💚Rozdział 11💚

285 18 12
                                    

Obudził mnie dzwonek do drzwi... Tom jeszcze spał, więc postanowiłam, że otworzę drzwi. Przede mną stanęła jakaś kobieta..

-O matko jedyna! Mój syn w końcu ma dziewczynę!-krzyknęła kobieta i mnie przytuliła.

W pewnym momencie myślałam, że mnie udusi... Moja teściowa ma ścisk, haha.

-Tom! Kochanie moje!-krzyczała od progu.

Blondyn podniósł głowę i chwilę popatrzył. Chyba oczekiwał odpowiedzi co do  jej krzyków... A, że nikt mu nie odpowiedział to poszedł dalej spać. Słodko wyglądał...

-Co wy takiego robiliście, że on jest niewyspany?-zapytała cicho.

-Kolacja u mojej mamy... Napije się pani herbaty czy kawy?-zapytałam, idąc do kuchni.

-Herbatę poproszę...-wydukała i podeszła do kanapy.

Wychyliłam się zza ściany od kuchni i obserwowałam teściową. Kobieta przykryła Tom'a kocem, a potem dała mu buziaka w czółko. Wróciłam do robienia herbaty, gdy kobieta pojawiła się w pomieszczeniu. 

-Od kiedy jesteście razem?-zapytała.

O boże... Jak to Tom powiedział mojej mamie? Od roku chyba...

-Od roku...-wydukałam, opierając się o blat.

-No to ślub trzeba zaplanować. Mogę załatwić wam datę-odpowiedziała radośnie.

-Myślę, że Tom przy takich rozmowach powinien być...-odpowiedziałam, zalewając herbatę.

-On i tak by zaczął zaprzeczać... Ja lecę do kościoła wam datę załatwić. Wpadnę później, herbatę dopiję-powiedziała i pobiegła do drzwi.

-Ale...-zaczęłam, biegnąc za nią.

Kobieta była szybsza i opuściła dom syna. Ale się narobiło... Ja jebie... Wróciłam do kuchni i zaczęłam obarczać się winą... Mogłam jej nie mówić nic tylko szybko zmienić temat... Patrzę na kanapę, a tam mojego chłopa nie ma... 

-Buuu!-krzyknął.

-Boże święty! Wystraszyłeś mnie!-krzyknęłam oburzona.

-No przepraszam...-wydukał i mnie przytulił od tyłu.

Obróciłam się do chłopaka, a on złapał mnie za biodra i spojrzał w moje oczy.

-Kochanie... Co się stało?-zapytał.

-Nic...-odpowiedziałam.

-Nie kłam... Widzę...-wydukał.

-Twoja mama tutaj była...-burknęłam.

-No to wiem... A coś zrobiła czy coś innego się stało?-rzekł.

-Twoja mama pojechała do kościoła...-odpowiedziałam.

-Na różaniec?-wydukał, śmiejąc się.

-Jechała po to, by znaleźć nam datę ślubu...-szepnęłam, zagryzając wargę.

-Co?-spytał.

-No tak... Powiedziała, że nie będzie z tobą o tym rozmawiać, bo i tak się nie zgodzisz....-szepnęłam.

Na twarzy Tom'a widziałam zdziwienie... Nie dziwię mu się....

Przypadkowa miłość...حيث تعيش القصص. اكتشف الآن