10. Dwa dni pod rząd

615 35 5
                                    

Uparcie grzebię w siatce, przez co Scott zatrzymuje się zdenerwowany.

- Czego szukasz? - Pyta otwierając drzwi.
- Zapomniałam o przyprawach - W końcu podnoszę wzrok na Scotta. - A poza tym to nie ten poziom.

Scott rozgląda się po parkingu i szepcze coś pod nosem.

- Okej, idź po te przyprawy, a ja znajdę samochód i ci napiszę - Brat zabiera ode mnie zakupy.
- Dobra - Wzruszam ramionami i ruszam biegiem do sklepu.

Od razu podchodzę po przyprawy, po drodze zabieram jeszcze zupkę chińską, i idę do kasy. Nie śpieszy mi się, więc staram się nie patrzeć na kasjerkę morderczym wzrokiem, kiedy po raz trzeci postanawia przeliczyć drobne, czy aby na pewno jakaś kobieta jej nie oszukała.

- Coś jeszcze? - Pyta kiedy podaję jej banknot.
- Nie - Odpowiadam i zabieram produkty i resztę, której teraz już tak dobrze nie liczy.

Sprawdzam telefon, jednak nie ma żadnej wiadomości od Scotta. Zastanawiam się, czemu tak źle idzie mu szukanie samochodu z tymi wszystkimi wilkołaczymi zdolnościami
Zatrzymuję się w końcu na jednym z poziomów parkingu. Mam wrażenie, że słyszę Scotta, więc bez zastanowienia otwieram drzwi.
Powoli wchodzę i rozglądając się przechodzę dalej.

- Co? Czekaj! - Jestem pewna, że to Scott.

Zauważam też Dereka, który robi zamach w moją stronę i rzuca. W ostatniej chwili lekko się uchylam, a coś uderza w ścianę zaledwie dwa centymetry obok mojej głowy.

- Czy to było planowane? - Pytam przyglądając się rzeczy, która okazała się telefonem, jak mniemam, Scotta.
- Odczuwasz gniew? - Derek odwraca się do Scotta, tak jakby chwilę wcześniej prawie nie przyłożył mi telefonem w głowę. Rozkładam ręce i mówię ciche "ekhm", jednak są bardzo zajęci rozmową. - Lekcja pierwsza, ćwicz panowanie nad przemianą wczuwając się w zwierzęcą furię. Przy niej ci się nie uda.
- Umiem się wściec - Podchodzę bliżej wilkołaków, jednak trzymam się w pewniej odległości. Tak na wszelki wypadek, gdyby postanowili się rzucić sobie do gardeł.
-Niewystarczająco. Będziesz jej unikał? - Głos Dereka jest jeszcze bardziej stanowczy.
- Ucz mnie, a będę jej unikał - Scott zaborczo patrzy w oczy starszego wilkołaka.

Hale odchodzi nawet nie racząc mnie swoim spojrzeniem. Nie żeby było to coś czego potrzebuję, ale było by miło po akcji z telefonem.

- Wow - Staję obok Scotta, który patrzy z gniewem w plecy wilkołaka, i zakładam ręce pod biust. - To było głębokie - Mówię odnośnie jego rozmowy. Brat przewraca oczami.
- Zepsuł mi telefon - Scott zaczyna lamentować.
- Widziałam, nawet nie ma co zbierać - Cmokam lekko i zabieram kluczyki z jego zaciśniętej dłoni.

***

Mokre włosy przyjemnie schładzają kark, więc prasowanie bluzek Scotta jest przyjemniejsze niż zazwyczaj.
W głowie już go przeklinam za tak dużą ilość zużytych rzeczy, jednak zdaję sobie sprawę, że potrafi trzymać kosz na pranie w pokoju, póki ja, albo mama, się nad nim - ja praniem, a mama to nie wiem - nie zlitujemy.
Cicho nucę piosenkę z radia, ale po uświadomieniu sobie, że nikogo nie ma w domu, i nikomu nie przeszkadzam, zaczynam śpiewać głośniej.

Zabieram ubrania moje i Scotta i dalej śpiewając wchodzę po schodach. Zamiast do swojego pokoju, od razu wchodzę do Scotta.
Otwieram drzwi z rozmachem i, nim zdążę rozpoznać twarz mężczyzny, zaczynam krzyczeć i wolną ręką szukać kija, którego, jak na złość, nie ma.

- Możesz ciszej? - Derek pyta po tym jak przykładam dłoń do ust, żeby się uspokoić.
- Co ty tu robisz? - Syczę w jego stronę. Nie przejmuję się tym, że mój głos brzmi opryskliwie, a on nie wygląda na zadowolonego. Trudno, to w końcu on włamał mi się do domu.
- Przyszedłem do Scotta - Odpowiada siadając w fotelu jak gdyby nigdy nic.
- Mamy coś takiego jak drzwi - Mój głos dalej nie brzmi przyjemnie. Pomijam fakt, że Scotta nie ma i trzeba było przyjść później.

