinformowałem. Wszystkie urządzenia chroniące skrupulatnie przejrzałem.

— Przecież to nie twoja kolej. Coś się stało? - zapytał zdumiony.

— Po prostu nie mogłem spać i postanowiłem się przejść. - wyznałem szczerze. Ostatnimi czasy nie najlepiej sypiałem. 

— Może małe polowanie ci pomoże? - zapytał chcąc pomóc. - Trochę się zmęczysz i dotlenisz płuca przed snem. Zaufaj mi, to pomaga. - dodał. Isaac nagle spojrzał na nas wrogo i syknął, abyśmy się uciszyli. Posłałem bratu zmęczone spojrzenie i przyciszonym głosem odparłem:

— Może kiedy indziej. - wszedłem na górę zatrzaskując za sobą drzwi. Rzuciłem się na łóżko i czekałem, aż powieki same się zamkną. Chciałem zapaść w sen, głęboki sen. I zapomnieć o wszystkim. Noc nie dawała mi spać. Dlatego postanowiłem trochę wypocząć w dzień.

— Co mu się stało? Nigdy tak się nie zachowywał. - skomentował Ethan.

— Przede wszystkim nigdy nie rezygnował z polowań... - dopowiedział Isaac.

Kiedy moje rodzeństwo tak dyskutowało na mój temat ja postanowiłem uciąć sobie krótką drzemkę, na którą nie musiałem długo czekać.

Alison
Nudzenie się jest okropne. A raczej oczekiwanie na kogoś. Wtedy zawsze człowiek myśli, o tym co nie trzeba. A przynajmniej ja zawsze tak miałam. Musiałam się czymś zająć, bo przecież zamyślałabym się na śmierć. Ubrałam się w sukienkę w kolorze jasno-bordowym. Krój był prosty. Najzwyklejsza w świecie sukienka. Rozczesałam włosy i spięłam w luźnego koka, w którym uwielbiałam chodzić. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że żadnych dodatków nie potrzebuję. Schludnie i nie przesadnie. Takie słowa mnie wtedy opisywały.
Zeszłam na dół, delikatnie stąpając po schodach. Matula jeszcze robiła drobne porządki. Przestawiała, wycierała, krzątała się bez sensu.

— Pomogę ci. - zaproponowałam, kiedy zobaczyłam jak rodzicielka próbuje zrobić wszystko na raz. Sprzątanie zajęło nam większość czasu. Potem mama przyrządzała kolację dla swojego gościa. W międzyczasie poczytałam jakąś książkę, która wpadła mi w rękę. Chciałam zabić czas. Przestać myśleć o wszystkich dziwnych sytuacjach, które mi się ostatnio przytrafiły.

— Wszystko zrobione? - zapytała kiedy kończyła swoje popisowe danie. Była zdenerwowana. Odłożyłam książkę na regał po czym podeszłam do niej.

— Wszystko jest okey. Zapięte na ostatni guzik. Nie martw się, będzie dobrze. - próbowałam ją choć trochę uspokoić.

Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi, a po mieszkaniu rozszedł się jego dźwięk. Spojrzała przerażona na mnie, po czym ruszyła lekko drżącym krokiem do drzwi. Otworzyła szeroko i wprosiła mężczyznę do środka. Spojrzałam na twarz gościa chcąc zobaczyć kto to. I zaspokoić swoją nieposkromioną ciekawość.
W tamtym momencie myślałam, że padnę. To był ten sam policjant, który nas zatrzymał przed sklepem. Byłam w ogromnym szoku, jak szybko ich znajomość zabrnęła w tym kierunku. A raczej sądząc po zdenerwowaniu mamy, dopiero obierali takowy kierunek.
Dość ładny blondyn wszedł do środka. Stałam tak na środku, jakbym zobaczyła kogoś niesamowitego, albo własnego ojca po tylu latach. Nerwowo uśmiechnęłam się na tą myśl, co zostało dostrzeżone przez mężczyznę.

— Witam. Ty zapewne jesteś Alison. - podchodząc podał mi uprzejmie rękę. Ubrany był w blado-niebieską koszulę pod kolor swoich oczu i czarne, eleganckie spodnie. Przeleciałam bezczelnie po nim wzrokiem. Nie mogłam się powstrzymać. Musiałam dokładnie go zlustrować i jak tylko bym mogła, prześwietliłabym go na wylot.

— Tak. - moje oczy wbiły się w jego. Kiedy zaś jego natrafiły na moje, szybko je zwróciłam w innym kierunku. Idiotycznie to musiało wyglądać. W tamtym momencie pomyślałam tylko, żeby nie zrobić się purpurowa i nie zlewać się z kolorem sukienki.

— Dużo o tobie słyszałem... - zaczął. Uśmiechnęłam się delikatnie do mężczyzny. Jednak uśmiech ten był wywołany raczej tym, że chciałam również to powiedzieć, ale niestety to nie była prawda.

— Ja o panu też. - skłamałam. Miałam nadzieję, że jakoś pomogę tym mamie.

— Oj tam zaraz pan. Mów mi Sam. - mężczyzna uśmiechnął się ukazując nienaturalnie białe i proste zęby.

— Usiądźmy. - zaproponowała rodzicielka wskazując ręką drogę Samowi do salonu, gdzie stół był już nakryty do kolacji.

Zajęliśmy miejsca. Ja naprzeciwko, a oni obok siebie. Romantycznie. Podczas kolacji Sam zadawał pytania typu: czy podoba mi się tu? Czy mam jakieś hobby? Czy znalazłam już jakiś przyjaciół. I tym podobnie. Odpowiadałam lakonicznie, bo jego wzrok mnie przerażał. Serio, jego niebieskie oczy, aż mnie przebijały na wskroś. Po chwili "para" zajęła się sobą. Rozmawiali o jakiś głupotach zostawiając mnie samą. Cieszył mnie ten fakt. Odeszłam od stołu, podziękowałam, ale tego nie dosłyszeli i udałam się na górę. Nawet nie zauważyli, kiedy zniknęłam. Oznaczało to, że są sobą nieźle pochłonięci.

Robiło się późno, a mnie zmagał sen. Po załatwionej toalecie, czyli długiej kąpieli, usadowiłam się w łóżku i przeglądałam Internet. Próbowałam znaleźć jakiś ciekawy film na wieczór, ale długo szukając nie potrafiłam niczego interesującego wybrać. Na zewnątrz zapadała noc. Księżyc swój blask nachalnie wlewał do pokoju, tym samym oświetlając go niczym lampka. Przed padnięciem w objęcia Morfeusza myślałam o Matthew'ie.

Niedziela, jak niedziela minęła szybko, niebywale szybko... Cały dzień spędziłam przy książkach. Czasami trzeba nauczyć się danego materiału na lekcję. A najlepiej uczy się kiedy pada - według mnie. Calusieńką niedzielę lało. Idealna pogoda do koncentracji. Nic nie jest w stanie mnie rozproszyć.

HybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz