Rozdział szósty

4.2K 183 43
                                    

Snape wrócił szybciej niż zakładał. Wszedł do domu i skierował się od razu w stronę salonu. Omiótł spojrzeniem pokój. Hermiony nie było, ale w kominku wesoło trzeszczał ogień. Nagle usłyszał szum wody dochodzący z góry- była pod prysznicem. Usiadł w głębokim fotelu przed paleniskiem, ścisnął nasadę swojego nosa, jakby mierzył się z ogromnym problemem i pozostał już w takim pozycji dając się zawładnąć ciepłu bijącemu od ognia oraz uczuciu spokoju, ale również zmęczenia, które odczuwał. Irytowała go ta cała sytuacja z Gryfonką. Nie miał bladego pojęcia jak poradzić sobie z uczuciami do niej. Nie mógł tak po prostu zamknąć się w swoich lochach, kompletnie ją ignorując. W tych warunkach było to awykonalne! Merlinie!! A ta dziewczyna była praktycznie non stop w jego głowie. Po dzisiejszej nocy, która była dla niego bardzo trudna i jednocześnie bardzo przyjemna, musiał wyjść z domu i przemyśleć pewne rzeczy. Bał się przed sobą przyznać, że coś do niej czuł, bo cały czas uważał, że nie jest dla niej kimś odpowiednim, bo przecież jego wiek, jego przeszłość, charakter. Wszystko było na nie i w jego mniemaniu ta lista nie miała końca. Pod tym względem był podobny do Hermiony, też musiał wszystko przeanalizować i niestety wyniki jego analizy nie były zachęcające.

Cały czas myślał o dzisiejszej nocy, o tym jak dobrze się czuł trzymając ją w ramionach, jakie to wszystko było... naturalne, jak mógł bezkarnie przytulać ją i wdychać jej zapach. Jego mózg podsuwał mu jeszcze inne scenariusze, ale próbował się opanować. W końcu nie masz już siedemnastu lat, żeby nie móc zapanować nad swoimi hormonami, pomyślał. Nagle doznał olśnienia! Ten stary wariat to wszystko zaplanował! Specjalnie to zrobił, specjalnie mnie zmusił do tego wyjazdu!

Gdzieś w tle usłyszał kroki, ale był tak zatopiony w swoich myślach, że jego umysł był jakby wyłączony i zbyt otępiały, więc nie powiązał tych dźwięków z żywą istotą. Nagle poczuł zawirowanie powietrza po swojej prawej stronie i to lekko go otrzeźwiło i znowu wróciła świadomość, że oprócz niego jest tutaj ktoś inny. I rzeczywiście była, bo gdy uniósł swój wzrok zobaczył ją bardzo wyraźnie. Szok, który odmalował się na jego twarzy, pewnie przyprawiłby o palpitacje serca połowę uczniów Hogwartu, że nagle można było odczytać jakiekolwiek emocje z jego legendarnej pokerowej twarzy.

**********

Zeszła na dół, przeszła obok dwóch głębokich foteli, które stały przed kominkiem i podeszła do ognia. Chwilę stała zapatrzona w płomienie, a jej myśli znów poszybowały w kierunku Snape'a. Czy on w ogóle widzi jej zainteresowanie? Czy w ogóle jest świadomy tego co ona do niego czuje? Tyle razy przypatrywała mu się, kiedy pracował nad eliksirem, była wręcz zahipnotyzowana jego miękkimi, płynnymi i prawie zmysłowymi ruchami, kiedy przygotowywał potrzebne mu ingrediencje. Tyle razy łapał ją na tym, mówiąc, żeby przestała się już na niego patrzeć, a ona robiła się czerwona na twarzy i była w stanie wydukać z siebie ciche przepraszam.

Pochyliła się lekko do przodu, przełożyła włosy przez lewe ramię i zaczęła przeczesywać pasma swoją dłonią. Nagle usłyszała chrząknięcie dochodzące z tyłu i gwałtownie się odwróciła, kładąc jedną z dłoni na swojej klatce piersiowej. Siedział tam i patrzył się na nią.

-Sev...- powiedziała słabo i machinalnie ściągnęła kilka pasemek włosów, które przykleiły się jej do szyi. Zauważyła, że przyglądał się jej ze zmrużonymi oczami, był dziwnie spięty i te dłonie, zaciśnięte w pięści, jakby próbował sam siebie kontrolować. Rzuciła na niego ostatnie wystraszone spojrzenie i zerwała się do ucieczki, zostawiając go samego z myślami, które do przyzwoitych nie należały.

**********

Stała przed kominkiem odwrócona tyłem do niego i owinięta tylko w sam ręcznik. Musiała go nie zauważyć kiedy przechodziła obok. Przez chwilę nie mógł złapać powietrza, czuł się jak gdyby dostał obuchem w splot słoneczny i nagle uderzyła go myśl, że nie stoi przed nim jego była i jakże irytująca uczennica, ale dojrzała kobieta. Przejechał wzrokiem po całym jej ciele z góry na dół. Na jej prawym ramieniu zauważył kilka kropel wody, które odbijały światło ognia, ale jego wzrok zatrzymał się dłużej tam, gdzie ręcznik kończył swoją przygodę, bo jej zgrabne nogi kontrastowały bardzo wyraźnie z płomieniami w kominku.

62 dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz