catharsis || avatar the last...

By her_is_glory

104K 6.2K 1.2K

Leila odkąd pamięta zamieszkuje południowe plemię wody. Jako jedna z dwóch pozostałych magów wody w tym rejon... More

figures
KSIĘGA PIERWSZA
1; chłopiec z góry lodowej i latający puchaty bizon
2; wściekłe książątko z blizną na twarzy i pierwsza wycieczka
3; świątynia powietrza i urażona duma Sokki.
4; szalony król i słodkie bunty
5; zimowe przesilenie
6; nie zadzieraj z piratami
7: uważaj komu podajesz rękę
8; przeciwieństwa i trudy
9; maski, które nosimy: błekitny duch
10; wrożba i inne bzdury
11; strach samotności.
12; siła zniszczenia.
13; dyskryminowane i wściekłe
14; Oblężenie Północy; część pierwsza: niebezpieczeństwo
15; Oblężenie Północy: część druga; uciemiężony księżyc
KSIĘGA DRUGA
2.01; przymus i strach
2.02; legenda o miłości
2.03; definicja wolności.
2.04; z dna bagien.
2.05; Dzień Awatara.
2.06; bandytka
2.07; nieznośne zmęczenie.
2.08; stara biblioteka.
2.09; droga przez gorąco.
2.10; prosto do niezdobytego
2.11; miasto wymarzonych spotkań
2.12; dzień bez wojny.
2.13; odnaleźć własciwą drogę.
2.14. twoje osobiste; oczyszczenie
2.15; to czego nie załuję.
2.16; w pułapce własnych błędow i niespełnionych marzeń.
2.17; rozdroża przeznaczenia: chłopiec, który chciał wrócić do domu.
KSIĘGA TRZECIA
3.01; blizny minionych wydarzeń
3.02; poznaj swych wrogów, zamieniając ich w przyjaciół.
3.03; pomoc i droga miecza.
3.04; małe wakacje i dziwny morderczy koleś
3.05; śladami przeszłości, słodkie waśnie, plan Toph i Katary
3.06; iskru iskru boom ziom.
3,07; mroczna twarz magii wody.
3.08: koszmarne sny i niespełnione marzenia.
3.09; Dzień Czarnego Słońca
3.10: Zachodnia Świątynia Powietrza.
3.11; nowe szanse i żal, ktorego nie da się opisać.
3.12; osobista przygoda i mistrzowie magii ognia.
3.14; Wrząca Skała: część pierwsza; podróż ku odkupieniu.
3.15; Wrząca Skała: część druga; spotkanie z przeszłością.
3.16; Wrząca Skała: część trzecia: stracone więzi.
3.17; ścieżka przebaczenia.
3.18; nieudane przedstawienie teatralne.
3.19; Kometa Sozina: część pierwsza; prawie całkowita zmiana planów.
3.20; Kometa Sozina: część druga; poszukiwania i starzy mistrzowie.
3.21; Kometa Sozina: część trzecia; morze ognia i starcie z przeznaczeniem.
Epilog
OGŁOSZENIE; ff AU
OGŁOSZENIE #2
WAŻNE OGŁOSZENIE: nowe fanfiction z uniwersum ATLA!

3.13; dar od smoków.

1.3K 99 12
By her_is_glory





ZUKO

Obserwował odchodzącą Leile, czując pewien niepokój. Mimo że była na niego wściekła i okazywała to przez znaczną większość czasu, cieszył się, że była tutaj razem z nimi.

— Trochę mnie martwi, że poszła sama — wyznał, spoglądając na awatara.

— Wróci — zapewnił go Aang. — To nasza Leila, ona zawsze znajduje drogę. Trzeba sprawdzić, jak wejść do środka.

Miał rację. Wrota zdecydowanie nie otwierały się tak po prostu, bez przeszkód. Aang zdołał to już sprawdzić, więc Zuko nie miał wątpliwości, że tutaj działa skomplikowany mechanizm. Kamień, który wisiał nad bramą, służył do otwarcia jej, lecz, jak zauważył Zuko, tylko w dniu przesilenia. Wtedy, kiedy słońce padało pod właściwym kątem.

— Znowu zaćmienie? — jęknął niezadowolony Aang. — Nie mamy tyle czasu. Nie możemy na nie czekać.

— Masz rację, nie możemy — przyznał i wyciągnął jedną z zabranych ze sobą szabli i przyłożył do miejsca, w którym aktualnie padało światło. — Ale możemy spróbować to przyspieszyć. Zobaczmy czy przechytrzymy ten kamień.

Udało się, światło dotarło do czerwonego kryształu i chociaż tracili już nadzieję, to wrota otworzyły się, ukazując swoje wnętrze.

— Wiesz, Zuko nie obchodzi mnie, co inni o tobie mówią, masz niezły łeb — oznajmił ze szczerym uznaniem awatar.

Zuko uśmiechnął się, słysząc jego słowa. Naprawdę zrobiło mu się miło.

Aang wszedł do środka, a po chwili cofnął z lękiem spowodowanym przez rzeźby.

— Nie obawiaj się — uspokajał go Zuko. — To tylko posągi.

W okręgu stało wiele posągów, przedstawiających różne ruchy. Zuko i Aang weszli do środka, rozglądając się wokoło. Aang przeczytał napis na jednej z płytek, znajdujących się przy pierwszym posągu.
Stąd dowiedzieli się, że był to Tańczący Smok. Aang odłożył latawiec i ułożył się w tej samej pozycji, w której został wyrzeźbiony posąg.

Po chwili podbiegł do Zuko, złapał go za ramię i zaskoczył swoją prośbą.

— Chodź szybko! — zawołał. — Chodź, zatańczysz ze mną!

Myślał, że się przesłyszał.

— Co?!

— Wiem, że wolałbyś tańczyć z Leilą, ale jej tutaj na razie nie ma, a ja coś odkryłem i potrzebuje twojej pomocy.

— Nie chce w ogóle tańczyć!

— Zuko, no proszę! — nalegał Aang.

Zuko przez moment zastanawiał się, czy czasem nie wrócić do dawnych nawyków i cisnąć w niego wiązką ognia. Problem w tym, że jego tkanie ognia nie działało, więc szybko wybił sobie z głowy ten pomysł.

Westchnął z rezygnacją. Awatar najwidoczniej uwielbiał go upokarzać. Zgodnie z zaleceniami Aanga, obydwoje naśladowali figury posągów, tworząc coś w rodzaju wojowniczej formuły magii ognia. Jak to nazwał Aang.

— Byłoby miło, gdyby nas nauczyły porządnego tkania ognia — mruknął Zuko.

Przy ostatnich dwóch figurach, ze środka okręgu pojawił się duży klejnot, przypominający żółte jajo.

Ignorując obawy i radę Aanga, Zuko uniósł klejnot, przyglądając się mu uważnie. Przez to uaktywnił jakiś mechanizm, a z miejsca, w którym tkwiło jajo, wyleciała dziwna maź. Przykleiła Zuko do krat, Aang, chociaż próbował od tego uciec, po chwili również ugrzązł w klejącej mazi.

Aang westchnął z rezygnacją. Zdecydowanie ta cała maź nie chciała się odkleić.

— Musiałeś podnieść błyszczące jajo, prawda? — zagadał niezadowolony Aang.

— Przynajmniej coś zrobiłem — żachnął się Zuko. — Gdyby nie ja, nie przeszlibyśmy przez bramę.

Aang westchnął zrezygnowany.

— Gdzie jest Leila, kiedy jej potrzebujemy?

— A co ona mogłaby zrobić? — zapytał Zuko.

— Nie wiem — mruknął. — Może by nas uratowała, a tak do tego wszystkiego martwimy się, czy jej się nic nie stało. Ona wymyśliłaby jakieś wyjście.

— Tak, Leila taka jest — zgodził się Zuko, a Aang mógł dać sobie rękę uciąć, że usłyszał w jego głosie coś w rodzaju zachwytu.

Nie mieli wyjścia, musieli poczekać na ratunek, wpatrując się w niebo.

— Ratunku! — ryknął Aang.

— Czemu się tak wydzierasz? — zapytał zdezorientowany Zuko.

— Może Leila nas szuka, a to jej pomoże nas odnaleźć — mruknął i znowu krzyknął.

— A co jeśli sama ma teraz kłopoty? — zmartwił się Zuko. — W końcu ona raczej nie guzdrałaby się, wiedząc, że zamierzamy wejść do jakiejś starożytnej świątyni.

— Nie wiemy tego napewno — stwierdził Aang. — Być może zgubiła się trochę... Wtedy, gdyby mnie usłyszała, to mogłoby ją naprowadzić i by nas uratowała. Mógłbyś zacząć myśleć bardziej optymistycznie.

Zuko westchnął.

Wtedy, ujrzeli dwie przysadziste nogi, które zdecydowanie nie należały do Leili.






LEILA

Cóż, jej porywacze nie byli zbyt uprzejmymi osobami. Znaczy, raczej opryskliwymi, takimi zwyczajnie nie do życia. Jednak, w końcu po wielu prośbach, zdecydowali się, odsłonić dziewczynie świat i zabrać denerwujący materiał z jej oczu. Od razu spostrzegła, że zrobiło się już ciemno. Nastała noc.

— Moi przyjaciele... — zaczęła mówić, lecz szybko jej przerwano.

— Twoi przyjaciele zostaną surowo ukarani za próbę kradzieży — powiadomił ją jeden z mężczyzn. — Niedługo ich ujrzysz, bez obaw. Właśnie są oczyszczani z klejącej substancji.

— Próbę kradzieży? — powtórzyła ze zdziwieniem. — Mam na myśli, moi przyjaciele to chłopiec ze strzałką na głowie, oraz drugi z blizną na oku...

— Dokładnie oni, chcieli ukraść kamień księżycowy — wtrącił mężczyzna.

W co ci durni durnie znów się wpakowali?

Chwilę jej nie było, a ci stwierdzili, że ukradną biżuterię. Brak słów.

Chociaż Leila próbowała, nie potrafiła wytłumaczyć gospodarzom sytuacji. Nie chcieli jej słuchać. Miała nadzieję, że przynajmniej chłopcy coś wskórają i się uratują, a przy okazji równiej ją.

Westchnęła, z doskwierającej nudy bacznie przyglądała się wszystkiemu. Po chwili coś zauważyła, a dokładniej fakt, że jeden z mężczyzn podtrzymywał swoją rękę. Nie trudno było się domyślić, że go bolała. Miał to wypisane na skrzywionej twarzy. To było widać już na pierwszy rzut oka.

— Mogę pomóc — zaproponowała Leila, wskazując na jego ramię. — Jestem magiem wody, znam się na uzdrawianiu.

— Magiem wody? — zdziwił się, na co pokiwała głową. — Nie trzeba. My radzimy sobie bez magii wody.

— Tak, ale dzięki mnie może być szybciej i mniej boleśnie — przekonywała Leila, uśmiechając się zachęcająco. — Tylko musisz odwiązać mi dłonie. Skorzystajcie z obecności maga wody, możesz mi zaufać.

Mężczyzna po dłuższym zastanowieniu odwiązał ją i pozwolił spróbować uleczyć swoją rękę. Kość nie została złamana, ale była dosyć mocno obita. Leila zrobiła, co mogła, aby uśmierzyć dolegający mu dyskomfort podczas poruszania kończyną.

— Jestem Leila, mag wody, podróżuje z dwoma półgłówkami — oznajmiła, przerywając irytującą ciszę. — A ty?

— Jestem Wojownikiem Słońca — rzucił sucho. Nie był zbyt rozmowny. — Ghan.

— Wojownikiem Słońca? — zdziwiła się, postępując trochę analogicznie do jego zdziwienia, gdy usłyszał, że jest magiem wody. — A wy nie wyginęliście przypadkiem z jakieś tysiąc lat temu?

Mężczyzna nie odpowiedział na jej pytanie, zamiast tego złapał ją za ramię i ciągnął za sobą. Leila zaczęła się trochę bać, że wyszła na zbyt grząski temat, a oni ją za to zabiją. Wolałaby mieć podstawy ku wykluczeniu tej niewygodnej ewentualności. Miała w końcu niańczyć dwójkę dzieci, z którymi tutaj przybyła, a nie pakować się w kłopoty.

Jak zwykle nic nie poszło po jej myśli.

— Gdzie mnie prowadzisz? — zapytała, czując narastającą panikę.

Miała ogromne szczęście, bo jak się okazało, zaprowadzono ją do miejsca, gdzie znajdowali się Zuko, oraz Aang. Odetchnęła z ulgą, widząc ich całych i zdrowych. Prawie takich, jakich ich opuściła. Z tym że na twarzy mieli pozostałości po jakieś mazi.

— Aang! Zuko! — pomachała im. — Jakbyście się zastanawiali, to jestem cała.

— Lei! Martwiliśmy się o ciebie — zawołał Aang. — Zuko bardzo się martwił.

Zerknęła w stronę księcia.

— Jak widać, nic mi nie jest — odparła, uśmiechając się lekko.

Wojownik Słońca puścił jej ramię, wokoło stało kilkunastu tak samo ubranych ludzi. Prawie wszyscy mieli włosy związane w kucyka, kobiety, jak i mężczyźni.

— Ta dziewczyna jest ich przyjaciółką — oznajmił Wojownik Słońca, zwracając się do mężczyzny, który wyglądał, jakby piastował rolę ich dowódcy. Ten tylko skinął głową.

— Zwykle się tym nie chwale, ale jestem awatarem — odezwał się Aang. — Czy moglibyście nas wysłuchać?

Aang podniósł się i spojrzał na nich z nadzieją w oczach. Leila zaczęła rozplanowywać w głowie plan idealnej ucieczki.

Zuko wstał jako drugi.

— Ja jestem Zuko, koronowany książę Narodu Ognia lub przynajmniej nim byłem — przedstawił się trochę zagubiony. — Wiem, że mój lud przeinaczył filozofię tkania ognia. Zasila ją gniewem i przemocą. Dlatego teraz chcę się nauczyć pierwotnej magii, prawdziwej magii. Gdy tutaj przybyliśmy nie sądziliśmy, że Cywilizacja Wojowników Słońca istnieje w sekrecie. Proszę, nauczcie nas.

On i Aang schylili przed wojownikami głowę, wyrażając, jaki to dla nich zaszczyt, że mogli spotkać starożytną cywilizację. Leila stała naprzeciwko nich, więc gdyby poszła w ich ślady nie miałoby to zbyt wielkiego sensu.

— Jeśli chcecie poznać drogę słońca musicie brać lekcję u mistrzów Rana i Shawa — oznajmił dowódca. Obfity pióropusz na jego głowie mówił sam za siebie. To napewno był głos autorytetu w tej społeczności.

— Rana i Shawa? — powtórzył z lekką obawą Aang. — Dwóch mistrzów?

— Gdy staniecie przed nimi, przeegzaminują was — wyjaśnił mężczyzna, podchodząc do chłopców i patrząc prosto na ich nieco przerażone twarze. — Będą czytać w waszych sercach, waszych duszach i pochodzeniu. Gdy uznają, że zasługujecie na to, będą was uczyć, a jeśli nie, zginiecie na miejscu natychmiast.

No i masz, Leila spojrzała na przyjaciół z przerażeniem. Wtedy mężczyzna zwrócił się w jej stronę, mierząc ją uważnym wzrokiem.

— Ty także chcesz nastąpić próby?

— Ona jest magiem wody, nie nadaje się do tego — oznajmił Ghan, wyprzedzając Leile, która była mu za to wdzięczna.

— Mag wody? — powtórzył.

— Uzdrowiła moją rękę — odparł Ghan.

— Dobrze, będzie obserwatorką — zarządził mężczyzna, po dłuższym zastanowieniu.

Wraz z nadejściem ranka, Zuko i Aang oraz Leila zostali zaprowadzeni do miejsca wiecznego ognia. Dar od smoków. Mieli oni zabrać cząstkę tego płomienia, trzymać go i podarować ów mistrzom.

Leila jako mag wody miała jedynie obserwować wszystko z widowni.

Aang trochę panikował, kiedy dostał część tysiąc wiecznego ognia. Obawiał się, gdyż nie potrafił jeszcze zbyt dobrze go tkać.

— To jak małe serduszko — zachwycił się Aang.

— Trudno uwierzyć, że coś tak uroczego może przynieść tyle zniszczenia — wyszeptała Leila, obserwując małe płomienie, które tliły się podtrzymywane przez Zuko i Aanga.

— Magowi wody trudno jest zrozumieć, że ogień to także życie — rzekł.

Leila zastanowiła się nad jego słowami. Mężczyzna zaś wskazał na trochę oddaloną górę, zawiadamiając, że to tam chłopcy mieli zanieść ogień. Poinformował, że mistrzowie znajdują się właśnie pod tą skałą.

Leila przegryzła nerwowo wargę i usiadła na ziemi, gdyż zaczynały boleć ją nogi. Prawie wcale nie spała. Nie pozwolili jej zbyt długo siedzieć i zabrali na ów górę. Tylko że wejściem znajdującym się z innej strony, niż to którym udali się chłopcy.

— Poddanie się osądowi mistrzów magii ognia będzie dla was bardzo niebezpieczne — ostrzegł główny Wojownik Słońca i spojrzał w stronę Zuko. — Twoi przodkowie są bezpośrednio odpowiedzialni za wyginięcie smoków. Mistrzowie mogą się nie ucieszyć na twój widok.

— Ja bym się nie ucieszył — dodał stojący przy nim mężczyzna.

— Lecz kiedy dowiedzą się, że jestem awatarem...? — w głosie Aanga wyczuła nadzieję. Wojownik nie wyglądał na przekonanego.

— Czyżbyś zapomniał, że zniknąłeś pozwalając Narodowi Ognia obrócić świat w perzynę? Wyginięcie smoków jest też twoją winą. Jedyną, której życie nie jest zagrożone jest ta magiczka wody.

Marne pocieszenie. Leila pocałowała Aanga w policzek dla dodania mu odwagi. Za to do księcia rzuciła jedynie krótkie, acz zwięzłe:

— Powodzenia, Zuko.

— Dzięki — odparł.

W głębi duszy miała nadzieję, że im się powiedzie, inaczej będzie źle. Usiadła gdzieś dalej między członkami społeczności, którzy zrobili dla niej miejsce. Widziała panikę na twarzy Aang, który wyglądał, jakby chciał jak najszybciej stamtąd uciec. Niektórzy z nich tworzyli ogniste okręgi.

— Wezwij ich! — zawołał Zuko.

Wtedy rozległy się bębny. Leila wciągnęła z nerwów powietrze. Aang i Zuko zaczęli wchodzić po ogromnych schodach. Na końcu czekał ich rozległy most.

— Ci, którzy chcą poznać mistrzów Rana i Shawa przedstawią teraz swoje płomienie!

Wykonali polecenie, kuląc głowy przed dwiema jaskiniami, znajdującymi się pod dwóch kinach mostu. Leili trudno było dokładnie to dostrzec. Rozpoczęło się dudnienie, Leila dostrzegła, że coś tam działo.
Aang chyba stracił swój płomień.

— Ci twoi, to zawsze tak? — zapytał Ghan, nachylając się do niej.

— Em, cóż... — mamrotała trochę przerażona.

— Rozumiem — uznał.

— Powiedźmy, że taki ich urok — wzruszyła ramionami.

— Urok proszenia się o śmierć?

— To naprawdę takie prawdopodobne, że coś im się stanie? Myślałam, że specjalnie chcieliście nas nastraszyć.

— Przykro mi — powiedział tylko.

Przełknęła głośno ślinę, dostrzegła, że Zuko również nie miał już ognia. Jednak najważniejszym co przykuło jej uwagę był latający stwór, który wyleciał im na spotkanie.

— Smoki?! Mistrzami są smoki! — Leila nie potrafiła ukryć swojego zdumienia. Szybko jednak uśmiech zdumienia spełzł z jej twarzy, gdyż sobie coś uświadomiła. — Na honor Zuko, spalą mi zaraz przyjaciół.

— Słuszne spostrzeżenie — odparł któryś z Wojowników Słońca. Raczej, nie wydawał się im zbytnio przychylny. Leila posłała mu pochmurne spojrzenie.

Niebieski i czerwony smok latali naprzemiennie wokół nich. Ludzie dookoła niej pochylili się do ziemi, tak chyba oddawali cześć swoim mistrzom. Nie wiedząc, jak się zachować, Leila postanowiła pójść ich śladem.

— Zaraz się zacznie kolacja dla naszych mistrzów — usłyszała po chwili smęcenie niemiłego Wojownika Słońca.

— Zamilcz, Ham Ghao! — zbeształ go dowodzący mężczyzna.

— Co? — zdziwił się. — Wszyscy myślą tak samo.

— Ja nie — syknęła Leila.

Ham Ghao po marudził pod nosem coś o denerwujących magach wody, a Leila starała się dostrzec co robią chłopcy. Podniosła głowę i zerknęła w górę. Otworzyła szeroko oczy, oni właśnie kończyli tańczyć.

Nadeszła pora osądu. Leila wstrzymała oddech. Czuła, jak łomocze jej serce.

Wrzasnęła, kiedy smoki zionęły w ich stronę gorącym płomieniem. Stworzył on kolorową wiązkę ognia, przypominającą trąbę powietrzną. Była przepiękna, wręcz olśniewała swoją niezwykłością. Odetchnęła z ulgą, gdy się okazało, że jej przyjaciołom nie stało się nic złego. Byli cali i nie spłonęli.

Zeszli na dół.

— To, jak harmonia magii ognia — mówił Aang, będąc pogrążonym w dyskusji z Zuko.

— Aa! Udało wam się, jestem taka dumna!

Podbiegła w stronę chłopaków i przytuliła się do nich obydwóch równocześnie, mocno do siebie ściskając. Aang wybełkotał coś o uduszeniu, ale Leila była zbyt pogrążona w swojej radości. Prawie dostała zawału.

Odsunęła się od nich, pozwalając, aby dowódca Wojowników Słońca przemówił.

— Osądziły was i obdarowali wizją znaczenia magii ognia — oznajmił Wojownik.

— Nie do wiary, że wciąż są ostatnie smoki, mój stryj Iroh walczył z ostatnim smokiem i zabił go — powiedział Zuko.

— Więc twój stryj kłamał — stwierdził Aang.

— Rzeczywiście to całkowite kłamstwo, chociaż twój stryj Iroh był ostatnim obcym, który stanął przed mistrzami — opowiedział mężczyzna. Leila dostrzegł zdumienie na twarzy Zuko. Na ten widok uśmiechnęła się delikatnie. — Osądzili go i przekazali mu sekret magii.

— Najwidoczniej chciał je chronić — stwierdziła Leila.

— Tak, dlatego pewnie kłamał — przyznał Zuko.

To bardzo pasowało do charakteru tego poczciwego starca, którego zdołała poznać.
Iroh był jedną z tych ludzi budzących podziw, chociaż pozory na temat jego osoby mówiły coś całkowicie odwrotnego.

— Zawsze myślałem, że magia ognia niesie tylko zniszczenie. Odkąd sparzyłem Katarę byłem przestraszony i niechętny — przyznał Aang. — Teraz wiem czym ta magia jest. Jest energią, życiem.

— Jak słońce, ale wewnątrz nas — dodał Zuko. — Czy wy to wszystko wiecie?

— Cóż nasz lud od zawsze zwie się Wojownikami Słońca, więc tak — odparł.

— Już wiem, dlaczego moja energia była taka słaba — zaczął Zuko, spoglądając w stronę awatara. — Przez tyle lat polowanie na ciebie było moim celem, napędem. Gdy do was dołączyłem straciłem mój wewnętrzny ogień. Teraz mam nowy napęd muszę pomóc wam pomóc pokonać mojego ojca i przywrócić równowagę na świecie.

Wtedy Zuko udało się wywołać normalny płomień ognia. Aangowi również. Leila uśmiechnęła się z dumą.

— Teraz kiedy poznaliście tajniki i dowiedzieliście się o istnieniu naszego plemienia — odezwał się dowódca. — Nie mamy wyjścia musimy was tutaj uwięzić na zawsze. Przyda nam się uzdrowicielka.

Na twarzach Leili, Zuko i Aanga odmalowało się prawdziwe przerażenie. Spojrzenie mężczyzny złagodniało.

— Żartowałem.

Odetchnęli z ulgą. Obiecali jednak zachować istnienie tej cywilizacji w tajemnicy.

Podczas kilku godzinnej podróży nie było nic dziwnego w tym, że zasnęła. Lecz bardziej zastanawiało to, iż zrobiła sobie poduszkę z ramienia Zuko. Gdy się obudziła, poczuła się nieco speszona. Co też zmęczenie robiło z człowiekiem?

Niemal od razu po wylądowaniu w Zachodniej Świątyni Powietrza, Aang i Zuko zademonstrowali reszcie przyjaciół nabyte, oraz odzyskanie umiejętności. W tym taniec, którego się nauczyli.

Gdy skończyli, rozległy się oklaski.

— Wow, genialny taniec — mruknął Sokka.

— To nie taniec — burknął Zuko. — Tylko technika magii ognia.

— Władcę Ognia pokonacie w stu piruetach.

Typowy Sokka i jego teksty, którymi zdecydowanie działał Zuko na nerwy.

— To święta forma, która liczy sobie wiele tysięcy lat...

— Naprawdę? A jak ona się nazywa? — zapytała Katara.

— Taniec smoków — dokończyła Leila, wybawiając Zuko.

Odpowiedzieli śmiechem.






🌙

Continue Reading

You'll Also Like

7.2K 557 15
Jest 2040 rok. Właśnie minęła druga rocznica powstania androidów. Connor i Laura prowadzą na pozór szczęśliwe, normalne życie. Jednak seria niefortun...
19.8K 3.4K 21
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
19.3K 1.3K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
2.8M 20.3K 6
„Takich jak my, wszechświat jeszcze nie odkrył." 1 część trylogii "Secret" ~09.12.2020. - 15.06.2021~ Dziękuje za okładkę: @velutinae