38. Zakład

231 14 6
                                    

-Myślisz, że powinnam za nią pobiec czy to jakiś kolejny wyskok Jamesa?- spytała Dorcas wpatrując się w trzymany w ręce kubeczek z napojem. 

- Wyglądało to na coś poważnego, ale Lily tak ma nawet z najdrobniejszymi sprawami, więc pewnie Rogacz chciał ją pocałować czy coś takiego. - zaśmiał się Remus.

- Obyś miał rację. - uśmiechnęła się dziewczyna i złapała go za rękę- Chodź, idziemy tańczyć .

Na parkiecie były oprócz nich tylko dwie pary, wszyscy inni siedzieli znudzeni przy stolikach. Profesor McGonagall wyglądała, jakby bardzo jej to odpowiadało, natomiast Flitwickowi chyba udało się za młodu doświadczyć paru imprez, bo krzyknął:

- Halo, towarzystwo, co to ma być? Zapraszam na parkiet, no już! 

Początkowo niechętnie, ale większość osób wykonało jego polecenie i po chwili nie było wolnego miejsca. Właśnie w tym momencie drzwi otworzyły się i ukazały się w nich dwie postacie: wysoki, czarnowłosy chłopak w okularach i dość niska, rudowłosa dziewczyna. 

- Czy mogę panią prosić do tańca? - chłopak wyszczerzył się do niej.

- Jeśli musisz. - Lily przewróciła oczami, ale na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. 

Po chwili już tańczyli do skocznej muzyki. Jednak nie trwało to długo, bo dj zmienił piosenkę na wolną. James niepewnie położył ręce na talii dziewczyny i uśmiechnął się, gdy nie dojrzał na jej twarzy sprzeciwu. 

- Ślicznie wyglądasz, wiesz? - szepnął jej do ucha, na co dziewczyna lekko się zarumieniła. 

Cieszyła się, że jest ciemno i prawdopodobnie chłopak tego nie zauważył. 

- Pamiętaj, że to, co było w lesie, zostaje w lesie. 

- To nazywa się całowaniem, kochanie. - zaśmiał się James. 

- Potter! - zaperzyła się- Zapomnij, że w ogóle do tego doszło. I nie mów do mnie kochanie. 

- Całowanie to nic złego, wiesz? - zachichotał - Robi to każdy wokół, spójrz tylko. 

Chłopak wskazał palcem na kilka par obok nich. 

- Nie pogardziłbym jeszcze jednym takim buziakiem. - uśmiechnął się iście huncwocko i lekko zbliżył się do dziewczyny tak, że dzieliły ich zaledwie cale. 

- Co ja ci mówiłam?! - Lily wyraźnie się zestresowała. - Masz o tym ZAPOMNIEĆ.

- Księżniczko, ja nigdy o tym nie zapomnę. - rozmarzył się- To najpiękniejsze, co mnie spotkało do tej pory, włącznie z wygraniem mistrzostw świata. Lily Evans sama mnie pocałowała, bez żadnego zmuszania. 

Chłopak zbliżył się jeszcze bardziej, na tyle, że ich ciała stykały się. 

- Czy ty nie możesz zachowywać się jak normalny człowiek ? - rozpaczała Evans. 

- Miłość nie zna takiego słowa. - wyszczerzył się, a rudowłosa westchnęła. 

Po drugiej stronie sali całą scenę oglądali podekscytowani Syriusz oraz Dorcas i Remus, którzy postanowili zrobić sobie przerwę w tańcu. 

- Ona zgodziła się z nim zatańczyć! - zapiszczała dziewczyna. 

- Oj chyba nie tylko zatańczyć. - wyszczerzył się Syriusz-  Rogaś coraz bardziej się do niej przybliża, a Lilka nie reaguje na to! 

- Ciekawe, co się stało jak wybiegli. - powiedział Remus zaciekawiony. 

- Też jestem ciekawa. - Dorcas zamyśliła się.- O Merlinie! Chyba zaraz się pocałują!

- Nieee, Evans aż tak daleko by się nie posunęła. - odparł Black. 

- A moim zdaniem ona jest w nim zakochana, tylko boi się do tego przyznać. - stwierdził Lunatyk. 

- Idę o zakład, że może uda mu się ją pocałować, ale na pewno nigdy nie będą razem. Stawiam 10 galeonów. - czarnowłosy wyciągnął rękę do przyjaciela. 

- Stoi. - odrzekł z uśmiechem Lupin. 

- Cicho bądźcie! Spójrzcie jak oni się pożerają wzrokiem. - Meadows już dosłownie piała z zachwytu. 

Nagle piosenka skończyła się, a James i Lily odeszli od siebie, a potem ruszyli do stolika. 

***

- Rogaś, co się stało po tej aferze na sali? - spytał Syriusz wbiegając do domku Jamesa bez pukania, przez co został zmierzony wzrokiem przez mieszkającego tam Ślizgona. 

- Nic. - odpowiedział chłopak z obojętną miną, ale po chwili lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy. 

- Gadaj! - krzyknął Black. 

- Nie tutaj. - odparł szybko Potter i spojrzał na towarzystwo z domku. Dwie Krukonki, które miały sypialnię koło niego pochłaniały każde ich słowo. Reszta osób, choć już dyskretniej również wykazywała pewne zainteresowanie ich rozmową. - Chodźmy stąd. 

Przyjaciele wyszli i udali się do lasu. 

- Więc?- spytał Syriusz, gdy byli już w dostatecznej odległości od ośrodka, by nikt nie mógł ich podsłuchać. 

- Lily mnie pocałowała. - rozmarzył się. 

Black zaczął się śmiać. 

- Przecież całowałeś się już z mnóstwem dziewczyn, zresztą z nią też, co w tym takiego ? 

- Tamte dziewczyny nic dla mnie nie znaczyły. A to było co innego. To nie ja ją pocałowałem, tylko ona mnie. Poza tym, Merlinie... To był tak namiętny pocałunek... 

- A nie śniło ci się to przypadkiem?- Syriusz już dosłownie wył ze śmiechu. - Evans namiętna! Tego jeszcze nie było!

- Łapo, ja mówię poważnie! Rzuciła się na mnie jak wygłodniała lwica. 

- Jasne. - Black tarzał się już ze śmiechu. 

*** 

- Lily... - zagadnęła Al patrząc na swoją współlokatorkę, która wróciła z łazienki podśpiewując głośno, co nigdy jej się nie zdarzało. - Wszystko w porządku? 

- Co masz na myśli? - spytała zbita z tropu.

- No wiesz, na imprezie wybiegłaś z płaczem. 

- Ach, tak. Wszystko dobrze. - zamyśliła się rudowłosa- I przepraszam cię za te krzyki przed imprezą, miałaś rację. 

Alicja spojrzała na nią ze zdziwieniem. Lily rzadko kogoś przepraszała. Mijało to się z jej dumą. Coś musiało być na rzeczy.

- Jesteś pewna, że wszystko dobrze? 

- Zdecydowanie, bardzo dobrze. - uśmiechnęła się Evans i przykryła kołdrą aż po sam czubek głowy.

Magia Huncwotów [poprawiane, nieskończone]Where stories live. Discover now