✿ 21: Jazda

29.6K 1.3K 324
  • Zadedykowane 100 zadaniom z maty, które jeszcze muszę zrobic
                                    

-Co ty tutaj robisz? - Harry pyta niemiłym tonem. Nie kryję się dokładnie za nim ale próbuję przejść w cień tak żeby mnie nie zauważyła. Ostatnią rzeczą, którą Valerie ma wiedzieć jest to, że Harry znowu zabawia się ze swoją asystentką.

-Spędzam popołudnie ze starymi znajomymi - Valerie uśmiecha się, nieurażona tonem Harry'ego. Podchodzi bliżej mojego szefa i teraz mogę się jej lepiej przyjrzeć. 

Valerie, tak jak się tego spodziewałam jest absolutnie olśniewająca, tysiąc razy ładniejsza niż ja kiedykolwiek będę. Zauważam, że wszyscy mężczyźni patrzą na nią teraz tak jak na mnie wcześniej. Jej sukienka jest ciasna, krótka, czarna i na plecach ma rozcięcię, które prawie pokazuje jej tyłek. Wydaje się tym nie przejmować, jej długie karmelowe włosy spływają kaskadami po jej plecach. Marszczy swoje niebieskie oczy i mówi.

-Czekałam aż się zorientujesz jak wielki błąd popełniłeś zwalniając mnie.

-Czyżby? - Harry nie jest zadowolony, gdy przygryza swoją wargę i mruga w jego stronę. Stoję cały czas w jednym miejscu, cicho nie chcąc żeby mnie zauważyła.

-Mhmm - kiwa głową.

-Mam nadzieję, że nie wstrzymywałaś oddechu. Brak tlenu zabija komórki w mózgu, a ty i tak miałaś ich mało.

Opada jej szczęka na komentarz Harry'ego, a ja zaczynam chichotać zanim mogę się powstrzymać. Wzrok dziewczyny pada na mnie, dlatego cichnę jednak uśmiech nie schodzi z mojej twarzy.

-Kto to? - Valerie wskazuje swoim palcem na mnie. - Żartuję, wiem dokładnie kim jest. Najwyraźniej masz fetysz na piperzenie swoich sekretarek, co Harry?

Otwieram usta ale zanim mogę się odezwać, Harry mówi. W jakiś sposób, pozostaje spokojny.

-Pokazujesz swoje pazury, Valerie. I jeśli wybaczysz ale byliśmy w środku czegoś.

-W środku czegoś? No, nie będę udawała, że nie wiem o co chodzi.. - posyła mi nieznośne spojrzenie ale stoję silna, zdeterminowana żeby nie przejąć się jej słowami. - I nie ma problemu Harry. Będziemy mieć dużo czasu żeby to nadrobić po aukcji. Na naszej randce.

-Nie masz tak dużo pieniędzy - Harry parska.

-Oh, czy zapomniałam wspomnieć, że odziedziczyłam cały majątek mojego wuja? - Valerie uśmiecha się groźnie. - Do zobaczenia później, Harry.

 Przechodzi dalej, dobijając do mnie ramieniem. Cicho pokazuję jej środkowy palec, nie przejmując się tym, że patrzą na mnie inni ludzie. Co za suka.

-Więc..- odwracam się do Harry'ego. - To była Valerie.

-To była Valerie - powtarza. Potem zamyka oczy i wygląda jakby miał okropny ból głowy, co jest bardzo możliwe. - Boże, jak ja jej nienawidzę.

-Ja też - wzdycham, chociaż poznałam ją dopiero pięć minut temu. Harry chwyta moją dłoń i wracamy do stolika, zapominając o naszej małej kłótni zanim pojawiła się Valerie, I tak byłaby to głupia kłótnia.

+++

-1000 dolarów!

Edward kręci głową, wskazując na mnie raz jeszcze.

-1000 dolarów dla pani! Po raz pierwszy, po raz drugi...

-1500! - krzyczy kobieta z drugiego końca sali. 

-1500! Po raz pierwszy, po raz drugi, sprzedany!

W pomieszczeniu słychać brawa, kiedy jeden z kandydatów macha i wraca na swoje miejsce. Harry posyła mi gniewne spojrzenie i macham do niego wesoło. Całą noc, obstawiam na każdego mężczyznę i wycofuję się w ostatnim momencie. Kpię z niego i Harry to wie. 

Yes, Sir || hs (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz