Rozdział 9

755 45 7
                                    

Wszyscy byli zajęci powierzonymi im zadaniami. Seamus, Fred i George właśnie spotkali się w pokoju wspólnym Gryffindoru. Namawiali swoich kolegów z domu, do pomocy. Przy ładunkach wybuchowych potrzebowali naprawdę dużej liczby osób.

- A jak miałaby wyglądać ta pomoc? - zapytał jeden Gryfon z piątego rocznika.

- Ja i George zaopatrzymy was w materiały wybuchowe z naszego sklepu. Potem musimy zamontować je wszędzie gdzie się da. Tyle informacji dostaliśmy od Remusa, znaczy się Profesora Lupina. - poprawił się szybko Fred.

- Dobra zgadzamy się. Skoro zaraz ma być wojna, to chyba chcemy ją wygrać, prawda? - Zapytał jeden z Gryfonów. Reszta przytaknęła mu i od razu zabrali się do roboty.

Tak oto swoją prace rozpoczęli bliźniacy i Seamus. Jednak nie tylko oni zaczęli przygotowania. Panna Granger wraz z Panną Parkinson i Profesorem Snape'm szli właśnie przez zakazany las. Ich zadaniem na tą chwilę było zebranie ziół, które znajdują się w lesie. Chodzili już od ponad dwóch godzin, lecz do tej pory udało im się zebrać tylko dwa zioła z listy.

- Profesorze, na pewno znajdziemy tu te zioła? - Zapytała już lekko podirytowana Pansy. Chciała się bardziej przyłożyć i mieć ważniejsze zajęcie niż zbieranie ziółek na polankach.

- Zbierałem każde z podanych roślin w tym lesie. Potrzeba cierpliwości Panno Parkinson. - powiedział swoim zwyczajowym tonem. Przez resztę drogi szli w ciszy. Dopiero pod wieczór mieli zebrane już wszystkie potrzebne "chwasty" jak to je pięknie nazwała w myślach Ślizgonka.

Niemal niezwłocznie udali się do pracowni eliksirów, w której już znajdowała się pielęgniarka.

- Byłam w aptece w Hogsmeade i na Pokątnej, jednak nie zdobyłam wszystkich składników z listy. - mruknęła cicho Poppy.

- Spokojnie, może coś znajdzie się w spiżarkach albo moich zapasach. - Od razu uspokoił kobietę nauczyciel eliksirów.

Po jakimś czasie gdy mieli zebrane już wszystkie potrzebne składniki, zaczęli warzyć eliksiry. Spędzili w pracowni praktycznie całą noc.

Hermiona była już wykończona całonocnym warzeniem potężnej ilości eliksirów leczniczych. Zmęczona otarła sobie pot z czoła i odgarnęła do tyłu swoją burzę loków.

- Dobrze, na dzisiaj tyle wystarczy. Widzimy się jutro o 15, jasne? - powiedział Snape. Dziewczyny tylko pokiwały głowami i wyszły. Jak najszybciej udały się do swoich dormitoriów, by jutro być wypoczętym na kolejną serię warzenia.

***

Draco siedział w pokoju byłego Krukona. Od kiedy zobaczył co działo się w dworze Malfoy'ów nie chciał praktycznie w ogóle z niego wychodzić. Przez prawie cały ten czas myślał nad tym jak wyglądałoby teraz jego życie, gdyby Harry był przy nim.

Westchnął z bólem i rozłożył się na łóżku. Wszyscy byli zajęci powierzonymi zadaniami. Tylko jego grupa ociągała się strasznie. Bariery mieli postawić dopiero w dzień ataku na Hogwart. Nie wiedział dlaczego akurat wtedy, tego profesor McGonagall im już nie powiedziała.

Leżał na łóżku nudząc się. Nie mógł nawet pogadać z Pansy, która przez prawie cały czas siedziała w pracowni Snape'a i warzyła eliksiry lecznicze.

Wstał, podszedł do biblioteczki, którą stworzyli, zanim Potter wprowadził się do owego dormitorium. Przeglądał tytuły, w poszukiwaniu czegoś co go zainteresuje. W pewnym momencie jego oczy się rozszerzyły. Nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek to zobaczy.

