Obudził mnie dzwonek do drzwi... Tom jeszcze spał, więc postanowiłam, że otworzę drzwi. Przede mną stanęła jakaś kobieta..
-O matko jedyna! Mój syn w końcu ma dziewczynę!-krzyknęła kobieta i mnie przytuliła.
W pewnym momencie myślałam, że mnie udusi... Moja teściowa ma ścisk, haha.
-Tom! Kochanie moje!-krzyczała od progu.
Blondyn podniósł głowę i chwilę popatrzył. Chyba oczekiwał odpowiedzi co do jej krzyków... A, że nikt mu nie odpowiedział to poszedł dalej spać. Słodko wyglądał...
-Co wy takiego robiliście, że on jest niewyspany?-zapytała cicho.
-Kolacja u mojej mamy... Napije się pani herbaty czy kawy?-zapytałam, idąc do kuchni.
-Herbatę poproszę...-wydukała i podeszła do kanapy.
Wychyliłam się zza ściany od kuchni i obserwowałam teściową. Kobieta przykryła Tom'a kocem, a potem dała mu buziaka w czółko. Wróciłam do robienia herbaty, gdy kobieta pojawiła się w pomieszczeniu.
-Od kiedy jesteście razem?-zapytała.
O boże... Jak to Tom powiedział mojej mamie? Od roku chyba...
-Od roku...-wydukałam, opierając się o blat.
-No to ślub trzeba zaplanować. Mogę załatwić wam datę-odpowiedziała radośnie.
-Myślę, że Tom przy takich rozmowach powinien być...-odpowiedziałam, zalewając herbatę.
-On i tak by zaczął zaprzeczać... Ja lecę do kościoła wam datę załatwić. Wpadnę później, herbatę dopiję-powiedziała i pobiegła do drzwi.
-Ale...-zaczęłam, biegnąc za nią.
Kobieta była szybsza i opuściła dom syna. Ale się narobiło... Ja jebie... Wróciłam do kuchni i zaczęłam obarczać się winą... Mogłam jej nie mówić nic tylko szybko zmienić temat... Patrzę na kanapę, a tam mojego chłopa nie ma...
-Buuu!-krzyknął.
-Boże święty! Wystraszyłeś mnie!-krzyknęłam oburzona.
-No przepraszam...-wydukał i mnie przytulił od tyłu.
Obróciłam się do chłopaka, a on złapał mnie za biodra i spojrzał w moje oczy.
-Kochanie... Co się stało?-zapytał.
-Nic...-odpowiedziałam.
-Nie kłam... Widzę...-wydukał.
-Twoja mama tutaj była...-burknęłam.
-No to wiem... A coś zrobiła czy coś innego się stało?-rzekł.
-Twoja mama pojechała do kościoła...-odpowiedziałam.
-Na różaniec?-wydukał, śmiejąc się.
-Jechała po to, by znaleźć nam datę ślubu...-szepnęłam, zagryzając wargę.
-Co?-spytał.
-No tak... Powiedziała, że nie będzie z tobą o tym rozmawiać, bo i tak się nie zgodzisz....-szepnęłam.
Na twarzy Tom'a widziałam zdziwienie... Nie dziwię mu się....