Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George...

By a_tluczkiem_chcesz

34K 2.4K 4.8K

Ślizgonka i Gryfon. To zwykle nie idzie w parze, dopóki nie pozna się obu stron. ❝- Ja ci podaję składniki, t... More

Prolog
Rozdział 1 „Ah, te mistrzostwa"
Rozdział 2 „Wcale nie śpię!"
Rozdział 3 „A tłuczkiem chcesz?"
Rozdział 4 „Opalooki Antypodzki"
Rozdział 5 „Idioci..."
Rozdział 6 „Rozbita Głowa"
Rozdział 7 „Niezręczność"
Rozdział 8 „Przybyli"
Rozdział 9 „Krum"
Rozdział 10 „Zazdrosny o nią?"
Rozdział 11 „Zielona maź"
Rozdział 12 „Wszystko okej?"
Rozdział 13 „Wiem, że mogę traktować cię lepiej"
Rozdział 15 „Afera o pamiętnik"
Rozdział 16 „Rozmowy"
Rozdział 17 „Niespodzianka na łóżku"
Rozdział 18 „Smoki? Ale skąd wiesz?"
Rozdział 19 „List"
Rozdział 20 „Pierwsze zadanie"
Rozdział 21 „Krum w akcji"
Rozdział 22 „Tajne Pomieszczenie"
Rozdział 23 „Hogsmeade"
Rozdział 24 "Afera przed Balem"
Rozdział 25 "Bal Bożonarodzeniowy"
Rozdział 26 „Artykuł"
Rozdział 27 „Koszulkowy plan"
Rozdział 28 „Sen i przemyślenia"
Rozdział 29 „Tajemnice serca"
Rozdział 30 "Walentynkowa niespodzianka"
Rozdział 31 "Sekret"
Rozdział 32 "Skrzeloziele"
Rozdział 33 "Czeszka, bliźniak i niespodzianka"
Rozdział 34 "Mitologia Słowiańska"
Rozdział 35 "Która to już osoba?"
Rozdział 36 "Rozstanie"
Rozdział 37 "Przygotowania"
Rozdział 38 "Urodziny i prima aprilis"
Rozdział 39 „Spodziewać się niespodziewanego"

Rozdział 14 „Jak to masz chłopaka?!"

829 61 101
By a_tluczkiem_chcesz

Następnego dnia dziewczyna, wciąż udając kontuzję, usiadła przy stole gryfonów, aby w końcu porozmawiać z przyjaciółką i opowiedzieć jej wszystko co się wydarzyło. Uciekając od penetrującego wzroku Snape'a Maggie odwróciła się w stronę Thei.

— Moja kontuzja chyba potrwa trochę dłużej niż planowałam. — odparła opierając swoją głowę na dłoni, którą ułożyła na stole.

— Lepiej niech trwa jak najdłużej bo Snape ci nie odpuści, a teraz gadaj co się wydarzyło na tym szlabanie. — odpowiedziała Thea odkładając kielich z sokiem dyniowym. — Podobno się działo coś. — dodała.

Maggie wywróciła oczami i uśmiechnęła się przebiegle. Od zawsze lubiła opowiadać nawet mało istotne historie, które jej się zdarzyły.

— No to zacznijmy od tego, że po wykładzie od McGonagall, który wszyscy dostaliśmy udałam się z Weasley'em na ten głupi szlaban do Snape'a. Wszystko było okej do momentu gdy wbiegł Filch dysząc i mówiąc coś o jakiejś bójce na korytarzu pomiędzy Ślizgonem, a Krukonem. No to ja chciałam się z nim założyć kogo obstawia, a on mi na to, że moje zakłady są głupie. — w tym momencie wywróciła ponownie oczami nie przerywając opowiadać. — Odwróciłam się od niego i na swoje szczęście w sumie poślizgnęłam się na czymś leżącym na podłodze. Weasley mnie złapał ratując moją głowę przed walnięciem o podłoże i w sumie to nic mi się nie stało tylko chciałam uciec ze szlabanu, więc postanowiłam zacząć udawać kontuzje kostki. Snape wrócił dosłownie chwilę po tym i powiedział Obrzydlistwo, nawet nie wiem o co mu chodziło, rzekł jeszcze żebyśmy wracali do sprzątania to ja mu to, że chyba mam kontuzje kostki. Kazał Weasley'owi mnie zaprowadzić do Skrzydła Szpitalnego. Pani Pomfrey niezbyt mi wierzyła ale powiedziała, że jeśli naprawdę mi coś jest to tydzień maks i wszystko będzie okej, pewnie to przekazała Snape'owi. Jakąś godzinę później przyszedł George i wręczył mi moją różdżkę, którą musiałam zostawić u Snape'a no i potem wróciłam do siebie. Taka historia. — zakończyła w końcu biorąc gryza swojej kanapki.

Czekając jak Thea przeanalizuje jej wszystkie słowa usłyszała głośne chrząknięcie za sobą. Okularnica prawie dostała zawału w głębi serca prosząc aby za nią nie stał Snape gotowy dać jej kolejny szlaban za jej wczorajsze kłamstwa. Dziewczyna odwróciła się razem z Theą i zauważyły Wiktora, który zapewne czekał na szatynkę już jakąś chwilę.

— Nie wiedziałem, że masz aż takie ciekawe historie. — odparł z lekkim uśmiechem, który według innych rzadko można ujrzeć na jego twarzy. Według niektórych uśmiechał się on wyjątkowo często mówiąc, że jego dziwny grymas to krzywy uśmiech.

— To jest nic jakbyś chciał wiedzieć. W zanadrzu mam o wiele więcej ciekawych historyjek. — odpowiedziała śmiejąc się, czym zawturowała jej Alvarez. — W sumie to jeszcze nie zdążyłam was poznać. Thea to jest Wiktor, Wiktor to jest moja najlepsza przyjaciółka Thea. — Alvarez uśmiechnęła się chytrze i podała dłoń Krumowi.

— Miło poznać, trochę udało mi się o tobie usłyszeć. — Krum uśmiechnął się ponownie. Marcus, który zmęczony wchodził do wielkiej sali od razu zauważył jego siostrę, przyjaciółkę oraz dodatkowego rozmówcę, w którym od razu poznał Wiktora Kruma. Ledwo przytomny postanowił spytać się o to później i usiadł po drugiej stronie stołu.

~•~

Po obiedzie przyjaciółki siedziały w Pokoju Wspólnym gryfonów z racji, że Thea nie była miło widziana u zielonych. Większość gryfonów przyzwyczaiła się już do widoku siostry kapitana, także mało ich już to obchodziło nie licząc kilku wyjątków.

— A tak w ogóle to myślisz, że decyzja o związku z Krumem to dobra decyzja? Bo w sumie to szybko się staliście parą. — zmieniła temat Thea będąc ciekawa odpowiedzi przyjaciółki.

Maggie zastanowiła się przez chwilę. Szczerze to właśnie niezbyt to wszystko przemyślała i działała pod wpływem emocji, jednak nie żałowała swojej decyzji. Nie w tym momencie przynajmniej.

— Może i stało się to dosyć szybko ale nie żałuję na ten moment. Wiktor potrafi być naprawdę miły i sympatyczny. Lubi się przytulać co jest urocze. Na początku nie pomyślała bym nawet, że taki ktoś jak on, który wygląda tak bardzo groźnie potrafi być takim wspaniałym człowiekiem. — mówiąc to, na jej twarzy pojawiły się lekkie rumieńce, których nie potrafiła powstrzymać.

Dziewczyny siedząc i rozmawiając dalej o nowym chłopaku Maggie nie zauważyły, iż były przez dłuższą chwilę podsłuchiwane przez Marcusa, który został wpuszczony przez jakiegoś gryfona do środka. Gdy wszystkie informacje w końcu do niego doszły niemal nagle zareagował.

— JAK TO MASZ CHŁOPAKA?! — jego krzyk wybrzmiał na chyba cały pokój wspólny, a wszyscy, którzy się w nim znajdywali, w tym oczywiście jeden z bliźniaków Weasley, spojrzeli na tą trójkę przybywającą w kącie. Wood zignorował ten fakt i zaczął mówić dalej. — I to jeszcze Kruma? No błagam, jeszcze mi powiedz, że naprawdę się w nim zakochałaś! Moim zdaniem jesteś jeszcze za młoda na bycie z kimś.

Wood mówiłby dalej, gdyby nie fakt, iż siostra mu przerwała.

— A moim zdaniem to jest moje życie i to ja mogę robić z nim co chcę nie słuchając się nadopiekuńczego młodszego o 5 minut brata, który niby robi wszystko dla mojego bezpieczeństwa, jednak nawet nie wie, że mnie rani. — odpowiedziała nadnaturalnie spokojnym głosem brązowowłosa.

