✿ część 5 ✿

137 20 22
                                    

Tancerz brzmi bardziej atrakcyjnie. Chyba się nie mylę, co?

Nie zaskoczę nikogo, kiedy napiszę, że tego dnia nie znalazłam już chęci na powrót do nauki. Zamiast tego spędziłam prawie 3 godziny, przeglądając media społecznościowe. Naprawdę nie wiem, czy to zauroczenie wywołało u mnie przyrost głupoty, czy po prostu tak bardzo chciałam oderwać się od męczących przemyśleń. W każdym razie odwiedziny kont pięknych rówieśniczek nie pomogły w tym ani trochę, a w mojej głowie powstały pytania, z jakimi nigdy wcześniej nie miałam styczności.

Czy w oczach Hoseoka lub jakiegokolwiek innego mężczyzny, mogłabym wydać się atrakcyjna? Czy jestem kobieca? Czym w ogóle jest kobiecość? Zawsze słyszałam, że prawdziwa kobieta powinna być elegancka, towarzyska i zawsze powinna się pięknie uśmiechać. Powinna przyciągać wzrok swoim zadbaniem, schludnym ubiorem, jednocześnie subtelnie zwracając uwagę na cielesne atuty. Nie powinna sprawiać zbyt dużo kłopotu i okazywać uległość, aby mężczyzna mógł spełniać się jako opiekun.

Jedynie takie zasady zdołała przekazać mi moja matka, jednak jej słowa wcale do mnie nie przemawiały. Brzmiały mało przekonująco z ust kobiety tak samotnej od wielu lat i nie wiedziałam, czy swoją teorią chciała mnie przed tą samotnością ochronić, czy może to jej puste myślenie stało się jej przyczyną.

Wiedziałam, że muszę obejść się bez tych złotych rad i w inny sposób odnaleźć swoją kobiecość. Choć w pierwszym momencie powstały w mojej głowie pomysł wywołał falę wstydu i zażenowania, niedługo potem dzwoniłam już do Yoongiego, aby upewnić się, że nie wróci tej nocy do domu.

Tego wieczoru z dziwnym niepokojem zasuwałam zasłony w oknach mojej łazienki i brałam gorącą kąpiel w zaparowanej łazience. Po umyciu włosów przełamałam mój zwyczaj natychmiastowego wiązania ich, a zakupione niegdyś kosemtyki w końcu znalazły swój użytek. Miałam wrażenie przechodzenia przez pewnego rodzaju rytuał, kiedy pierwszy raz zakładałam na siebie jedyną posiadaną, koronkową bieliznę.

W końcu powolnym ruchem naciągnęłam na nogi cienki materiał pończoch, aby z dudniącym sercem podejść do lustra i ujrzeć w nim piękny zawód. Może i na pierwszy rzut oka wyglądałam kobieco, ale widok ten wprawiał mnie w zawstydzenie i niepokój. Nic spektakularnego nie zadziało się w mojej głowie.

Mimo to dałam sobie czas na oswojenie się z nowym wizerukiem, a natępnie włączyłam aparat w telefonie. Jak bardzo żałosną nie była ta próba wyzwolenia w sobie kogoś nowego, było to również wołanie o pomoc w zobaczeniu w sobie zewnętrznego piękna, o którego istnieniu zdołałam zapomnieć. Od czasów przeprowadzki zaprzestałam szukaniu sposobu na zwrócenie uwagi czy wyróżnienia się ponad tłum. Miało być schludnie i monotonnie. Jednak bynajmniej nie teraz.

Nie chciałam widzieć już niesamodzielnej dziewczynki. Pragnęłam poczuć się młodą, zdolną do bycia kochaną i adorowaną kobietą. Mimo upływu kolejnych minut i zapełniania się pamięci telefonu, nic się nie zmieniało. Nagle po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy, w których zebrał się mój wstyd. Czułam się jak mała dziewczynka, która zakłada za duże obcasy mamy. Takie zachowanie zdecydowanie jest urocze, jednak miałam już dość bycia uroczą, małą, rozczulającą.

Na tę myśl wybuchnęłam płaczem, a moje ciało przejęło drżenie i nie z powodu zimna. Szloch ustał dopiero wraz z położeniem się do łóżka. Dopiero w za dużych ubraniach, ciasno spiętym kucyku i z twarzą pozbawioną kolorowych warstw, poczułam się dobrze. Jednak czy było w tym coś złego?

- Dobrze cię widzieć Yongsun, zapraszam do dyrektora — takimi słowami zostałam przywitana przez moją wychowawczynię, niemal zaraz po wyjściu ze szkolnej szatni w poniedziałkowy poranek.

Jung Hoseok│Piece of Peace ✿Where stories live. Discover now