Przed Calanmai

223 12 2
                                    

Po raz kolejny śniła mi się ta kobieta. Teraz już byłem tego pewien. Te delikatne dłonie nie mogły być męskie. Co więcej, tym razem rozpoznawałem te wzgórza, niezapalone ogniska...

Calanmai.

Tylko Dwór Wiosny świętuje Noc Ognia z takim rozmachem. Ona tam jest - to było jedyne o czym potrafiłem wtedy myśleć. W końcu ustaliłem lokalizację. Gdy przebłyski jej życia stały się wyraźniejsze uświadomiłem sobie, że wcześniejsza mgła była prawdopodobnie związana z murem, a istoty, które widywała nie należały do żadnego konkretnego Dworu.

Spojrzałem na potwora śpiącego obok mnie. Jej ogniste włosy mocno kontrastowały z porcelanową cerą, a czarne oczy były teraz zamknięte. Miałem ochotę ją rozszarpać, zniszczyć jej umysł. Nie byłem pewien czy bardziej nienawidziłem Amaranthy, czy tego kim się przez nią stałem. Niestety zabicie jej nie wchodziło w grę. Pozbawiła wszystkich Książąt mocy i teraz była znacznie silniejsza, a przed fizycznymi atakami się zabezpieczyła. Niemal 49 lat usługiwania komuś, kto odebrał mi wszystko... Na bogów, dobrze, że zauważyłem, iż tracę moc po wypiciu toastu i zdążyłem wymazać członkom Dworu Koszmarów pamięć o Velaris. Udało mi się także stworzyć barierę wokół miasta i powiązać ją z moimi przyjaciółmi, tak aby musieli tam pozostać i wyjaśniłem im w myślach co się stało.

Trzymajcie się od tego z daleka. To rozkaz. - To ostatnie co udało mi się przekazać mojemu Dworowi Snów, jedynym istotom, które mogłem nazwać rodziną.

Mor, Kasj...

Nie. Nie mogę o nich teraz myśleć.

Tamtego wieczoru, gdy Amarantha wyrżnęła już połowę towarzyszących mi osób, zrozumiałem, że zrobię w s z y s t k o, byle tylko nie dowiedziała się o osobach, które kochałem. Zerkała na mnie z obietnicą zabawy w oczach, a ja wiedziałem, iż w istocie będzie się świetnie bawić, bo chodziło o zemstę na duchu mojego ojca, który zabił jej przyjaciela. Postanowiłem więc dać jej to czego pragnęła, by odwrocić jej uwagę. W tej chwili jedyną furtką do pokonania Strzygi był Tamlin.

Kobieta nie była głupia, a już na pewno nie naiwna, więc każdej wspólnej nocy zastanawiała się czy spróbuję ją zabić. Musiałem się postarać. Sprawiłem więc, iż zaczeła wierzyć, że mi też seks z nią sprawiał przyjemność, a później pokazałem jej jaki ból potrafię zadać jej wrogom. Stałem się dla niej użyteczny.

Minęło tyle lat, przestałem się łudzić, że jeszcze kiedyś zobaczę mój lud i przyjaciół. Nie było już nadziei, zostały tylko: ciemność i wstęt do samego siebie. Inni też nie kryli swych uczuć nazywając mnie ,,dziwką Amaranthy". Ale to nie miało dla mnie żadnego znaczenia, niemal nic już się dla mnie nie liczyło.

Do czasu, gdy w snach widywałem przebłyski ognia w chacie, siana w stodole, zabitych królików i tej dłoni... pięknej i ludzkiej, która malowała kwiaty na stole. To przypomniało mi, że gdzieś poza Prythianem była osoba, która była dość bezpieczna by robić te rzeczy. Pózniej obraz nabrał ostrości a kobietę zaczeły dręczyć koszmary.

Dwór Wiosny. Jakimś niezwykle przykrym trafem znalazła się na ziemiach za murem.

- Obudziłeś mnie. Co się dzieje? - Amarantha usiadła.

- Wybacz, pani. Chcę się udać na Dwór Wiosny na Calanmai, by zobaczyć kto pojawi sie, by spiskować z Tamlinem.

Wiedziałem, że to jedno zdanie nie wystarczy, aby ją przekonać, ale musiałem dać jej czas na rozmyślanie o słuszności moich intencji.

- Z kim Książę Dworu Wiosny miałby spiskować, Rhysandzie?

Miałem ochotę wzdrygnąć się na dźwięk mojego imienia w jej ustach, wymówionego miękkim głosem, podszytego uwodzicielskim tonem. Nienawidziłem tego, co muszę zrobić, jednak chęć zobaczenia tej malującej dziewczyny była niesamowicie silna. Chciałem wiedzieć jak wygląda i dlaczego to jej sny widuję, poznać ją.

- Zostało tylko kilka tygodni do końca terminu...

- Masz mi przyprowadzić zdrajców, - przerwała nerwowym tonem - a teraz przydaj się na coś, skoro już mnie obudziłeś.

W tamtym momencie Amarantha zobaczyła najbardziej nieszczery uśmiech w całym Prythianie, a także na ludzkim ziemiach. Ale nie miała pojęcia jak blisko śmierci była. Jedyne co tym razem powstrzymywało mnie od utraty kontroli i zaprzepaszczenia wszystkiego o co tak walczyłemm była myśl, że Ona jest na Dworze Wiosny i niedługo ją zobaczę.

Rhysand POV On viuen les histories. Descobreix ara