Może i z zewnątrz wyglądała na spokojną to w środku już krew się w niej buzowała ze złości. Dobrze wiedziała, żeby nie mówić nic bratu ale jak widać prawda wyszła na jaw.

— Ale ja mam prawo dbać o bezpieczeństwo mojej siostry! Kiedy ja cię niby zraniłem, co? No powiedz mi, to chętnie się dowiem!

Gdy Maggie otwierała już usta aby zacząć wymieniać wtrąciła się Thea, która aktualnie czuła niezbyt komfortowo będąc w środku kłótni, którą słyszał cały pokój wspólny.

— A czy wy możecie się kulturalnie zamknąć i rozmawiać jak ludzie nie zwracając uwagi innych ludzi, którzy zaraz sobie przyniosą popcorn i będą oglądać wasz jakże wspaniały pokaz? — syknęła dziewczyna mierząc rodzeństwo wzrokiem. — I nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów. — dodała srogo. Młodszy Wood tylko westchnął, a naburmuszona dziewczyna spojrzała zdenerwowana na brata.

— Ja już nie będę rozmawiać, skoro nic nie mogę w życiu robić, bo pewnej osobie się to nie podoba. — powiedziała i nadal ignorując gapiów wyszła z pokoju wspólnego udając się do siebie. Przynajmniej tak miała w planach, które zmieniły się podczas drogi przez korytarze.

Szatynka po kilkunastu minutach drogi znalazła się na ostatnich kilku schodkach prowadzących do wieży astronomicznej. Znowu potrzebowała się uspokoić. Nie podejrzewała nawet, że znowu nie będzie tam całkowicie sama.

Zajęła sobie miejsce najbliższe przy schodach nie patrząc czy ktoś tam jest, dopóki nie usłyszała jak ktoś inny wzdycha najwidoczniej również nie zauważając obecności drugiej osoby, co mogłoby być racją ze względu na to, że dziewczyna weszła tu cichutko jak myszka.

Maggie odwróciła się czym prędzej i zauważyła rudą czuprynę, od razu wiedziała, że to George Weasley. Od pewnego czasu jak to zwykle w ich relacji ponownie, a gdy miała wstać i wyjść przerwał jej głos, niechcianego, towarzysza.

— Nie kłopocz się, ja wyjdę. — westchnął, jednak coś zabroniło szatynce mu tego zrobić. Nie miała pojęcia co, to po prostu się stało. Gdy rudowłosy znalazł się obok niej ta pociągnęła go w dół za nadgarstek. Ćwicząc Quidditcha przez tyle lat nie miała większego problemu ze ściągnięciem go w dół.

Gdy jego tyłek nagle spotkał się z twardym podłożem można było usłyszeć głośne łupnięcie. Maggie prawie nie wybuchła śmiechem, jednak udało jej się powstrzymać.

— Nikt cię nie wygania, ale możesz zachować dystans. Do siebie czy społeczny. — zaśmiała się lekko unikając spojrzenia George'a tak bardzo jak on unikał jej spojrzenia. Weasley zaśmiał się w duchu na słowa młodej Wood, jednak nie chciał ukazywać wprost tego, że rozśmieszyło go to.

Chłopak odsunął się trochę od dziewczyny rozumiejąc od razu pierwotny sens jej wypowiedzi.

Teraz ponownie, tak jak kiedyś, siedzieli w tym samym pomieszczeniu milcząc i nie wiedząc co powiedzieć. Czy w ogóle coś powiedzieć. Jedyne co przerywało nieskazitelną ciszę to szuranie buta Weasley'a albo westchnięcia, któregoś z nich.

— Wiesz może, która jest godzina? — spytała siadając wygodniej. Nie wiedziała ile już tu siedzi, ale zdecydowanie było to już zbyt długo zważając na to jak bardzo boli ją tyłek od siedzenia w jednym miejscu. Przez chwilę nie słyszała żadnego słowa odpowiedzi.

— Jest po dziewiętnastej, spokojnie, jeszcze nie czas na ciszę nocną. — odparł jej po chwili zmęczonym tonem. Słychać było jakby miał zaraz paść i usnąć. — A ja będę już się zabierał. — odparł wstając i podnosząc swoją torbę z podłogi nie zauważając nawet jak coś z niej wypada. Maggie również tego nie zauważyła przez dłuższą chwilę.

Gdy sama po jakiejś godzinie miała wracać do siebie zauważyła zeszyt w czarnej okładce, który leżał nieopodal. Wzięła go na ręce i zobaczyła podpis z tyłu. Własność Weasley'a, no tak. Pomyślała i postanowiła oddać mu własność następnego dnia nie chcąc specjalnie iść do wieży Gryffindoru.

~•~

— Maggie, śpisz już? — Wood usłyszała cichy szept nad uchem porównywalny do denerwującego bzyczenia komara czy muchy.

Dziewczyna otworzyła oczy i zauważyła dwie lekko zamazane postacie. Po przetarciu oczu i założeniu okularów zauważyła Theę i Alexandrę, które stały nad jej łóżkiem ubrane w czarne bluzy i dresy.

— Idziecie kogoś zabić łopatą czy co? — zaśmiała się, jednak została zgromiona przez wzrok Alvarez.

— Bardzo zabawne, a teraz tak na poważnie. Idziesz z nami i Marcusem wyrównać porachunki z McGonagall? Wiem, że miałyśmy być ostrożne z żartami ale każda z nas musi sobie coś wyjaśnić z ognistą profesor. — odparła dziewczyna wciąż szeptając.

— Później ci wyjaśnię dlaczego mam porachunki z tą "kocicą". — wtrąciła Winchester. Szatynka nie musiała zastanawiać się dwa razy od razu znała odpowiedź i oczywiście było to tak.

Dziewczyna zerwała się z łóżka pędząc do szafy i wybierając swoje czarne ciuchy. Marcus czekał na dziewczyny w pokoju wspólnym.

— Jestem gotowa. Jaki mamy plan? — zapytała zadowolona, a dwie przyjaciółki się tylko uśmiechnęły przebiegle w jej stronę.

Po kilkunastu minutach wszystkie we czwórkę znalazły się w pobliżu gabinetu McGonagall. Nie mieli żadnych skrupułów do zrobienia tego. Mieli tylko 50% szans, że im to ujdzie płazem. McGonagall może podejrzewać albo bliźniaków Weasley oraz Lee Jordana.

Po chwili na drzwiach do pomieszczenia znalazły się piękne rzeczy oraz inne drobiazgi. Cała klamka była w sztucznych diamencikach na mocny klej, które nawet za pomocą magii było ciężko zdjąć. A większe powierzchnie ekipka pokryły ekstra różową farbą, która wydawała się jakby miała zaraz sprawić, że ta trójka oślepnie.

Na sam koniec ściana otaczająca drzwi została pokryta nie tylko farbą ale i diamencikami w innym odcieniu. Idealnym pod kolor denerwującego różu.

— Idealnie. Od razu mi ulżyło. — szepnęła zadowolona Alexandra podziwiając piękno ich pracy z uśmiechem na twarzy podobnie jak trzy pozostałe osoby.

— Mi również, ale uważam, że trzeba się czym prędzej zmywać bo mam ochotę ominąć kolejne szlabany. — odpowiedziała Maggie ciągle sprawdzając czy ktoś ich nie widzi lub czy ktoś się nie zbliża.

— Popieram zdanie Maggie. Miło się pracowało Alex, do zobaczenia rano, laski i Marc. — odparła Thea i czym prędzej udała się w stronę wieży Gryffindoru aby dostrzeć niepostrzeżenie do swojego dormitorium.

To samo zrobiła trójka Ślizgonów, tyle, że udając się za lochów, które nie kusiły swoim nieprzyjemnym zimnem.

— Dobranoc Alex.

— Dobranoc Maggie.

Takimi słowami dziewczyny zakończyły dzień z uśmiechami na twarzach mając nadzieję, że McGonagall nie dowie się kto postanowił zrobić jej mały remont wejścia.

Continue Reading

You'll Also Like

1M 61.9K 119
Kira Kokoa was a completely normal girl... At least that's what she wants you to believe. A brilliant mind-reader that's been masquerading as quirkle...
135K 5.6K 100
a sister who's actions are untamed, and a brother who's feelings are untamed. With complete different personalities, yet an awesome bond, the sibling...
427K 10.8K 60
Lady Florence Huntingdon, daughter of the well-known and more importantly, well-respected Earl and Countess Huntingdon is stepping into the 1813 marr...
601K 30.3K 59
A Story of a cute naughty prince who called himself Mr Taetae got Married to a Handsome yet Cold King Jeon Jungkook. The Union of Two totally differe...