Ignosce me

By Menchester

47K 2K 1.6K

„Przebaczyć komuś szczerze może tylko ten, kto wcześniej tego kogoś naprawdę zrozumiał." -Stefan Pacek ... More

Prolog
1. "Pięć lat temu"
2. "Moja siostra umarła pięć lat temu"
3. "Ale to ku*wa jej wina!"
4. "Przestraszyłeś mnie Mike"
5. "Teraz będziesz nas zlewać dla siostry!"
6. "(...)nie zwrócisz mu pięć lat cierpień i tęsknoty za tobą(...)"
7. "A ty co, oświadczasz się mi?"
8. "- Czemu oni się biją? - Myślę, że to przez ciebie"
9. " Mówiłam mu, że nie..nie chce, a on... (...)"
10. San Diego.
11. " Ty też jesteś dla mnie nadal ważny (...)"
12. "Wszystkiego najlepszego siostrzyczko"
13. Walentynki
15. Dwudziesty trzeci marca.
16. Luna.
17. "Upadłam na samo dno"
18. "Nie jestem na nic chora!"
19. Kalifornia
20. Wakacje
21. "- Jesteś moja"
22. Wybaczenie.
23. "Jestem chory"
24. "Dlaczego mnie zostawiasz?"
Epilog

14. "Jesteś zazdrosny"

1.7K 78 50
By Menchester


Miłego czytania!




Pożegnałam się z Elijahem, który odwiózł mnie pod dom. Nadal w szoku weszłam do domu, w którym było dziwnie cicho. Przyzwyczaiłam się, że zawsze ktoś jest w domu z moich przyjaciół, ale od tygodnia wieczorami każdy spędza czas samemu, albo spotykają się w osobno.

Skierowałam się do kuchni, gdzie odłożyłam torbę z lekami, które kupiłam dla mamy. Dzisiaj rano słyszałam jak mówi sama do siebie, żeby nie zapomnieć kupić leków przeciwgorączkowych i jakiś na ból gardła. Wiedziałam, że zapomni, dlatego sama się zebrałam do ich kupna.

Nie sądziłam, że obudzę się z tak wysoką gorączką, bo nigdy po lekach nie miałam jeszcze żadnych skutków ubocznych. I bardzo możliwe, że miałam gorączkę, dlatego, że wcale nie miałam wczoraj ataku, tylko po prostu bolała mnie głowa i branie trzech tabletek bez ataku spowodowało moje czterdzieści stopni.

Nie chciałam nikogo spotkać ze znajomych, a tym bardziej Elijaha. Czuję się z tym po prostu głupio, że widział mnie w takim stanie. Nikogo nie powinno z moich znajomych być przy ataku i nikt o tym nie powinien wiedzieć, ale on był moją jedną deską ratunku, bo jako jedyny nie ma jakiś mocnych więzi z ekipą.

Co do Hardina to nie miałam ochoty i czasu na myślenie o nim przez cały weekend. Gdy w sobotę wstała źle się czułam, tak samo jak wczoraj i dzisiaj i, żeby nie pogarszać swojego stanu zajęłam się czytaniem książki. Później oglądałam, a następnie przyszedł Elijah. Czego się najbardziej obawiałam, ale chyba zrozumiał, że nie lubię o tym rozmawiać.

Włożyłam leki do koszyczka i wzięłam te, które potrzebowałam, także biorąc te od mojego psychiatry. Nie przebierałam się, bo byłam ubrana w dresy, więc tak jakbym siedziała w domu, a nie szła gdziekolwiek i jeszcze dostała propozycje bycia modelką od jednej z chyba najpopularniejszych menadżerek w Stanach.

Zmierzyłam sobie temperaturę, która wynosiła trzydzieści osiem. Nic nie zleciało. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie w salonie. Przykryłam się jeszcze szarym kocem i włączyłam serial, który przerwałam ze względu na wizytę chłopaka, a później na wyjście do apteki.

Mimo tego, że serial był na prawdę ciekawy to za Chiny nie mogłam się na nim skupić przez propozycję Pani Roarke. Wymieniałam sobie w głowie plusy i minusy, ale muszę porozmawiać i poradzić się mamy i dziewczyn. Z nudów sięgnęłam po telefon i wpisałam nazwisko w google.

Rzeczywiście były zdjęcia jej z Kardashiankami. Nawet z Gigi Hadid. Na niektórych był nawet Elijah, gdy jedli kolację w towarzystwie modelek.

Moje rozmyślania przerwało otwieranie drzwi wejściowych i kroki, które zbliżały się do wejścia salonu. A w wejściu ustał Mike z uśmiechem na twarzy.

- Jak się czujesz siostrzyczko? - zapytał siadając koło mnie i obejmując moje ciało ramieniem.

- Mogło być gorzej, ale czuję się lepiej niż rano - uśmiechnęłam się do niego i przymrużyłam oczy patrząc na jego rozweseloną mordę. - Czemu się tak uśmiechasz? - zapytałam podejrzanie odsuwając się od niego.

- Wiesz, po prostu cieszę się, że wiesz o mnie i Scarlett i jest tak jakoś spokojniej w moim życiu, skoro nie mamy przed sobą żadnych tajemnic.

Kłóciłabym się.

- Jasne -pokiwałam głową i zmusiłam się do lekkiego uśmiechu, żeby nie wzbudzać podejrzeń. - To ze Scarlett jesteś już tak na poważnie, czy jak?

Nie miałam pojęcia czy są już w takim poważniejszym związku i jakby publicznym czy publicznie nie okazują do siebie jakichkolwiek uczuć. Muszę porozmawiać o tym z Scarlett. Zdecydowanie.

- Nie wiem - wzruszył ramionami i posmutniał. - Jakby ja serio chce, ale ona nie jest zbyt chętna, żebym objął ją ramieniem czy trzymał za rękę. I serio rozumiem to, ale ona chyba nie chce.

Ukuło mnie serduszko, bo Mike zdecydowanie chciałby wejść w głębszą relacje z moją przyjaciółką.

- Nie każda dziewczyna chce ukazywać uczucia publicznie.

- Nie każda jest tobą Lily - zaśmiał się. Fakt. - Co zamierzasz dzisiaj robić?

- Muszę napisać do Scarlett, żeby podesłali mi notatki i zaproszę jeszcze dziewczyny to sobie pogadamy - odparłam sięgając po telefon i pisząc krótką wiadomość do dziewczyn, aby za godzinę u mnie były.

Skoro miałam jeszcze godzinę, uznałam, że to będzie dobry czas na posprzątanie w pokoju, dlatego oznajmiając Mike'owi, że idę posprzątać ruszyłam do góry.

*

- Dobra, a teraz powiedz nam czemu nas wszystkie tutaj zebrałaś niż tylko Scarlett po notatki - przerwała ciszę Del, gdy ja zamknęłam ostatni zeszyt, gdzie przepisywałam notatkę z dzisiejszej lekcji.

- Okej - zaczęłam i usiadłam na materac, gdzie także siedziały dziewczyny. - Dostałam propozycję - przegryzłam wargę nie będąc pewna czy czasem mnie nie wyśmieją.

- Do ruchania?

- Do związku?

- Na friends with benefits?

- Nie - warknęłam, gdy dziewczyny ze śmiechem wymieniały jakie propozycję mogłabym dostać.

- To jaką? - zapytała Lexy biorąc łyka wina, które dziewczyny ze sobą wzięły.

- Cóż... Mama Elijaha zaproponowała mi przyjście na próbny casting modelek. W sensie ona jest menadżerką modelingową i spotkałam dzisiaj ją, go i jego tatę jak byli chyba na wspólnym obiedzie i ona do mnie z taką propozycją. Na początku serio nie wiedziałam co powiedzieć, ale przyjęłam jej wizytówkę i teraz nie mam pojęcia co zrobić, dlatego chciałam od was jakiejś rady czy coś.

I cisza.

- Hej dziewczynki - powiedziała moją mama, gdy otworzyła drzwi do mojego pokoju. - A co wy tak w ciszy siedzicie? - zapytała, gdy położyła talerz z ciastkami na miejsce koło mnie.

- Lily dostała propozycję zostania modelką - powiedziała zszokowanym głosem Scarlett. Moja mama otworzyła buzie szerzej i usiadła prawie rozsypując ciastka na pościel.

- Na prawdę? - zapytała głupio się uśmiechając. Pokiwałam głową, a ona z piskiem rzuciła się na mnie i zaczęła gratulować. - Boże to świetnie córeczko! Nadajesz się jak nikt - ekscytowała się tym bardziej ode mnie, bo może ja byłam nie pewna tego pomysłu.

- A jak się nazywa? - zapytała Del wyciągając telefon z kieszeni dżinsów.

- Josephine Roarke - odpowiedziałam patrząc na Adelin, która wpisywała w google zapewne imię i nazwisko mamy Elijaha.

- Josephine? - zapytała Lexy włączając się bardziej do rozmowy. Pokiwałam głową wracając wzorkiem do Del. - Roarke? - zapytała pewniej czarnowłosa.

- No tak.

- O kurwa - powiedziały w tym samym czasie rudowłosa z czarnowłosą.

- I co? - spojrzała w telefon rudej Scarlett i moja mama rozchylając usta w zdziwieniu, ale co się dziwić skoro ma jedne z najlepszych opinii w świecie modelingu oraz zdjęcia ze światowymi gwiazdami.

- Kurwa Lily musisz się zgodzić - powiedziała Scarlett kręcąc głową. Tak ja też z chęcią bym pokręciła głową i się z wami nie zgodziła, ale wiem, że by miały na mnie focha przez następne kilka dni.

- Zaproponowała mi kolacje u nich w domu, abym podpytała o to wszystko.

- Kiedy?

- Jutro. Chyba, muszę napisać do Elijaha i się zapytać, bo miał mi dać znać - wzruszyłam ramionami i wyjęłam telefon.

Do Elijah:

jutro aktualne?

Wysłałam wiadomość i zaczęłam słuchać dziewczyn i mojej mamy o tym, że muszę nagrać całą naszą rozmowę.

Od Elijah:

Tak jasne. Szczerze cieszę się, że się zgodziłaś.

Od Elijah:

Jutro o dziewiętnastej będę po ciebie.

*

Stałam właśnie przed lustrem w obcisłej czarnej sukience. Było chwilę po osiemnastej, więc nie miałam zbyt wiele czasu na uszykowanie się na kolację. Właściwie to makijaż zrobiłam sobie taki jak do szkoły, tylko chciałam ładniej się ubrać.

Dzisiaj nie byłam w szkole, bo chciałam mieć stu procentową pewność, że już mi przeszło cokolwiek to było.

Dobrze wiesz...

I szczerze mówiąc po prostu nie chciałam i nie chce spotkać Hardina. Nie mam pojęcia czy jest bipolarny czy coś, ale tak normalny człowiek się nie zachowuję. Co prawda mam jego prezent walentynkowy, bo to prezent i jest zajebisty, więc nie mam zamiaru ich oddawać. Jutro już będę musiała iść do szkoły i stanąć twarzą w twarz ze zjebem, ale idę, tylko dla dziewczyn, żeby zdać im relacje.

Rozczesałam włosy i usiadłam na łóżku zaczynając przeglądać internet. Nie było nic ciekawego po za kilkoma dramami na twitterze albo oskarżenia o używanie fotoshopa na zdjęcia sławnych modelek.

Od Elijah:

Jestem.

Przeczytałam tą wiadomość i zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy, które spakowałam do torebki. Omiotłam spojrzeniem pokój i wyszłam gasząc światło i zamykając drzwi. Zeszłam na dół i poinformowałam mamę, która czytała książkę w salonie, że Eli już jest i, żeby życzyła mi powodzenia.

Weszłam do porsche czarnowłosego i przywitałam się z nim buziakiem w policzek.

- Stresuję się - napomknęłam, gdy wjeżdżaliśmy na dzielnice, gdzie miał dom i jak dobrze się orientuję jego dzielnica była ulicę dalej od domu Hardina.

- Nie masz czego. Moja mama jest tak napalona na ciebie, że wczoraj zachwycała się tobą przez cały wieczór. Z tego co wiem już ci załatwiła jakiś szybko casting na dniach, więc nie masz wyjścia niż zgodzić się - zaśmiał się, ale tym mnie bardziej zestresował i zaskoczył, bo nigdy bym nie pomyślała, że ktokolwiek mógłby się zachwycać mną, tym bardziej taka kobieta jak pani Josephine.

- Jeszcze bardziej mnie zestresowałeś - potarłam moje spocone dłonie o materiał sukienki i odpięłam pasy, gdy zaparkowaliśmy pod wielkim brązowym domem. Widać, że mieszkali tu ludzie z dużym majątkiem.

Wyszłam z samochodu i poczekałam na niebieskookiego, który zamykał samochód. Razem skierowaliśmy się ścieżką do wejścia domu. W tym czasie zaczęłam rozglądać się po posesji i miałam wrażenie, że była ona jakaś smutna? W sensie nie było tu niczego na czym oko można byłoby zatrzymać.

Przed domem były jakieś równo ścięte krzewy, które były zielone i tyle. Nie było żadnego koloru oprócz zielonego. Bardziej z tyłu za to był garaż i prawdopodobnie taras, ale nie widziałam, bo weszłam po schodach i zatrzymałam się u boku Elijaha, gdy on spojrzał na mnie.

- Gotowa? - zapytał uśmiechając się.