Powoli lekko drżącą ręką wyciągnął notes, który był pokryty cienką warstwą kurzu. Niemal natychmiast usiadł na łóżku i otworzył szkicownik. Oglądał dokładnie każdy rysunek. Gdy dojechał do ostatniego rysunku, który pamiętał, chciał zamknąć notes, jednak zauważył kolejne rysunki. Zdziwiony przełożył następną kartkę i zauważył tam portrety różnych uczniów Hogwartu.

Z każdą kolejną stroną widział to nowe, niektóre nieznajome mu twarze. Kiedy przewrócił na następną stronę zdziwił się jeszcze bardziej. Nie był to już portret. Tym razem był to obraz przedstawiający Draco i Harry'ego leżących na łóżku i przytulających się.

Zdumienie blondyna było ogromne. Wiedział, że brunet miał talent do rysowania, ale żeby narysować coś takiego, zwracając przy tym każdą najmniejszą uwagę na drobne szczegóły. To było naprawdę niesamowite.

W taki oto sposób blondynowi minęły godziny na przeglądaniu notesu z rysunkami. W końcu udało mu się zasnąć, spokojnym snem. Był to chyba pierwszy raz bez koszmarów, przedstawiających tamten pamiętny dzień, od dawna.

***

W starym dworze Malfoy'ów panowała ogromna wrzawa. Wszyscy dyskutowali na temat zbliżającego się wielkimi krokami ataku. Jednak gwar przerwał sam mroczny Pan.

- Cisza! - jego ton głosu był chłodny i oschły. Spojrzał beznamiętnym wzrokiem na wszystkich swoich poddanych, którzy natychmiastowo umilkli. - Cho... Powiedz nam moja droga, czy nasza broń jest już gotowa? - zapytał czarnoksiężnik.

W tym samym czasie spojrzenia wszystkich skierowały się w stronę dziewczyny, która niewzruszona odpowiedziała:

- Wszystko gotowe zgodnie z planem, mój Panie... - powiedziała schylając głowę. Mimo tego, że Lord Voldemort był jej ojcem, musiała zachować pozory zwykłego sługi.

- Tak więc nie będziemy zwlekać... - zaczął, przejeżdżając świdrującym wzrokiem po wszystkich zebranych. - Atakujemy jutro o zmierzchu.

Na sali zapanowała ogromna cisza, która była przerażająca. Większość śmierciożerców nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Byli wręcz pewni, że ich lord zaplanuje atak na inny termin.

- Tak więc niech wygra potęga! - rzekł z diabelnym uśmiechem Voldemort. Na tym skończyło się spotkanie wewnętrznego kręgu. Nikt nie był pewien co przyniesie im jutro.

Nic w tej chwili nie było pewne. Co zwycięży? Czy tą bitwę wygra męstwo i odwaga, cechujące białą stronę? A może wojnę wygra mrok spowijający świat każdą nocą? Czy da się odpowiedzieć na te pytania?

Otóż nie. Każdy dzień przynosi ze sobą coś nowego. Nowe doświadczenia, nowych ludzi, nowe rzeczy. Jednak nie pojawi się nic nowego jeśli coś starego nie zniknie.

Każdego dnia rodzi się i umiera wiele istnień. Każdego dnia powstają nowe wynalazki, a stare idą w odstawkę. Każdego dnia dzieje się coś, co zmienia bieg historii.

Jak owa bitwa wpłynie na przyszłość całego czarodziejskiego jak i mugolskiego świata..?

———————————————————

Heja!
Witam was w nowym rozdziale, z dość nietypowym zakończeniem. Oczywiście nie piszę tej notki bez powodu! Mam niestety dość smutną wiadomość. Zostały nam 3 rozdziały do końca. Jednak nie martwcie się! Szykuję dla was kolejne fanfiction jak i moje własne opowiadania. W najbliższym czasie na moim profilu możecie doszukiwać się ff z anime „Boku no Hero Academia" pod tytułem: „To coś więcej niż przyjaźń".

Kolejna informacja nie wiem czy was zadowoli, ale puki co zawieszam „Czy ja jeszcze żyję". Mam nadzieję, że nie na długo. Ostatnio brakuje mi weny na pisanie kolejnych rozdziałów tego fanfiction. Jednak nie martwcie się, postaram jak najszybciej wrócić do pisania w nim rozdziałów.

Z takich nowinek to chyba wszystko. Do zobaczenia w następnym rozdziale!
Susan Catrise

Cena ZaufaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz