27 kwietnia

1.2K 126 60
                                    

!! Od tego momentu książka może zawierać elementy dotyczące samookaleczenia jak i samobójstwa !!

27 kwietnia

Osoba przyglądająca się temu z boku mogłaby spokojnie stwierdzić, że nie widać tutaj człowieka. Na plastikowym taborecie spoczywało jedyne bezwładne ciało nie kryjące w sobie już żadnych emocji. Było już tylko skorupą, która już dawno została opuszczona przez zamieszkującą ją duszę. Oczy, które za dziecięcych lat wypełnione były radością obecnie tępo wpatrywały się w sklepową ladę. Po policzkach, które jeszcze parę lat temu rumieniły się przy przyjmowaniu komplementu od pierwszej miłości spływały teraz strugi słonych łez. Dłonie będące najważniejszą częścią ciała człowieka, dłonie, które przekazywały nasze emocje poprzez dotyk zaciśnięte były wokół ramion mężczyzny sprawiając mu ból.

Po jego skórze spływała drobna stróżka krwi, którą wywołał wbijając długie już paznokcie na całej długości rąk. Popełnił cholerny błąd. Odstraszył od siebie tak naprawdę ostatnią osobę, która została mu na tym świecie. Był sam jak palec, a nie był w stanie nawet utrzymać przy sobie jednej osoby.

Gwałtownie wstał ze zajmowanego przez siebie miejsca wyrywając się z rozmyślań. Plastikowy stołek wywołał stłumiony hałas opadając na podłogę pod wpływem agresywnego ruchu bruneta. Osamu nie zwracając nawet na to uwagi chwycił w ręce swój płaszcz i wyszedł z budynku. Nie widział dużo. Jego pole widzenia było przysłonięte przez wciąż spływające po jego twarzy łzy.

Dazai stawiał coraz to dłuższe kroki z każdą sekundą mając coraz bardziej dość nieustającego deszczu. Jego płaszcz był już kompletnie przemoczony nie mówiąc już nawet o reszcie ubrań. Miał ochotę cofnąć się w czasie i przekonać siebie z przeszłości, że wybranie mieszkania tak daleko od miejsca pracy będzie głupim pomysłem. Drogi były zalane już na tyle, że nie kursowały autobusy przez co odległość prawie czterech kilometrów musiał pokonać pieszo. Początkowo miał dzisiaj nawet nie otwierać sklepu, ale nie mógł się powstrzymać. Po prostu musiał zobaczyć rudowłosego.

Skoncentrował się na niższym tak mocno, że nie zorientował się nawet kiedy stał już pod swoim blokiem. Był to sześciopiętrowy, stary budynek. Jego ściany pokryte były warstwą brudu przez co ich dawny kolor nie był już widoczny. Pod drzwiami, do których prowadził dziurawy chodnik zrobiło się małe jeziorko. Popchnął je z całej siły pozwalając by woda zalała podłogę klatki schodowej. Mozolnie zaczął wspinać się po wyjątkowo wąskich schodach. Pokonał trzy piętra aż wreszcie stanął przed drzwiami wynajmowanego mieszkania. Włożył do zamka klucz i przekręcił go z trudem. Kiedy wreszcie usłyszał klik informujący go o tym, że może już wejść do środka popchnął brązowe drzwi.

Jego oczom ukazał się wąski korytarzyk, w którym znajdowała się tylko szafka na buty i parę półek. Zdjął przemoczone obuwie, a płaszcz odwiesił na jeden z wieszaków. Wszedł do średniego pomieszczenia pełniącego funkcję salonu z aneksem kuchennym. Lekko się chwiejąc podszedł do brązowej ławy. Oparł blade ręce na twardej powierzchni z wszystkich sił próbując utrzymać się na nogach. Łzy, które chwilowo ustały ponownie pojawiły się w jego oczach zaczynając spływać po wyschniętych śladach ich poprzedników.

Dazai zachwiał się opadając na zniszczoną już kanapę. Ukrył twarz w dłoniach i natychmiastowo zaniósł się spazmatycznym płaczem. Nie pomyślałby, że jeszcze kiedykolwiek będzie w stanie poczuć coś do kogokolwiek, a szczególnie do mężczyzny. Od kiedy stracił dom i rodziców z powodu swojej orientacji przysiągł sobie, że nie pokocha już osoby tej samej płci. Nienawidził siebie za to z całego serca. Stracił swoją rodzinę tylko dlatego, że nie wpasował się w ich obraz idealnego syna.

Nie lubił do tego wracać. Naprawdę tego nienawidził. Co jakiś czas wszystko to do niego wracało. Najczęściej działo się to podczas snu, dlatego unikał go jak ognia. Przez pewien okres w swoim życiu nie spał czasami nawet kilka dni tylko po to, by nie zobaczyć twarzy bliskich mu osób.

Osamu nie był w stanie powiedzieć co robił przez ostatnie godziny. Wiedział tylko, że nagle znalazł się w środku miasta całkowicie sam. Otaczały go wysokie budynki, które sprawiały wrażenie jakby znajdowały się w środku miasta jednak brunet nie miał pojęcia gdzie się znajduje. Wszytko było rozmazane jak się domyślił z powodu wielogodzinnego płaczu. Jednak nie czuł już smutku ani złości. Wszystkie emocje nagle z niego wyparowały. Czuł niewiarygodną pustkę. Nie był zły na Nakaharę. Doszedł do wniosku, że stawiając się na jego miejscu pewnie postąpiłby tak samo. Nie widział sensu w poświęcaniu swojego czasu dla kogoś takiego jak on.

Rozglądnął się do około szukając jakiegokolwiek znajomego punktu. Chciał dostrzec chociażby biurowce, które wskazałaby mu drogę do znanej mu części miasta. Musiał niestety stwierdzić, że nie jest w stanie nic zobaczyć w aż takiej ciemności. Jedynymi źródłami światła w alejce były różnokolorowe neony odbijające się w powstałych w wyszczerbionym chodniku kałużach. Nie mając innego wyboru kierując się intuicją wybrał jedną z dróg i przyspieszając kroku będąc lekko przestraszonym zaczął szukać wyjścia z labiryntu ulic.

°°°
Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam za to, że rozdziału nie było praktycznie miesiąc. Wiem, że większość z was pewnie nie wróci przez to do tej książki, ale przechodziłam przez dość ciężki czas i nie byłam w stanie pisać.

Chciałam też zwrócić waszą uwagę na problem homofobii, który w Polsce jest niestety niezwykle znormalizowany i rozpowszechniony. Homoseksualizm nie jest tylko uroczym shipem tylko rodzajem miłości. Miłością, za którą ludzie w niektórych częściach świata są zabijani, aresztowani, a w większości krajów gnębieni i wyśmiewani kiedy walczą o swoje prawa. Chciałabym żebyście o tym pamiętali kiedy kiedykolwiek postanowicie ocenić kogoś przez pryzmat jego orientacji.

Meei

Odcienie czerwieni | SoukokuWo Geschichten leben. Entdecke jetzt