Pokiwałam głową, a ten otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą.

Wnętrze domu robiło więcej wrażenie niż na zewnątrz. Beż dominował, bo był on wszędzie, tak jak kolor biały, a nawet czarny i czerwony. Salon był beżowo-biały. Filare, które stały na środku pomieszczenia były z brudnego beżu. Ściany białe, tylko jedna, która miała wyjście na taras była beżowa. Pomiędzy dwoma filarami stał teraz stół, który przykryty był białym obrusem na którym stały potrawy oraz cztery talerze.

Gdzieś obok były schody z płytek także z beżu, ale moje obserwacje przerwała mama chłopaka za mną, który teraz zamykał drzwi.

- Witaj piękna! - powiedziała głośno otwierając swoje ramiona, żebym się przytuliła, więc to zrobiłam.

- Dzień dobry - powiedziałam zagłuszonym głosem przez uścisk kobiety oraz to, że moje usta stykały się z materiałem jej beżowego kardiganu. Ta kobieta sukcesu miała obsesje. - Dzień dobry - przywitałam się oddychając głęboko z Panem Roarkiem, który kulturalnie też się prtzywitał skinieniem głowy.

Cała ta rodzina była jakoś dziwnie kulturalna.

- Boże masz piękną figurę - powiedziała niebieskooka przyglądając się mojej figurze, która przez moje cierpienie taka była.

- Dziękuję - odparłam, gdy wraz z Elijahem ruszyłam do zastawionego stołu.

Uznałam, że ja pierwsza nie będę zaczynać tematu, więc przez pierwszy posiłek jakim był makaron siedzieliśmy w ciszy i rozkoszowaliśmy się makaronem.

- To jak - zaczęła kobieta przerywając cisze, która nastała po zjedzeniu. - Rozmawiałam o tym z kimś?

- Rozmawiałam o tym z przyjaciółkami i mamą. Twierdzą, żebym spróbowała swoich sił i jeśli mi się to spodoba to może bym w to poszła, a jeśli nie to sobie odpuszczę - trochę pokłamałam, bo one zachwycały się tym, że poznam i może będę współpracować z kimś tak sławnym jak blondynka.

- To świetnie! - klasnęłam w dłonie uśmiechając się szeroko. - Czyli nie masz nic przeciwko temu, że załatwiłam ci już twój próbny casting? - zapytała nie śmiało, chodź czy ja wiem czy taka osoba ma resztki nie śmiałości w sobie?

-Nie mam. To kiedy ten próbny casting?

- W sobotę, w Doral. To jest jakieś trzydzieści minut samochodem, więc pojedziemy razem jeśli nie masz nic przeciwko oczywiście.

Reszta wieczoru była na prawdę przyjemna. Rozmawiałam z tatą Elijaha o pracy w kancelarii jako prawnik, gdy napomknęłam, że zostanie prawnikiem to było moje marzenie jak byłam mała. Zjadłam deser, którym były lody jagodowe. I jeszcze tak dobrych lodów jagodowych jak te nie jadłam.

Na prawdę szybko mi zleciał wieczór i nim się obejrzałam była już dwudziesta trzecia i musiałam jechać do domu.

Pożegnałam się z rodzicami chłopaka i wyszłam z nim na świeże powietrze. Na dworze było już ciemno jak w dupie, ale gwiazdy i księżyc oświetlały nam najbliższą okolicę.

Wyjęłam z torebki papierosy i poczęstowałam jednym Elijaha, który przyjął z wdzięcznością używkę. Miałam wrażenie, że czuł się komfortowo i szczęśliwie na dzisiejszej kolacji. Często się uśmiechał, a nawet żartował! Nie robi tego często, a właściwie to wcale, bo gdy jesteśmy pośród naszej ekipy on i tak trzyma się na uboczu, czego na prawdę nie lubię, bo Eli stał się moim przyjacielem. Nie powinnam tak go nazywać, bo to za wcześniej, ale mam nie odparte wrażenie, że mogę mu ufać i szczerze zaufałam mu nieświadomie od naszego pierwszego kontaktu.

- Nie było tak źle - powiedziałam zaciągając się papierosem i patrząc na dym, który wydmuchiwałam.

- Moja mama jak się rozkręci to nie może być źle - zaśmiał się.

- Elijah - zaczęłam nie pewnie i musiał to wyczuć, bo spojrzał na mnie zainteresowany. - Nie wiem, może mi się zdawało, albo coś, ale dzisiaj na kolacji wydawałeś się taki szczęśliwy, a w szkole taki ponury. Jest coś na rzeczy? - zmarszczyłam brwi wpatrując się w jego twarz i niebieskie oczy.

- Pewnego dnia Lily zrozumiesz mnie i uschniesz jak niepodlewany kwiat. W twoim przypadku to będzie czarna róża, która uschła. I wiem, że teraz masz swoje problemy psychiczne, musisz brać leki lub nawet chodzić do psychologa, to po tym jak twoja ulubiona osoba straci tobą zainteresowanie tak jak ten właściciel zapomniał o róży... po prostu umrzesz psychicznie w środku, a na zewnątrz będziesz wyglądać jak nie uschnięta róża. Piękna, silna i gotowa, żeby oddać w czyjeś ręce. Bo zawsze ktoś w relacji będzie cierpiał. Zawsze. Dlatego odpowiadając na twoje pytanie.. pośród ludzi do, których nie mam zaufania stawiam mur, który nie chce się zburzyć. Udaję twardego i takiego, który chce, aby wszyscy w okół się mnie bali, a tak na prawdę potrzebuję zrozumienia. I dziwnym trafem.. zaufałem tobie. Od pierwszego naszego spotkania wiedziałem, że mogę ci zaufać. Nie wszystko o mnie wiesz, a ja o tobie i pewnie się nie dowiemy, bo ja za jakiś czas pewnie będę się przeprowadzał tak jak zawsze, gdy mam kogokolwiek w mieście to mój ojciec oznajmia, że się przeprowadzamy, dlatego Lily - spojrzał mi głęboko w oczy tak jakby prześwietlał mi całą duszę. - Nie przywiązuj się do mnie, bo cię zostawię - uśmiechnął się i puścił mi oczko, żeby później zaciągnąć się mocno szlugiem. A ja zastanawiałam się nad wszystkim co mi powiedział. - Nie zastanawiaj się nad tym co ci powiedziałem, bo tego nie pojmiesz. Dopiero za jakiś czas Lily. Za jakiś czas.. - powiedział ostatnie zdanie trochę ciszej nawet na mnie nie patrząc.

Elijah odwiózł mnie do domu. Była między nami dziwna atmosfera i prawię przez cała drogę do mojego domu nie odzywaliśmy się do siebie. Czułam się dziwnie, bo nie mogłam rozgryźć o co mu chodziło z tą różą i, że niedługo pojmę.

Bo on wiedział...

Może chodziło mu o to, żebym się nie przywiązała do niego, bo niedługo się znów przeprowadzi. Przechodził przez to prawię co roku z tego co wiem, więc nie chce się przywiązywać i to jest jak najbardziej w porządku, bo przeżywał już tyle rozstań ze znajomymi, że musiał się przyzwyczaić do tego.

W domu już prawię wszyscy spali, prócz Mike, bo słyszałam jak oglądał coś w swoim pokoju, gdy szłam przez korytarz do swojego pokoju. Tam zdjęłam z siebie sukienkę i w bieliźnie przebiegłam do toalety, aby zmyć brud i poukładać sobie myśli.

*

- I jak? - to było pierwsze pytanie jakie usłyszałam tego dnia, pomijając pytanie Mike'a o pytanie czy jestem gotowa.

- Dopiero przyszłam - odparłam, gdy witałam się z dziewczynami pomijając Hardina, który nawet na mnie nie patrzył.

- Ale co i jak? - zapytał Mike. Bo chłopcy o niczym nie wiedzą.

- Nie powiedziałaś chłopakom? - zapytała Scar przytulając się do boku Mike'a. Ja już się pogubiłam w ich relacji, bo Mike mówi, że nie wie co z nimi i brunetka nie chce okazywać uczuć publicznie, a teraz przy mnie Scarlett tuli się do niego.

- Nie było okazji.

- O czym? - zapytał Ian.

- Lily idzie na casting dla modelek i modeli - pochwaliła mnie Del odpalając papierosa.

- Co kurwa? - zapytał Mike patrząc z otwartą buzią.

Nie chciałam mu mówić. Dziwnie się krępowałam, gdy o tym mówili inni i, gdy ja o tym rozmawiała, tylko dzisiaj rano za nim Mike wstał rozmawiałam o mojej wycieczce w sobotę na casting.

- Czemu mi nie powiedziałaś? - zapytał ze zmarszczonymi brwiami. I co ja mam mu powiedzieć?

- Czemu mi nie powiedziałeś, że Scarlett ci się podoba od razu? - odbiłam piłeczkę w jego stronę. On teraz także nie wiedział co powiedzieć, dlatego tylko prychnął i zaciągnął się fajką.

Okej może nie powinnam odbijać w taki sposób piłeczki, bo wiem, że strasznie głupio im było, ale nie powinien mieć pretensji do mnie o to, żenie powiedziałam mu o głupim castingu.

- Cześć wszystkim - powiedział Elijah podchodząc do naszej grupki i witając się z chłopakami męską piątkom, a mnie i dziewczyny przytulił na powitanie.

- Elijah - zaczął Mike, gdy każdy pomiędzy palcami miał papierosa. Chłopak spojrzał na bruneta i kiwnął, żeby mógł pytać. - Wiedziałeś, że Lily idzie na jakiś casting dla modelek? - zapytał spoglądając na mnie, gdy ja otworzyłam buzie w szoku, że pyta o to go. Czy Mike był zazdrosny o Elijaha?

Czarnowłosy spojrzał na mnie kątem oka, ale ja teraz byłam skupiona na profilu brata, który wpatrywał się we mnie co jakiś czas uciekając wzorkiem do twarzy Elijaha.

- Tak - powiedział pewnie po czym spojrzał na mnie. Zacisnęłam szczękę, ale nie gniewałam się, bo gdyby Eli skłamał sama bym powiedziała prawdę.

Mike zaczął się śmiać i spojrzał na mnie z..z zawodem w oczach.

- Czyli co? - zaśmiał się bez humoru. - Elijah jest ważniejszy ode mnie? Wiedział, że moja siostra idzie na jakiś jebany casting dla jebanych modelek przede mną?! - podniósł głos, a ja już byłam pewna, że mój najukochańszy braciszek był w chuj zazdrosny o mojego przyjaciela.

- Jesteś zazdrosny - stwierdziłam, gdy dał mi dojść do głosu. Zaciągnęłam się papierosem, gdy on patrzył na mnie z otwartą buzią.

- Nie jestem - odparł po kilku sekundach ciszy. Ta jasne.

- Jesteś.

- Nie.

- Tak.

- Nie jestem kurwa - zirytował się chłopak.

- Gdybyś podszedł do tego na spokojnie wiedziałbyś, że gdyby nie Elijah i jego mama nigdy bym nie pomyślała o modelingu, ale pewnego dnia wracałam sobie z apteki i wpadłam na panią Josephin, która stała przed restauracją z synem i mężem. Elijah zapytał się co robię tu, gdy mam gorączkę, a jego mama zaproponowała mi udział w castingu. Wczoraj byłam u nich na kolacji, gdzie otrzymałam szczegóły i tak oto w sobotę jadę na mój pierwszy casting na modelkę - powiedziałam spokojnie następnie wyrzuciłam spalonego papierosa i wyminęłam wszystkich idąc w stronę szkoły.

*

Dzisiaj nie odzywałam się do nikogo i nikt do mnie się nie odzywał. Być może uznali, że jestem obrażona lub coś, ale serio nie byłam. Miałam nawet spoko dzień, za odpowiedź z biologii dostałam piątkę, a za kartkówkę z filozofii czwórkę, która była nie zapowiedziana. Na długiej przerwie rozmawiałam z Isą i serio fajna z niej babka, tylko trochę.. nie wiem za grzeczna?

Dowiedziałam się, że ma chłopaka, który chodzi na studia, czyli jest dwa lata starszy, ale są ze sobą od trzech lat. Niesamowite, że związki w naszym społeczeństwie tyle mogą przetrwać.

- Lily - powiedziała łagodnie Scarlett, gdy pakowałam książkę do plecaka. Spojrzałam na nią, gdy ona lekko i nie pewnie się uśmiechnęła. - Jesteś obrażona? - zapytała.

- Nie jestem, to wy raczej jesteście - odpowiedziałam zakładając plecak na jedno ramię i kierując się do wyjścia z klasy.

- W ogóle do nas nie przyszłaś, gdy staliśmy na korytarzu, tylko z Isą gadałaś cały dzień. Twoja nowa przyjaciółka? - następna kurwa zazdrosna?

- Kurwa - warknęłam i zatrzymała się. - Nie jestem obrażona, jeśli chcieliście ze mną porozmawiać było podejść, nie tylko ja staram się w tej przyjaźni, nie? - powiedziałam i wyszłam nie patrząc na nią.

Skierowałam się do dyrektora załatwić dodatkowe zajęcia, które były mi potrzebne do punktów do collegu. Czym szybciej zacznę, tym będę miała więcej punktów rekrutacyjnych.

Zapukałam do jego drzwi, gdy pozwolił mi wejść. Przywitałam się i usiadłam w wygodnym fotelu na przeciwko dyrektora.

