I'm not psycho•LH

By JAnonymous1209

3.5K 261 17

More

Prolog
Chapter 1
Chapter 2
Chapter 3
Chapter 4
Chapter 5
Chapter 6
Chapter 7
Chapter 8
Chapter 9
Chapter 11 cz1
Chapter 11 cz2

Chapter 10

231 16 0
By JAnonymous1209

Obudził mnie dźwięk dochodzący z pokoju mojego uroczego sąsiada,który chyba znowu dorwał się do wiertarki czy czegoś innego.Niechętnie wstałam z łóżka i sprawdziłam godzinę.Dzisiaj jest mój upragniony dzień.Cieszyłam się z tego powodu,bo przestanę być piątym kołem u wozu.Było mi też w sumie cholernie przykro,że będe musiała opuścić osoby,które naprawdę polubiłam:Georgię,Michael'a,Calum'a i Luke'a.

Umyłam zęby i ubrałam się.Wyszłam ze szpitala i moim celem było ignorowanie chłopaków,a w szczególności blondyna.Jeśli będe ich ignorować w tym ważnym dla mnie dniu to będzie mi łatwiej pożegnać.

Przechodząc przez plac założyłam kaptur swojej czarnej bluzy,bo może w taki sposób żaden z trójki moich przyjaciół mnie nie zauważy.Myliłam się,i kiedy Michael krzyknął moje imię przyspieszyłam kroku ignorując chłopaka.

* * * * * *

Na jednej z przerw siedziałam sama przy stoliku na stołówce.Nagle zobaczyłam jak koło mnie siada blondyn.

-Możesz mi powiedzieć dlaczego mnie ignorujesz?-spytał,patrzył na mnie,czułam jego wzrok na sobie.

-Zrobiłem coś wczoraj?Poprawię się,tylko powiedz o co chodzi-powiedział nachylając się lekko,a wtedy nieuniknione było spojrzenie w jego błękitne tęczówki,które teraz zmieniły barwę na szare.

-Nic nie rozumiesz-powiedziałam cicho myśląc,że nie usłyszy.

-To mi wyjaśnij

-To nie jest takie proste-powiedziałam wstając z miejsca,a wtedy rozbrzmiał dzwonek szkolny.

* * * * * *

Wychodząc z budynku szkolnego poczułam czyjąś ręke na ramieniu.Calum.

-Hej Taissa,Trevor organizuje dzisiaj imprezę,może wpadłabyś?Będzie Michael,Luke,ja...-wyliczał na palcach.

-Calum przepraszam,nie mogę-powiedziałam posyłając mu lekki uśmiech,a on westchnął.

Po 10 minutach znalazłam się w recepcji szpitala.Skoro miał to być mój ostatni dzień tutaj,to postanowiłam,że będe dzisiaj milsza,bardziej pomocna i tak dalej.

Zła wcielonego dzisiaj nie było co ułatwiło mi moje zamiary.Ruszyłam do pokoju do którego miałam wyraźny zakaz,jednakże jednym z moich hobby było łamanie zasad,a drugim wkurzanie ciotki.W pomieszczeniu znalazłam Georgię,która na mój widok szeroko się uśmiechnęła.Nie wiem dlaczego,ale poczułam się jakbym stała tutaj jako gówniarz,który przyszedł na wolontariat,a nie jako pacjent,którym byłam na codzień.

W pomieszczeniu było niewiele osób,no dobra było ich czworo.Pan Hopkins był zajęty rozmową z innym starcem,którego znam jako pan George spróbuj tylko zabrać moją tackę z jedzeniem a ci nogi z dupy powyrywam Fezilsky.Przysłuchiwałam się ich rozmowie przez jakiś czas,ale stwierdziłam,że rozmowa na temat jak uciążliwe są żylaki mnie jakoś specjalnie nie interesuje,więc podeszłam do dziewczynki,której nie ukrywajmy pobyt tutaj mnie lekko zdziwił i zaciekawił.

No bo jak 7-latka mogła zostać wpisana do karty z pacjentami szpitala psychiatrycznego?

Drobna blondynka siedziała przy pianinie i wciskała pojedynczo każdy klawisz instrumentu.Dziewczynka popatrzyła na mnie pytająco kiedy usiadłam obok niej.

-Jak masz na imię?-spytałam

-Jenny-odpowiedziała cicho po czym wróciła wzrokiem na klawisze.

-Umiesz grać?-zadałam jej kolejne pytanie na które przecząco pokiwała głową.

-Nauczyć cię?-na moje pytanie popatrzyła mi w oczy i się szeroko uśmiechnęła co odwzajemniłam.

Uczyłam Jenny grania krótkiej piosenki,którą kiedyś nauczył mnie mój dziadek.Po tym jak blondynka umiała już zagrać całą piosenkę perfekcyjnie w pokoju rozległ się dźwięk otwieranych drzwi.W progu stała ruda kobieta,która była może po pięćdziesiątce.Spojrzałam na zegar ścienny,którego godzina wskazywała na to,że jest czas obiadu.

-Chodź Jenny-wstałam i czekałam na dziewczynkę,która ślimaczym tempem podchodziła do mnie.

Po kilku minutach poczułam coś na swojej ręce.Spojrzałam co jest powodem tego ,,odczucia''.Mała Jenny trzymała mnie za ręke i nerwowo spoglądała wokoło jakby się czegoś bała.Mimo tego,że to,że złapała mnie za ręke bo się czegoś boi jest urocze,to i tak uważam,że dzieci to małe szkarady.

W ogromnej jadalni usiadłam z Jenny w jednym z oddalonym od reszty stolików.

-Rav mi mówiła,że tutaj siedziały tylko dwie osoby od zawsze,przecież tu jest dużo miejsca nie rozumiem-popatrzyłam na nią w szoku.Skąd ona do cholery znała Raven.A może się mylę i dziewczynka nie mówi o mojej Raven tylko o kimś innym co jest mało prawdopodobne.

-Kim jest Rav?-spytałam się nadal patrząc w szoku na moją towarzyszkę.

-Rav to przezwisko mojej kuzynki,która się nazywa tak naprawdę Raven.Niestety już nie żyje-odpowiedziała patrząc cały czas w swój talerz jedzenia.Nie wiedziałam,że Raven ma kuzynkę.Nigdy mi o tym nie wspominała.

-Ty jesteś tą jej przyjaciółką?-spytała Jenny tym razem patrząc na mnie i w międzyczasie żując swoje jedzenie.Pokiwałam głową na tak.

-Raven nie wspominała mi,że ma jakikolwiek kuzynów.

-Może nie spytałaś?

Przez godzinę siedziałyśmy w stołówce.Rozmawiałyśmy,śmiałyśmy się i zdążyłam już polubić małą blondynkę.Przypominała moją przyjaciółkę.Nie wiem jakims sposobem,ale bardziej Jenny pasowałaby na jej siostrę niż kuzynkę.

Do mojej listy osób,których będzie mi brakować dodałam już imię małej dziewczynki,która siedzi przede mną.

Rozglądałam się po pomieszczeniu i zauważyłam,że w stołówce znajduje się tylko ja i Jenny.Wstałam z miejsca i oznajmiłam,że lepiej będzie jeśli stąd pójdziemy.Kiedy krążyłyśmy korytarzami rozmawiając,przypomniało mi się,że muszę przed moim odejściem ze szpitala odstawić ,,skradzioną'' książkę do biblioteki na miejsce gdzie wcześniej odstawiała ją Raven.Nie wiem czemu,ale myślę,że to będzie takie symboliczne(?).

-Jenny muszę iść do pokoju na chwilkę.Zaraz wrócę-powiedziałam.

-Pójdę z tobą-nie było to jakąś wielką sprawą-oddanie książki,łał-więc tylko wzruszyłam ramionami.

Po 5 minutach znalazłyśmi się przed drzwiami mojego pokoju,które po chwili otworzyłam.Otworzyłam białą szafeczkę i wyciągnęłam z niej książkę.

-Skąd to masz?-spytała Jenny wskazując palcem na przedmiot trzymany w moich dłoniach.

-To?-uniosłam książke w pytającym geście.Wtedy mnie olśniło.

-Pokazać ci skąd to mam?-dziewczynka uśmiechnęła się i pokiwała głową na tak.

-Chodź-powiedziałam do niej wychodząc z pomieszczenia.Blondynka znowu złapała mnie za ręke,a we mnie rodziły się uczucia(nowość!)starszej siostry.Nie miałam rodzeństwa,ale w tej chwili czuje się jakby Jenny była moją młodszą siostrą.

Szłam za ręke z kuzynką Raven do biblioteki.Kiedy myślałam,że jesteśmy same nagle zza rogu wyszedł Luke,który patrzył na mnie i widziałam jak otwiera usta żeby coś powiedzieć,ale po chwili jego wzrok przeszedł na moją towarzyszkę.Zmarszczył brwi i poszedł dalej.Dotarłyśmy do drzwi biblioteki i nagle ręka Jenny zacisnęła się na moim przedramieniu.

-Co się stało-spytałam lekko poddenerwowana.

-Tam nie można wchodzić-na te słowa parsknęłam śmiechem

-Kto ci takich głupot nagadał?-powiedziałam z rozbawieniem w głosie.

-Taka starsza pani,blondynka-wiedziałam,że mówi o Isabel.

-Eh nie słuchaj się jej,gada głupoty-pociągnęłam Jenny za ręke do wejścia.

Jenny jak zaczarowana patrzyła po pomieszczeniu i szła w głąb biblioteki.To tylko biblioteka,nic nadzwyczajnego.Poszłam odstawić książke w miejsce z którego ją zabrałam.Zobaczyłam jak Jenny siedzi w fotelu trzymając książke.Jej mina wyrażała skupienie.Nagle spojrzała na mnie.

-No co?-spytała blondynka.

-Nic-nadal patrzyłam na nią z szerokim uśmiechem na twarzy przypominając sobie minę siedmiolatki.Powróciłam wzrokiem na półkę.

-Mogę ją wziąć?-nwet nie zauważyłam,że stoi koło mnie.

-Jasne,tylko musisz ją ukrywać,jakby zło wcielone ją widziało u ciebie miałabyś przerąbane-powiedziałam nadal patrząc w książki na półce.

-Zło wcielone?

-Isabel-popatrzyłam na nią a jej mina wyrażała to,że chyba wie o kim mówię.Spojrzałam na zegar i za 6 minut zaczynam ostatnią sesję z moją terapeutką.Musiałam odprowadzić dziewczynkę do jej pokoju przed rozpoczęciem mojej godziny z Georgią.

-Chodź-chwyciłam Jenny za rękę i wyprowadziłam nas z biblioteki.W połowie drogi zorientowałam się,że nie wiem gdzie znajduje się pokój kuzynki Raven.

-Em,czy mogłabyś pokazać gdzie jest twój pokój?-spytałam zatrzymując nas.

-Jasne,właśnie się dziwiłam skąd wiesz gdzie iść skoro nie pokazywałam ci gdzie on jest-odpowiedziała Jenny uśmiechając sie od ucha do ucha.

Po 10 minutach znalazłyśmy się pod drzwiami do pokoju dziewczynki.Jak się okazało pokój Jenny znajdował się w lewym skrzydle na ostatnim piętrze.Nie często tam przebywałam,ale myślałam ze znam każde miejsce tutaj,a jednak się myliłam.Na tym piętrze znajdowały się jeszcze trzy pokoje w których przebywały dzieci od 7 do 11 roku życia.Nigdy ich nie widziałam,nikt o nich nie wspominał.Na przeciwko pokoju Jenny stały białe drzwi z małym okienkiem na środku.Drzwi te kierowały do pomieszczenia tylko i wyłącznie dla tych dzieciaków tutaj.Ten pokój to był taki dziecinny odpowiednik pokoju do którego mam zakaz.Zakaz z dużym Z.

-Na mnie już czas,trzymaj się-puściłam rękę Jenny i kilka razy ,,przetrzepałam" jej włosy na czubku głowy.Nie wiem po jaką cholerę to zrobiłam,ale poczułam się jak starsza siostra,która odprowadza swoją młodszą siostrę do szkoły.Odwróciłam się i miałam już iść do Georgii kiedy poczułam chudziutką rękę blondynki na nadgarstku.

-Zobaczymy się jutro?-spytała a ja spuściłam wzrok na buty.Nie mogę jej przecież powiedzieć,że jutro ani pojutrze ani nawet za rok się nie zobaczymy.Nie zobaczymy się już nigdy więcej.

-Jasne-skłamałam i posłałam jej lekki uśmiech.Dziewczynka mnie puściła a ja mogłam udać się do terapeutki.

***********
Godzina z Georgią minęła mi zdumiewająco szybko.Jak zwykle rozmawiałyśmy na temat pierdół i to w niej lubiłam chyba najbardziej.Nie traktowała mnie jak psychicznie chorą osobę,traktowała mnie jak przyjaciółke,a nawet mogę powiedzieć,że jak córkę.

Szłam powolnym krokiem przez korytarz i oglądałam go jakbym była tutaj pierwszy raz.Historia lubi się powtarzać i zza rogu wyszedł nie kto inny jak Luke Hemmings.W sumie nie mogłam się złościć czy cokolwiek tego typu,przecież on tu pracuje.Wypala we mnie dziurę swoim wzrokiem.

-Taissa możemy porozmawiać?-nagle jego ręka trzymała moje przedramię,ale to nie było nachalne,jego dotyk był taki jakby bał się,że przez to mogę kopnąć go w jego jak i innych osobników płci męskiej czuły punkt.

-Nie mamy o czym rozmawiać-starałam się żeby brzmieć jak najbardziej poważnie,ale chyba mi się to nie udało.

-Daj sobie pomóc-jego ucisk zelżał i stanął przede mną.

-Nie potrzebuję pomocy-powiedziałam krzyżując ręce na piersi.

-Wiem,że coś jest nie tak,wczoraj jeszcze promieniowałaś uśmiechem,odzywałaś się do nas,do mnie,Cala i Michaela-skrzyżował ręce na piersi jak ja,a jego wzrok wyrażał smutek-a dzisiaj ignorujesz nas wszystkich jakbyśmy byli intruzami jakby to co było wczoraj to tylko sen coś co nigdy się nie wydarzyło-nie wiedziałam ze aż tak to odebrał.

-Nic nie rozumiesz-polowałam przecząco głową i schowałam pasmo włosów za ucho.

-To mi do kurwy nędzy wytłumacz!-wykrzyczał,a jego dłonie ściskały moje ramiona.Jego oczy jednak nadal wyrażały smutek,żal i troskę.

-PUSZCZAJ MNIE DO CHOLERY-szarpałam się w jego uścisku.Na korytarz przyszła Chantel i inna kobieta,której imienia nie znałam.

-Co tu się do dzieje?!-spytała Chantel kładąc ręce na biodra.

-Ja um.... Nic takiego-powiedziałam.

-Słyszeliśmy krzyki-tym razem odezwała się druga nieznajoma mi kobieta.

-Pewnie się wam coś przesłyszało-powiedziałam obojętnie wzruszając ramionami.

Chantel rzuciła nam podejrzliwe spojrzenie i szepnęła coś swojej towarzyszce na ucho.Po minucie poszły sobie zostawiając mnie i Luke'a samych.Ominęłam blondyna i skierowałam się do swojego pokoju.

19:46

W pokoju siedzę od półtorej godziny.Za 14 minut muszę w końcu zakończyć swój plan i tym razem nikt mi nie przeszkodzi.

Luke POV

Ostatnią pracą na dziś było wyniesienie śmieci.Poszedłem na tylną część szpitala w celu odszukania kontenerów na śmieci.Moje myśli cały czas zajmowała Taissa i jej dziwne zachowanie,chcę jej pomóc tylko nie wiem jak.
Będąc na tyłach szpitala odnalazłem dwa zielone kontenery i wrzuciłem do nich czarne worki ze śmieciami.Usłyszałem jak coś u góry zostaje otworzone.Spojrzałem w górę w celu odnalezienia źródła dźwięku i zobaczyłem,że okno z pokoju Taissy zostaje otworzone.Nic ciekawego,więc skierowałem się do wejścia głównego psychiatryka.

W połowie drogi usłyszałem jakby skok.Odwróciłem się i zobaczyłem jak Taissa zeskoczyła z drzewa i narzuca kaptur na głowę.Nie mam zielonego pojęcia co ta dziewczyna wyprawia,ale ciekawi mnie to,i to bardzo.

Schowałem się za ścianą i obserwowałem poczynania brunetki.Szła w moim kierunku patrząc na swoje czarne lekko pobrudzone trampki za kostkę.Schowałem się teraz za ścianą tak,żeby dziewczyna mnie nie zobaczyła.

Kiedy Taissa minęła mnie i przeszła przez ulicę nie wiem co mi strzeliło do głowy,ale poszedłem za nią utrzymując pewien dystans.Nie chcę przecież zostać zdemaskowany.

Szedłem za nią dobre 10 minut.Przez ten czas dziewczyna kilka razy przeglądała się za siebie,a ja chowałem się to za drzewem to za koszem na śmieci i tak dalej.

Po 10 minutach znajdowaliśmy się przed jakimś mostem którego przejście było zablokowane przez czerwono biała taśmę i wyraźny napis ,,NIE WCHODZIĆ".

Schowałem się za pobliskim drzewem będąc oddalony od Taissy o dobre 30 metrów.Dziewczyna stała przed taśmą,a po chwili przeszła pod nią i szła przed siebie.Po kilku sekundach stanęła przed niewielkim murkiem mostu.Wyciagnęła telefon i prawdopodobnie sprawdzała godzinę.Cicho westchnęła i położyła dłonie na murku.Później stanęła na nim nogami wyprostowywujac się.Otworzylem oczy w szoku i poczułem jak robią się one gorące. Kiedy ściągnęła kaptur bluzy i rozstawiła ramiona juz wiedziałem co chce zrobić.

Ona chce kurwa skoczyć.

____________________

Chciałabym przeprosić za to,że nie było tak długo rozdziału :(
W zamian za to mam dla was chyba najdłuższy rozdział.I nie,nie jest to ostatni rozdział ani przed ostatni.

DZIĘKUJE ZA WSZYSTKIE VOTE'Y I KOMENTARZE :) :)

Jak myślicie co się stanie pózniej i co sądzicie o Jenny? Piszcie w komentarzach :)

DO NEXTA :)

Continue Reading

You'll Also Like

65.2K 1.5K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
6.6K 515 21
Modern AU Edgar po długim pobycie w psychiatryku po próbie samobójczej wraca do codziennego życia. Idzie do nowej szkoły gdzie nie zna nikogo. Jak ży...
6.7K 351 21
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
49.1K 5.4K 47
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...