- Dean! - rzuciłam się na niego i mocno przyciągnęłam do siebie. Wyglądał jak zwykle oszałamiająco. Miał na sobie swoją kurtkę i biały podkoszulek. Muszę przyznać, że wygląda dzisiaj bardzo męsko. Jego twarz zdobił kilkudniowy zarost, a kości policzkowe były bardziej wyostrzone.

- No, no maleńka wypiękniałaś. - zaśmiał się, a ja wraz z nim.

- Mogę powiedzieć to samo o tobie. - lubię się z nim droczyć jak ze starszym bratem, w końcu tak go traktuję.

- To niestety już nieosiągalne. - teatralnie westchnął. - Osiągnąłem szczyt seksapilu już dawno. - puścił mi oczko, a ja znów wybuchałam głośnym śmiechem. Ta noc zapowiada się genialnie.

- Caroline! - usłyszałam za sobą czyjś krzyk, więc się odwróciłam.

- Sue! - brunetka wpadła w moje ramiona i obie zaczęłyśmy skakać oraz piszczeć.

- Przyszłaś.

- Jak mogłabym opuścić taką okazję? Poza tym strasznie tęsknię. - zrobiła smutną minę, a mi zrobiło się jej strasznie żal. Też bardzo tęskniłam, chciałabym żeby było jak dawniej, może poza kilkoma detalami.

- Wiem. - westchnęłam. - Ale dziś nie pora na smutki. - poklepałam ją po ramieniu i posłałam uśmiech.

- Zgoda. - zaśmiała się i ostatni raz mnie przytuliła.

- Susan to jest Dean. - wskazałam na mężczyznę obok mnie. - Dean to jest moja kuzynka Susan. - przedstawiłam ich sobie, a oni podali sobie dłonie.

- Mów mi Sue.

- Dean.

- No to skoro kwestię przedstawiania mamy za sobą chodźmy się czegoś napić! - krzyknęłam szczęśliwa i ruszyłam w kierunku baru. Jak szaleć to szaleć, w końcu dziś są moje urodziny, więc mogę sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa. Usiadłam na wysokim krześle, a po mojej prawej stronie Sue i Dean. Podszedł do mnie barman i posłał mi uśmiech. Wyglądał na dość młodego, góra 25 lat. Miał czarne krótko ścięte włosy, piwne oczy i widoczne były tatuaże na szyi.

- Co dla ślicznej pani? - zachichotałam na te słowa i spojrzałam na swoich przyjaciół.

- Trzy raz Mojito. - krzyknęłam by muzyka lecąca z głośników mnie nie zagłuszyła.

- Już się robi.

~*~

Była już może 23, nie mam pojęcia ile tu już jestem. Aktualnie znajdowałam się sama przed klubem, potrzebowałam trochę świeżego powietrza. Sue już od jakiejś dobrej godziny tańczy z Luke'em, mam co do nich dziwne przeczucie. Brooks ostatnio po wizycie u niej dziwnie się zachowywał, a teraz nie odpuszcza jej na krok. Zaśmiałam się sama do siebie, chyba trochę za dużo już wypiłam. Chociaż dla innych to zapewne nie jest dużo pięć drinków, ale ja mam kiepską głowę. Usiadłam na krawężniku chodnika i położyłam głowę na kolanach. Nigdy nie spodziewałam się, że takie coś będzie miało miejsce w moim życiu. Pewnie zastanawiacie się dlaczego nie uciekam skoro jestem teraz sama na dworze? Otóż odpowiedź jest trochę prosta, nie chcę. Przywiązałam się do chłopaków, a szczególnie do Jai'a. Tylko obawiam się, że do niego przywiązałam się za bardzo niż bym tego chciała. Oczywiście chętnie bym wróciła do domu, ale tylko wtedy gdybym mogła spotykać się z Jai'em.
Nie potrafię przestać myśleć o nim.

~*~

Na dworze zaczęło się robić coraz bardziej chłodno. Zrezygnowana wstałam i wróciłam do środka. Ludzie bawili się na całego, a ja usiadłam w pustej loży i z uśmiechem obserwowałam bawiące się osoby.
- Co solenizantka robi tutaj samotnie? - serce mi podskoczyło aż do gardła, a moje ciało zrobiło gwałtowny obrót w stronę czyjegoś głosu. Na moje szczęście lub nieszczęście to był Jai.
- Pewnie już nie solenizantka. - zachichotałam i wytężyłam wzrok, by lepiej przyjrzeć się chłopakowi. Półmrok panujący na sali i buzujący w mych żyłach alkohol nie ułatwiał sprawy. Niestety miałam bardzo kiepską głowę co do tego rzeczy napojów, a potem miałam niemiłe rezultaty.
- Nie martw się, masz jeszcze jakieś dwadzieścia minut swojego święta. - przysunął się bliżej, a ja dostrzegłam, że wcale nie wyglądał na jakiegoś uchlanego w cztery strony świata, czy ile on ich tam miał. Zaśmiałam się sama z siebie.
- A ja przypuszczałam, że już jedynie mogłabym cię znaleźć w krzakach z jakąś laską. - kolejna fala śmiechu. Dlaczego mój język tak nagle się rozwiązuje? Moja odpowiedź chyba zdenerwowała chłopaka, bo usłyszałam ciche wciągnięcie powietrza i wypuszczenie, a jego pięści były zaciśnięte. Kilka razy powtórzył tę czynność, a ja obserwowałam te wszystkie kolorowe światełka. Czuję się jak w bajce. Przybliżyłam się do bruneta, a ten spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Zostaniesz moim księciem? Tylko ciebie brakuje w mojej bajce. - zachichotałam i uczepiłam się jego karku, uparcie wpatrując się w brązowe tęczówki.
- Co? - zapytał całkowicie zbity z tematu Jai.
- No, bo każda księżniczka ma księcia, prawda? A jeśli ty nim nie zostaniesz to nie będę księżniczką. - zrobiłam smutną minę niczym mały szczeniaczek, a on drgnął i ściągnął moje dłonie, odsuwając się.
- Chyba zbyt dużo wypiłaś, zabiorę cię do domu. - złapał mnie za ramiona i postawił do pionu.
- Nie! Tu jest tak pięknie. - zaczęłam wymachiwać rękoma i o mało nie straciłam równowagi, ale silne ramiona przyszły mi na pomoc. Po chwili poczułam jak moje nogi odrywają się od ziemi, a ja zostaję przełożona przez umięśnione ramię.
- Ja latam! - zachichotałam i położyłam głowę w zagłębieniu szyi chłopaka. Zaciągnęłam się jego zapachem i uśmiechnęłam się pod nosem, ach pachnie tak perfekcyjnie. Jest jak czarna róża pośród czerwonych.
Wyjątkowy.
Jedyny w swoim rodzaju.
Taki jest Jai jakiego znam i chyba kocham.