- Co cię do mnie sprowadza Lilianno - powiedział kładąc łokcie na blat biurka, a na dłoniach kładąc brodę.

- Chciałam się zapytać czy są jakieś wolne miejsca na dodatkowe zajęcia.

- Moment - odpowiedział i zaczął coś klikać w komputerze. Po jakiś pięciu minutach w końcu odwrócił w moją stronę ekran komputera. - Tu masz wszystko. Wole miejsca ilość wolnych miejsc, kto jest odpowiedzialny za grupę i tak dalej. Przeglądaj sobie ja muszę iść do pani sekretarki, ale zaraz wrócę - powiedział i rzeczywiście wyszedł.

Zaczęłam klikać w te foldery, które najbardziej mnie interesowały.

Kliknęłam w siatkówkę i było jeszcze dwa wolne miejsca, dlatego sięgnęłam po kartkę z mojego zeszytu i wpisałam tam zajęcia. Przeglądając zajęcia natrafiłam na zajęcia z fortepianu i przypominając sobie, że kiedyś grałam i te wszystkie sytuacje, gdy przychodziłam z tych zajęć i pierwsze co robiłam to grałam Mike'owi nowy utwór popchnął mnie do tego, żeby również na zajęcia z fortepianu się zapisać.

W momencie, gdy skończyłam przyszedł dyrektor.

- Skończyłaś? - zapytał, gdy zasiadał za biurkiem.

- Tak, tu wszytko zapisałam - podałam mu kartkę, którą przyjął i spojrzał na dodatkowe zajęcia, które wybrałam.

- Siatkówka?

- Grałam w drużynie, gdy mieszkałam jeszcze w San Diego.

- Fortepian?

- Grałam cztery lata, ale od pięciu lat nie gram, ale chyba pora wrócić do grania.

- Świetnie, bo akurat brakuję nam osoby, która grałaby na uroczystościach szkoły oraz pomagała szkolnemu chórowi - uśmiechnął się i odwrócił z powrotem w swoją stronę ekran. Zaczął coś wpisywać, aż uśmiechnął się i podziękował.

Wyszłam ze szkoły, a na parkingu szkoły nie było żadnego samochodu prócz samochodów pracowników szkoły. Kończyliśmy najpóźniej ze szkoły, więc nie dziwie się, że nikogo nie ma zwłaszcza, że nikt nie ma treningu.

Wyjęłam słuchawki z kieszonki plecaka i podłączyłam je do telefonu. Włączyłam moją ulubioną playliste i ruszyłam w kierunku mojego domu.

Byłam dosłownie sto metrów przed moim domem. Już widziałam go, ale Pan Hardin zielonooki dupek i chuj Wilson musiał przyjechać i zabierać mi powietrze. Przynajmniej ładnym samochodem, ale i tak niech spierdala.

Zatrzymał się dziesięć metrów dalej, ale ja nie zamierzałam się zatrzymywać, tylko w zaparte szłam dalej nie spoglądając na niego. Ten znów pojechał kawałek dalej, tylko tym razem wyszedł z samochodu.

Był zły. Nie, nie on był wkurwiony. Wyszedł i szedł w moją stronę takim wkurwionym krokiem i wyrazem twarzy, że aż ustałam i czekałam co on zrobi. Wyjęłam słuchawki z uszu i czekałam aż podejdzie do mnie.

Ustał dwa metry ode mnie i patrzył na mnie głośno oddychając.

- Kurwa - warknął sam do siebie i, gdy już chciałam odpowiedzieć, że on jest kurwą, to ten szybko podszedł do mnie i złapał mnie za kark przyciągając do swoich ust.

Zaczął całować mnie, gdy ja w szoku nie byłam w stanie zrozumieć co się właśnie dzieję, ale nie oddałam pocałunku, tylko w przypływie szoku i złości, że przerwał mi moją ulubioną piosenkę odepchnęłam go.

- Co ty kurwa robisz?! - warknęłam wycierając usta. - Popierdoliło cię Hardin! Najpierw traktujesz mnie jak przyjaciółkę, potem jak następną kurwę, która napatoczyła ci się, a teraz myślisz, ze ja mnie pocałujesz to wszystko wróci i nadal będę twoją kurwą!? - teraz to nie on był wściekły, tylko ja. Nie, ja była wkurwiona.

- Nigdy nie byłaś moją kurwą - warknął zły, ale na mnie czy na siebie?

- Nie? - zaśmiałam się gorzko patrząc na jego twarz, która wyglądała jakby nadal był wkurwiony, ale głos ma spokojny. - Przypomnieć ci walentynki. Te jebane walentynki, w które na początku byłam przyjaciółką, a później następną dziewczyną? Może chciałeś mnie wyruchać w samochodzie, tak jak dziewczynę przede mną?! - wytknęłam mu patrząc na niego ze złością i zwykłym brzydzeniem do jego osoby.

- Nie było żadnej dziewczyny przed tobą - warknął. - Żadnej nie całowałem tego dnia i żadnej nie wyruchałem w samochodzie. Powiedziałem to, tyko dlatego, że było mi zbyt dobrze w twoim towarzystwie! - zaczął coraz głośniej mówić, a ja tylko patrzyłam i słuchałam tego co ma mi do powiedzenia i nie powiem, ale byłam w szoku. - Zawsze, gdy poczuje się w jakimkolwiek towarzystwie dobrze muszę to spieprzyć swoim zachowaniem, bo inaczej nie potrafię. Zaufałem ci opowiadając ci kawałek mojej historii, który nie jest zbyt fajny, a później mój mózg się nawrócił i kazał mi ciebie zranić, więc to zrobiłem i kurwa cholernie cię przepraszam za to Lily.

Powiedział po czym nie patrząc na mnie odwrócił się i zaczął iść do swojego samochodu.

Nie mogłam długo zastanawiać się nad jego słowami, bo dojechałby mi, ale przeprosił i wyjaśnił swoje zachowanie. Co prawda, przez niego musiałam iść przez ten las, miałam atak i o mojej chorobie dowiedział się Elijah.

- Hardin! - zawołałam, gdy ten przystanął. Powoli odwrócił się w moją stronę i spojrzał na moją twarz. - Nie powinieneś tego robić - zaczęłam powoli iść w jego stronę. - Nie powiem, zabolało mnie to i jestem na ciebie zła, wręcz wkurwiona, ale doceniam twoje przeprosiny. Wiem, że już ci nie zaufam ponownie ani nie będzie tak samo jak było, ale przyjmuję twoje przeprosiny i możemy wrócić na ścieżkę znajomości - podniosłam jeden kącik ust do góry, gdy on nadal miał kamienną minę, ale pokiwał głową.

- Okej - powiedział i odwrócił się idąc do swojego samochodu. Przy nim przystanął i otworzył drzwi. Spojrzał, tylko na mnie kątem oka i wsiadł odjeżdżając.

