17 ~ canada.

238 26 1
                                    

25 listopada, godz. 08:30.

Czwartek. Dzień zwiastujący weekend oraz jego jesienną, deszczową pogodę. Ale żaden wiatr ani deszcz nie zatrzyma nas przed nieukrytymi uśmieszkami i zachwytem.

Tak moi drodzy, dziś jest ten dzień. Dzień, w którym opuścimy Detroit na stałe. Porzucimy całe nasze poprzednie życie tu, i zaczniemy nowe w Toronto.

Każdy z nas był dzisiaj w dobrym humorze. Otwarcie się śmieliśmy, a kiedy firma od przeprowadzek wzięła nasze wszystkie pudła i wyruszyła do Toronto, odetchnęliśmy z ulgą że zaczniemy nowe życie zgodnie z planem. Czułam również ogromny żal, że wszystko się tak potoczyło. Przykre było to, jak to wszystko zostało zorganizowane przez CyberLife, FBI oraz nasz posterunek. Każdy z nas dołożył cegiełkę do tej rewolucji. Nie musiało tak się jednak stać, ale cóż, jednym wydaje się, że są lepsi i mądrzejsi od drugiego.

Zamyślona, spojrzałam ostatni raz na dom Hanka i jego okolice. Tak naprawdę, nie mam w nim tylu wspomnień, bo większość czasu porucznik przesiadywał u nas, albo w barach. Pamiętam jednak, kiedy urodził się Cole. Siedzieliśmy tutaj w salonie, śmiejąc się razem z rodzicami, Raven, Hankiem, oraz jego tamtejszą partnerką. Kobieta okazała się później szurnietą, uciekając od Andersona i małego synka. I tym sposobem, mężczyzna stał się samotnym ojcem, a wychodziło mu to wyśmienicie.

Ja i porucznik przeżyliśmy dużo, ale mimo tych wszystkich przykrych wspomnień, pomagamy sobie nawzajem, bo jesteśmy ostatnimi żyjącymi członkami rodziny. Do tego doszedł również i Connor.

- Napewno masz wszystko? - usłyszałam melodyjny głos mojego partnera, który wyrwał mnie z myśli.

- Tak, napewno. - kiwnęłam głową. - Sprawdziłam z trzy razy.

- I dobrze, - dołączył porucznik. - bo jak zapomnisz, to już ni chuja nigdy tego nie znajdziesz.

- Sumo ma założoną obrożę? - zapytałam, łapiąc za ostatnie rzeczy takie jak telefon, kluczyki i dokumenty.

- Tak, założyłem mu. - odparł Connor.

- Super.

Pakując wszystko do samochodu, weszliśmy jeszcze ostatni raz do pomieszczenia. Dom był pusty, bez mebli i był czyściutki. Wyczyszczony, wypróżniony na błysk.

- Oj, kurwa. - mruknął siwowłosy, przerywając ciszę. - Będę tęsknić.

- Ja też. - wymamrotałam.

- Zapamiętajcie z tego miejsca najlepsze momenty, proszę. Nie chcę wyjeżdżać, myśląc źle o tym domu.

- Same najlepsze, Hank.

Uśmiechnęłam się do niego, po czym się spojrzałam na dom, który był przez pół życia moim drugim schronem. Mimo, iż nie przesiadywałam tutaj długo. Spojrzałam się ostatni raz, po czym wyszłam chowając się w samochodzie.

————————————————————

Godz. 14.

Podjeżdżając pod podany nam adres, poczułam przyjemne ciarki przechodzące po moim ciele.

Specjalnie wybraliśmy te miejsce, aby odizolować się od ludzi i żyć w spokoju. Owszem, mogliśmy zamieszkać w w mieście, ale narazie jest to za bardzo ryzykowne przez to kim jest Connor. Dla mnie i Hanka jest on członkiem rodziny i przyjacielem, a dla reszty może być zabójcą i zagrożeniem.

Widząc na horyzoncie fale drzew oraz drewniany szkielet domu, odetchnęłam z ulgą. Daliśmy radę, dojechaliśmy. Zaczynamy nasz nowy etap w życiu.

Fearless | Detroit: Become HumanWhere stories live. Discover now