24. Ostatnia rozgrywka

883 69 17
                                    

Gdy egzaminy były tuż za rogiem a do ostatniego meczu w sezonie zostały dni, atmosfera w Hogwarcie gęstniała z każdą godziną. Tak było co rok i tym razem nic nie ulegało zmianie. 

To był moment, w którym Lilith rzeczywiście czuła ulgę z powodu przegranej swojej drużyny. Może nie powinna, bo w końcu trzecie miejsce zabrało im szansę na wygraną, co doprowadziło Darrena niemal do łez a Oscara wprawiło w taką złość, że przez następne dwa tygodnie odmawiał współpracy z Gryfonami, czym zarobił sobie szlaban, ale odjęło jej to dodatkowego stresu. Jej myśli nie musiały skupiać się wokół przyjaciół, katujących się na treningach, tylko cała jej uwaga przeszła na Owutemy. No, prawie.

Gdy próbowała szlifować uroki na praktyczną część egzaminu z zaklęć, ciągle miała w głowie Jamesa, który nieco (delikatnie mówiąc) ignorował naukę na rzecz treningów. Nawet świadoma jego planów, nie potrafiła ich do końca zrozumieć.

Potter nie planował pracować. Może gdy już będzie się tragicznie nudził, spróbuje dostać się do jakiejś drużyny Quiddichta, ale tego także nie bierze za pewnik. Polega całkowicie na funduszach, które zostawią mu rodzice w spadku. Po wstępnych przeliczeniach starczą mu one do końca życia, więc trudzenie się jakimkolwiek zajęciem wydaje się niepotrzebne, co Evans i Shafiq bojkotują tak samo.

Lilith od dziecka uczono, że na sukces trzeba zasłużyć, nawet jeżeli jest wspomagany ręką bliskich. To z kolei wykształciło u niej sumienność, cierpliwość i pracowitość, dzięki czemu nawet gdy przyjaciele jęczeli jej nad uchem, starała się ich dzielnie znosić, więc nie podważała decyzji Jamesa, nawet jeżeli wydawała się być absurdalna. Z czasem jednak zasoby anielskiego spokoju jej się kończyły, co znacznie wpływało na jakość między innymi odpowiedzi udzielanych Oscarowi w czwartkowy wieczór w bibliotece. 

— Przecież ty już to wszystko umiesz — marudził ciągle. — Przejdźmy się po błoniach albo gdziekolwiek indziej. Mam dość biblioteki, tutaj jest ostatnio tyle ludzi!

— Przymknij się łaskawie, Ozzy — burknęła, zaczynając rozdział o zaklęciach ochronnych. — Mógłbyś wziąć się za naukę, bo jedyne co ostatnio robisz to mnie denerwujesz.

— Nie pasuje ci ten grymas. To wszystko przez te książki. Idziemy stąd.

To powiedziawszy, wyrwał jej podręcznik i zamknął go z hukiem, co spotkało się z krytycznym wzrokiem bibliotekarki i kilku osób przy stolikach nieopodal. Szatyn jednak się tym nie zraził i momentalnie chwycił torbę Lilith, po czym wpakował do niej rozrzucone na blacie elementarze, co spotkało się z słowami sprzeciwu Puchonki, które zignorował z premedytacją. Wiedział, że dziewczyna nie powierzy mu swojej torby, gdy nie ma jej obok. Nie mylił się, bo gdy tylko wyszedł z biblioteki, usłyszał skrzypienie drzwi i dotyk Lilith na ramieniu. 

— Ewidentnie Filch dawno nie oliwił tu zawiasów, nie uważasz? — rzucił jak gdyby nigdy nic.

— Rzeczywiście — mruknęła, odbierając od chłopaka swoją własność. — Całkiem jak ty nie sięgałeś dawno do książek. Dobry Merlinie, Ozzy, wypadałoby chociaż udawać.

— Uczę się na lekcjach, czasami powtarzam z Josie. To mi wystarcza. — Wzruszył ramionami, jakby to była najoczywistsza na świecie oczywistość. — Nie każdy potrzebuje upewniać się miliard razy, że zna wszystkie zastosowania smoczej krwi, chociaż umiał je wymienić już w trzeciej klasie. Nie rozważałaś może opcji odstresowania się w swoim grafiku powtórek do Owutemów? 

— Nie prowadzę żadnego grafiku, Oscarze! — obruszyła się, a na jej policzki wpłynął rumieniec. Szatyn już wiedział. 

— Czyli Jo wcale nie żartowała — zaśmiał się szczerze, targając ją po włosach. To także ją zirytowało. Założyła ręce na piersi i stanęła naprzeciwko chłopaka. — Musisz nauczyć się lepiej kłamać, Lila. Znamy cię już za dobrze. Powinnaś wyluzować w ten weekend. Nie obchodzi mnie to, że zostały ci do przypomnienia nieśmiałki czy inne żądlibąki. Nawet gdybyś musiała nauczyć się od nowa warzyć Wywar Żywej Śmierci, nie widzę innej opcji niż odpoczynek. Zajedziesz się!

Słyszy nas tylko noc | James  Potter ffWhere stories live. Discover now