30. Płomień pod skórą

Zacznij od początku
                                    

– Przez to, co powiedziałem ci ostatnio, unikałaś mnie przez tydzień – wyznał wreszcie chłopak ze spuszczoną głową, a jego jasne włosy opadły na czarną maskę, zasłaniając oczy.

I dopiero wtedy połączyłam fakty i zrozumiałam całe to zamieszanie, a dziwne uczucie rozczulenia rozlało się po moim sercu. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam dłoń w kierunku twarzy Czarnego Kota, delikatnie ją unosząc. Mimo tego, chłopak dalej unikał patrzenia w moim kierunku.

– Kotku – zwróciłam się czule, zmniejszając dystans między nami jeszcze bardziej. Czułam, jak po półnagich nogach i bosych stopach przetaczają się fale zimna, ale nie zwracałam na to większej uwagi, bo od środka rozpalał mnie przyjemnie drażniący płomień. Lizał ciało, fragment po fragmencie, umiejscawiając się w okolicach podbrzusza, a im bliżej byłam Czarnego Kota, tym bardziej ten żar nabierał na intensywności. – To ja powinnam cię przepraszać, a nie ty mnie. Wcale nie próbowałam cię unikać, tylko po prostu nie miałam czasu. Przyjechał mój dziadek, więc teraz staramy się nadrobić stracony czas.

Dopiero po tym oświadczeniu, Kot podniósł głowę i spojrzał na mnie roziskrzonymi oczami. Widziałam, że jeszcze przez kilka sekund tliła się w nich niepewność, jednak po chwili gdzieś zniknęła, a chłopak uśmiechnął się łagodnie.

– Przychodziłem do ciebie każdej nocy, ale już spałaś – wymruczał blondyn, kładąc dłoń na mojej talii i przyciągając jeszcze bliżej siebie. Wstrzymałam oddech, kiedy moje odsłonięte uda dotknęły chłodnego materiału pokrywającego nogi chłopaka, pomiędzy którymi się znalazłam. – A nie miałem serca cię budzić, bo tak słodko wyglądałaś.

Niski, mruczący głos Czarnego Kota sprawił, że aż zadrżałam, a po ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Chłopak jednak zupełnie inaczej musiał to zinterpretować.

– Pewnie ci zimno, stojąc tak w samej piżamie – powiedział, po czym nie czekając na moją odpowiedź, zgrabnym ruchem odsunął się ode mnie i zeskoczył z parapetu, by zamknąć okno.

Na szczęście nie widział mojej zawiedzionej miny spowodowanej tą nagłą zmianą. Ta krótka chwila jednak pozwoliła mi wypuścić powietrze, które już od dłuższej chwili nieświadomie wstrzymywałam, a wraz z nową dawką tlenu przyszło opanowanie tych durnych, nastoletnich hormonów. I nie czekając na chłopaka, zrobiłam kilka kroków w tył, wycofując się w głąb pokoju, a przy okazji odkładając róże na biurko. Musiałam jeszcze zejść do kuchni po jakiś wazon do nich, by się nie walały po biurku, gdybyśmy jednak potrzebowali z Czarnym Kotem dodatkowej przestrzeni do innych czynności.

Odwróciłam się plecami do okna i zaplotłam ramiona na piersi, starając się powstrzymać przed głupimi myślami. Mój umysł oszalał, po prostu zwariował przez te wszystkie lata nieodwzajemnionej miłości i teraz pragnął się na mnie zemścić, podsuwając mi różne obrazy. A niektóre z nich wydawały się tak przyjemne, że bałam się, iż mogłabym zechcieć je jak najszybciej zrealizować. Na przykład tu i teraz. Nawet na tym cholernym biurku.

– Chodź, rozgrzeję cię. – Usłyszałam nagle za swoimi plecami, momentalnie się spinając na dźwięk głosu Czarnego Kota. Zanim jednak zdążyłam zaprotestować, blondyn pochylił się nade mną i objął mnie ciasno swoimi długimi ramionami. Chłopak wtulił głowę w moje włosy, chuchając na nie ciepłym oddechem i przy okazji doprowadzając mój wewnętrzny żar do wielkości płomieni piekielnych, których już nie potrafiłam powstrzymać.

A może po prostu nie chciałam?

Kierowana impulsem obróciłam się w ramionach Czarnego Kota, stając teraz z nim twarzą w twarz. Serce galopowało w piersi, a na policzkach czułam wypełzający rumieniec. Moja nieśmiałość ponownie próbowała dojść do głosu, ale skoro powiedziałam już "a", to musiałam powiedzieć też "b". Przełknęłam ślinę, uświadamiając sobie, że od tego momentu nic już miało nie być takie samo jak wcześniej.

Miraculum: Stay with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz