26 kwietnia

1.3K 139 69
                                    

26 kwietnia

Po małym mieszkaniu rozległ się głośny dźwięk szurającego o podłogę krzesła. Nakahara odetchnął głęboko wypuszczając zgromadzony w ciągu ostatnich godzin stres. Dostał pracę. Okazało się, że nie było wielu kandydatów, a on szybko odbył rozmowę kwalifikacyjną online. Uspokajała go myśl, że ma źródło stałego dochodu, które wystarczy mu na opłacenie czynszu jak i utrzymanie.

Poprawił krzesło, które przewróciło się razem z gwałtownym ruchem rudowłosego i wyszedł z kuchni. Wziął szybki prysznic jak i wykonał poranną toaletę. Podszedł do czarnego wieszaka kupionego parę lat temu na jakiejś promocji w sklepie internetowym i zdjął z niego płaszcz jak i swój ukochany kapelusz. Na nogi wsunął jeszcze buty i opuścił mieszkanie uprzednio je zamykając. Popchnął barkiem ciężkie drzwi, które oddzielały suchą klatkę schodową od obecnie zalanego chodnika. Westchnął ciężko, kiedy do jego butów wlała się woda. Padało całą noc i nie zapowiadało się na to, by miało przestać. Stare, podziurawione chodniki zdecydowanie nie dawały sobie z tym rady co doprowadzało do powstawania płytkich basenów w obrębie całego osiedla.

Obrócił się w celu zamknięcia przestarzałych drzwi kamienicy, kiedy jego uwagę przykuła naklejona na brudną szybę kartka. Podszedł trochę bliżej mając wrażenie, że twarz nadrukowana na papierze jest mu znajoma. I cholera, nie mylił się. Wpatrywał się w szoku w klepsydrę informująca o śmierci przyjaznej staruszki, która posiadała mały sklep. Nie żyła babcia Dazaia. Nie żyła kobieta, która była ostatnią osobą przejmującą się Osamu.

Nie myśląc dużo ponownie wszedł do budynku i wręcz wbiegając na swoje piętro wpadł do mieszkania. Chwycił jedną z materiałowych toreb i wrzucił do niej ostatnią butelkę wina jaką posiadał. Wybiegając z kuchni dorzucił jeszcze parę rzeczy do jedzenia jakie mogły poprawić humor szatyna. Już po chwili biegł szarym chodnikiem. Jego stopy bolały niemiłosiernie obcierając się o materiał mokrych butów. Sam nie wiedział czemu tak bardzo przejął się stanem młodszego od siebie mężczyzny. Nie łączyło ich praktycznie nic, a pomimo tego kapelusznik biegł na złamanie karku do osiedlowego sklepu.

Widząc swój cel przyspieszył i ledwo co wyhamowując wpadł do sklepu. Rozglądnął się wokoło wreszcie zauważając szatyna. Siedział za ladą prawdopodobnie oczekując na klientów, którzy odpuścili sobie zakupy nie chcąc złapać przeziębienia. Dazai powoli podniósł wzrok orientując się, że nie jest sam.

─ C-chuuya? Co ty tu robisz? ─ Przemoczony kapelusz powoli zsunął się z głowy niższego z nich odkrywając jego zaczerwienioną ze zmęczenia twarz.

─ W końcu nie zostawia się ─ przerwał na chwilę nie wiedząc czy może tak nazwać kasjera ─ przyjaciół w potrzebie, prawda?

W sklepie zapanowała cisza przerywana tylko przez kapiące z płaszcza Nakahary krople wody, które zaczynały tworzyć już na sklepowej podłodze małą kałużę. Widząc to szatyn wszedł na zaplecze i wyciągnął jedną z koszulek przeznaczonych dla pracowników.

─ Możesz się przebrać. Nie chcę żebyś zachorował z mojego powodu. ─ Wcisnął mu w ręce ubranie i wskazał na grzejnik znajdujący się w rogu pomieszczenia. ─ Możesz rozwiesić na nim mokre rzeczy. ─ Rudowłosy tylko pokiwał głową i wszedł do betonowego pomieszczenia szybko zmieniając mokrą koszulę na błękitną koszulkę polo. Wychodząc zawiesił jeszcze swoje przeniknięte odzienie na wskazanym przez szatyna kaloryferze.

Uniform był parę rozmiarów za duży jednak Nakahara czuł się w niej zdecydowanie lepiej niż w ciężkich przemoczonych ubraniach. Obydwaj mężczyźni weszli za ladę dostawiając jeszcze jedno krzesło i usiedli w ciszy. Żaden z nich nie wiedział co ma powiedzieć, by nie doprowadzić do jeszcze większego pogorszenia atmosfery. W końcu rudowłosy przypomniał sobie o ciążącej na jego ramieniu granatowej torbie. Wyciągnął z niej butelkę wina, dwa kieliszki i zaczął wypakować jedzenie, które losowo wyciągnął z lodówki.

─ Ser mierzwiony? ─ Osamu popatrzył na plastikowe opakowanie śmiejąc się cicho.

─ Ciesz się, że w ogóle coś przyniosłem ─ burknął kapelusznik. Wiedział, że może trafić na każdą możliwą rzecz w swojej lodówce jednak ser mierzwiony wyjątkowo go zawstydził.

─ Cieszę się. Naprawdę się cieszę. ─ Uśmiechnął się szczerze w kierunku starszego od siebie mężczyzny. Był naprawdę wdzięczny za to, że przyszedł. Jeszcze chwilę temu był w totalnej rozsypce, a teraz jego humor przynajmniej odrobinę się poprawił.

─ Naprawdę mi przykro z powodu twojej babci ─ powiedział patrząc smutno na swojego przyjaciela.

W sklepie zapanowała cisza. Nie była ona wywołana słowami rudowłosego, a tym, że nie odczuwali oni potrzeby rozmowy. Dazai cieszył się, że ktoś z nim był, a Chuuya miał nadzieję, że szatyn wyjdzie na prostą. Popijali wino z kieliszków, które cudem nie rozbiły się podczas szaleńczego biegu kapelusznika podjadając ser mierzwiony, którego widok dalej bawił Osamu.

Młodszy z dwójki powoli obrócił swoją głowę w kierunku Nakahary. Przeskanował jego twarz wzrokiem mając nadzieję na zapamiętanie jak największej ilości szczegółów. Chciał zapamiętać każdy jej detal, by nigdy już jej nie zapomnieć.

─ Dziękuję, naprawdę ci dziękuję.

I po tych słowach, ku zaskoczeniu pewnego niskiego kapelusznika pocałował go. Nie był to zachłanny pocałunek. Szatyn chciał w ten sposób przekazać wszystkie zgromadzone w sobie emocje. Nie miał pojęcia co czuł. Zdecydowanie nie był zakochany, ale uparty koneser taniego wina nie był mu też obojętny. Odsunął się od mężczyzny, kiedy ten nie oddał pocałunku. Wiedział, że nie powinien liczyć na wiele jednak bolało go to gdzieś głęboko. W głębi siebie liczył na coś więcej.

Nie wiedział ile wytrzyma.

•••
Witam wszystkich tutaj zgromadzonych,

Rozdział jest krótki, ale trochę się w nim dzieje, więc mam nadzieję, że nie będziecie źli. Wstawiłam go z dwu godzinnym opóźnieniem, ale przyjechali znajomi rodziny z dzieckiem, więc nawet nie zdążyłam go sprawdzić. Bardzo, bardzo przepraszam i mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie lepszy.

Jak zwykle proszę o rady i życzę miłego weekendu!

xx
Meei

Odcienie czerwieni | SoukokuWhere stories live. Discover now