Miłosne Wakacje | Saioma

By ii_lost_my_sock

20.2K 1K 3.9K

16 letni Kokichi Oma, wyjeżdża na kolonie, które z pozoru nie różnią się od wszystkich innych... jednak to wł... More

Jakieś tam kilka słow od autorki
♡ Wyjazd ♡
♡Trochę dużo tych walizek...♡
♡Zapoznanie♡
♡Gwiazda♡
☆Zaproszenie☆
♧Impreza♧
♧Problem♧
Nie rozdział
♧Opiekun♧
♧Szpital♧
♤Kłótnia♤
♤Koszmar♤
♤Randka♤
♤Jaskinia♤
♤Stalker♤
♤Urodziny♤
♤Awokado♤
♡Para♡
♡Roślinki♡
♡Swatka♡
♡Toster♡
♡Przygotowania♡
♡Bal i pożegnanie♡
☆Chamska Reklama☆
☆♡Gwiazdka♡☆

♡Epilog♡

566 46 90
By ii_lost_my_sock

"5 lat."
.

.

.

.
"Mineło juz 5 lat."
.

.

.

.

.

.

.
"5 lat i nadal żadnych wieści."

"Wszyscy dookoła mówią mi, że nie powinienem się martwić. ,,On po prostu przeżywa trudny czas" wszyscy tak mówią. Mało co z kim rozmawia, więc nie mam pojecia co się teraz u niego dzieje"

"Ostatnim razem jak go spotkałem wydawał się być w miare dobrej formie, jednak coś nie dawało mi spokoju. Jego oczy juz nie byly przepełnione radością jak kiedyś. Jego twarz nie pokazywała juz wiecej tego usmiechu. Czy on w ogóle sie wtedy uśmiechnął? Nie mam pojęcia."

"Mam ochote mu jakoś pomóc, jednak czuje jakby on tego nie chciał. Jakby czekał, aż on mu pomoże." Pomyślałem, kończąc prace, a następnie zamykając laptopa.

Siedziałem na krześle ślepo patrzac się w biórko. Moje myśli przerwało pukanie do drzwi.

"Już jest" Pomyślałem wstając z siedzenia i idąc w stronę drzwi.

Otworzylem drzwi, a moim oczom ukazał się nikt inny jak...Gonta.

Przyjechał tutaj na kilka dni i stwierdził, że mnie odwiedzi. Często się z nim spotykałem, cóż wtedy kiedy mieliśmy okazje. Dzisiaj był Sylwester. Niedaleko odbywała się z tej okazji parada, będzie tam też dużo stoisk z jedzeniem i tak dalej.

— Kiibo! — Krzyknął Gonta, przytulając mnie mocno, przez co lekko mnie poddusił.

— C-ciebie tez miło widzieć — Odpowiedziałem, próbując złapać oddech. On nawet nie wie jak silny jest...

— Gonta nie może się doczekać fajerwerek! To pierwszy raz kiedy Gonta spędza sylwester z Kiibo! — Odparł Gonta.

— Będą tam wszyscy przyjaciele Gonty! Kaede, Miu, nawet Nagito i Hajime zgodzili się przyjść! — Krzyknął Gonta z entuzjazmem.

"Zapomniałem, że wszyscy przyjdą-"

Westchnąłem na wypowiedź Gonty i odparłem.

— Wiesz Gonta, nie sądze by wszysycy mieli przyjść. S-

— Nawet tak nie mów! Saihara na pewno przyjdzie! Gonta zapewnia! — Powiedział Gonta, będąc o dziwo pewnym siebie.

Od kąd Shuichi dostał swoją wymarzoną prace i został detektywem, totalnie zapomniał o swoim życiu prywatnym. Kilka razy wysłałem mu zaproszenia na różne przyjęcia i święta, jednak na żadne nie dostałem chociaż odpowiedzi.

"Przynajmniej jest światowej sławy detektywem..." Pomyślałem z sarkazmem.

— Kiibo? — Usłyszeliśmy dziewczęcy głos.

Oboje odróciliśmy sie w stronę wyjścia. Stały tam Kaede i Miu. Mogłem się spodziewac tego, że przyjdą jako jedne z pierwszych.

— Kaede! Miu! — Krzyknąl Gonta podbiegając to dziewczyn, po czym z całej siły je przytulił.

Po chwili uścisku Gonta puścił dziewczyny, nadal promieniejąc radością.

— Gonta nie mógł sie doczekać, aż Kaede i Miu przyjdą! — Powiedział Gonta, cały w skowronkach.

"Nadal nie rozumiem jak on moze się cieszyć na widok wszystkich których spotka, szczególnie że widzieliśmy się z nimi nie cały miesiąc temu..."

Podszedłem do grupki, witając się z dziewczynami z osobna.

— Więc...Nadal jestescie razem? — Spytałem.

— Oczywiście! Co prawda nadal nie jesteśmy małżeństwem — Powiedziała Kaede, patrząc się na Miu z rozczarowaniem.

— Ile jeszcze osób ma przyjść? — Zapytała się Miu, próbując uniknąć wzroku Kaede.

— Zaprosiłem szesnaście osób, jednak Ryoma, Korekiyo, Himiko, a z nią Tenko, nie mogą przyjść, no i nie sądze, by Saihara chociażby miał czas nas zobaczyc...— Powiedziałem z lekkim smutkiem w głosie.

Troche juz się przyzwyczaiłem, że Shuichiego nigdy nie ma, jednak nadal jest to troche przykre.

— Och...No tak — Odparła Kaede.

— A co z tym małym gremlinem? On przyjdzie? — Zapytała Miu.

Po tym pytaniu atmosfera w pokoju stała się napięta. Najwidoczniej Miu nie wiedziała o Kokichim...

— Wiesz Miu, z Kokichim nie jest teraz najlepiej, nie sądze by był w stanie przyjść — Powiedziała, jak najdelikatniej Kaede.

Nasze humory poprawiły sie gdy usłyszeliśmy kolejny dzwonek do drzwi. Własnie tak wszyscy powoli zaczeli się schodzić.

Po tym jak wszyscy przyszli, usiedliśmy przy stole i zaczeliśmy rozmawiac, czekając na kolecje.

Plan był taki, że najpierw otworzymy szampana, zjemy kolacje, a następnie przejdziemy się na festyn.

Wszyscy rozmawiali, a nie którzy sie dopiero witali. Własnie tak to sobie wyobrażałem. Miła domowa atmosfera, gdzie nikt nie czuje się odtrącony.

Podszedłem do stołu z szampanem i zacząłem go otwierać, gdy nagle.

*Ding Dong!*

Usłyszeliśmy kolejny dzwonek do drzwi.

"Dziwne, nie spodziewałem się nikogo innego" Pomyślałem idąc w stronę drzwi.

Otworzyłem je i to co zobaczyłem, przerastało wszystkie moje oczekiwania.

W drzwich stał...Kokichi.

Miał nieco rozczochrane włosy i wory pod oczami. Wyglądal jakby nie jadł nic kilka miesięcy. Nawet nie zauważyłem, kiedy z wrażenia upuściłem butelke szampana, która spokojnie poturlała się po podłodze.

— O-oh, ja podniose! — Powiedział Kokichi, schylając się i biorąc butelke do rąk. Popatrzył się na mnie i wyciągnął ją w moję stronę.

Poczułem jak z oczu lecą mi łzy, podbiegłem do niego i przytuliłem go z całej siły. Chłopak drgnął na ten gest, jendak po chwili oddał uścisk.

Nagle wszyscy wstali z krzeseł i przyłączyli się do przytulasa, mówiąc jak bardzo za nim tęsknili.

— H-hej! Spokojnie, bo mnie udusicie! — Krzyknął Kokichi, śmiejąc się cicho.

Myśle, że większości z nas brakowało tego śmiechu.

Po chwili, jak już wszyscy się uspokojili, każdy z nas zaczął zalewać Kokiechiego pytaniami typu ,,gdzie byłeś?", ,,Jak się czujesz?". Było eidać, że te pytania nie są dla niego komfortowe.

Przesunąłem nieco wszystkich i powiedziałem.

— Miło cie znowu widzieć Kokichi — Odpowiedziałem lekko się uśmiechając.

— Was wszystkich równiez jest miło widzieć, przepraszam że się za bardzo nie odzywałem, po prostu...Potrzebowałem czasy dla siebie — Powiedział fioleto włosy, ze sztucznym uśmiechem. Czyli nadal to przeżywa...

— Hej ile to już minęło? Nie powinniśmy się już zbierać? — Pospieszała nas Kaede.

— Poczekajmy chociaż na kolacje! — Odparł Kaito.

Spojrzałem na zegarek. Zaraz wybije północ. Czyli na prawde długi tutaj przesiedzieliśmy.

— Myślę, że powinniśmy się już zbierać, troche za długo nam to zajęło, chyba nie chcecie ominąć festynu, a tak po za tym, Kaito na festynie również będzie jedzenie — Mówiąc ostatnie zdanie, lekko się zaśmiałem.

— Chodźmy! — Krzyknęła Kaede, biorąc swój płaszcz.

"Ciekawe czemu się tak spieszy, może coś dla nas przygotowała?" Pomyślałem ubierając kurtke.

Po tym jak cała nasza grupa była już przygotowana wyszliśmy z domu, zmierzając w stronę festynu.

P.o.v ???

Nie powinienem tutaj przyjeżdżać i tak nikt nie chce mnie już więcej widzieć.

Ciekawe czy w ogóle jeszcze o mnie pamiętają...

Pewnie i tak na to nie zasługuje.

P.o.v Kokichi

Wreszcie mogę ponownie ich wszystkich spotkać! Czekałem na to bardzo długo, jednak nie mogłem się wewnętrznie zebrać na to spotkanie. Szczególnie po jego odejściu...

Po naszych wakacjach, ja z Saiharą nadal mieliśmy ze sobą dobry kontakt, wszystko było cudownie, az do czasu kiedy Shuichi otrzymał list od Hope's Peak Academy. Jest to najlepsza uczelnia w całym kraju, światowej sławy, trudno odrzucić taką okazje. Problem był w tym, że Shuichi musiał się przeprowadzić na drugi koniec kraju, by mieć blisko do Akademii.

Po pewnym czasie Shuichi przestał odpisywać na wiadomości i ignorował moje telefony. W Hope's Peak praktycznie cały czas jesteś zajęty, by być najlepszym, dlatego na początku to rozumiałem. Mimo to później straciliśmy całkowity kontakt, a ja? Już więcej nie byłem sobą.

Zajeło mi bardzo dużo czasu, by spowrotem wrócić do normalnego życia. W tym czasie Saihara zdał Hope's Peak w czołówce i został jednym z najlepszych detektywów, co przyniosło ze sobą dużo sławy.

Szczerze?
Nie jestem na niego zły. Pewnie gdybym ja dostał taką propozycje, zrobiłbym to samo. Co prawda długo zbierałem się po jego odejściu, jednak teraz po prostu próbuje o nim zapomnieć. Nadal w głębi serca mam nadzieje, że wróci, wróci do mnie...

♡○~•●•~○♡

Szliśmy przez miasto oglądając stoiska, wystawy, próbując jedzenia, czyli ogólnie zwiedzając cały festyn.

Atmosfera w tym miejscu była tak przyjazna i wesoła. Nie zaznałem takiego szczęścia od bardzo dawna.

Niedaleko miasteczka był klif, gdzir znajdował się taras widokowy. Dużo osób tam przyjeżdżało, a dzisiaj właśnie tam mieli puścić fajerwerki.

Była to nasza ostatnia jak i główna atrakcja. Nie mogłem się doczekać.

Właśnie przystaneliśmy przy jakimś stoisku, zamoeiliśmy jedzenie i zajeliśmy niedaleko stolik.

Z nie znanych mi przyczyn, Kaede cały czas promieniała radością, rozumiem że jest festiwal i jesteśmy tutaj wszyscy razem, jednak ona wyglądała jakby czekała na coś szczególnego.

"Pewnie po prostu nie może się doczekać fajerwerek" Pomyślałem.

— Hej, która jest godzina? — Zapytał Kiibo.

— Jest już 21:50 — Odpowiedziała Maki.

— Zaraz są fajerwerki! Szybko! — Powiedziała Kaede, łapiąc Miu za ręke i odciągając ją od stolika.

— H-hej spokojnie, mamy czas — Powiedział Kiibo.

— Myślę, że i tak powinniśmy się już zbierać, w końcu chyba nie chcemy się spóźnić, szczególnie że Kiibo potrzebuje więcej czasu, by dojść tam na swoich krótkich nóżkach — Powiedziałem złośliwie, idąc za Kaede.

W odpowiedzi Kiibo mruknął coś pod nosem i poszedł za mną.

Chwile później byliśmy już na miejscu.

Zaraz mieli puścić fajerwerki.

Były tu takie tłumy ludzi. Każdy próbował zobaczyć fajerwerki.

Przepchnąłem się przez tłum, by mież lepszy widok na całą sytuacje. Wszyscy krzyczeli do mnie z tyłu, jednak byłem zbyt zajęty oglądaniem kolorowych wybuchów. Spojrzałem an dół na ludzi przy poręczy i  wtedy...zobaczyłem coś czego nigdy się nie spodziewałem.

Stał tam, patrząc się na różnorodne światełka na niebie. Jego niebieskie włosy delikatnie trzepotały na wietrze, spowrotem opadając na jego twarz. Saihara.

Patrzyłem się na niego nie potrafiąc wydusić z siebie żadnego słowa. Nie sądziłem, że kiedykolwiek jeszcze będe w stanie go ujrzeć.

Chłopak powoli odwrócił się, szybko przenosząc swój wzrok na mnie. Patrzył się na mnie tak samo jak ja na niego.

Nawet nie zauważyłem kiedy po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.

Przetarłem twarz rękawem, a następnie zerwałem się biegnąc w stronę chłopaka, rzucając mu się w ramiona.

Shuichi od razu oddał gest, składając pocałunek na moim czole. On również płakał.

Staliśmy tak wtulając się w siebie, spokojnie patrząc na kolorowe iskry na czarnym niebie, z daleka lekko rozjaśnianym światłami miast.

Koniec♡

---------------------------------------------------------
1545 słów

Teraz to już na serio koniec.

W pewnym sensie jestem dumna z tej książki. Włożyłam w nią troche sporo pracy i myśle, że była ona tego warta.

Miałam kilka scenariuszy na koniec, jednak ten wydawał mi się najbardziej odpowiedni.

Dziękuje za wszystkie miłe komentarze. Dziękuje wszystkim którzy czytali to do końca. Dziękuje za wszystkie wyświetlenia o głosy. Dziękuje wszystkim którzy to teraz czytają za takie wsparcie.

Na początku nie sądziłam, że ta książka zdobędzie więcej niż tysiąc wyświetleń.

Jeszcze raz wszystkim dziękuje i do zobaczenia w przyszłej książce!

Życzę miłego dnia, bądź dobranocki!

Continue Reading

You'll Also Like

69.1K 2.2K 130
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
129K 5.8K 54
❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.
39.8K 2.4K 40
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.
6.6K 365 29
Lucyfer wielki król piekła, Alastor overlord który budzi a bardziej budził postrach oboje cierpią do siebie nienawiścią ale serce nie sługa. [shipy...