Cz. 3 Yaku + lemon

1K 45 69
                                    

Kiedy się obudziłem zrozumiałem, że nadal przytulam się do Leva, więc mimowolnie się uśmiechnąłem. Zacząłem delikatnie głaskać go po włosach. 

Wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteś mój...

Pomyślałem i w tej właśnie chwili Levuś zaczął cichutko mruczeć. Zaśmiałem się cicho, lecz nie zaprzestałem poprzedniej czynności. Zauważyłem jak chłopak uśmiecha się przez sen.

Jak można być tak uroczym?

L: Mhm... Yaku...

Spojrzałem na jego śliczną buźkę. Nie chciałem go obudzić. Na szczęście ten tylko zaczął mówić jakieś niezrozumiałe rzeczy przez sen. Bardzo delikatnie przejechałem kciukiem po jego policzku.

L: Mm...

Znów się zaśmiałem i wtuliłem się w mojego kotka. Niestety przeziębienie dawało o sobie znać, przez co ciężko było mi powstrzymywać kaszel. Pocałowałem, więc chłopaka w policzek i wyszedłem z pokoju. Jeśli mam być szczerzy nie czułem się zbyt dobrze. Poszedłem na dół i usiadłem na parapecie w salonie. Patrzyłem jak krople deszczu spadają na ziemię. Zacząłem rozmyślać o wszystkim, a zarazem o niczym co jakiś czas cicho pokaszlując. 

Skuliłem się z zimna i dalej wyglądałem za okno. Nagle usłyszałem, że ktoś zbliża się do mnie.

L: Yaku...?

Spojrzałem w tamtym kierunku. Był tam Lev w piżamie i rozczochranych włosach. Wyglądał naprawdę uroczo.

Y: Hej Lev. Obudziłem cię?

L: Nie

Y: To dobrze

Odwróciłem się w stronę okna, a srebrnowłosy usiadł obok mnie. Znowu zacząłem kaszleć, lecz starałem się jakkolwiek to powstrzymać. Nie chciałem bardziej martwić Levka.

L: Yaku...

Spojrzałem na niego pociągając nosem, a ten przytulił mnie. Tego właśnie teraz najbardziej potrzebowałem, więc oddałem miśka.

L: Martwię się...

Słyszałem smutek w jego głosie. Zrobiło mi się wstyd, że z własnej głupoty osoba, na której najbardziej mi zależy jest smutna.

Y: Niepotrzebnie... Zaraz mi przejdzie, napewno

L: Nie...

Y: Hm?

L: Nie przejdzie ci...

Y: Musi

Położyłem głowę na ramieniu chłopaka. Tak bardzo go kocham, ale serce mi się kroi, kiedy słyszę jego smutny głos.

L: Yhm...

Y: No tak

Mocniej mnie przytulił, a ja zamknąłem oczy i wtuliłem się w niego.

L: Aww...

Pocałowałem go lekko w szyję zostawiając tam niewielką malinkę. Chłopak westchnął cicho z zadowolenia, po czym zarumienił się. Uśmiechnąłem się i cichutko mruknąłem.

L: Jesteś taki słodki

Spojrzałem na niego.

Y: To naprawdę takie urocze dla ciebie?

Uśmiech nie schodził mi z twarzy.

L: Tak

Y: No okej

Wplotłem palce we włoski Leva i zacząłem się nimi bawić.

Y: Mięciutkie

Pewnie brzmiałem teraz jak dziecko, ale cóż poradzić? To on tak na mnie działa.

𝑊𝑧𝑟𝑜𝑠𝑡 𝑁𝑖𝑒 𝑀𝑎 𝑍𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 | 𝑌𝑎𝑘𝑢𝐿𝑒𝑣Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang