Rozdział 12 - Ostatni

1.2K 66 26
                                    

Od pamiętnej bitwy pomiędzy jasną stroną, a mroczną trójcą minęło 15 lat. W ciągu tego czasu wiele rzeczy się zmieniło, jednak jedna rzecz dalej była niezmienna.

Harry i Draco dalej byli szczęśliwą parą, a w zasadzie już małżeństwem. Trzy lata po zakończeniu bitwy, adoptowali 3 letniego Alexa i 5 letnią Cleo. Przeprowadzili się na obrzeża Londynu, do małego mieszkania.

Obecnie Alex miał 15 lat, a Cleo 17. Dlatego, że byli adoptowani z magicznego sierocińca, oboje byli czarodziejami i chodzili do Hogwartu. Wrócili do domu na święta, by spędzić je wspólnie ze swoimi rodzicami i resztą rodziny.

Właśnie całą rodziną siedzieli na kanapie, oglądając zdjęcia w albumach. Wszyscy byli szczęśliwi i śmiali się z historii opowiadanych przez Draco, czy przez Harry'ego.

- O to jest zdjęcie z drugiej klasy, tuż przed naszym pierwszym wspólnym meczem! - powiedział blondyn, wskazując na jedno ze zdjęć.

- Tak, pamiętam to! A jeszcze lepiej, pamiętam, jak potem chodziłeś przez tydzień naburmuszony, bo przegraliście. - zaśmiał się, przez co chwilę później oberwał w tył głowy.

- A to co za zdjęcie? - zapytała Cleo pokazując na już starszych rodziców, którzy byli cali brudni i poobijani.

- Eh... To jest zdjęcie sprzed 15 lat... Wtedy mieliśmy... 18 lat? Dobrze mówię? - powiedział blondyn, spoglądając  pytającym wzrokiem na Harry'ego.

- Tak, wtedy mieliśmy po 18 lat. To zdjęcie było zrobione 2 godziny po zakończeniu II bitwy o Hogwart, w której obaj braliśmy udział...

- Serio walczyliście?! Wow! Jak to jest?! I czemu nic o tym nie mówiliście?! - mówił podekscytowany Alex skacząc na kanapie i czekając na odpowiedź.

- W zasadzie to odwaliliśmy największą robotę w tej walce... - mruknął pod nosem Draco. - Ale spróbuj jeszcze raz mi coś takiego odwalić Potter, a ci łeb ukręcę. - powiedział patrząc na niego znacząco.

Dzieci jeszcze bardziej się zaciekawiły i z uwagą słuchały opowieści rodziców. Gdy skończyli swoją historię, dzieciaki wpatrywały się w nich szeroko otwartymi oczami. Normalnie cztery duże galeony.

- Wow! To niesamowite! A opowiedzcie co robiliście po wojnie! - powiedzieli chórkiem. Mimo, że Cleo była starsza, to obydwoje zachowywali się jak bliźniaki. W zasadzie, gdyby robili więcej kawałów, to można by było porównać ich do Freda i George'a.

- Hm... Po wojnie pojechaliśmy na rok, razem z ciocią Pansy i ciocią Hermioną do Azji, a dokładniej do Japonii. Jeździliśmy tam po miastach i wioskach. Naprawdę wspaniałe miejsce. - powiedział lekko rozmarzony Harry.

- Potem wróciliśmy do Wielkiej Brytanii. Co prawda tata dostał propozycję uczenia w Hogwarcie, ale się nie zgodził... - powiedział Draco, a Harry od razu wciął mu się w zdanie.

- Nie wróciłem do Hogwartu, bo chciałem zostać z tobą i dobrze zrobiłem, bo gdyby nie to, kruszynki nie siedziały by tutaj z nami. - powiedział szmaragdowooki przytulając mocno do siebie dzieci.

- No dobrze, dobrze... - powiedział stalowooki podnosząc ręce do góry w geście kapitulacji. - Wracając. Ja zacząłem pracę w Ministerstwie Magii, które w końcu jest ogarnięte dzięki cioci Hermionie i mnie.

- Tak! Ciocia Hermiona jest świetnym ministrem magii! A ty jesteś niesamowitym szefem aurorów! - powiedział Alex przytulając się do blondyna.

Harry tylko uśmiechnął się na ten widok. - Ja w tym czasie zacząłem pracować u wujka Freda i wujka George'a. Potem adoptowaliśmy dwójkę wspaniałych maluchów, które już nie są takie małe. - powiedział śmiejąc się, widząc oburzone twarze dzieci, gdy nazwał ich maluchami.

- Przeprowadziliśmy się tutaj i urządziliśmy. Nie wiem czy to pamiętacie, ale podróżowaliśmy trochę po świecie. Jak byliście mali, to polecieliśmy razem do Australii, a raz odwiedziliśmy wujka Charliego w Rumuni.

- Tak! Pamiętam! Oglądaliśmy wtedy smoki! - krzyknął podekscytowany Alex.

- Tak hahah - zaśmiał się Harry. Poczochrał włosy chłopakowi. - Hm... Potem ja zacząłem pracować jako auror. Jeździliśmy z tatą na różne misje, a jak mieliśmy wolne to chodziliśmy na randki, albo pomagaliśmy Hermionie i Pansy zająć się małą Ivy.

- Właśnie! Ivy będzie za rok iść do Hogwartu, prawda? - zapytała Cleo. - Szkoda, że mnie już wtedy nie będzie w szkole. - spojrzała na swojego brata. - Masz się nią zająć jasne? Bo jak tylko usłyszę, że jest jej źle w Hogwarcie, to ci łeb ukręcę. - powiedziała z groźbą w oczach.

- Tak jest psze pani! - krzyknął Alex chowając się za Harrym. Po chwili jednak wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem. Brakowało im takich wspólnych chwil, od kiedy dzieciaki wyjechały do Hogwartu.

- O! A pamiętacie jak razem z wujkiem Fredem i George'm byliśmy w wesołym miasteczku? - zapytał po chwili Alex, gdy już opanował śmiech. Harry i Draco spojrzeli po sobie i tylko westchnęli.

- Nigdy... - zaczął Harry.

- Więcej... - dokończył Draco. Aż za dobrze pamiętali wypad do wesołego miasteczka. Obaj uwielbiali kolejki górskie i inne atrakcje, ale jeśli dodać do tego dwóch, zwariowanych bliźniaków, którzy robili kawały i żarty na każdym kroku. Najbardziej chyba przeraziło ich to, gdy w i tak słabo oświetlonym domu strachów, rudzielce rozsypali peruwiański proszek natychmiastowej ciemności. Obaj wzdrygnęli się na samo wspomnienie.

- Właśnie, nie powinniśmy się już szykować? O 19 mieliśmy być u Weasley'ów na wigilii... - powiedziała Cleo, wskazując ręką na zegar. Młodzi mężczyźni spojrzeli na wskazywane przez nastolatkę miejsce. Momentalnie ich oczy się rozszerzyły, widząc, że została im niecała godzina.

- Koniec tego dobrego! Szybko, bo zaraz się spóźnimy! Boże, Hermiona i Pansy nas zamordują! - mówił poddenerwowany Harry, zrywając się czym prędzej z kanapy. Wszyscy zaczęli się szybko szykować. 10 minut przed 19:00 cała rodzina Potter-Malfoy stanęła gotowa w salonie.

- Harry, nie zdążymy samochodem... Wiem, że nie lubisz, ale masz do wyboru teleportację, za co pewnie oberwie się nam od Molly, albo sieć fiuu, ale za to oberwie nam się od Pansy, bo sprzątała dom. - powiedział Draco, obejmując lekko ukochanego.

- Dobra, czyli trzeba wybrać mniejsze zło... - powiedział Harry. Przez chwilę się zastanawiał, jednak w końcu coś wymyślił. - Dobra! Od Pansy mi się mniej oberwie, więc sieć fiuu! - wykrzyknął i szybko podbiegł do kominka.

- Ej to nie fair! Ona się na mnie uweźmie! - krzyknął blondyn odciągając go od kominka. Odłożył proszek fiuu, chwycił szybko dzieci i zanim Harry zdążył zareagować, teleportował się na sam środek salonu w norze.

- Boże! Harry! Draco! Co ja mówiłam o teleportacji, tuż przed czyimś nosem?! - tak oto pani Weasley zaczęła swój wykład, który później powtórzyła bliźniakom. Wszyscy wspólnie spędzili miło czas, przede wszystkim, będąc razem.

———————————————————

Dobra, nie mogłam dłużej czekać, na dodanie tego rozdziału. Tak, to koniec. Tutaj kończy się historia Harry'ego i Draco. Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali I i II część.  Mam nadzieję, że spotkamy się również w moich innych fanfiction. Szkoda jest mi kończyć tą opowieść. Mam do niej ogromny sentyment. Cieszę się jednak, że „Niewinny Skazaniec" i „Cena Zaufania" tak dobrze się przyjęły.

W takim razie do zobaczenia!
Susan Catrise

Cena ZaufaniaKde žijí příběhy. Začni objevovat