dwadzieścia cztery

1.5K 52 24
                                    

Enjoy!💜
_________________

Nancy

Stałam w ciemności przy zamglonym parku, z rękami w mojej czarnej bluzie i z zaschniętymi łzami, mieszającymi się ze strużką krwi. Patrzyłam w jeden punkt przed sobą. Nie słyszałam aut, szumu drzew, czy kroków ludzi. Czułam się jak we śnie. Nawet mnie nie interesowało to, jak musiałam wyglądać.

Nie zauważyłam, kiedy biały Mustang podjechał naprzeciw mnie. Dopiero szarpnięcie za ramiona i przestraszony ton głosu, wyrwał mnie z transu w jaki wpadłam.

— Nancy, do kurwy, powiedz coś! — krzyknął William, z dłońmi na moich barkach. Spojrzałam na niego powoli i otępiale.

Jego twarz nie była obojętna. Wyglądał na przerażonego, a jego wzrok latał po całej mojej twarzy, w poszukiwaniu więcej ran.

— Zawieź mnie do Diany, proszę — wyszeptałam ledwo. Poczułam silne zawroty głowy, jednak to nie był atak paniki. Chciało mi się rzygać. Will złapał mnie jedną ręką pod łopatkami, a drugą w zgięciu kolan i podniósł. Następnie szybko posadził mnie na miejscu pasażera, po czym sam zajął miejsce obok. Odjechał z piskiem opon, kierując się pod dom dziewczyny.

— Masz rozcięty policzek. Kto ci to zrobił? — zapytał Riley, jednak ja nie odpowiedziałam. Patrzyłam w szybę, walcząc z myślami, oddechem i emocjami, jakie czułam.

Przecież to wszystko było jakimś żartem. Do niedawna żyłam sobie spokojnie, jako ta trzecia przyjaciółka gwiazdek Lemoore, a teraz jeden z kryminalistów właśnie groził mi scyzorykiem, a podejrzewany przez wszystkich William Riley, siedzi ze mną w samochodzie. To jakieś pojebane.

Will widział moją reakcję. Przez łzy widziałam jak wybierał numer telefonu, a po chwili w głośnikach auta, dało się usłyszeć zdenerwowany głos.

— Will? Co się dzieje? — odebrała zdziwiona Darcy.

— Ktoś zaatakował Nancy. Jadę z nią właśnie do Diany. Skontaktuj się z Thomasem — powiedział, próbując brzmieć spokojnie, co nie za bardzo mu wychodziło. Przez chwilę w słuchawce zapadła cisza.

— Jasne. Będziemy maksymalnie za piętnaście minut — odpowiedziała szybko, po czym rozłączyła się.

Dalsza droga przebiegła na moim płaczu, ale chłopak przestał pytać. Widział, że potrzebowałam chwili, żeby się uspokoić. Ale widział też, że to nie był atak paniki. Dlatego, co jakiś czas, zerkał na mnie, aby upewnić się, że mój płacz się nim nie stanie.

Wysiadłam z samochodu i jak zahipnotyzowana udałam się do wejścia. Will szedł zaraz za mną, patrząc smutno na moje poczynania. Kiedy przekroczyłam próg salonu, wszyscy wesoło spojrzeli w moją stronę. Ich miny automatycznie się zmieniły. Lizzy poderwała się szybko, obejmując mnie ramieniem. Dopiero potem wszyscy zauważyli Riley'a, co zszokowało ich jeszcze bardziej.

— Will? Co się stało? Co tu robisz i czemu Nancy ma na policzku szramę? — powiedziała Diana, stojąc ciągle przy wejściu do kuchni, nie rozumiejąc całej sytuacji.

— Nic mi nie powiedziała — odpowiedział słabo.

— Rozmawiałem z Darcy... — Thomas wyszedł z korytarza, trzymając w rękach karty. Jego wzrok spojrzał na moją rozciętą skórę, a następnie na Williama. — Ty jej to zrobiłeś? Miałeś nigdy więcej się do niej nie zbliżać, ty... — zaczął, rzucając to co trzymał i szybkim krokiem, zmierzając w stronę chłopaka.

— Tom, stój! William mi pomógł! — krzyknęłam, ponieważ wiedziałam, co mój brat miał zamiar zrobić. I nie mogłam do tego dopuścić, skoro to nie była wina kasztanowłosego.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz