Mistrz tajemnic [LA TALES #1]...

Galing kay ElianaLascaris

292K 16.2K 1.7K

Przypadkowe spotkanie, które zmienia wszystko. Obsesje, które mogą się naprawdę źle skończyć. Rav z pewnością... Higit pa

Kilka słów na początek
prolog
rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3.1
Rozdział 3.2
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7.1
Rozdział 7.2
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14.1
Rozdział 14.2
Rozdział 15.1
Rozdział 15.2
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18.1
Rozdział 18.2
Rozdział 19
Rozdział 20.1
Rozdział 20.2
Rozdział 21
Rozdział 22.1
Rozdział 23
Rozdział 24
epilog
Nowa wersja książki
Bonusowy rozdział

Rozdział 22.2

6.6K 411 37
Galing kay ElianaLascaris


Kochani, 

Możliwe, że przed nami został już tylko jeden, maksymalnie dwa rozdział i epilog (z którego jestem bardzo zadowolona). Wydaje mi się, jakbym dopiero wczoraj zaczęła publikację, a tu już docieramy do końca! Mam nadzieję, że czytanie tej historii sprawiło wam przyjemność. 

Za parę dni wrzucę zapowiedź kolejnej części - Władca piekieł. 

Nowym głównym bohaterem będzie Diabeł <3 A tam pojawi się sporo nowych wątków, inne stąd zostaną rozwinięte i na pewno spotkamy chociaż raz Rava, Knoxa a może nawet i Elise ;-) 

Przyjemnej lektury jak zawsze życzy, 

Wasza Eliana

*

😈 Rav 😈

Lubię nocną odsłonę Los Angeles, choć tak naprawdę nigdy nie wychodzę w miasto samotnie. To pierwszy raz od naprawdę wielu lat, gdy tak po prostu maszeruję po ulicy i nie przejmuję się kompletnie niczym. Jesteśmy z Elise po dwóch sporych drinkach i chociaż to za mało alkoholu bym był pijany, uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Po raz pierwszy od bardzo dawna wręcz nie mogę go powstrzymać i doskonale zdaję sobie sprawę, że jedynym jego powodem jest kobieta idąca obok mnie.

Jest równie wesoła, a roześmiane oczy spoglądają na mnie raz po raz. Policzki ma lekko zaróżowione i sam już nie wiem, czy winny jest upał, alkohol, czy po prostu ten wachlarz emocji. W końcu czuję się jak normalny młody mężczyzna i nie myślę o całym tym gównie, jakie ciągnie się za mną na każdym kroku.

Po raz pierwszy od dawna po prostu jestem sobą.

— Jeśli mi się poszczęści, to może nawet weźmiesz mnie za rękę — rzuca żartobliwie.

Słysząc te słowa, momentalnie poważnieję. Czy ja w ogóle spędzałem kiedykolwiek czas w ten sposób?

— Hej, przepraszam. — Jej ciepła dłoń ląduje na moim ramieniu. — Po prostu za dużo gadam. Wybacz, jest ciepło i te Margarity uderzyły mi do głowy.

— Nie, wszystko jest w porządku.

Mam wrażenie, że w ogóle mi nie wierzy.

— Na pewno, Rav? Wyglądasz, jakbyś był zdenerwowany.

— Chodź, usiądźmy tam. Spokojnie porozmawiamy.

Zmierzamy w stronę jednej z ławek, ukrytej w cieniu oddzielającym jedną latarnię od drugiej. Widok rozpościerający się z miejsca przed nami z pewnością robił wrażenie na wszystkich przyjezdnych, ale mi już spowszedniał. Prawie nic nie wzbudza moich emocji.

Tylko Elise się to udaje. Za każdym razem równie mocno.

— Pięknie.

Próbuję spojrzeć na to miejsce jej oczami i w duchu przyznaję rację. Faktycznie, widoczny z oddali diabelski młyn robi wrażenie, mieniąc się na różne kolory. Ich blask odznacza się od nocnego nieba, po którym wolno płyną pojedyncze chmury. Otaczające nas palmy idealnie pasują do tego obrazka. Oto nocne Los Angeles, wciąż tętniące życiem tak, jakby był środek dnia.

W ciszy opadamy na ławkę i przez chwilę jedynie rozkoszujemy się własnym towarzystwem.

— Nasza historia jest strasznie dziwna — mówię ze skruchą. — Przepraszam za wszystkie złe rzeczy, które cię przeze mnie spotkały. Za te blizny, za porwanie, ale też za to, jak zachowałem się kiedyś w klubie. Lista nie ma końca... A jest mi tak głupio, bo nie zasłużyłaś na to. Zasługujesz na dobre traktowanie. Na to, żeby zawsze stawiano cię na pierwszym miejscu.

Zerka na mnie z ciekawością, a jej oczy lśnią od emocji.

— Ty to zrobiłeś. Postawiłeś mnie na pierwszym miejscu, chociaż wiele cię to kosztowało.

— Tak. Masz rację.

Przyznanie tego przed samym sobą jest dla mnie trudniejsze, niż wypowiedzenie tych myśli na głos.

— Rav? To, co nas połączyło to nie tylko złe rzeczy. Było też wiele dobrych chwil.

Uśmiecham się lekko i patrzę na nią z tym ogromem uczuć, który w sobie kryję. W jej błękitnych oczach odbijają się kolorowe światła, a na ustach błąka się uśmiech. Kiedy nasze dłonie przelotnie spotykają się na oparciu ławki, przechodzą mnie dreszcze. Przez krótką chwilę tylko dotykamy się palcami, ale w końcu zbieram się na odwagę i chowam jej drobną dłoń w swojej.

Jestem pewien, że ona wie, ile ten gest znaczy. To właśnie w nim kryje się wszystko to, czego nie umiem powiedzieć.

— Przy tobie po raz pierwszy poczułam, że nie muszę udawać ani się dostosowywać, bo w zupełności wystarcza bycie sobą. Wtedy na początku mówiłam prawdę, Rav.

— Ja też. Nadal uważam , że trafiłaś tym w samo sedno moich myśli. — Słowa chcą płynąć z moich ust, ale przez moment się waham. — Chciałbym, żebyśmy częściej spędzali czas w ten sposób.

— Też bym tego chciała.

— Co myślisz o moim bracie?

Jej brwi delikatnie się marszczą, gdy najwyraźniej szuka właściwych słów. Doskonale wiem, że Elise nie powie niczego złego, ale i tak się denerwuję. Tak bardzo chcę, żeby ten układ wypalił.

— Jest względem ciebie bardzo opiekuńczy.

— To źle?

Zaprzecza.

— To dobrze. Cieszę się, że masz kogoś takiego. Naprawdę go polubiłam, wiesz? Powinieneś dać mu szansę.

— Szansę na co? — dziwię się.

— Na bycie twoim przyjacielem. Nie chcę się wymądrzać, ale chyba nieźle mu to utrudniałeś.

Jak zwykle ma rację. Obstawiam, że poczucie winy mam wymalowane na twarzy.

— Chcę to zmienić — mówię szczerze. — Ja chcę się zmienić.

Wyciąga rękę do mojej twarzy i gładzi delikatnie policzek pokryty szorstkim zarostem. Czułość tego gestu sprawia, że powieki opadają mi w dół.

— Już się zmieniłeś.

Chcę wierzyć w to, że ona ma rację. Różne myśli przelatują przez moją głowę, ale Elise nie daje mi szansy na utonięcie w tych czarnych wizjach. Powoli przesuwa się coraz bliżej, aż w końcu siedzimy twarzą w twarz. Jedną dłoń kładzie na moim sercu, a drugą wplata włosy. To wystarczająca zachęta bym ją pocałował i robię to nagle, nie czekając już ani sekundy dłużej. Daję jej całą moją delikatność. Próbuję wyrazić wszystkie rzeczy, których wciąż nie umiem powiedzieć. Po raz pierwszy w życiu zatracam się w uczuciach bez pamięci, bo wiem, że warto.

*

Kilka dni później znów spędzam wieczór w gabinecie swojego klubu, ale tym razem mój humor nie jest już tak rewelacyjny jak kiedyś. Spoglądam z ogromną dawką melancholii na roztańczony tłum, a świadomość, że w podziemiach zapewne panoszy się Diabeł, tylko potęguje ten stan. Nie mogę się doczekać, aż w końcu się od niego uwolnię, a wiem, że ten dzień nastąpi. Wtedy najchętniej zasypię to miejsce. Zmyję je z powierzchni ziemi raz na zawsze. Wystarczyło, by ktoś powtórzył mi, że nazywano je Piekłem ze względu na Diabła, a wpadłem w szał. Niewiele brakowało do tego, bym zamordował kogoś gołymi rękoma, ale w porę się powstrzymałem.

— Hej.

Drgam zaskoczony, gdy ciszę przeszył męski głos. Cholera, zamyśliłem się tak mocno, że nawet nie usłyszałem, jak ktoś wchodził. Przekręcam się nieznacznie i z ulgą dostrzegam, że to mój brat. Niepokoi mnie tylko wyraz jego twarzy, połączony z nerwowością ruchów.

— Cześć, Don. Wszystko w porządku?

Pochodzę nieco bliżej tak, że jesteśmy ledwie kilka kroków od siebie. Zielone oczy świdrują mnie na wylot.

— To ty mi powiedz czy wszystko w porządku, Olly. Wszystko w porządku?

— O czym mówisz? — Marszczę brwi. — Co się dzieje?

— Ten cały Diabeł tu jest. Przypadkiem usłyszałem, że będzie szedł do ciebie. Oliver, czy on chce ci coś zrobić?!

Drgam, gdy słyszę swoje pełne imię.

— Don — próbuję mu przerwać.

Tama jednak już pękła, a mój brat nie ma zamiaru zamilknąć.

— Razem damy mu radę — mówi szybko, a potem ukradkiem wskazuje mi na broń schowaną za paskiem. — Tylko mi powiedz. Wiesz, że zawsze stanę w twojej obronie.

To jeden z tych rzadkich momentów, gdy wzruszenie łapie mnie za gardło i na moment zapominam języka w gębie. W końcu pokonuję dzielącą nas odległość, a potem kładę mu dłonie na ramionach.

— Nie musisz tego robić, Donatello. — Staram się brzmieć spokojnie. — Poradzę sobie z Diabłem. Wolałbym, żebyś się do tego nie mieszał, bo nie wiesz wszystkiego i...

— Wiem! — wcina się ostro. — Wiem wszystko, Olly.

Krzywię się.

— Od kiedy?

— Już od jakiegoś czasu. — Dźga mnie palcem w pierś. — To nic nie zmienia, słyszysz? Jesteś moim bratem. Wmawiaj sobie co chcesz, ale nie jesteś żadnym potworem. Na twoim miejscu zrobiłbym to samo.

— Donatello — zaczynam, a głos o mało mi się nie załamuje. — Proszę cię. Idź.

Kiwa głową. Jest bardzo niechętny i już ma coś powiedzieć, gdy przerywa nam pukanie, a w drzwiach dostrzegam winowajcę całego tego bałaganu. Jest jak zwykle wyniosły, elegancki i perfekcyjnie opanowany, ale jego blask jakby przygasł. W końcu wchodzi do środka, jakby co najmniej był u siebie, po czym rozgląda się z uśmieszkiem. Dłonie ma schowane w kieszeniach swoich spodni od garnituru, a rękawy białej koszuli ma podgięte do łokci, co eksponuje jego wytatuowane przedramiona.

— Przepraszam, że przeszkadzam w rodzinnej naradzie, ale mam do obgadania sprawy z Mistrzem.

Rzuca Donowi kpiące spojrzenie, a ten odpowiada mu morderczą miną. Przez chwilę boję się, że będę musiał rozdzielać ich siłą, ale na całe szczęście mój brat po prostu kręci głową i wychodzi. Wściekłe trzaśnięcie drzwiami zapewne idealnie oddaje jego myśli, jednak chwilowo nie mam czasu się nad tym zastanawiać.

— Czego chcesz? — pytam bez ogródek.

— Rzucam tę robotę.

Przyznaję, tego się nie spodziewałem.

— Coś się stało. — Uważnie obserwuję jego twarz w poszukiwaniu emocji. — Wpadłeś się pozwierzać?

— Jesteśmy od siebie zależni, Rav — wypala. — Ty zależysz od mojej tajemnicy, a ja od twojego lokalu.

— To prawda.

Przyznanie tego nie przychodzi mi łatwo.

— I jaki masz plan, co? — kpię. — Złożysz im swoje wypowiedzenie? Na twoim miejscu raczej nie liczyłbym na ekwiwalent za zaległy urlop.

Po raz pierwszy od bardzo dawna czuję pewną wyższość nad tym skurwielem i to napawa mnie radością. Wiem, że może pociągnąć mnie na dno, ale patrzenie na jego niepokój dostarcza mi rozrywki.

— Posłuchaj mnie, Loring — syczy, celując we mnie palcem. — Twoje zlecenie wkopało nas oboje w bagno i lepiej to sobie uświadom. Ty nie dałeś mi zlecenia na konkretną osobę. To JA musiałem najpierw znaleźć twój cel, a to kosztowało mnie sporo przysług. O wiele więcej, niż sobie, kurwa, możesz wyobrazić.

— I jaka w tym moja rola?

— Został ostatni cel, który zna nasze prawdziwe nazwiska. Masz rodzinę, prawda? I swoją słodką Elise.

Śmieję się.

— Ty chyba też kogoś masz, skoro nagle się boisz.

— To nie ma znaczenia. Nie możemy wynająć nikogo do tej brudnej roboty, bo inaczej nigdy nie wyrwiemy się z tej pętli. Odczekaj jeszcze jakiś czas, a potem zamknij Piekło. W tej chwili układam plan i to może potrwać, ale gdy przyjdzie czas, odezwę się.

Złośliwe rozbawienie ucieka z mojego ciała, zastąpione inną emocją.

— Czego będę potrzebował?

— Kamizelki kuloodpornej i broni, której nie da się zidentyfikować.

— Okej — mówię po namyśle. — A potem znikniesz z mojego życia na zawsze.

— Potem zniknę. Nie myśl, że utrzymuję z tobą kontakty dla przyjemności.

— Wzajemnie.

Ściskamy sobie ręce na znak dobitego targu. Ten podły manipulant brzydzi mnie do cna, ale wiem, że nie mam wyboru. W innym wypadku zawsze będę czuł ich oddech na karku, a Elise nigdy nie będzie bezpieczna.

To prosty rachunek.

Zrobię to po raz ostatni. 

*

Nie zapomnijcie wpaść na moje social-media:

☀ Instagram: dominikafal_autorka

☀ Facebook: Dominika Fal/Eliana Lascaris - strona autorska

☀ Twitter: elianalascaris

Jeśli używacie Twittera, to będzie mi bardzo miło, jeśli zostawicie swoje przemyślenia pod hashtagiem #mistrztajemnic <3

Ipagpatuloy ang Pagbabasa

Magugustuhan mo rin

39.5K 4K 61
Kiedy Summer ma dziesięć lat, z opresji ratuje ją starszy chłopak. Od tego czasu stają się nierozłączni, choć są całkowitymi przeciwieństwami. Ona-pe...
399K 9.6K 58
Młoda, szalona i pełna tajemnic Aria zaczyna studia na jednym z najlepszych uniwersytetów w Nowym Jorku. Nigdy nie planowała studiować, jednak jej p...
144K 7.4K 31
Nowa pani weterynarz w mieście, zagorzały właściciel psów, które później trafiają na walki i ranny doberman. Czy młoda lekarka uratuje psa mężczyzny...
1.2M 8K 12
Ellie Morgan to dziewczyna sponiewierana przez ojca alkoholika, niemalże przyzwyczajona do tego rodzaju życia. W pewnych okolicznościach spotyka pięc...