~*~

- Miałeś mi dać prezent! - krzyknęłam oburzona tym, że każe mi spać. Mimo iż moje powieki ciągle się zamykały ja ciągle próbowałam pokazać mu, że nie jestem ani trochę zmęczona. Chłopak przeciągle westchnął i przeczesał palcami włosy.
- Gorzej z tobą niż z dzieckiem. Dam ci jutro dobrze? Kiedy będziesz trzeźwa.
- Ja jestem trzeźwa. - założyłam ręce na piersiach i wstałam z łóżka, w którym do tej pory leżałam. Chwiejnym krokiem podeszłam do krzesła na którym siedział Brooks i stanęłam przed nim.
- Widzisz? - wskazałam na siebie palcem i uśmiechnęłam się zwycięsko, dziękuję, że moje nogi nie wyraziły swojego nieposłuszeństwa.

- Połóż się. - chłopak również się podniósł i teraz staliśmy na wprost siebie i obserwowaliśmy nasze ruchy.
- Nie. - burknęłam i odwróciłam wzrok. Nie mam 3 lat, by kazał mi spać. Idę kiedy mam na to ochotę.
- Caroline, masz się położyć albo ja ci w tym pomogę. - z jego twarzy nie mogłam wyczytać niczego prócz powagi.
Żartuje, prawda?
Bo co on może zrobić?
- No to proszę. - uśmiechnęłam się do niego i rozłożyłam ramiona. Brunet zrobił trzy kroki do przodu i już stykaliśmy się klatkami. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy i zatonęłam. Są zbyt perfekcyjne, jak to możliwe, że istnieją osoby bez skazy na swoim ciele? Nie mam się czego uczepić.
On jest piękny, perfekcyjny, wyjątkowy. Kolejny raz tego wieczoru, a raczej nocy poczułam jego duże dłonie na swoich biodrach i zostałam uniesiona do góry. Po chwili jednak znów leżałam w swojej jedwabnej pościeli. Westchnęłam przeciągle z małym uśmieszkiem na ustach, jest idealnie.
- Rozbierz mnie. - zażądałam i spojrzałam na Jai'a, którego oczy powiększyły swoich rozmiarów.
- C-co? - jego zdziwienie i zakłopotanie było tak wyczuwalne w głosie, że uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- To co słyszałeś. Niewygodnie będzie mi się w tym spać. - wzruszyłam niewinnie ramionami i czekałam na czyny Brooks'a. Gdy chłopak się "otrząsnął" pochylił się nade mną, a ja uniosłam ciało do góry, by mógł ściągnąć górnę mojej sukienki. Gdy jego lodowate dłonie zetknęły się z moim rozgrzanym ciałem zadrżałam i spojrzałam na skupienie w jego oczach. Rzadko widzę go takiego. Kilka minut później nie miałam na sobie już sukienki, tylko białe koronkowe majtki i biustonosz. Czułam na sobie jego pożądliwe i ciekawe mego ciała spojrzenie, zarumieniłam się, pierwszy raz mężczyzna patrzy na mnie w taki sposób, a ja jestem najnormalniej w świecie pijana. Widziałam jak próbuje się powstrzymać, więc zasłoniłam swoje ciało cieplutką kołdrą i położyłam głowę na prawym policzku i wpatrywałam się w chłopaka, który zgasił światło i już miał wyjść.
- Zostań ze mną, proszę. - szepnęłam i ciągle obserwowałam jego nawet najmniejsze ruchy. Odwrócił głowę w moją stronę i podszedł do krzesła koło biurka i przysunął je pod moje łóżku. - Położysz się ze mną? - nie uzyskałam odpowiedzi, ale po chwili poczułam jak łóżko ugina się z jednej strony. Przymknęłam powieki, a moje ciało zostało przysunięte do jego. Teraz mogę spokojnie zasnąć. Sen nadciągał wielkimi krokami. Gdy byłam już na cieniutkiej linii między rzeczywistością, a krainą snów, poczułam coś wilgotnego na lewym policzku.
- Ty zawsze jesteś księżniczką, a ja będę twoim księciem, który będzie cię bronić przed złem. Szkoda, że największym złem jestem ja.


i oto jest!
widzę, ze coraz mniej osób tutaj wchodzi :(
bardzo mi przykro z tego powodu, że nie komentujecie, bo nie wiem, czy wam się podoba
jeśli nie, to chyba nie ma sensu tego pisać

Brutal life//Jai Brooks ✔️Where stories live. Discover now