Nie myśląc o tym dalej ruszyłam w stronę domu.

*

- Stresujesz się? - zapytała Scarlett piątkowego wieczoru, gdy szukałam odpowiednich ubrać na wyjazd.

Jutro rano miała po mnie przyjechać Pani Josephine i razem miałyśmy jechać na casting do Doral. Nigdy nie byłam w Doral, więc przynajmniej zwiedzę kawałek Florydy.

- Nie bardzo. Jutro na pewno będę się stresować, ale dzisiaj jeszcze chyba do mnie nie doszło to, że będę jutro chodzić po wybiegu.

Tak na prawdę dla uspokojenia wzięłam jedną tabletkę.

Wybrałam na jutro czarne dżinsy typu skinny, które ładnie opinały moje nogi. Na górę wybrałam czarny, zwykły, luźny top.

Po wybraniu usiadłam koło niej i popatrzyłam się na nią, gdy ona skupiła się na telefonie.

- Co? - zapytała, gdy wyczuła moje spojrzenie.

- Co z tobą i Mike'iem? - zapytałam, bo od poniedziałku chodzi mi po głowie to, że Scar nie chce okazywać uczuć publicznie, a jak ja byłam to się do niego tuliła.

- Dobrze, a jak ma być - zapytała marszcząc wypielęgnowane brwi.

- Chodzi mi bardziej o to, że zapytałam Mike'a czy z tobą tak już na poważnie - przerwałam, gdy ona odsunęła się ode mnie i spoważniała. - Odpowiedział, że nie wiem i ty nie jesteś zbyt chętna. Nie chcesz, żeby złapał cię ramieniem albo złapał za rękę, a jak ja byłam to sama się do niego tuliłaś.

Dziewczyna skrzywiła się nieznacznie i spuściła wzrok na swoje dłonie, którymi się bawiła.

- Chodzi o to, że on jak chce mnie przytulić lub złapać za rękę to zawsze w pobliżu są te dziewczyny z grupy tanecznej, a wiesz one lecą na nich i Mike już z nie jedną tam kręcił. I czasem mam wrażenie, że on chce to robić, tylko, żeby one poczuły się zazdrosne. Gdy ja go przytuliłam miałam pewność, że nie ma ich w pobliżu i chciałam się dowiedzieć jak zareaguję i normalnie mnie objął, więc mam niby pewność, że nie robi tego, tylko podług tych dziewczyn, ale nie mam też pewności, że nie zrobił tego, tylko ,dlatego, że ty byłaś - powiedziała i zdecydowanie byłoby mi przykro, gdyby Mike na prawdę zrobiłby by to, tylko ze względu na jakieś dziewczyny lub na mnie.

- Mike nie robił tego ze względu na mnie czy tamte dziewczyny, bo sam by smutny, że ty nie chcesz się do niego przytulać. Tak na prawdę jestem najgorszą osobą co do związków, ale mogę cię zapewnić, że jest w tobie zauroczony. Czy zakochany tego nie wiem, bo nie czytam mu w myślach, ale na pewno coś do ciebie czuję - powiedziałam łapiąc ją za dłoń, którą zaczęła zaciskać w pięść. - Jesteś niesamowitą osobą, a Mike niesamowitym chłopakiem i muszę ci wyznać, że za nim wyjechałam strasznie was shipowałam - zaśmiałam się na co ona także się zaśmiała. - Ale po prostu o tym z nim porozmawiaj, bo jak nie będziecie rozmawiać wam nie wyjdzie.

*

Stałam właśnie ubrana we wczorajsze przygotowane ubrania. Poprawiałam ostatni raz włosy i musiałam już wychodzić. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół, gdzie siedziała mama z panią Roarkę. Piły herbatę i rozmawiały. Super.

- Jesteś już gotowa Lilianno? - zapytała Pani Josephine dopijając ostatni łyk herbaty, którą zrobiłam jej i mamię, gdy te rozmawiały jak mniej więcej ma wyglądać casting.

- Tak - odpowiedziałam biorąc łyka swojej herbaty, która była już zimna.

- To świetnie - klasnęła i spojrzała na zegarek wiszący w kuchni. - Jest siódma, na ósmą jeśli dobrze pójdzie będziemy i na dziesiątą masz casting.

Właściwie to przed ósmą byłyśmy już na miejscu. Zajęłam jedno pomieszczenie, w którym miałam strój kąpielowym i szpilki.

Casting miał wyglądać tak, że wychodzę na wybieg i jeśli jakakolwiek firma typu reklamowanie ubrań lub biżuterii, bo Pani Roarke, tylko te bierze pod uwagę to będę dla nich pracować, a ona będzie moją asystentką.

Na początku mam wyjść w swoich ubraniach i się pokazać, a później mam minute na przebranie się w strój kąpielowy i szpilki. Następnie będę miała sesję i jeśli ktoś się mną zainteresuję to będą się z Panią Roarke kontaktować przez maila. Co prawda nie podpisałam z nią żadnej umowy współpracy ani nic z tych rzeczy, ale nikt nie musi wiedzieć.

Cała obsługa i atmosfera była na prawdę fajna. Poznałam kilka dziewczyn i chłopaków, którzy też chcieli spróbować swoich sił w modelingu. Jedni stawiali na reklamowanie ubrań, drudzy na biżuterię.

Spięłam się dopiero, gdy wszystko się zaczęło i pierwsze osoby już szły po wybiegu. Wszystko było widać zza kulis, gdzie wszyscy razem się wspieraliśmy i oglądaliśmy innych na małym telewizorze. Najgorzej było jak wszystko było cacy w ludziach, którzy szli, ale nie zdążyli przebrać się w strój i z automatu zostali zdyskwalifikowani.

W końcu nadeszła moja kolei. Wszyscy życzyli mi powodzenia i mówili, że musi mi się udać, tak samo jak Josephin. Już nie raz dostałam od niej zjeby, że mówię na nią na Pani.

W tygodniu miałam kilka lekcji z nią jak poprawnie chodzić, więc spięłam dupę, wzięłam głęboki wdech i ruszyłam, tak jak się uczyłam. Broda do góry i jakbym szła po belce, gdzie jeśli pójdę za bardzo w bok to spadnę.

Wyszłam zza kulis i nie patrząc na masę osób z notatnikami oraz na fotografów szłam przed siebie. Gdy doszłam już do końca stanęłam z nogi na nogę tak jak to robią profesjonalistki i wróciłam. Weszłam znów za kulisy i zaczęłam szybko się przebierać.

Teraz na sobie miałam czarne majtki, oraz czarny stanik wiązany z tyłu. Josephine zawiązała mi go szybko i nałożyłam na swoje stopy czarne szpili i wyszłam. Wyrobiłam się w czasie co mnie najbardziej satysfakcjonowało.

Zrobiłam co moje i wróciłam. Stanęłam tak i głęboko odetchnęłam, gdy weszłam do pomieszczenia wszyscy zaczęli mi bić brawa, więc uśmiechnęłam się i podziękowałam. Było mi serio miło, a jak mama Elijaha powiedziała, że było genialnie to uwierzyłam, że serio może mi się udać i ktoś się mną zainteresuję.

Siedziałam z innymi z castingu, z innymi menadżerkami i rodzicami przyszłych modelek i modeli w stołówce czekając aż wszyscy przejdą po wybiegu. Jedliśmy właśnie catering, który zakupiła agencja, żeby nikt nie padł bez jedzenia lub picia. Bardzo często niektóre osoby nie jady, dlatego, że gdy zjedzą mają nadęty brzuch. Sama tak mam, ale lubię go i mi nie przeszkadza. Jeśli komuś innemu przeszkadza niech się nie patrzy.

Około godziny czternastej wszyscy przeszli po wybiegu. Tak na prawdę można byłoby już wracać do domu, ale może ktoś kto jest tu się nami zainteresuję i będzie chciał porozmawiać. Z tego co też się dowiedziałam chcą przeprowadzić wywiad z kilkoma dziewczynami lub chłopakami, dlaczego chcą wejść w świat modelingu. Wywiady oraz przejścia ludzi, którzy najbardziej się podobali będą publikowane na głównej stronie agencji, aby zachęcić innych.

Ja na prawdę nie myślałam, że mnie wezmą do wywiadu i trochę nie pewnie szłam u boku Josephine. Wiedziałam, że mnie wzięli do wywiadu, ze względu na mamę Elijaha, ale starałam się nie przejmować tym i zrobić co muszę, żeby wypaść najlepiej.

- Dzień dobry z tej strony Sara Grey, a ze mną jest jedna z dziewczyn, która dzisiaj przeszła przez wybieg agencji modelingowej Prestige Models - powiedziała do kamery, która była zwrócona w naszą stronę, jednak kobieta była odwrócona do mnie plecami. - Jak masz na imię i ile masz lat? - tym razem zwróciła się do mnie tak jak i światło i kamera. Przystawiła mi mikrofon z logiem agencji pod usta i kazała mówić.

Lily skup się. Musisz wypaść dobrze - powtarzałam sobie w głowię.

- Jestem Lilianna Black, ale wolę jak mówi się do mnie Lily i mam siedemnaście lat - uśmiechnęłam się i wypowiedziałam to co zawsze jak się przedstawiam.

- A więc Lily, chciałabym ci pogratulować wyjścia na wybieg, bo zrobiłaś to jak prawdziwa profesjonalistka. Powiedz nam czy już kiedyś chodziłaś po jakiś wybiegach?

- Nie, tak na prawdę od wtorku uczyłam się chodzenia w szpilkach, bo szczerze mówiąc rzadko w nich chodzę. Gdyby nie Pani Josephine, która dała mi wiele porad możliwe, że przewróciłabym się na pierwszej prostej - zaśmiałam się, bo wszyscy mówili, że mam być prawdziwa i mówić jak było w wywiadzie.

- Jak na pięć dni nauki szłaś jak zawodowiec - pochwaliła mnie kobieta. - Jak to się tak właściwie stało, że sławna Pani Josephine Roarke została twoją asystentką?

- Jest mamą mojego przyjaciela. Już nie raz pewnie każdy go wiedział na zdjęciach, które gdzieś krążą po internecie. Ja szłam sobie z apteki z gorączką i w dresach, gdy Elijah zatrzymał mnie i wtedy jego mama zaproponowała mi kolację. Tam omówiłyśmy wszystko i tak się znalazłam tu - gestykulowałam rękoma, tylko żeby nikt nie zobaczył jak strasznie mi drżą.

- Niesamowite, a teraz szybkie pytanie czy kiedykolwiek chciałaś zostać modelką czy, tylko przez propozycję Pani Roarke?

- Na prawdę nigdy nie myślałam o tym, ale gdy ktoś taki jak Josephine, która współpracowała z takimi modelkami jak Kardashianki lub Hadid to uwierzyłam w siebie i może jak jakaś agencja będzie mnie chciała to podpisze współpracę.

Odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań związanych z modelingiem i odeszłam do pomieszczenia, które załatwiła sobie Josephine, które było nasze prywatne. Tam odetchnęłam trochę i miałam czas, bo ona poszła dawać wywiad.

Mój telefon zaczął dzwonić i wyrwał mnie tym samym z zamyślenia. Spojrzałam na ekran, gdzie widniało imię Olivii. Gadałam z nią ostatni raz we wtorek i opowiedziałam jej o mojej propozycji. Później zamieniłam z nią, tylko kilka sms, w których zawarłam informację co do mojego castingu.

- Halo? - powiedziałam, gdy odebrałam telefon.

- Nie siema, siema, i jak casting - ekscytowała się tym bardziej niż ja. Przysięgam.

- Chyba dobrze.

- Chyba? - zapytała denerwując się.

- Nie no było zajebiście - sama zaczęłam się ekscytować, bo dopiero to do mnie doszło, że mam jakiekolwiek szanse na bycie modelką, na to, że dobrze poszłam i dałam wywiad, który będzie w internecie.

- To zajebiście! Dałaś wywiad?

- Dałam Olivia, czaisz - zaśmiałam się, gdy ona zaczęła piszczeć.

- Carter! Lily dała wywiad! Mamy sławną przyjaciółkę! - zaczęła drzeć mordę do Cartera, z którym musiała być.

Zaczęłam ekscytować się razem z nimi i zdawać im relację, aż nie przerwała nam rozmowy Jo.

- Lily - odezwała się, gdy ja odkładałam telefon na stołek. Weszła nie pewnie do pokoju zaczęłam się stresować. - Chodź możemy już jechać - chciałam się zapytać co z jakimiś wynikami czy coś, ale ona mnie wyprzedziła. - Podałam maila i jeśli będzie ktoś chętny to napisze.

Więc takim sposobem o godzinie dziewiętnastej w gronie naszej ekipy, mojej mamy oraz z Jo siedziałam w naszym salonie i odpalaliśmy na telewizorze mój występ, który był na stronie i wywiad, którego udzieliłam.

- Boże jestem z ciebie tak cholernie dumna skarbie - przytuliła mnie mama, która zaczęła płakać. Zawsze była uczuciowa.

Wszyscy zaczęli mi gratulować występu, a dziewczyny po kilka razy ekscytowały się tym, jak ładnie chodziłam.

- Tata też by był dumny -powiedziała mama. Od razu zrobiło mi się przykro, że nie może tego zobaczyć, chodź w głębi duszy mimo, że nie jestem wierząca miałam nadzieję, że teraz, gdy ja siedzę na kanapie pomiędzy mamą, a Mike'iem, on siedzi koło nas i patrzy na nas z uśmiechem na twarzy, bo w końcu jesteśmy rodziną, którą on był współautorem.

*

Leżałam już w łóżku, gdy po raz setny oglądałam mój wywiad i skupiałam się na tym co mogłabym powiedzieć inaczej. Strasznie denerwowało mnie to, że tak gestykulowałam rękoma i uciekałam wzrokiem gdzieś dalej niż patrzeć się na kobietę lub w kamerę.

Musiałam wyciszyć wszystkie powiadomienia z social medii, bo ludzie zaczęli się mną bardziej interesować i zaobserwowali mnie na instagramie lub dodawali do znajomych. Najgorzej było, gdy włączyłam internet po kilku godzinnym nie włączaniu go. Szczerze myślała, że nie będę w stanie nic zrobić, bo tyle tego było. Oczywiście ludzie ze szkoły zaczęli się mną bardziej interesować i zaczęli też do mnie pisać.

Nie byłam w stanie odpisać nawet Isie, która gratulowała mi tego jak świetnie wyszłam. Teraz leże pod kołderką i próbuję odpisać wszystkim, którzy w jakiś sposób mnie intresują.

Odpisałam Isie, że bardzo dziękuję i, że porozmawiamy w szkole, gdzie teraz będę numerem jeden plotek i rozmów.

Nie mam pojęcia jak ludzie się dowiedzieli o tym wywiadzie i o moim wystąpieniu, dopóki nie zajrzałam na instagrama. Scarlett udostępniła post, bo agencja miała także swój własny instagram, gdzie także wstawiali filmiki. Oczywiście Olivia i Carter zrobili to samo, więc automatycznie moi znajomi z San Diego także się dowiedzieli.

Od Aiden:

Nie wiedziałem, że chciałaś zostać modelką, ale gratuluję, bo ślicznie poszłaś i dałaś wywiadu. Jestem dumny.

Odczytałam tą wiadomość po czterech godzinach od wysłania i niby było mi miło, a jednak miałam dziwne uczucie czytając tą wiadomość, ale postanowiłam przynajmniej podziękować.

I mogłam sobie odpuścić dalsze odczytywanie wiadomości, bo natrafiłam na tą jedną.

Od nieznany:

Piękna jak zawsze i poszłaś jak prawdziwa modelka. Będę miał mokre sny o tobie kwiatuszku.

Ta wiadomość była obrzydliwa, więc czym prędzej ją usunęłam. Nie chciałam myśleć o tym kto stoi za tymi wiadomościami, ale mogłabym se rękę uciąć, że Chase na mojej i Mike'a imprezie urodzinowej miał rację i jest to ktoś z San Diego.

Ta wiadomość obrzydziła mi sprawdzanie reszty, więc przeszłam na instagrama, ale tam wiadomości od napalonych dziadów było jeszcze więcej.

*

Niedziela minęłam mi bardzo szybko, bo uczyłam się i czytałam książki. Z tego co wiem w niedzielę raczej nikt nie wysyła propozycji współpracy, dlatego nawet nie czekałam na wiadomość od Josephin, że ktokolwiek do niej napisał.

Poniedziałek zrobiłam to co zawsze. Zjadłam, wzięłam leki, o których tym razem nie zapomniałam, ubrałam się, obudziłam Mike'a i pojechałam do szkoły jego samochodem, którego odebrał od mechanika już w sobotę.

Gdy szłam przez dziedziniec całą ekipą i każdy się patrzył na mnie jak na kosmitę. Poczułam się jakbym była sławna i szła przez czerwony dywan. Zaśmiałam się na tą myśl i to wyobrażenie, ale serio się tak czułam.

- Dziwnie, gdy każdy się patrzy - powiedziała Scarlett obejmując mnie ramieniem.

- W cholerę - potwierdził Ian pokazując jakiemuś chłopakowi środkowy palec, gdy ten robił nam zdjęcie.

Skrzywiłam się, bo jakby ja dopiero byłam na castingu i nawet nie dostałam maila, że ktoś mnie chcę, żebym jego biżuterię lub ubrania reklamowała, a oni robią ze mnie jakąś gwiazdę. Chore.

- Nie przejmujcie się - powiedziałam zestresowana, bo może moi przyjaciele nie będą chcieli już ze mną przebywać, gdy będą powtarzały się taki sytuację.

- Lily, Lily, Lily... - powiedział ten irytujący głos gdzieś za mną. Zatrzymałam się i odwróciłam patrząc na twarz Lory oraz jej przyjaciółek. - Współczuję komuś kto weźmie cię do swojej agencji modelek - powiedziała z udawanym współczuciem. - Na prawdę, ty nie wyglądasz na osobę, która poradzi sobie ze sławą, na którą nie zasługuję.

- Chcesz promo? - zaśmiałam się i odwróciłam się wchodząc do środka szkoły. Słyszałam jak przeklina mnie i grozi, że tak ją potraktowałam.

- Kurwa nieźle Lily - poklepała mnie po ramieniu Lexy. Czułam się jakoś pewniej, ale nadal zestresowana tym nagłym zainteresowaniem mną. Prawię dwa miesiące temu byłam także głównym zainteresowaniem, gdy tu przyszłam i nie dość, że nowa to siostra słynnego Mike'a Black'a.

*

Cały dzień starałam się nie zwracać uwagi na ludzi, którzy mnie obserwowali. Spokojnie z Mike'iem wróciłam do domu i zjadłam przepyszny obiad, który ugotował Jeremiah. Dzisiaj miał wolne to urzędował w kuchni.

Usiadłam do lekcji, gdy mój telefon zaczął dzwonić, a na ekranie wyświetliło się imię Jo. Zestresowałam się i rzuciłam długopisem. Jak poparzona wzięłam ten telefon i odebrałam.

- Dostałaś propozycję Lily i to do bardzo wielkiej agencji.

Twitter: _menchester
Instagram: _menchester




Dziękuję za przeczytanie rozdziału!

Do zobaczenia za tydzień!

Continue Reading

You'll Also Like

5K 1.9K 40
NEW ADULT II CZEŚĆ TRYLOGII BUNTU Nienawiść między Davidem, a jego ojcem Maverickiem wciąż rosła. Zbrodnie, przestępstwa i kłamstwa, które były ukry...
36.5K 1.3K 23
Harper Flores jest ludzkim wcieleniem promyka słońca. Jest miła, wyrozumiała i zawsze chętna do stawiania potrzeb innych przed własnymi. Dla świata...
136K 2.4K 187
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.
3.3K 187 32
Flora właśnie zaczęła wakacje, przed nią ostatnia klasa liceum. Imprezy, ogniska, późne wracanie do domu i motto " Raz się żyje" To jej plan na wakac...