Kolejne tygodnie mijały Ruby i jej partnerowi na względnym spokoju. Pomijając fakt, że wydział był zawalony robotą, to mieli oni czas na dotarcie się. Dziewczyna przestała reagować na docinki Jaya w taki sposób, że jeszcze bardziej go to zachęcało do "znęcania się" nad koleżanką. A on gdy widział, że jej to nie rusza odpuszczał. Zaczął też ją bardziej doceniać, oczywiście nie mówił tego na głos. Miała zmysł przestrzenny jak mało kto. Mimo iż była w Chicago krótko znała już każdą ulicę, przecznicę, każdy najmniejszy zaułek.
Podczas pościgu za dilerem, gdy wszyscy się rozproszyli i zbieg zniknął im z oczu, to właśnie Ruby znalazła miejsce gdzie mógł się schować. Wiedziała o każdej dziurze w mieście. To imponowało Halsteadowi, bo on mimo iż jest z Chicago nie zna miasta tak dobrze.
- Voight nie wyskoczył z butów gdy powiedziałaś mu jak dorwaliśmy dilera? - zapytał z przekąsem. Siedzieli właśnie którąś godzinę na obserwacji, cały czas towarzyszyła im cisza, ale dla Halsteada to za wiele.
- Nie chwaliłam się - odparła. - Jak to mówicie... "Praca zespołowa".
- Żartujesz? Nie chciałabyś chociaż trochę aby cię pochwalił?
- Voight nie chwali chyba zbyt często? - zerknęła na partnera, wychwyciła, że znów z niej drwi. - Ty to się nigdy nie zmienisz?
- Dlaczego?
- Cały czas będziesz się ze mnie nabijać?
- Nie, może kiedyś przestanę. - Ruby przyglądała się partnerowi zastanawiając się jak może mu dopiec. - Co? - zapytał gdy uśmiechnięta pokręciła głową na nie...
- Nic wciąż zastanawiam się jak Will może być twoim bratem? - odparła. - Nie macie nic wspólnego. Ani poczucia humoru, ani osobowości... o urodzie nie wspomnę. - westchnęła, a Halstead z oburzenia aż podskoczył. Nienawidził jak porównuje się go do brata. Zbyt często robił to ich ojciec.
- A co ty możesz o tym wiedzieć?
- Poznałam Willa w szpitalu, a potem kilka razy widziałam go w Molly's. Jest bardzo uroczy i szarmancki, wiec...
- I wydaje ci się taki super? - czekał na odpowiedz wkurzony. Ruby starała się ukryć satysfakcję.
- Tak.
- Jest rudy! - wypalił zły.
- Ty też! I masz piegi... - czuła się jak pięciolatka dyskutująca z innym pięciolatkiem.
- Ty też je masz! - odszczeknął się. W sumie miał rację, dziewczyna też nosiła kilka prawie niewidocznych piegów na nosie i policzkach. Tylko ktoś kto dobrze się jej przyjrzał mógł je zauważyć. Po chwili ciszy oboje wybuchnęli śmiechem. - Rudy lis podrywa mi partnerkę... - westchnął Halstead. Wzrok Ruby i jednego znów się połączyły i nagle zdał sobie sprawę, że dziewczyna go okłamała. - Jaja sobie robisz?
- A co zabolało cię? - zaśmiała się łapiąc za aparat, bo mimo ich luźnej atmosfery coś działo się pod obserwowanym domem. - Zadrwiłam sobie z ciebie jak ty ze mnie - wyjaśniła.
- Szybko się uczysz.
- Chyba jednak nie skoro jestem tu gdzie jestem - szepnęła, robiąc zdjęcia. Jay wyczuł inny ton głosu. Pełen żalu, nie raz go słyszał u siebie czy kolegów z wojska.
- Tęsknisz za Afganistanem? - Ruby zaskoczona spojrzała na partnera. Nie chciała odpowiadać na pytanie, ale jej oczy mówiły więcej niż była w stanie powiedzieć.
- Tęsknię za byciem w czymś dobra - odparła w końcu uciekając wzrokiem. We wnętrzu auta powietrze zgęstniało. Po dobrej zabawie nie było śladu.
CZYTASZ
The Army Sister - Chicago P.D. FF
FanfictionRuby po odejściu z wojska zaczyna pracę w wydziale wywiadowczym. Nie spodziewa się, że będzie to cięższe niż służba na najgroźniejszych terenach bliskiego wschodu. W między czasie załatwia także sprawy sprzed lat. FF kolejny o Chicago P.D. *opowi...