Hale nie odpowiada, tylko ze swoją grobową miną wpatruje się we mnie, kiedy włączam światło i oddzielam ubrania brata od moich. Co chwilę lekko podnoszę wzrok, jednak za każdym razem napotykam jego przeszywające spojrzenie, z którym się wcale nie kryje.

- Zgaś światło - Mężczyzna wręcz warczy w moją stronę, kiedy odkładam bluzki Scotta na łóżko.
- Co? - Szok na mojej twarzy jest tak duży, że Hale podnosi brew.
- Wychodzisz, więc wyłącz.
- Zamierzasz tu siedzieć? - Nie czuję się zbyt komfortowo w jego towarzystwie, więc wyjście ułatwiło by mi sprawę. Z drugiej strony, czy zostawiać go samego to dobry pomysł?
- Scott zaraz tu wejdzie, więc zgaś i już wyjdź.

Nie ruszam się z miejsca, będąc trochę za bardzo w szoku. Nie dość, że typ włamuje mi się do domu, to jeszcze każe mi wychodzić i gasić światło. Mam ochotę wyrazić swoją opinię, jednak powstrzymuję się.
Derek przewraca oczami i podchodzi do mnie, przesuwając mnie tak, że jeśli ktoś otworzy drzwi, nie zauważy mnie. Sięga ręką za mnie i wyłącza światło. Nagła zmiana oświetlenia sprawia, że przez chwilę widzę tylko świecące oczy mężczyzny, który siada dokładniej w tej samej chwili, gdy wbiega Scott.

Ponieważ wzrok już się przyzwyczaił do ciemności, dokładniej widzę ruchy Scotta. Derek siedzi w najciemniejszym kącie pokoju, więc już nie jestem w stanie go dojrzeć.
Brat jest wyraźnie zdenerwowany. Nerwowym ruchem zamyka okno i zsuwa rolety. Przeczesuje włosy palcami i, uprzednio patrząc między roletami, włącza lampę stojącą.
Zauważa Dereka i zaraz później mnie, przez co uśmiecham się pokrzepiająco.

- Przestań tak robić.
- Odezwał się do ciebie? - Derek brzmi kompletnie inaczej, niż kiedy "rozmawiał" ze mną. Jest bardziej spokojny i mniej zdenerwowany.
- Tak, ucieliśmy sobie miłą pogawędkę o pogodzie - Uśmiecham się na sarkazm Scotta, jednak morderczy wzrok Halea przywraca mnie do porządku. - Nie!
- Jakie zrobił na tobie wrażenie?
- Co masz na myśli? - Scott spogląda na mnie, a ja wzruszam ramionami. Jeśli mam być szczera, to nawet nie bardzo wiem o czym rozmawiają.
- Masz wyostrzone zmysły. - Derek wstaje z fotela i podchodzi do Scotta. - Rozmowa nie musi być werbala. Wyczułeś coś?
- Czyli Scott, i ty, czujecie emocje, albo coś, jakby były perfumami o konkretnym zapachu? - Niepewnie włączam się do rozmowy.
- Tak, od ciebie czuć zdenerwowaniem - Hale przeszywa mnie spojrzeniem. Przewracam oczami. Powoli zaczynam żałować, że zaproponowałam, by wilkołak uczył mojego brata, ale teraz jest już chyba za późno. - Więc?
- Był wściekły.
- Na ciebie?
- Kto? - Pytam chcąc wiedzieć coś więcej.
- Alfa, przyszedł za mną pod dom Allison - Scott nerwowo drapie się po głowie.
- Z którą miałeś przestać się spotykać - Nawet bez żadnych zdolności, jestem w stanie zobaczyć, że Dereka powoli denerwują moje pytania. - Alfa był wściekły na ciebie?
- Nie, nie na mnie. Ale czułem jego gniew, kiedy rysował spiralę.
- Spiralę? - Pytanie Dereka wydaje się wręcz dziwne. W końcu wcześniej wiedział wszystko.
- To coś ważnego? - Pytam
- Nie, nic - Derek podchodzi do drzwi uderzając we mnie ramieniem.
- Czekaj! - Scott staje obok mnie. - Jak mam ci ufać, kiedy coś ukrywasz?
- Spirala nic nie znaczy.
- Pod tym znakiem pochowałeś siostrę - To zdanie przywołuje mi wspomnienie pustych oczu wilka, które już sekundę później okazały się oczami młodej kobiety. Przymykam na chwilę oczy, by się uspokoić, ponieważ Hale na pewno czuje moje emocje.
- Nie chcesz wiedzieć.

Derek wychodzi trzaskając drzwiami. Ostatnie zdanie sprawia, że jeszcze bardziej chcę się czegoś dowiedzieć na temat spirali.
Przygryzam wargę i wychodzę z pokoju bez słowa. Spoglądam w dół schodów, jednak po wilkołaku nie ma ani śladu. Spotkania z Derekiem, przynajmniej moje, bo Scotta jakoś nie aż tak, nie są przyjemne. Mężczyzna ewidentnie lubi wprawiać mnie w zakłopotanie, albo utrzymywać w niewiedzy, więc dwa spotkania pod rząd przez dwa dni to zdecydowanie za dużo.

Lovers - Teen Wolf Where stories live. Discover now