Artemis

4 0 0
                                    

Rel zaciagnął się syntetycznym papierosem. Pozwolił aby para wodna z substancją stymulującą rozeszła się po wszystkich kubkach smakowych. Holograficzny dym został wyświetlony na końcu urządzenia. Mężczyzna oparł się o balustradę i przyglądał się projekcji oparów. Ludzie mijali
go przemierzając szerokie korytarze. Westchnął widząc zamieszanie na niższych poziomach.

Dzielnica Neonowa zajmowała spory, wielopoziomowy kwartał Stacji Kosmicznej Artemis.
Była najbardziej ruchliwą ze wszystkich. Nieuprzejmi mówili, że to jedno wielkie centrum handlowe, na którego wyższych piętrach utworzono kwatery mieszkalne i usługowe różnej klasy. Skryta w cieniu Srebrnego Globu konstrukcja miała być domem dla ludzi, więc razem
z przeniesieniem ziemskich uciech, zaadaptowano na niej cykl dobowy. Była godzina dwudziesta trzydzieści, ambientowe oświetlenie skłaniało się ku wygaszonej czerwieni,
by ustąpić miejsca kolorowym neonowym szyldom, natrętnym hologramom reklamowym
i nocnemu życiu całej okolicy. Sklepy zmieniały asortyment na jedzenie. Grała muzyka. Wirtualne koncerty przekrzykiwały się w bogactwie aranżacji. Rel dopalił baterię i schował rozładowany korpus do kieszeni butelkowozielonego płaszcza uszytego z geometrycznych kawałków materiału. Postawiwszy kołnierz zszedł pomostami na główny poziom,
znaleźć coś do jedzenia.

Otoczony hałaśliwym neonpunkiem przemknął koło CY starając się nie zwracać uwagi
na zaczepki gówniarzy, którzy szpanowali błyszczącymi wszczepami i ulepszeniami. Pomimo tego, że boom na modyfikacje już dawno minął i większość osób inwestowała w takie, które mają praktyczne zastosowanie, nastolatki miały przeciwne, wręcz oldschoolowe, zdanie na ten temat. Im więcej i bardziej widocznych tym lepiej. Nie chciał się tam zatrzymywać, żarcie było tak kiepskie jak stylówa młodzieży. Symulowany wieczór dobiegł końca. Noc nie była wiele ciemniejsza. Białe światła w płytach pasaży mieszały się z obecną wcześniej feerią szyldów tworząc odrealnione wrażenie podkreślane przez ostre, kontrastowe cienie. Mężczyzna mijał kolejne grupy imprezowiczów, gdzieś dalej zaczynała się kolejka na nocne seanse kinowe. Zerknął na wieczorny program, który przewidywał wokaloidy i inne, z jego punktu widzenia, proste rozrywki. Ku swojemu zaskoczeniu jedną z pozycji reklamowanych na nadchodzące dni była sztuka teatralna. Pomyślał, że może się na nią wybrać, jednocześnie notując
to we wszczepie kalendarzowym. Szedł dalej, z ulgą zostawiając za plecami gwar najgłośniejszej części dzielnicy. Wkroczył w boczną uliczkę, aby ominąć duży plac pełen otwartych kuchni. Zapach smażonego jedzenia nie był tym, czego mu było trzeba. Kątem oka zauważył grupkę osób, która wdała się w gorącą dyskusję. Uśmiechnął się pod nosem. Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że Artemis jest jedną z najbardziej uporządkowanych i kontrolowanych stacji, gdzie prawo i porządek dyktują rytm. Było tak jak zawsze, ludzi nie da się ogarnąć w łatwy sposób, ani podporządkować. Porachunki, drobna przestępczość znalazły miejsce dla siebie
w tym syntetycznym, obudowanym metalem i technologią świecie. Podobnie jak spiski
i zakulisowe szantaże pomiędzy oficjelami korporacji. Rewidenci radzili sobie jak mogli, ale tutaj Ziemia miała coraz mniej do powiedzenia. Na szczęście utworzyło to maluteńką szczelinę dla prywatnych detektywów, którzy przeżywali swoisty renesans. Rel był jednym z nich.

Jego wzrok padł na małą restaurację w stylu wenusjańskim. Szybkie zbliżenie implantem soczewkowym na brązowy hologram z cenami utwierdziło go w słuszności wyboru.
Usiadł w kącie przy małym okrągłym stoliku przyglądając się menu wyświetlonym na panelu. Otaczał go ładny zapach jedzenia i delikatny organiczny ambient, którego sample ewidentnie stworzono na bazie wiatrów wiejących na Wenus. Przeglądając hologramy wybranych potraw
w końcu rozluźnił się po całym dniu użerania się z formalnościami Rewidentury. Makaron
z pomidorami i ostrym kurczakiem wydawał się równie dobrym co banalnym pomysłem.
Do tego mocny porter. Wybrał opcje i przelał kwotę potwierdzając ją skanem linii papilarnych. Po chwili serwobot przywiózł zamówienie i wykładając je na stół wyświetlił standardowy komunikat zachęcający do ponownego zamówienia. Detektyw wetknął zużytą baterię smakową do slotu ładującego, przelał kolejną kwotę, aby aktywować usługę i zabrał się do jedzenia. Podniebienie pobudzone wypalonym wcześniej papierosem chłonęło ostry smak przypraw wzmacniany goryczką piwa. Pozwolił sobie na chwilę potrzebnego relaksu nie myśląc o niczym konkretnym. W pewnym momencie został brutalnie wyrwany z tego błogiego stanu dotykiem na ramieniu. Podniósł głowę ukrywając zniesmaczenie związane z pojawieniem się intruza.
To co ujrzał było ostatnim czego chciał. Patrzyła na niego kobieta średniego wzrostu w korporacyjnym uniformie. Jej blond włosy były spięte w uporządkowany kok, a brązowe oczy kierowały spojrzenie zdradzające niepewność.

Przyszłość i PrzestrzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz