siedemnaście

1.6K 54 52
                                    

Enjoy!! <<3

_______________________

Nancy

Moje łóżko nigdy nie wydawało się być tak wygodne jak tego wieczora. Czemu? Bo obok siedział ten głupi dwudziestolatek, który mieszał w mojej głowie, bardziej niż huragan. Po prostu siedział, opierając się plecami o ścianę i milcząc. A ja? Siedziałam w podobnej pozycji z nogami na jego udach, zajadając już kolejnego żelka, kiedy on pożerał je garściami, trzymając dłoń na mojej łydce.

I nie ukrywam, że było to dla mnie komfortowe. Budziło we mnie te cholerne motyle, które tyle hamowałam.

— Ale z ciebie darmozjad. Nigdy nikomu nie dałam chociaż jednego żelka, a ty właśnie wpierdalasz je garściami — zaśmiałam się, patrząc jak przeżuwa.

— Przyzwyczajaj się. Od teraz co moje to moje, a co twoje to nasze — zażartował, zachowując przy tym poważną minę. — Wiesz, że nie możemy odwlekać tej rozmowy w nieskończoność? — dodał, przełykając słodycze. To, w jaki sposób patrzył na mnie tymi granatowymi oczami, za każdym razem odbierało mi zdolność poprawnego funkcjonowania.

Siedziałam tak, analizując wszystko przez moment. Will nie wiedział o mnie tylu rzeczy. Gdyby spojrzeć na to w ten sposób, nie wiedzieliśmy o sobie zbyt wiele. O jego rodzeństwie dowiedziałam się z sali rozpraw, a on o mojej sytuacji wiedział jedynie przez Thomasa. Mieliśmy przed sobą dużo ukrytych wątków.

I wcześniej nie czułam potrzeby, żeby dzielić się z nim najmroczniejszym czasem w moim życiu. Jednak zmieniło się to wraz z jego uniewinnieniem.

— Moja mama zmarła na raka trzustki — odezwałam się niepewnie, bawiąc się palcami. Usłyszałam, że chłopak poruszył się niespokojnie obok, jakby nie spodziewał się, że o tym będziemy rozmawiać. — Dowiedzieliśmy się, że jest chora, dzień po moich urodzinach. Pamiętam, że ten dzień był najgorszym dniem w moim życiu. Świadomość, że najważniejsza osoba w moim życiu umiera. Starałam się być dla niej idealną córką. Jednak pewnego dnia się pokłóciłyśmy. Wyniki się nie poprawiały, rokowania były słabe. Powiedziała, że chce spędzać ostatnie chwile życia, nie myśląc o chorobie. Mieliśmy się nie litować, a ona nie chciała brać leków. Tej nocy wyszłam, trzaskając drzwiami i spałam u Alison, żeby dowiedzieć się, że następnego ranka już jej nie było. — Poczułam jak kąciki moich oczu zachodzą łzami. Nie lubiłam o tym rozmawiać. Z nikim. — Wtedy, kiedy tata poinformował mnie o jej śmierci, dostałam pierwszego ataku paniki. Alison nie wiedziała, co się ze mną dzieje. Nie umiała mi pomóc. A ja nie wyobrażałam sobie życia bez niej. Przez trzy i pół miesiąca, leżałam przykuta do łóżka z depresją i zespołem lęku napadowego. Thomas znienawidził cały świat. Ja nie potrafiłam żyć. Nie potrafiłam funkcjonować. Wiesz jak boli mnie, że się z nią nie pożegnałam? Nie powiedziałam jej, że ją kocham, że jest najważniejszą osobą w moim życiu. Zmarła, słysząc ode mnie okropne słowa. Nienawidzę siebie za to do dzisiaj. Nie umiem spojrzeć na siebie, nie czując wyrzutów sumienia. Nie jestem w stanie pójść na cmentarz, żeby zobaczyć jej nagrobek, bo mam wrażenie, że to wszystko moja wina.

Rozpłakałam się zupełnie, przypominając sobie ten cholerny dzień. Poczułam ramiona Willa, który przyciągnął mnie mocno do siebie. Płakałam w jego białą koszulkę, kiedy on głaskał pocieszająco moje włosy.

Tak bardzo nienawidziłam tego, jak to się potoczyło. Jak bardzo moje życie zmieniło się po jej odejściu.

I jak bardzo mi jej brakowało.

— Ona to wiedziała. Wiedziała, że tak nie myślisz. Nieważne co jej powiedziałaś, ona cię kochała. Mamy zawsze wiedzą — szepnął do mojego ucha, kiedy się trochę uspokoiłam. Odsunęłam się delikatnie, wycierając rękawem bluzy łzy z policzka.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz