💚Rozdział 7💚

307 20 11
                                    

Weszliśmy do domu i zajęliśmy ponownie swoje miejsca. Mama przyniosła desery i dodatki do nich.

-Mamo... Mogę dziś zostać u Tom'a na noc?-zapytałam.

Wszyscy spojrzeli się na mnie łącznie z Tom'em... Nie wiedziałam dlaczego wypaliłam z tym pytaniem...

-Jeśli dla Tom'a to nie problem to tak-rzekła kobieta.

Popatrzyłam pytająco na swojego ''udawanego chłopaka''.

-Dla mnie to nie problem. Odwiozę cię jutro wieczorem do domu-wydukał i położył dłoń na moim kolanie.

-Dziękuję, misiu-odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek.

Moja mama zaczęła płakać... Chryste panie, ale ona uczuciowa... Jakąś godzinę później mieliśmy już jechać.

-Daj mi chwilę... Muszę wziąć ciuchy na zmianę-uśmiechnęłam się.

Poszłam do swojego pokoju w jednym adidasie. Wyglądałam jak ułom... Złapałam za torbę i zaczęłam pakować to co mi potrzebne. Chwilę później zeszłam na dół.

-Młoda... But...-rzekł Alex i zaśmiał się.

-Bym poszła bez buta, ale Tom to ma głowę w chmurach-odpowiedziałam, udając, że się obrażam.

-Czekałem aż sama się kapniesz-rzekł.

-Ciekawe czy będziesz taki mądry jak zabiorę ci kontroler od konsoli...-szepnęłam.

-Ona ci zabiera kontroler jak coś zrobisz?-zapytał Dominik.

-Oczywiście... Ostatnio wzięła i wsadziła w torebkę i wyszła.... Prosiłem się o niego 5 godzin... Dlatego teraz z nim wszędzie chodzę...-powiedział blondyn i spojrzał się na mnie.

-Dobra dobra... Zobaczymy... Dziękujemy mamo za kolację i deser. Naprawdę doceniamy twoje starania. Do jutra-powiedziałam i przytuliłam ją.

-Nie ma za co, dzieci-odpowiedziała.

Mama tuliła mnie, Tom przytulił nas dwie, a Alex i Dominik nas wszystkich. To był taki rodzinny przytulas.

-Bezpiecznie jedźcie-rzekła mama, uśmiechając się.

-Dobrze-rzekłam razem z Tom'em.

Opuściliśmy dom, a potem pojechaliśmy.

-Mocno się wczuliśmy...-szepnął Tom.

-Właśnie zauważyłam... Trzeba będzie to przerwać... Zerwaniem czy co...-mruknęłam.

-Ale po co przerywać?-rzekł, zaciskając dłonie na kierownicy.

-Nic nie czujemy do siebie i nawet siebie nie znamy... Chcesz może jeszcze ze mną wziąć ślub?-odpowiedziałam.

-Nie... Coś wymyślimy...-burknął.

Widziałam, że Tom był jakiś speszony... Nie odezwał się już do mnie przez resztę drogi...

-Ulubiony kolor?-zapytał nagle.

-Kolory tęczy, a twój?-odpytałam.

-Czarny, biały, czerwony, niebieski i szary-powiedział.

-Okej... Ulubione danie?-zapytałam.

-Czekolada śmietankowa, krakersy, lody czekoladowe. A twoje?-zapytał.

Przypadkowa miłość...Where stories live. Discover now