••• TAJEMNICA •I• ŚWIATŁA •••

24 4 5
                                    

Na Dobry Początek:

Chrzest Jezusa (Ewangelia według św. Mateusza)

13 Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. 14 Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» 15 Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. 16 A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. 17 A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie».

Jeszua w wodach Jordanu

Pluskały wody Jordanu, szumiały fale błękitu i lazuru. Mieniły się na przemian złotymi, szmaragdowymi i perłowymi kroplami. Zgromadzeni na brzegu ludzie ustawiali się w kolejce, by móc się w nich zanurzyć, by ich oblano. Czynił to Jochanan ~ Jan Chrzciciel, podobno wujek Jeszui, syn Eliszewy ~ Elżbiety i Zacharji ~ Zachariasza.

To Jochanan miał być tym, który przygotuje Drogę swojemu Przyjacielowi. Który przygotuje serca i umysły swoich uczniaków, żaków. Więc polewał ich wodą, symbolicznie chrzcił, gdy zanurzali się w chłodnej toni. Rześko, czysto, orzeźwiająco.
Jordanowe oczyszczenie.

Jochanan zdziwił się bardzo pewnego razu, gdy w kolejce dostrzegł syna swojej kuzynki ~ Jeszuę. Dwaj młodzi mężczyźni byli prawie rówieśnikami, ich oczy podobnie iskrzyły. Strasznie się ucieszyli tym spotkaniem. Gdy się przywitali, Jeszua poprosił Jochanana o chrzest.

Ten, zszokowany, nie chciał się na to zgodzić, stwierdzając:
«Jak to, Jeszu, przecież to ja potrzebuję, żebyś mnie ochrzcił, a Ty mnie o to prosisz? Dlaczego?»

Wzburzony Jan skubał w zamyśleniu zarost, patrząc na swojego krewnego zdziwionymi oczami. Jeszua jednak był spokojny, łagodny jak wody Jordanu. Uścisnął serdecznie mokrą od fal rękę swojego przyjaciela, rozjaśnił smagłą twarz uśmiechem i powiedział:
«No zgódź się, Jochan. W ten sposób wypełnimy Pismo, wypełnimy Wolę Adonaj. A Jego Wola jest przecież wypełniona Prawdą.»

Te argumenty trafiły Janowi do serca i przemówiły do rozumu. Ustąpił więc i wpuścił Jeszuę do wody. Ten Wieczny Chłopiec zanurzył się w rzece i pozwolił, by Jochan wylał mu na głowę zaczerpniętą garść wód Jordanu. Mahoniowe włosy pociemniały, usta roześmiały się, a Słońce ociepliło ich biało-złotymi plamkami światła.

Było tak dobrze. Gdy Jeszua wrócił już na brzeg, cały ociekający wodą, odwrócił się w stronę fal i spojrzał na niebo. Sklepienie jakby się rozwarło,
a z obłoku spłynęła upierzona Gołębica, być może siadając Mu na dłoni. Była ~ tak jak oni ~ bardzo ucieszona. W tej samej chwili, przez chmurę jak przez mleczny megafon
rozbrzmiał donośny, wypełniony miłością Głos:
«Jesteś moim ukochanym Synem, w którym mam u-po-do-ba-nie. Jestem z Ciebie dumny.»

Łzy wzruszenia pociekły Jeszui po policzkach, zmieszały się z kropelkami rzeki. Podobnie było i z Janem Jochananem, a także z innymi, którzy w tym wydarzeniu uczestniczyli. Nawet jeśli niewiele z tego rozumieli. Jak my. Ale to chyba nie szkodzi?

«»

Gwoli wyjaśnienia, zastrzegam, że pokrewieństwo Jana Chrzciciela i Jezusa nie jest do końca znane. Jedni mówią, że byli kuzynami, gdzie indziej czytałam, że Jan był Jego wujkiem właśnie, bo Elżbieta być może była ciocią Miriam, jeśli była siostrą jej mamy, Anny. To by całkiem się mogło zgadzać. Ale nie przywiązujmy się zbytnio do żadnej z tych koncepcji. Jak było, dowiemy się w Domu Ojca ;). Dobranoc!

Różane PaciorkiWhere stories live. Discover now