Rozdział 2

1.6K 75 5
                                    

           Stojąc niedaleko maszyny, która miała ich przenieść na statek Lemurian Star, Casey spędziła na bezcelowym wpatrywaniu się w pracujących agentów, którzy co i rusz przechodzili obok, zajęci swoimi sprawami. Ich żmudne zajęcia, jak archiwizacja i renowacja sprzętu znajdującego się w ogromnej hali, może i nie należała do tych najciekawszych, jednak wtedy Jenna nie miała innego zajęcia jak patrzenie na ich ręce. Kobieta nuciła sobie pod nosem melodię jakiejś piosenki, którą zasłyszała kiedyś w radiu i bawiła się palcami u rąk. Z oddali słyszała co chwila jak Rumlow podawał komendy swoim podwładnym z zespołu S.T.R.I.K.E. na co, co chwila przewracała znużona oczami. Jak ona tego faceta nie trawiła, to było niemalże niepojęte. 

Stercząc tam kolejne bezcelowe minuty zauważyła zbliżającego się Kapitana Amerykę, na co uśmiechnęła się delikatnie. Miała okazję pracować parę razy z blondynem i musiała przyznać, że były to przyjemne misje. Mężczyzna doskonale potrafił dowodzić ludźmi, nie podejmował bezsensownie głupich decyzji i zawsze brał pod uwagę spostrzeżenia innych pracujących z nim osób. Znał się na rzeczy, czego nie potrafiła powiedzieć o dowódcy S.T.R.I.K.E. Odepchnęła się rękoma od skrzyni o jaką się cały czas opierała i podeszła w stronę zbliżającego się mężczyzny. Ten zauważając ją, skinął jej na powitanie głową z uprzejmym uśmiechem na ustach i wyrównał krok z młodszą od siebie kobietą. Jenna przywitała się z Rogers'em salutując mu lekko prześmiewczo i uśmiechnęła się szeroko. Steve również uśmiechnął się i pokręcił głową zrezygnowany. Kobieta robiła ten gest za każdym razem jak go widziała i robiła to tylko, by wywołać u niego zmieszanie, z czego doskonale zdawał sobie sprawę.

— Jak nastroje przed misją Kapitanie? — zapytała podnosząc głowę, by na niego spojrzeć. Casey pomimo swojego dość wysokiego wzrostu i tak zmuszona była podnieść głowę. 

— Dobrze Jenna dzięki, że pytasz. — Powiedział uśmiechnięty, poprawiając swoją tarczę w motyw flagi Ameryki, na plecach. — A tobie jak? Widziałem twoje spojrzenie gdy stałaś przy tych skrzyniach — odezwał się, zerkając na zielonowłosą. Ta cmoknęła niezadowolona i machnęła ręką. 

— Fury chce mnie wykończyć, ot co. Przejrzałam ten jego niecny plan. Zamiast powiedzieć mi, że mnie zwalnia, chce mnie wykończyć na śmierć — powiedziała udając poważną, jednak prawie natychmiast zaśmiała się wesoło, co również udzieliło się w pewnym stopniu Rogers'owi. 

Podchodząc do Quinjeta przywitali się z resztą, co Jenna zrobiła z ogromną niechęcią i usiadła na jedno z siedzeń po prawej stronie odrzutowca. Chwilę poprzygladała się jak Kapitan Ameryka rozmawia z Rumlowem przy sterach i zajęła się zapinaniem pasów fotela. Zadanie zadaniem, ale nie ufała pilotowi zespołu Brock'a. Za każdym cholernym razem jak startował, maszyną trzęsło jak gdyby miała się rozbić. Casey poprawiła włosy opadające na twarz, za uszy i zacisnęła mocniej pasy. Odwróciła się wzrokiem, na otwartą klapę wejściową do odrzutowca i zacisnęła usta, zaraz wydymając dolną wargę. Do środka wchodziła własnie Czarna Wdowa, ubrana w swój czarny przylegający skafander. U bioder miała uczepione pistolety na szelkach, tak samo jak zielonowłosa, a na ustach miała zawadiacki uśmieszek. Przechodząc obok brązowookiej przywitała się z nią i podeszła do dwójki wciąż rozmawiających mężczyzn. Nachyliła się nad fotelem sterownika i przyjrzała się panelowi. Wyciągnęła rękę i naciskając na nim jakieś przyciski zamknęła klapę samolotu. 

— Trochę ci to zajęło Romanoff, czyżbyś miała jakąś potajemną schadzkę z jednym z agentów? — zapytała zaczepnie Jenna uśmiechając się perfidnie do rudowłosej. Natasha zerknęła na nią cały czas uśmiechnięta.

— Nawet jeżeli, to moje życie towarzyskie wciąż wygląda dużo bardziej ciekawie niż twoje Casey. — Odpyskowała, podejmując się tej małej wymianie zdań. Jenna zapowietrzyła się niby oburzona i otworzyła usta w imitacji oburzenia, wskazując na nią swoim szczupłym palcem.

ELECTRA┃BUCKY BARNESWhere stories live. Discover now