Rozdział 2

1.7K 107 18
                                    

  Czarnowłosy mężczyzna siedział w skórzanym fotelu, a w ręce trzymał kieliszek wnia. Ostatnie wydarzenia były strasznym przeżyciem dla każdego. Wojna. Śmierć bliskich. Jednak niektóre rzeczy pozostały niewyjaśnione.

  Snape twierdził, że wcale nie wygrali. Teraz jest tylko cisza przed burzą. Dumbledore poszedł zabić Voldemorta. Tylko czy aby na pewno to zrobił. Nie widziano go od bitwy o Hogwart. Ślad po nim zaginął. Za szybko poszła walka. Mimo, że była krwawa, to była za szybka. Coś tu nie pasowało, a Severus miał zamiar się tego dowiedzieć.

***

  Pansy zaczynała się martwić. Nie widziała blondyna od czasu pogrzebu. Miną już tydzień. Syriusz próbuje się jakoś pozbierać tak samo jak reszta. Nikt nie chciał oddawać w objęcia śmierci Harry'ego. Pansy już prawie doszła do siebie. Najbardziej jednak martwiło ją zachowanie blondyna. Nie tylko ją z resztą. Severus i Remus też się o niego martwili. Zamknął się w sobie i nie chce z nikim rozmawiać. Jak widzi kogokolwiek z bliskich Harry'ego jego oczy zachodziły łzami. Cały czas obwiniał się. Lecz to nie jego wina. On nie miał wyboru. Musiał to zrobić. Gdy tylko zauważyła, że blondyn pojawił się w Wielkiej Sali na obiedzie, podeszła do niego. Nie wyglądał już tak jak kiedyś. Był blady. Miał zaczerwienione oczy od płaczu. Pod nimi znajdowały się cienie świadczące o nie przespanych nocach. Jego zawsze starannie ułożone włosy były roztrzepane i żyły własnym życiem.
  - Draco. Porozmawiajmy.
  - O czym? O czym chcesz ze mną rozmawiać. Bo jeśli o... O... O nim, to możesz już iść. - Pansy jednak nie dała za wygraną. Chwyciła blondyna za przedramie i wyszła z nim z Wielkiej Sali. Po kilku minutach marszu znaleźli się w dormitorium ślizgonki.
  - Draco, nie możesz się tak załamywać.
  - Dlaczego? Powiedz mi czy coś jeszcze ma sens?
  - Tak. Ma sens. Zrozum martwimy się o ciebie. Harry pewnie też by się martwił...
  - Go już nie ma. On nie wróci. Ja to zabiłem na jego prośbę. Wiesz jak się czuje gdy widzę Syriusza na skraju załamania? Albo kogokolwiek z jego bliskich? To moja wina. Pozwoliłem mu na to i doprowadziłem do jego śmierci. Jak myślisz... Jak się czułem gdy widziałem jego ból, gdy krztusił się własną krwią. Gdy umierał. - Jego głos się załamywał, a po policzkach płynęły łzy. Z każdym słowem oboje czuli się coraz gorzej. - Wszystko się wali. Nie chcę już żyć. Żyję tylko dla niego. Bo go kocham. Lecz im dłużej nie ma go przy mnie, tym bardziej się wyniszczam. Moja dusza umiera. On był moją bratnią duszą. Moim tlenem. A bez tlenu nie są się żyć.
  - Posłuchaj mnie. Harry napewno jest gdzieś tam i nas obserwuję. Jakbyś wiedział jaki on był załamany. Nie chciał Cię zostawić samego. Nie chciał tego wszystkiego. Chciał spędzić z Tobą jeszcze więcej czasu. Nie było jednak mu to dane. Bez jego śmierci Voldemort dalej by mordował i atakował Wielką Brytanię. On obwinał się za każdą osobę, którą zamordowano. Chciał to zakończyć. Nistety cena była wysoka. A on musiał ją zapłacić.
  - Myślisz, że to sprawi, że będę nagle szczęśliwy? Że zapomnę o nim i o wszystkim co nas łączyło? To jest niewykonalne.
  - Nie wiem co zrobisz Draco. Ale Harry napewno byłby szczęśliwy widząc twoje szczęście. - Powiedziała i wyszła z pokoju, tym samym kończąc rozmowę. Draco nie wiedział co ma zrobić. W końcu zdecydował. Nie może podołać prośbie krukona. Jeśli ma być szczęśliwy, to musi być przy krukonie. Poszedł do łazienki. Spojrzał w lustro. Nie mógł na siebie patrzeć. Jedyne co w nich widział to mordercę. Szybko wyszedł trzaskając drzwiami. Nie wiedział gdzie biegł. Chciał uwolnić się od tego wszystkiego. Gdy przestał biec dostrzegł, że jest na wieży astronomicznej. Podszedł do barierki. Chciał już skoczyć, lecz powstrzymało go białe światło, które go pochłonęło.

***

  Harry nie wiedział co ma zrobić. Wszyscy byli załamani. Jednak najbardziej martwiło go zachowanie Draco. Szczególnie po rozmowie z Pansy. Musiał coś zrobić. Musiał uratować go przed samym sobą. Tylko jak? Gdy zobaczył co blondyn planuje zrobić zaczął szybko myśleć. Po chwili zobaczył, że ekran zniknął. Przed nim zaczęła materializować się postać. Był to nie kto inny jak nie blondyn. Musiał go tu jakoś sprowadzić.
  - Draco...
  - Harry? - Blondyn szybki Poderwał.  głowę do góry. Gdy zobaczył swojego ukochanego pobiegł do niego. Przytulił co mocno do siebie. Nie mógł uwierzyć, że brunet przed nim stoi. Rozpłakał się na dobre.
  - Proszę. Nie płacz. Nawet nie wiesz jak bolał mnie twój smutek. Gdy widziałem ciebie w totalnej rozsypce.
  - Przecież wszystko to moja wina. Przeze mnie nie żyjesz. To ja Cię zabiłem.
  - Nie miałeś innego wyboru...
  - Mogłem się nie zgodzić. Ale teraz już jestem przy tobie. Teraz wszystko będzie tak jak dawniej. Prawda?
  - Nie Draco. Jesteś tu chwilowo. Jeszcze nie zginąłeś. Proszę cię. Nie próbuj się zabić. Jak widzisz nikogo oprócz nas tutaj nie ma. Możemy się już nigdy nie spotkać. Lecz wiedz, że widzę Cię i obserwuję. Jestem z Tobą zawsze. Musisz żyć. Masz misję do wykonania. Dumbledore zdradził. To przez niego nie żyję. Okłamał mnie. Dlatego teraz Ty musisz pokonać dyrektora, Voldemorta i Cho. Oni coś planują. Musisz to skończyć raz na zawsze.
  - Coo? Nie chcę cię znów zostawiać. Nie chcę ciebie stracić. Cierpię bez Ciebie. Nie potrafię żyć tak jak dawniej. Nie dam rady! To dla mnie za dużo! - Obaj zanieśli się płaczem. Chcieli tutaj zostać. Razem. Draco nie zniósłby kolejnego rozstania. Za bardzo go kochał. Nie mógł tak odejść.
  - Wiem, że dużo od Ciebie wymagam. Sam jestem zrozpaczony. Ale jeszcze bardziej boli mnie twoja udręka. Musisz mi zaufać. Bez Ciebie wszystko przypadnie. Już nic nie będzie takie samo. To będzie katastrofa. Proszę...
  - Kocham cię. Zrobię dla ciebie wszystko. I Ty o tym wiesz. Cierpię z powodu tęsknoty i poczucia winy. Teraz już wiem, że to nie moja wina. Tylko tego przeterminowanego dropsa. Ale nie mogę Cię kolejny raz stracić. To za bardzo boli. Świadomość, że mogę Cię już nigdy nie zobaczyć jest straszna. Nie chcę tego. Proszę.
  - Ja też tego nie chcę. - Nagle brunet zaczął rozpływać się w powietrzu. Zanim całkowicie zniknął usłyszał te trzy słodkie słowa. "Kocham Cię Draco". Gdy otworzył oczy znów był na wieży astronomicznej. Teraz wiedział co musi zrobić. Jedynym jego celem jest zemsta na dyrektorze.

Cena ZaufaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz