05

713 54 56
                                    

Mingi miał mętlik w głowie. Z jednej strony chciał w końcu dorosnąć i być zapracowany, a z drugiej ciągnęło go w stronę wiecznego imprezowania i robienia codziennie czegoś innego. Póki co nie był żadną wersją siebie, którą mógłby być, bo w sumie nie robił niczego ciekawego – uczył się i naśmiewał z Jongho – ale przez to, że był wiecznie rozbawiony, mniej się nudził.

Tamtego dnia wracał ze sklepu (do którego poszedł po zajęciach, bo w końcu trzeba było się tam wybrać), kiedy wpadł na Yunho z równoległego roku i rozbił przypadkiem jego butelkę z winem. Tak naprawdę znał chłopaka całkiem dobrze, bo kiedyś, śledząc ciekawych ludzi z uczelni, natknął się na niego. W sumie do momentu ich rozmowy Mingi nie miał o nim zbyt dobrego zdania – myślał, że chłopak może być nieco arogancki ze względu na swój stan materialny i wiecznie nieskazitelny wygląd.

Jednak podczas ich spotkania, Mingi zauważył, że zamiast wiecznie goszczącej, wręcz wyuczonej na twarzy chłopaka powagi, był on nieco luźniejszy i naturalny. Nie miał na sobie makijażu (co Song wywnioskował po dużych worach pod oczami, mniej wyrównanym kolorycie jego skóry i łagodniejszych brwiach) i pierwszy raz ubrany był nieelegancko.

Przez myśli Mingiego przechodziło bardzo dużo nowych myśli i spekulacji na temat chłopaka – z aroganckiego w jego mniemaniu stał się intrygujący.

Dlatego po jego odejściu aż stanął z wrażenia i się zawiesił. Jednak kiedy się otrząsnął, szybkim krokiem ruszył do akademika, aby jak najszybciej opowiedzieć o tym Jongho.

— Słuchaj, kurwa, młody — powiedział podniesionym tonem od razu po przekroczeniu progu ich pokoju w akademiku, do chłopaka akurat odrabiającego jakieś pierdoły przy blacie kuchennym. — Nie uwierzysz co się stało!

— Cielę oknem wyleciało — mruknął Choi niewzruszony do (jak zwykle) przeładowanego energią Mingiego.

— Nie! Spotkałem Jeong Yunho i pierwszy raz nie wyglądał tak idealnie jak zwykle.

— To znaczy co, grzywka mu się na wietrze przesunęła? — zapytał ironicznie nadal niezainteresowany tematem Jongho.

— Nie, kuźwa, słuchaj! Nie miał makijażu i miał na sobie dresy. D r e s y.

— No i co?

— No i gówno. Po prostu ci mówię.

— Bardziej się drzesz i bardziej jesteś zajarany niż Han Jisung po skręcie — dodał młodszy. — Kiedy idioci przyjdą?

— A to ja ci już nie wystarczam? — zapytał smutnym tonem Song.

— Wkurwiasz mnie i jesteś debilem jebanym, a poza tym ciągle palisz to zielone gówno i tak śmierdzi... no ileż można chłopie.

— Chuj ci w dupę Jongho. Będą za pół godziny chyba..? — powiedział, bardziej zapytał nieprzekonany Mingi i wyszedł z pokoju.

Usiadł przed ekranem swojego nieco połamanego laptopa, który nie wyglądał, jakby nadawał się do użytku, ale wbrew pozorom sprawował się chłopakowi całkiem dobrze. Był to prezent od Minho, jego brata, a dostał go dobre 6 lat temu na święta. Cały oklejony był naklejkami z Marvela, którego chłopak był fanem.

Włączył twittera i był wręcz zaskoczony ilością wiadomości z prośbami o przestalkowanie. Było to dla niego proste zadanie, jednak zaczął od podania kwoty i numeru konta każdemu chętnemu, po czym zabrał się za szukanie informacji o pierwszej osobie – Hwang Yeji.

Była to młodsza od niego o rok, niesamowicie piękna siostra bliźniaczka Hyunjina – chłopaka, z którym Mingi gadał kilka razy, mijając się na korytarzu czy imprezach. Również uważał go za kogoś przepięknego. Rodzeństwo rzecz biorąc swoim wyglądem i sposobem bycia sprawiało, że połowa uczelni zaczynała poważne rozważania nad swoją orientacją.

꒰ hackerman | yungi ꒱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz