Cz.5 Yaku

317 22 3
                                    

Po treningu chłopak czekał na mnie przed szatnią. Oczywiście podczas przebierania musiały lecieć durne teksty w stylu: "Co tam karaluchu? Jakie widoki tam na dole?" I takie tam, ale wyjątkowo jednym uchem słyszałem obelgi, a drugim je wypuszczałem. W głowie siedział mi tylko mój kocur i gdzieś z tyłu strach, przed powiedzeniem prawdy. 

Kiedy się przebrałem, zabrałem swoje rzeczy i bez słowa opuściłem szatnie. Uśmiechnąłem się do Leva, mówiąc:

Y: Możemy jeszcze na chwilę wstąpić do jednego sklepu? Muszę coś ważnego kupić

A raczej spełnić obietnicę...

L: Jasne! A co jest takiego ważnego?

Odwzajemnił uśmiech i złapał moją drobną dłoń, splatając nasze palce ze sobą. Przy nim nawet podobał mi się mój wzrost. Czułem się dużo bezpieczniej.

Y: Zobaczysz, chodź!

Pociągnąłem go zadowolony w kierunku sklepu z ubraniami i różnymi dodatkami. Widziałem lekkie zdziwienie na buźce mego kochanka, jednak zignorowałem to. Chciałem już go zobaczyć w prezencie!

Będąc na miejscu puściłem jego łapkę, prosząc go aby zaczekał tutaj, ponieważ będzie to niespodzianka. Srebrnowłosy przystał na to i uśmiechnął się promiennie. Poczułem wtedy delikatne rumieńce na twarzy, ale to zawsze się przy nim dzieje.

Chwilę później ruszyłem w głąb sklepu. Szukałem dodatków bardzo zawzięcie, bo zależało mi, aby mój kotek, był zadowolony. Kiedy jednak udało mi się znaleźć to czego szukałem uśmiechnąłem się zwycięsko i podszedłem do kasy. Szybko zapłaciłem za zakupy i wróciłem do Levka, podając mu prezent.

Y: To dla ciebie kocurku

Teraz to on cały pokrył się rumieńcem.

L: D-dziękuję. Nie spodziewałem się, że serio je kupisz

Zaśmiałem się cicho.

Y: Nie ma za co i... Mówiłem, że kupię ci te kocie uszka. Musisz mi bardziej ufać

L: Ufam ci bezgranicznie Yakuś!

Przytuliłem się do niego i podniosłe głowę patrząc mu w oczka.

Y: Założysz je?

Wiedziałem, że nie da rady odmówić.

L: Pewnie

Zrobił o co prosiłem, a ja znów się zarumieniłem.

Y: Jakiś ty urooczyy

Specjalnie przeciągnąłem samogłoski i zacząłem mu się przyglądać. Po prostu nie mogłem się napatrzeć na mojego słodziaka.

L: Y-Yaku!

Y: Oj no co? Nie dość, że przystojny to jeszcze uroczy jesteś

L: C-cicho...

Chłopak schował twarz w dłoniach, na co zaśmiałem się cicho i zabrałem jedną rączkę z jego twarzy, łapiąc ją. Licealista uśmiechnął się do mnie, co oczywiście odwzajemniłem.

Y: Chciałbyś gdzieś jeszcze iść?

Zapytałem wychodząc z nim ze sklepu.

L: Nie, raczej nie

Y: No to wracajmy do domu

Poprawiłem sobie torbę na ramieniu i ruszyliśmy w stronę domku Leva.

Droga minęła nam bardzo miło. Dużo rozmawialiśmy o drużynie, Levek się wygłupiał, tylko po to, żeby mnie rozweselić i oczywiście kleił się do mnie jak lep na muchy, jednak nie przeszkadzało mi to. Żeby posiadać takiego kotka to naprawdę trzeba mieć szczęście.

𝑊𝑧𝑟𝑜𝑠𝑡 𝑁𝑖𝑒 𝑀𝑎 𝑍𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 | 𝑌𝑎𝑘𝑢𝐿𝑒𝑣Onde histórias criam vida. Descubra agora