Wenus

21 0 0
                                    

Dziennik Badawczy, dzień dwunasty, ranek.
Od czterech dni siedzę w tym durnym balonie i czekam aż łaskawie pozwolą mi wrócić na powierzchnię do moich badań. Prawdę mówiąc udało mi się zabrać trochę próbek, ale liczba artefaktów czekających na odkrycie jest o wiele ciekawszą perspektywą. Tym bardziej, że mam podejrzenia gdzie może być centrum dowodzenia stocznią, którą odkryliśmy. O ile to jest stocznia, bo nazwaliśmy wykopaliska w ten sposób tylko dlatego, że wyglądały identycznie
do tych, w których tysiąc lat temu odkryto schematy statków kosmicznych. To może być centrum naukowe albo inna instytucja, a może kompleks mieszkalno-przemysłowy. Nie wytrzymam, idę do Biura Nadzoru, może uda mi się ich przekonać.

Dziennik Badawczy, dzień dwunasty, koło południa.
Co za banda idiotów, mówią, że nie mogę uzyskać pozwolenia, ponieważ nie pracuję dla żadnej korporacji. Tępe tłuki! Przecież mam wizę naukową Uniwersytetu Europejskiego, jak tuziny innych naukowców. Jeszcze dodali, że miejsce, w którym chcę zejść na powierzchnię jest puste, więc znajduje się poza priorytetami. Oczywiście, że jest urzędasie, bo wszystkie te kompleksy
są pod ziemią i za każdym razem potrzeba ekspedycji powierzchniowej. Jeszcze powiedziano mi, że zatrudnienie w jednej z firm wiele by ułatwiło. Tylko dlaczego żadna nie prowadzi rekrutacji na stanowisko naukowe? To takie przytłaczające. Tym bardziej, że ostatnio na wykopaliskach byłam świadkiem ciekawego zjawiska. Jeden z alienologów aktywował urządzenie zamontowane w filarze, które uruchomiło emiter obrazów. Były one o wiele bardziej zaawansowane niż jakikolwiek hologram. Widzieliśmy urządzenia poruszające się wokoło jakby wykonywały pracę zleconą im przed tysiącleciami. Przenikały przez nas i nasze sprzęty,
ale trzymały się ścieżek wyznaczanych przez sale. Gdy zatrzymaliśmy urządzenie
i porozmawialiśmy o tym, co się stało to okazało się, że każde z nas widziało te same maszyny
w różnym stanie i pokonujące różne trasy. Nie mówiłam o tym na głos, ale na mój gust odkryliśmy formę projekcji kwantowej. Nie wiem co innego wyjaśniałoby kilka różnych stanów zaobserwowanych w jednym momencie. To by też oznaczało, że Ci, którzy zasiedlali Wenus, znaleźli sposób na rejestrowanie superpozycji bez obecności właściwego obiektu. Skoro tak,
to musi istnieć stale zasilane miejsce, które umożliwia przetwarzanie tych danych. Muszę je znaleźć. Dzięki temu uzyskam przepustkę do każdego miejsca w układzie. Może kupię mieszkanie na Księżycu albo lepiej – w Artemis. Będę miała z jednej strony widok na Ziemię,
a z drugiej na Kosmos. No nic, rozmarzyłam się odrobinę. Spróbuję zasięgnąć języka u kolegów, którzy byli tu w poprzedniej delegacji. Może będą mieli jakieś rady.

Dziennik Badawczy, dzień dwunasty, późne popołudnie.
Muszę zmienić tę stopkę, żeby inaczej oznaczała czas wpisu. Strasznie męczące jest to wszystko. Na całe szczęście, poza pysznym obiadem w chmurach, udało mi się zrobić coś produktywnego
i pchnąć sytuację do przodu. Wiem, że mam trzy opcje. Pierwsza to dalsze wnioskowanie
w oczekiwaniu na miłosierdzie Biura. Uczelnia tak czy siak wstawi się za udzieleniem
mi pozwolenia, ale nic poza tym nie mogą zrobić. Druga to zatrudnić się w korpo, ale to masa formalności no i problem polega na tym, że za tydzień kończy mi się wiza, więc i tak będę musiała podsumować badania, zdać raporty i inne bzdety. Jest trzecia opcja, której oficjalnie nikt nie poleca, ale to sensowna alternatywa. Muszę znaleźć kogoś, kto zorganizuje podróż na powierzchnię w ramach konserwacji i zabezpieczania urządzeń. Najczęściej robią to najemnicy, bo żadnej z dużych firm nie opłaca się nic naprawiać na własną rękę. Wolą wrzucać zniszczenia w koszty, żeby uzasadnić zakup nowych maszyn albo czekają aż coś padnie i zgarniają ubezpieczenia. Dzięki temu rzeczone grupki techniczne są zatrudniane według ścisłego schematu mającego minimalizować wkład konserwacyjny, a maksymalizować dofinansowania
i rekompensaty. Całe to zjawisko jest dla mnie niezwykle zabawne, ale jestem pewna, że ktoś
z ekonomii teoretycznej miałby tu pole do badań. Howahkan poradził mi gdzie przesiadują najemnicy. Ponoć to normalne, że naukowcy do nich przychodzą, więc wybiorę się jutro rano.

Przyszłość i PrzestrzeńWhere stories live. Discover now