Rozdział 8

759 52 9
                                    

Draco rozejrzał się we wszystkie strony, po czym gdy był już pewny, że nikogo nie ma, wszedł na korytarz. Powoli szedł wzdłuż niego, aż w końcu usłyszał odgłosy z jednej z sal. Cofnął się kawałek. Wszedł do ukrytego za jakimś starym gobelinem tunelu. Nasłuchiwał skąd wydobywają się odgłosy, aż w końcu dotarł we właściwe miejsce. Rozejrzał się po ścianach.

- No musi to być gdzieś tu... - szepnął cicho sam do siebie. Zaczął jeździć ręką po ścianie, aż w końcu znalazł małą przesłonkę. odsunął ją i przyłożył do niej oko. rozejrzał się po sali. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. W sali było pełno łóżek szpitalnych a na nich leżały trupy, jednak nie to najbardziej go przeraziło. Najbardziej przeraził się widok ciała Harry'ego. Zasłonił sobie ręką usta, a w oczach pojawiły mu się łzy. "H-harry... Mój u-ukochany Harry..." pomyślał. Zabolał go ponowny widok martwego ciała jego ukochanego. Przed oczami przeleciały mu wszystkie wspomnienia z nim.

Jednak teraz nie czas był na wspomnienia. Musiał dowiedzieć się jak najwięcej. Ponownie rozejrzał się po pokoju. W jednym z jego rogów zauważył Chang, ale... Wyglądała inaczej niż ją sobie zapamiętał. Stała ona przy stanowisku do robienia eliksirów, które po części wyglądało jak stanowisko alchemiczne.

- Tak! Udało się! W końcu! - krzyknęła rozradowana dziewczyna. Przelała srebrną substancję do dużej strzykawki. Zamknęła ją dokładnie i zaczęła zbliżać się z nią do ciała Pottera. - Teraz może trochę zaboleć Harry. - Powiedziała, po czym zbliżyła strzykawkę do szyi bruneta. Już miała ją wbijać gdy nagle usłyszała krzyk zza ściany.

- NIE! WARA OD NIEGO SZMATO! - krzyknął na cały głos Draco. Po chwili zdał sobie sprawę z tego co właśnie zrobił. Szybko zasłonił przesłonkę i wybiegł z tajnego przejścia. Rozejrzał się po korytarzu i musiał szybko uchylić się przed lecącym w jego stronę zaklęciem. Tak szybko jak tylko mógł dobiegł do pochodni i pociągnął za nią otwierając tajne przejście.

- Nie uciekniesz nam Malfoy! - dwóch śmierciożerców zaczęło miotać w niego wszystkimi możliwymi zaklęciami i klątwami. Draco natomiast zgrabnie się przed nimi wszystkimi uchylał. Na koniec rzucił potężną tarczę i przebiegł przez już otwarte przejście. Zaczął uciekać tak szybko jak tylko mógł. W końcu dorwał miotłę, na którą od razu wszedł i odleciał. - Tam jest! - ponownie zaczęli rzucać w niego zaklęciami. Draco starał się unikać ich jak tylko może. Po chwili odleciał z ich pola widzenia. Leciał cały czas przed siebie analizując wszystko co zobaczył w swoi starym dworze.

Po dłuższym czasie dotarł na błonia Hogwartu. Zszedł z miotły i z nieobecnym wzrokiem wszedł do środka. Nogi same pokierowały go w stronę starego dormitorium jego ukochanego. Wszedł do środka, rozejrzał się po nim i wszedł do sypialni. Popatrzył na wszystko dookoła. Podszedł do łóżka i rzucił się na nie. Z całych sił przytulił się do kołdry i wciągnął jej zapach. "Nadal pachnie Harrym... Mój mały Harry..." Pomyślał i nie powstrzymywał już dużej łez. Płakał ile tylko mógł. Dalej próbował wierzyć w to że Harry żyje... Że jest przy nim... Ale go nie ma... Bo on nie żyje!

- Dlaczego?! Kurwa dlaczego on?! Dlaczego akurat Harry?! - krzyczał krztusząc się szlochem. Tak bardzo chciał to wszystko odwrócić... Chciał znów być przy nim... Śmiać się razem z nim, przytulić się do niego, pocałować go... Tak bardzo mu go brakowało, a tak bardzo go właśnie potrzebował... Ale wiedział, że to już nie wróci, bo Harry nie żyje!

                           *          *         *

Minęło kilka dni od kiedy Draco był w Malfoy Manor. Wszystkie informacje, które uzyskał, przekazał Remusowi. On zwołał spotkanie najbardziej zaufanych osób. W końcu nadeszły niespokojne czasy. Wojna zbliżała się wielkimi krokami i nikt nie wiedział komu ma ufać.

Remus przekazał wszystkie informacje Syriuszowi, Minerwie, Hermionie, Pansy i reszcie. Podzielili się też między sobą zadaniami, tym samym tworząc grupki dowodzące. Nie mogą stać bezczynnie gdy śmierciożercy cały czas działają.

— Dobra czyli tak. Pansy, Hermiona i Severus pomagają Poppy w przygotowaniu wszelakich eliksirów leczących i pomagają jej w opatrywaniu rannych. - Wymienione osoby pokiwały głowami.

- Syriusz i Ja robimy to co wcześniej, czyli przygotowujemy uczniów do walki. Minerwa, Draco, Fred, George i Ginny. Wy zajmiecie się barierami wokół zamku. - Wszyscy zgodzili się. Remus rozejrzał się po zgromadzonych. Pomyślał jeszcze nad tym co pomogło by im w walce.

- Hermiono... Przyprowadź mi tutaj Profesor Sprout, Nevill'a i Seamus'a. Też będą nam potrzebni.

- Dobrze, już idę. - powiedziała i wyszła z pokoju życzeń, w którym odbywało się spotkanie.

W tym czasie Remus dokładniej objaśniał wszystkim co mają robić. Grupki zaczęły myśleć nad swoimi zadaniami i ustalać szczegóły.

Po jakimś czasie Gryfonka wróciła, wraz z wcześniej wymienionymi osobami.

- Chciałeś nas widzieć Remusie. - Powiedziała Pomona nie do końca wiedząc o co chodzi.

- Tak, Pomono. Ty i Neville będziecie musieli wychodować diabelskie sidła i inne rośliny. Pomożecie również grupie Severusa w znalezieniu składników na eliksiry lecznicze...

- Ale po co mamy to robić? - Zapytał kompletnie zdezorientowany Longbottom. Nie miał pojęcia o co chodzi Remusowi.

- Szykujemy się do wojny. Musimy pokonać Dumbledore'a i Voldemorta raz na zawsze.

- Pomożemy jak tylko będziemy mogli. - Powiedziała zielarka tym samym potwierdzając, że rozumie.

- Dobrze. - Lupin kiwnął głową. - A Pan, Panie Finnigan będzie miał zadanie specjalne, które zapewne się Panu spodoba... - Spojrzał na bliźniaków. - W wolnej chwili możecie mu pomóc, bo wiem, że będziecie chcieli...

- A co dokładniej miałbym zrobić? - zapytał Gryfon. Były nauczyciel zaciekawił go i chciał się jak najszybciej dowiedzieć, na czym będzie polegać jego zadanie.

- Materiały wybuchowe. Musisz je rozstawić na moście, i na skraju zakazanego lasu. Musi być tego naprawdę dużo, żeby było wielkie bum.

- Będzie wielkie BUM! - krzyknął podekscytowany. Prawie wszystkie osoby spojrzały się na niego jak na idiotę. Tylko bliźniaki odwróciły się do siebie z diabelskimi uśmiechami.

I tak z każdą chwilą przygotowywali się do wojny. Czarna strona szła cały czas do przodu, jednak jasna nie poddawała się i doganiała ją z każdym krokiem. Czas pokaże na ile każdy był w stanie się poświęcić dla dobra sprawy.

- Pomścijmy Harry'ego...

————————————————————

Hejka!
Tak jest! Oto długo wyczekiwany rozdział! Jeszcze troszkę i akcja rozkręci się na maksa! Jestem naprawdę podekscytowana pisząc dla was kolejne rozdziały. Jestem także pod wrażeniem widząc jak wielki odzew jest po moimi fanfiction. „Niewinny Skazaniec" ma już 49 tysięcy wyświetleń! Inne moje książki również cieszą się mniejszą lub większą popularnością. Chciałam wam za to serdecznie podziękować, bo bez was nie byłoby tego co jest teraz i nie miałabym 103 cudownych kruszynek, które są z nowymi rozdziałami na bierząco.

A teraz nie przedłużając. Widzimy się w kolejnym rozdziale!
Wasza kochana
Susan Catrise

Cena ZaufaniaWhere stories live. Discover now