[Tom 1] #8#

2.5K 215 138
                                    

25 Grudnia 2020

Obserwował przesuwające się chmury po nieboskłonie, rozważając jak powinien przekazać mamie nowinę o swojej dolegliwości. Obiecał, że nie będzie niczego ukrywać, a jednak cień strachu wciąż obijał się w tył jego głowy. Nie wiedział jak jego mama zareaguje i czy nie zabroni mu jednak chodzić do szkoły, mimo, ich ostatniej rozmowy. Można powiedzieć, że mile go zaskoczyła. Owszem była przerażona nowymi informacjami, ale po rozmowie z All Might'em uznała, że najlepiej będzie pilnowanie Izuku 24/7, żeby znowu czegoś sobie nie zrobił. Rozmowa z RecoverGirl również dużo dała w zrozumieniu, co jej syn przechodzi i jak powinna się przy nim zachować.


Czas mijał, a on wciąż nie czuł, żeby cokolwiek się zmieniło. No może tylko jedno... Ludzie przestali patrzeć na niego ze współczuciem i obchodzić się jak z jajkiem. Wszystko powoli wracało do dziwnego ładu, a jego obecny stan stał się czymś całkowicie normalnym, wręcz naturalnym dla każdego. Dla każdego, ale nie jego samego. Oczywiście, normalnym nie można nazwać sytuacji, gdy ktoś zwrócił się do niego bezpośrednio pytając, co sądzi, wszyscy zaczynali nienaturalnie milczeć. Czuł się jakby dusiło go od środka, gdy nie umiał nazwać emocji, które przemykały niczym cień i zaraz znikały. Był zmęczony samym sobą i tym stanem.


- Nie cieszycie się?! - Zakrzyknęła niespodziewanie Mina, zwracając na siebie uwagę Izuku. - Spędzimy super ekstra wypasiony czas razem! - Wyrzuciła ręce w górę. - Nie mogę się doczekać aż dojedziemy na miejsce!


- Tak, będzie cudnie! - Zawtórowała jej Uraraka. - Prawda, Midoriya?


Zapadła nagła cisza, a wszyscy zwrócili wzrok w kierunku Occhaco jakby wyrosła jej dodatkowa głowa. Dziewczyna nie widziała niczego złego w swoim pytaniu i Izuku mógł śmiało przyznać, że jako jedna z nielicznych osób próbowała udawać że wszystko jest w porządku. Lubił to w niej. Zawsze była tuż obok, wspierała i okazywała swoje zaangażowanie w bardzo entuzjastyczny, niecodzienny sposób. Skinął krótko głową.


- To się nazywa duch zabawy, Midoriya! - Zakrzyknęła wesoło. Co poniektórzy zerknęli na niego, to znów na nią. - Nie mogę się doczekać grania i śpiewania przy ognisku!


Rozmowy ponownie rozgorzały, tworząc niewielki chaos wokół. Westchnął ciężko. To było naprawdę męczące...


- Może być zabawnie, tak myślę... - Wymamrotał, wbijając wzrok w szybę autobusu.


- Wszystko w porządku?


Zerknął w bok pomiędzy siedzenia, dostrzegając dwukolorową czuprynę. Ich właściciel niespodziewanie zjawił się tuż obok na wolnym siedzeniu przy Deku. Milczeli długi czas. Żaden nie miał zamiaru niszczyć tego stanu rzeczy, w którym teraz się znaleźli, ale mimo to czuł na sobie przeszywające spojrzenie Bakugo. Wiedział, że Kacchan nie lubi Todoroki'ego i za wszelką cenę próbował go ukatrupić, ale nie widział w tym sensu. Właściwie to...


- ...nic już nie ma sensu.


- To fakt, ale można go łatwo znaleźć prędzej czy później. - Todoroki przyznał po chwili ciszy. - Czujesz się zmęczony stanem, w którym jesteś teraz i nic nie ma dla ciebie sensu. Wszyscy traktują jak powietrze albo jajko, a ty zwyczajnie w głębi samego siebie chcesz tylko święty spokój.

Bez UczućWhere stories live. Discover now